AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE TOWARZYSTWO NAUKOWE
Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ... |
Marcin Zwolski
Obchody patriotycznych świąt narodowych pod Dębem Wolności w Suwałkach w latach 1980–1989
Szary, listopadowy zmierzch. W centralnym punkcie suwalskiego parku gromadzi się obszernym kręgiem wokół »Dębu Wolności« tłum młodzieży. 62 lata temu zmartwychwstała Niepodległa Polska. Pamięć o wskrzeszeniu Ojczyzny z grobu niewoli przywiodła w te symboliczne miejsce młodzież suwalskich szkół (…) 1. Dąb Wolności, zwany też Dąbkiem Wolności, został posadzony w parku miejskim w Suwałkach z inicjatywy dyrekcji Gimnazjum Męskiego im. Karola Brzostowskiego w 1923 roku w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Nieco później położono pod nim głaz z napisem: „3 maj 1791–1923” 2. Głaz ten został ukryty przez mieszkańców w czasie wojny, dzięki czemu przetrwał do chwili obecnej 3. Sam dąb w 1957 roku uznano za pomnik przyrody 4 i tym samym objęto ochroną prawną. Jednak właściwe sobie miejsce i rolę uzyskał ponad dwie dekady później, gdy wydarzenia sierpnia 1980 roku i nowo powstały ruch społeczny znany pod nazwą Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” dały Polsce impuls, „powiew” wolności, czego efektem było m.in. rozbudzenie świadomości historycznej. To właśnie Dąb Wolności stał się miejscem manifestowania patriotyzmu i przywiązania do Ojczyzny, swoistym łącznikiem pomiędzy dawnymi i współczesnymi bojownikami o wolność i niezależność kraju. Kluczową rolę w zapoczątkowaniu organizowania obchodów patriotycznych świąt narodowych pod Dębem Wolności w Suwałkach odegrała rodzina Butkiewiczów. Witold Butkiewicz – szanowany suwalski lekarz pochodził z Wileńszczyzny, a w czasie wojny walczył w brygadach wileńskich Armii Krajowej. I choć niechętnie mówił o swojej partyzanckiej przeszłości, to jego niechęć do władzy komunistycznej nie była tajemnicą. Jego synowie wyrastali w domu kultywującym patriotyzm, świadomi dramatyzmu polskiej historii i ułomności funkcjonującego systemu politycznego 5. Gdy najstarszy z nich – Wojciech, wyjechał na studia do Lublina (Katolicki Uniwersytet Lubelski), szybko związał się ze środowiskiem rodzącej się tam wówczas opozycji. Od 1977 roku zajmował się drukowaniem „Spotkań”, opozycyjnego pisma studentów KUL 6, miał też kontakty z „Kulturą” paryską. Drugi z braci – Andrzej, wyjechał na studia do Gdańska, gdzie dzięki kontaktom Wojciecha szybko rozpoczął aktywną działalność w strukturach Studenckiego Komitetu Solidarności i Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża 7. W czasie wakacji, latem 1979 roku, pojechał do niego kolejny z braci – Maciej. W mieszkaniu Andrzeja odbywały się różne spotkania opozycyjne, w których uczestniczył też Maciek. Jak wspominał, tam pierwszy raz osobiście spotkał ludzi związanych z opozycją, m.in. Bogdana Borusewicza, Krzysztofa Wyszkowskiego i kilku działaczy Ruchu Młodej Polski 8. Wydaje się, że właśnie działalność RMP, którego wkrótce został członkiem, szczególnie zafascynowała i zainspirowała Maćka. Działania, jakie podejmował w Suwałkach od jesieni 1980 roku, były właściwie powieleniem wzorców gdańskiego środowiska, które skupiało się przede wszystkim na druku niezależnej prasy i wydawnictw oraz organizowaniu manifestacji patriotycznych 9. Od brata, jak też od poznanych dzięki niemu ludzi, przywoził do Suwałk niezależną prasę, którą czytał z ojcem i kilkoma kolegami10. Można powiedzieć, że w ten sposób przygotowywany był grunt pod konkretne działania, które stały się możliwe po Sierpniu 1980 roku. Podczas strajków sierpniowych Maciek pracował z Andrzejem w Wolnej Drukarni Stoczni Gdynia11. Po powrocie do Suwałk, na prośbę robotników, włączył się w tworzenie struktur związkowych w swoim mieście, zapewniając związkowcom kontakt z Gdańskiem i dopływ niezależnej prasy12. Wspólnie z kolegami założył pierwsze w Suwałkach niezależne młodzieżowe pismo „Ława”13. Innym jego celem stało się przygotowanie w rodzinnej miejscowości patriotycznej demonstracji, wzorowanej na gdańskich manifestacjach RMP. Wybór daty nie wydawał się trudny, bowiem zbliżała się 62. rocznica odzyskania niepodległości. Nie budziło też niczyjej wątpliwości, że organizowane obchody powinny odbyć się przy zapomnianej, zbiorowej mogile poległych żołnierzy Polskiej Organizacji Wojskowej, spoczywających na miejscowym cmentarzu parafialnym. Obecnie nikt nie pamięta, kto zaproponował, aby tego dnia uczestnicy manifestacji odwiedzili także Dąb Wolności. Faktem jest, że przez kolejną dekadę to niewielkie drzewo miało stać się świadkiem i symbolem niemal wszystkich najważniejszych patriotycznych demonstracji i uroczystości w Suwałkach. 7 listopada 1980 roku Maciej Butkiewicz rozpoczął wprowadzanie swojego planu w czyn. Zaproponował uczniom swojej klasy Technikum Mechanicznego Zespołu Szkół Zawodowych Centralnego Związku Spółdzielczości Pracy w Suwałkach uprzątnięcie grobu żołnierzy POW i przygotowanie go do uroczystości rocznicowych. Do udziału w tym szybko zgłosili się również uczniowie pozostałych klas, a nawet innych suwalskich szkół średnich. 9 listopada młodzież uporządkowała pomnik i grób poległych oraz teren wokół niego. Plan uroczystości uwzględniał odwiedzenie w ich trakcie także Dębu Wolności, gdyż uczniowie odnowili również napis na znajdującym się pod nim kamieniu, zamazany w ubiegłych latach, nomen omen czerwoną farbą14. Informacje na temat przygotowywanych przez młodzież uroczystości natychmiast dotarły do suwalskiej Służby Bezpieczeństwa. Stały dopływ danych zapewniali SB tajni współpracownicy, wśród których szczególną efektywnością wyróżniał się kolega z klasy Maćka, ukrywający się pod pseudonimem „Małgosia”. Komendant Wojewódzki Milicji Obywatelskiej płk Franciszek Kaczmarek 10 listopada wysłał szyfrogram do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w którym informował o zaistniałej sytuacji. Według niego, głównymi organizatorami wiecu byli Maciej Butkiewicz i Wojciech Wasilewski (kolega Maćka, niedługo potem redaktor „Ławy”, a zarazem brat żony Andrzeja Butkiewicza)15. Komendant Kaczmarek zapewniał Ministerstwo, że jego podwładni podjęli już działania w celu udaremnienia demonstracji16. Funkcjonariusze SB poinformowali o sytuacji Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Zadbali, aby Urząd Miejski nie wydał zezwolenia na manifestację. Zwrócili się też do władz oświatowych, aby te za pośrednictwem dyrekcji i nauczycieli szkół zniechęciły uczniów do udziału w uroczystości, jeśli doszłaby do skutku17. Tajni współpracownicy działający w środowisku młodzieży otrzymali zadanie „zdezorganizowania wiecu” poprzez „rozbicie wewnętrzne organizatorów”18. Mimo podjętych przez SB działań, wszystko wskazywało na to, że obchody jednak się odbędą. Do wzięcia w nich udziału zachęcały ulotki rozkolportowane przez uczniów w mieście. Można było w nich przeczytać m.in.: „Dnia 11 listopada 1980 roku przypada 62. rocznica uzyskania Niepodległości. Jest to data, której nie można wymazać z naszej pamięci. Po 123 latach niewoli nasi dziadowie i ojcowie wywalczyli tak upragnioną wolność. Złóżmy im skromny hołd pamięci”. Ulotkę podpisała „Suwalska młodzież szkolna”19. Jeszcze 11 listopada rano funkcjonariusze SB podjęli ostatnią próbę zablokowania manifestacji poprzez zastraszenie jej inspiratora i jednego z głównych organizatorów. W trakcie lekcji wkroczyli do klasy i wyprowadzili Macieja Butkiewicza. Rozmowę ostrzegawczą w siedzibie SB przeprowadził z nim ppłk Gedymin Zimnicki, naczelnik Wydziału III KW MO. Uprzedził go o nielegalności demonstracji i o sankcjach grożących organizatorom. Maciek nie dał się zastraszyć. Pomimo młodego wieku był już dość doświadczonym opozycjonistą, wielokrotnie zatrzymywanym w Gdańsku, a raz nawet pobitym przez funkcjonariuszy. Stwierdził więc, że pochód organizuje młodzież, a pismo w tej sprawie leży w Urzędzie Miasta. Zimnicki wypuścił go20. Wiec miał się rozpocząć o godzinie 16.00. Miejsca, którymi miała przejść młodzież, zostały obstawione przez SB już godzinę wcześniej21. Demonstranci zebrali się w budynku ZSZ CZSP w Suwałkach. Około godziny 15.45 wyszli na ulicę. Mieli wieńce, pochodnie (na razie niezapalone), flagi i szereg transparentów, m.in. z hasłami: „Żądamy prawdy w podręcznikach historii”, „Niech żyje wolna i niepodległa Polska”, „Żądamy powrotu zatajonych dat historycznych do pamięci”, „Więcej miejsc w szpitalach”. Wszystkie te elementy oprawy uroczystości wykonali samodzielnie, a najwięcej przy nich pracowali Wojciech Wasilewski, Andrzej Tylenda, Wojciech Domaradzki, Dariusz Olszewski i Jan Kowalewski22. W zwartym, milczącym pochodzie dotarli pod Dąb Wolności. Uroczystość rozpoczęło wystąpienie Andrzeja Tylendy, w którym stwierdził on m.in.: „To drzewo jest symbolem niepodległości naszego kraju. Na tym kamieniu wyryta jest data 1791–1923. Komuś bardzo zależało, aby ta data znikła z pamięci narodu, ponieważ zamazano ją czerwoną farbą. Oczyściliśmy ją w niedzielę, a dzisiaj, w 62. rocznicę uzyskania niepodległości, składamy w tym miejscu w dowód naszej pamięci o tej dacie i o tym miejscu – kwiaty”23. Po przemówieniu Tylenda omówił krótko plan uroczystości. Młodzież złożyła kwiaty pod Dębem. Osoby wyznaczone przez organizatorów do pełnienia funkcji straży porządkowej, wyróżniające się biało-czerwono opaskami, uformowały z uczestników czterorzędową kolumnę. Zapalono pochodnie i demonstracja przemaszerowała ulicami miasta na cmentarz parafialny24. Przemówienie przed pomnikiem i grobem peowiaków wygłosił Andrzej Hołownia. Mówił głównie o walce o niepodległość i pochowanych w tym miejscu bohaterach, kończąc słowami: „I oto pamięć do Was znów wróciła, przypomniała o Was, o waszych chwalebnych czynach. Młodzież szkół suwalskich zdobyła się na odwagę i przybyła tu gromadnie, by oddać Wam należną cześć”25. Krótki wiersz swojego autorstwa wyrecytował Andrzej Tylenda. Następnie złożono wieńce i kwiaty, również na drugiej wojskowej mogile na tym cmentarzu. Ponownie sformowano pochód, który udał się do kościoła pw. św. Aleksandra, gdzie uroczyste nabożeństwo za poległych w latach 1917–1921 odprawił ks. Stefan Grajewski. W wygłoszonej homilii wzywał do modlitwy w intencji utrzymania wolności Ojczyzny i pokoju26. W trakcie uroczystości młodzież była uważnie obserwowana przez SB. Wydziały techniczne tej służby nagrały i spisały wszystkie oficjalne wystąpienia uczestników, a nawet homilię ks. Grajewskiego. W sumie wykonano 64 zdjęcia dokumentujące uroczystości27. Według danych zebranych przez funkcjonariuszy, w manifestacji wzięło udział od 150 do 180 osób, w nabożeństwie zaś około 25028. Organizatorzy z kolei twierdzili, że manifestowało około 500 osób. Taką właśnie wersję podała „Gazeta Współczesna”, w której następnego dnia napisano: „W dniu wczorajszym, w 62 rocznicę odzyskania niepodległości – w Suwałkach odbyła się patriotyczna manifestacja młodzieży szkół ponadpodstawowych”29. Uroczystości odniosły pełen sukces, a suwalskim esbekom pozostał twardy orzech do zgryzienia. Zrobili wszystko, żeby do nich nie dopuścić, a mimo to się odbyły. Jak pisał w sprawozdaniu do MSW ppłk Zimnicki: „W likwidacji źródeł zagrożenia oraz skutków wykorzystano wszystkie możliwe metody i środki pracy operacyjnej”; przedstawił też wszystkie opisane wyżej działania funkcjonariuszy30. Kolejne dni przyniosły dalsze pasmo porażek SB. Kierownictwu tej służby zależało, aby nie dopuścić do ukazania się notatki na temat uroczystości w „Gazecie Współczesnej”, a notatka nie tylko się ukazała, ale też przytaczała dane na temat uczestników, przekazane przez organizatorów. Esbecy chcieli pociągnąć Maćka Butkiewicza i jego kolegów do odpowiedzialności przed kolegium do spraw wykroczeń, jednak po wielu dyskusjach Departament III MSW i bliżej nieokreślone „władze polityczne” (prawdopodobnie chodzi tu o KW PZPR) zakazały im podejmowania takich prób31. Okazało się bowiem, że pracownik UM, który przyjmował zgłoszenie o organizowaniu demonstracji, nie poinformował zgłaszających o tym, że dopóki nie otrzymają na nią zgody, nie wolno im jej przeprowadzić. Dlatego samo przyjęcie zgłoszenia młodzi organizatorzy demonstracji uznali za wystarczające. Funkcjonariusze musieli ponadto przyznać, że całe uroczystości przebiegły bez jakiegokolwiek zakłócania porządku publicznego. Ostatecznie ppłk Zimnicki zadowolił się uwagą: „Z reakcji społecznej wynika, że imprezy nawiązujące do założeń ideowych i tradycji Polski burżuazyjnej w nielicznych tylko kręgach społeczno-zawodowych naszego województwa przyjmowane są z aprobatą”. Mimo to stwierdził jednak dalej: „W podobnych sytuacjach należy dążyć możliwościami operacyjnymi do niedopuszczenia zorganizowania nielegalnych wieców”32. W kolejnych tygodniach i miesiącach funkcjonariusze usiłowali usprawiedliwić swoją porażkę starając się udowodnić, że ich przeciwnikiem nie była tylko młodzież. Twierdzili, że w organizacji uroczystości pomagali nauczyciele: Weronika Merecka i Aleksander Seredyński. Ten ostatni miał nawet pisać teksty wszystkich wystąpień. Nie było to prawdą, choć niektórzy z uczestników demonstracji rzeczywiście pozostawali pod wpływem tych charyzmatycznych nauczycieli. Zupełną już bzdurą była podawana przez SB informacja, że manifestacja była efektem działalności NSZZ „Solidarność” „wykraczającej poza zakres działalności związkowej”33. W głoszeniu takich tez nie przeszkadzał esbekom nawet fakt, że MKZ NSZZ „Solidarność” w Suwałkach powstał dopiero 12 listopada 1980 roku, czyli dzień po uroczystościach34. Do kolejnej manifestacji przy Dębie Wolności upłynęło sporo czasu i SB mogła się lepiej do niej przygotować. Jednocześnie jednak znacząco zmieniła się sytuacja. „Solidarność” stała się legalnym, silnym podmiotem krajowej i lokalnej polityki, a jej patronat nad uroczystościami uniemożliwiał w zasadzie podjęcie przez SB jakichkolwiek działań, mających na celu niedopuszczenie do nich. Esbecy musieli się ograniczyć do obserwowania i rejestrowania w pełni legalnych demonstracji i właśnie takie czynności podjęli. Przed rocznicą uchwalenia Konstytucji 3 Maja – bo świadkiem właśnie tego święta miał się teraz stać Dąb Wolności – doszło do sojuszu młodzieżowego środowiska skupionego wokół „Ławy” z „Solidarnością” robotniczą i rolniczą (środowiska te współpracowały zresztą już od długiego czasu). Głównym organizatorem uroczystości był tym razem MKZ NSZZ „Solidarność” Regionu Pojezierze, wspomagany przez młodzież i rolników. Do udziału w obchodach zachęcała ulotka kolportowana w dużych ilościach w Suwałkach i regionie. W szczegółowo przedstawionym w niej programie znalazło się wspólne odśpiewanie Roty Marii Konopnickiej, dlatego też na odwrocie wydrukowano cały tekst tego utworu. Ulotka kończyła się wezwaniem: „Apelujemy do wszystkich uczestników wiecu – nie ulegajcie ewentualnym prowokacjom”35. Ulotkę tę oraz program uroczystości przedstawił 30 kwietnia w Ełku, podczas zebrania członków tymczasowego zarządu MKZ i przewodniczących komisji zakładowych „Solidarności” z regionu, Krzysztof Harbaszewski z Suwałk, jeden z głównych organizatorów. Dzięki temu o obchodach dowiedzieli się członkowie Związku z całego województwa36. Dzięki szerokiej akcji informacyjnej, 3 maja 1981 roku o godzinie 16.00, pod Dębem Wolności zebrało się około tysiąca osób. Uroczystości rozpoczęło wystąpienie o charakterze historycznym Aleksandra Seredyńskiego, w którym nawiązał jednak do realiów współczesnych: „Pragniemy jedności narodu, mądrych i sprawiedliwych rządów, wolności człowieka, wolności głoszenia poglądów i wolności dla więźniów politycznych”37. Jeszcze odważniej do otaczającej rzeczywistości odniósł się w swoim wierszu Andrzej Tylenda, który recytował przed zebranym tłumem: „(…) Wsłuchajcie się w wiwaty rozbestwionej kliki, uwikłanej, skłębionej w ślinach drętwej mowy. Wiwat partia i gazy spryskują chodniki, wiwat ORMO i pałki opadają na głowy (…)”38. Pod Dębem odśpiewano jeszcze hymn państwowy, złożono kwiaty i manifestanci ruszyli w kierunku kościoła pw. św. Aleksandra. „Pochód otwiera mężczyzna niosący krzyż drewniany, w asyście dwóch młodych mężczyzn z flagami” – meldowali „zabezpieczający” demonstrację milicjanci39. Za krzyżem szli ludzie niosący transparenty: „190 rocznica Konstytucji 3 Maja”, „Wolność więzionym za przekonania”, „»Ława« Niezależnym Pismem Młodzieży Suwalskiej”, „NSZZ Solidarność”, „NSZZ RI Solidarność”40. Tysięczny pochód tworzyli tym razem, w przeciwieństwie do tego sprzed pół roku, głównie ludzie dorośli. Jak zauważali milicjanci, młodzież szkolna uczestniczyła w nim „w minimalnym stopniu”41. Ostatnim elementem uroczystości była msza odprawiona o godzinie 17.00 w kościele pw. św. Aleksandra, z kazaniem ks. Stefana Grajewskiego. Nabożeństwo rozpoczęło odśpiewanie Roty, a zakończyła pieśń Boże, coś Polskę. Ponoć te właśnie pieśni patriotyczne najbardziej wzruszyły, szczególnie najstarszych uczestników mszy42. Jak uczestniczący w obchodach ludzie przeżyli swój najbardziej emocjonujący moment podczas śpiewu wspomnianych pieśni, tak przyglądający się uroczystościom esbecy odnotowali taki, który ich najbardziej rozdrażnił. Ppłk Zimnicki w najgwałtowniejszych słowach komentował, jak można się było spodziewać, wiersz Andrzeja Tylendy, uderzający bezpośrednio w partię i podległe jej służby mundurowe. Co gorsza, wiersz kompletnie zaskoczył SB. Funkcjonariusze dysponowali programem uroczystości, jednak żadna recytacja nie była w nim przewidziana. Zimnicki denerwował się i uczulał, że następnym razem tajni współpracownicy powinni uzyskiwać nie tylko bardziej szczegółowy program, ale też treści poszczególnych wystąpień43. 17 września 1981 roku miały miejsce jedyne w tym czasie uroczystości patriotyczne, których nie obchodzono przy Dębie Wolności. Młodzież skupiona wokół „Ławy” złożyła wieniec „Oświęcim-Katyń-Dachau-Workuta. Młodzi Polacy 17.09.1981 r.” pod pomnikiem Ułanów Grochowskich na suwalskim cmentarzu. Przemówienie na temat rocznicy wkroczenia Sowietów do Polski wygłosił studiujący już wtedy w Poznaniu Jerzy Fiećko, a wysłuchało go kilkanaście osób. Mimo niewielkiego rozmachu cały przebieg uroczystości jak zwykle został udokumentowany fotograficznie przez SB, a wieniec leżał pod pomnikiem mniej niż dwie godziny, bo „ktoś” go szybko stamtąd usunął44. Organizacją obchodów 11 listopada 1981 roku zajął się Młodzieżowy Komitet Organizacyjny zawiązany przy Zarządzie Regionu NSZZ „Solidarność” Pojezierze. W jego skład weszła nowa redakcja „Ławy”45 w składzie: Tomasz Kubaszewski (red. naczelny, a zarazem szef Komitetu), Mirosław Białosowski, Zdzisław Grzędziński, Cezary Kopko, Radosław Krupiński, Marek Nej, Krzysztof Wasilewski, Wojciech Wasilewski (jedyny z poprzedniego składu), Jarosław Wróblewski. Do udziału w obchodach zachęcały ulotki opracowane przez Komitet i kolportowane głównie w suwalskich szkołach ponadpodstawowych46. Na skutek tego, ponownie, zarówno po stronie organizatorów, jak i uczestników, wystąpiła wyraźna przewaga młodzieży nad współpracującymi z nią dorosłymi. Program obchodów nie odbiegał w zasadzie od ubiegłorocznych. Główne przemówienie patriotyczno-historyczne wygłosił, tak jak 3 maja, Aleksander Seredyński. Uroczystości, w których według ocen funkcjonariuszy wzięło udział około dwustu osób, rozpoczęły się o godzinie 16.30. Znów były pilnie obserwowane przez SB, począwszy od zbiórki pod Dębem Wolności, poprzez przemarsz na cmentarz parafialny, aż po mszę świętą. Milicyjni technicy wykonali 25 zdjęć, znacznie mniej niż w poprzednim roku47. Przebieg uroczystości, poza suchym sprawozdaniem, nie był już prawie wcale komentowany przez funkcjonariuszy w oficjalnych raportach. Uznali chyba, że nie ma innego wyjścia jak zaakceptować tę nową lokalną tradycję. Wkrótce jednak sytuacja uległa gwałtownej i niespodziewanej zmianie. 13 grudnia 1981 roku został wprowadzony stan wojenny, a wiele osób związanych z organizacją uroczystości pod Dębem Wolności zostało internowanych, m.in.: Maciej Butkiewicz, Andrzej Tylenda, Wojciech Wasilewski, Aleksander Seredyński, Krzysztof Harbaszewski. Niektórzy z nich po wyjściu z „interny” opuścili Suwałki, a nawet kraj. Mimo to, 3 maja 1982 roku do parku miejskiego w okolice Dębu Wolności skierowano milicjantów z zadaniem pilnowania porządku i legitymowania „podejrzanie zachowujących się osób”48. Sierż. sztabowy Tadeusz Sowul z Komendy Miejskiej MO w Suwałkach pisał w późniejszym sprawozdaniu: „W dniu 3 V 1982 r. wykonując obowiązki służbowe w parku miejskim w Suwałkach w godz. 13.30–22.00 wylegitymowałem następujące osoby, których zachowanie się było podejrzane, lub które składały kwiaty pod »Dębem Wolności«”49. Wśród nich znalazło się ośmioro uczniów jednej klasy z ZSZ CZSP, a jednym z nich, zapewne nieprzypadkowo, był Radosław Butkiewicz – młodszy brat Maćka. Ponadto, wśród wylegitymowanych znaleźli się m.in.: wspomniana wyżej Weronika Merecka, Regina Seredyńska (żona Aleksandra), Alina Butkiewicz (żona Andrzeja – również w tym czasie internowanego, a zarazem siostra Wojtka Wasilewskiego), czy Romuald Łanczkowski (szef oficyny wydawniczej ZR Pojezierze „Q”, zatrudniającej m.in. Maćka Butkiewicza)50. Jako kontynuatorzy i obrońcy tradycji „Dębowych” uroczystości występowali więc bliscy tych, którzy je zainicjowali. Samo legitymowanie bardzo dobrze opisał Romuald Łanczkowski: „Pamiętam jak po złożeniu kwiatów wylegitymowano mnie. Poszedłem więc i kupiłem następną wiązankę, którą złożyłem pod Dąbkiem, po czym podszedłem do tego ubeka, który siedział na ławce, podałem mu dokumenty i kazałem mu ponownie spisać swoje dane. Powiedziałem też, że będę przynosił kolejne kwiaty i za każdym razem będę do niego podchodził, żeby spisał moje dane. Burknął wtedy do mnie, żebym się nie wygłupiał. Odpowiedziałem: To wy się wygłupiacie”51. Należy dodać, że wszyscy wylegitymowani (nieznana jest ich dokładna liczba, sierż. Sowul nie był jedynym milicjantem patrolującym park tego dnia) byli potem wzywani do KM MO w celu złożenia wyjaśnień. Podobnie wyglądała rocznica 11 listopada obchodzona w 1982 roku. Znów pojedyncze osoby odwiedzające w nieskoordynowany sposób Dąb Wolności zostały wylegitymowane przez milicję. „Trzeba było iść pod Dąbek i złożyć kwiaty.” – wspominał działacz „Solidarności” Piotr Bajer – „I byliśmy tam co roku. Na początku nikogo nie było, gdy poszliśmy z żoną i dziećmi, to siedzieli tam wokół tylko ubecy. Wiedziałem, że jak złożę kwiaty, to mnie zamkną. Więc złożyły je moje dzieci – ich nie mogli zamknąć. Wtedy kwiatów nie leżało tam wiele. Potem, w kolejnych latach było tego coraz więcej”52. W 1983 roku nieznane osoby podjęły próbę ponownego zorganizowania dużej manifestacji pod Dębem Wolności. 29 kwietnia rano rozrzucono w Suwałkach ulotkę wzywającą do bojkotu oficjalnych obchodów 1 maja. Zachęcano w niej do udania się, w zamian, tego dnia na mszę świętą, która rozpoczynała się o godzinie 10.30 w kościele pw. św. Aleksandra. Po mszy miał odbyć się wiec pod Dębem Wolności połączony ze składaniem kwiatów i śpiewaniem pieśni patriotycznych. Ulotki w formacie A4, wykonane na powielaczu białkowym, były podpisane przez „RKK [Regionalną Komisję Koordynacyjną?] Pojezierze”53. Była to jednak organizacja fikcyjna, wymyślona prawdopodobnie jedynie w celu uwiarygodnienia ulotek. Funkcjonariusze SB zebrali w mieście 98 ulotek (z kilkuset rozrzuconych – jak oceniali) i rozpoczęli intensywne śledztwo. Pobrali 113 próbek pisma maszynowego, dokonali 23 przeszukań, przeprowadzili 73 rozmowy operacyjne i trzy przesłuchania. Zastosowali nawet zasadzki. Analiza ulotek i porównanie techniki ich wykonania ze znanymi drukami z całego kraju doprowadziły do wniosku, że wykonano je prawdopodobnie na terenie Gdańska, a następnie przywieziono do Suwałk i rozkolportowano. Okazało się bowiem, że na tej samej maszynie pisane były ulotki kierowane do studentów i pracowników gdańskich uczelni, podpisane pseudonimem „Kret”. Podejrzenia SB skupiły się na Jarosławie Zielińskim, który po ukończeniu suwalskiego ZSZ CZSP rozpoczął studia na Uniwersytecie Gdańskim. W jego mieszkaniu znaleziono nawet ulotki podpisane przez „Kreta”, ale Zieliński stwierdził, że jedynie znalazł je na uczelni i przywiózł do domu. Ostatecznie pod Dębem Wolności z kwiatami i zniczami zjawiły się 44 osoby. Milicja wylegitymowała je i nie dopuściła do manifestacji. Śledztwo zaś zamknięto, nie wykrywając sprawców54. W kolejnych latach zmieniło się jedynie to, że milicja nie legitymowała już pojedynczych osób składających kwiaty i zapalających znicze. 3 maja i 11 listopada każdego roku pod Dębem Wolności najpierw pojawiały się wiązanki kwiatów i płonące znicze, które następnie bardzo szybko były stamtąd usuwane przez anonimowych „sprzątaczy”. Historyczne przemówienia dla składających kwiaty wygłaszał nieraz Aleksander Seredyński55. Trwała swego rodzaju zabawa „w kotka i myszkę”. Miało się to zmienić dopiero w 1988 roku. Pod koniec 1985 roku w Gołdapi powstała tajna Regionalna Komisja Wykonawcza NSZZ „Solidarność” Regionu Pojezierze w składzie: Monika Borowska (Gołdap), Wiesław Kolankiewicz (Gołdap), Tadeusz Tylenda (Suwałki) i Wiesław Stojanowski (Suwałki). Wkrótce dołączył do nich Edward Kochanowski (Ełk), a w kolejnych latach inni działacze. W 1987 roku RKW rozpoczęła działalność jawną, a w 1988 roku postanowiła wskrzesić suwalskie uroczystości pod Dębem Wolności56. 3 maja 1988 roku, po mszy odprawionej jak zwykle w kościele pw. św. Aleksandra, pod Dębem Wolności zebrało się – według organizatorów około trzystu, według SB około siedemdziesięciu – osób. Wysłuchano przemówienia Aleksandra Seredyńskiego, który w tym czasie został też członkiem RKW. Mówił nie tylko o rocznicy uchwalenia Konstytucji, ale i o historii „Solidarności”. Wspominał też uroczystości odbywające się w tym miejscu w 1981 roku. Uczestnicy obchodów odśpiewali pieśń Ojczyzno ma, a następnie złożyli pod Dębem kwiaty i zapalili znicze. SB obserwowała ich, ale nie interweniowała57. Organizatorem obchodów 70. rocznicy odzyskania niepodległości były solidarnościowe struktury z Gołdapi (RKW) i Suwałk (nowo powstały Międzyzakładowy Komitet Robotniczy). W województwie suwalskim rozprowadzono 8 tysięcy ulotek zachęcających do udziału w uroczystości. 11 listopada 1988 roku w mszy za Ojczyznę, odprawionej o godzinie 16.00 w kościele pw. św. Aleksandra, uczestniczyło przeszło pięćset osób. Po mszy część z nich (według SB około 150 osób) wyruszyła w pochodzie w kierunku Dębu Wolności58. Pochód otwierał sztandar zakładowej „Solidarności” PKS w Suwałkach, wyświęcony i przechowywany od wprowadzenia stanu wojennego właśnie w kościele pw. św. Aleksandra. Tego dnia opuścił mury świątyni po raz pierwszy od 1981 roku. W pochodzie szli zwykli ludzie, delegacje złożone z osób związanych z „Solidarnością” i młodzież z całego województwa: Ełku, Giżycka, Gołdapi, Kętrzyna, Olecka i oczywiście Suwałk. Na transparentach widniały m.in. napisy: „W Solidarności do niepodległości”, „Chcemy Polski katolickiej a nie bolszewickiej”59. Pod Dębem złożono wieńce, kwiaty i zapalono znicze. Poległym w walce za Ojczyznę poświęcono chwilę ciszy. Następnie odtworzono z magnetofonu pieśń My, Pierwsza Brygada. W śpiew jako pierwszy włączył się suwalski pieśniarz Tolek Jabłoński, a za nim – wszyscy uczestnicy uroczystości, wznosząc w górę dłonie z palcami ułożonymi w kształt litery „V”60. Jako przedstawiciel RKW przemówił Jan Bacewicz. Mówił o Marszałku Józefie Piłsudskim, o odzyskaniu niepodległości 70 lat wstecz i o konieczności kultywowania prawdziwej historii: „Powtarzajmy prawdę o Polsce następnemu pokoleniu. To gwarancja trwania Ojczyzny. Bo Ojczyzna – to ziemia i groby. Dzisiaj przemawiają do nas cienie tych, co wywalczyli prawdziwie wolną Polskę 70 lat temu”61. Aleksander Seredyński wystąpił tym razem jako reprezentant suwalskiego środowiska „Solidarności”. Skupił się przede wszystkim na samych uroczystościach pod Dębem Wolności, wspominając te z 1981 roku, późniejsze i obecne: „Pamiętacie, ilu nas było na początku. Dziś jest nas dużo, za rok będzie więcej. Będzie »Solidarność«, będziemy mieli »Solidarność«. Bo musi zwyciężyć prawda”62. Na koniec zebrani wznieśli okrzyki: „Solidarność”, „Zwyciężymy”, „Młodzież z partią się rozliczy” i odśpiewali Rotę63. Po uroczystości niektórzy jej uczestnicy złożyli podpisy pod petycją o uwolnienie więzionego w tym czasie członka RKW Wiesława Kolankiewicza64, a około trzydziestu osób udało się do sali katechetycznej na prelekcję Jana Bacewicza na temat narodzin II Rzeczypospolitej65. W uroczystościach 11 listopada 1988 roku uczestniczyła delegacja Federacji Młodzieży Walczącej Warmii i Mazur z Kętrzyna66. Był to efekt kontaktów tej organizacji z działaczami RKW. Suwalska komórka FMW, która w tym czasie zaczęła prężnie działać, stała się w następnych miesiącach najważniejszym „użytkownikiem” Dębu Wolności. Można powiedzieć, że historia w ten sposób zatoczyła koło. To, co przed niemal dekadą rozpoczęła młodzież, przez młodzież miało zostać zakończone. Już 21 marca 1989 roku, w dzień wagarowicza, suwalska młodzież zorganizowała happening Pomarańczowej Alternatywy, który zaczął się właśnie w pobliżu Dębu67. Kolejny wiec miał się tam odbyć już w całości. Suwalska „Solidarność” nie organizowała tradycyjnej manifestacji pod Dębem Wolności 3 maja 1989 roku. Tego dnia miał się bowiem odbyć wiec wyborczy kandydatów do parlamentu popieranych przez Komitet Obywatelski68. Organizacją trzeciomajowego spotkania zajęła się więc młodzież. Ulotki rozprowadzone w Suwałkach przed świętem zachęcały do przyjścia pod Dąb o godzinie 15.00. Akcja suwalskiego oddziału FMW, bo to on był głównym organizatorem tego zgromadzenia (włączyli się w to również przedstawiciele „Solidarności” rolniczej i tej części robotniczej, która była przeciwna Okrągłemu Stołowi), miała jednak na celu nie tylko uczczenie rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja. W ulotkach wyraźnie zapowiadano protest przeciwko wyborom i kandydatom przyniesionym, jak to określono, „w teczkach”. Autorzy ulotki napisali wprost, że popierani przez KO „artyści” „po wyborach będą mieli nas w dupie”69. Przed godziną 15.00 pod Dębem Wolności zebrało się około stu osób, głównie młodzież szkolna, z transparentami: „Młodzież z partią się rozliczy FMW WiM w Suwałkach” i „Nie ma wolności bez niepodległości – FMW WiM Suwałki”. Nad przebiegiem spotkania czuwało kierownictwo suwalskiego oddziału FMW, czyli przewodniczący Jacek Koncewicz oraz Sławomir Bogdan, Dariusz Rydzewski i Artur Zdanio70. Pojawiły się też dwie ekipy filmowe (Polskiej Kroniki Filmowej i ZDF), które przy okazji nagrywania wiecu wyborczego zainteresowały się manifestacją. W czasie udzielania przez Jacka Koncewicza wywiadu, do zebranych podeszli kandydaci, mający akurat przerwę między jednym a drugim spotkaniem wyborczym. W rejestrowaną przez dziennikarzy rozmowę z Jackiem, wdał się Bronisław Geremek, który usiłował go przekonać, że w wyborach należy wziąć udział. Jacek odpowiedział, że wybory te nie są demokratyczne i FMW nie chce mieć z nimi nic wspólnego71. Po krótkiej rozmowie kandydaci wrócili na wiec, a wraz z nimi większość zebranych. Pozostałym pod Dębem około trzydziestu osobom Jacek Koncewicz odczytał deklarację suwalskiego oddziału FMW na temat wyborów. Wynikało z niej, że oddział popiera stanowisko Polskiej Partii Niepodległościowej i „Solidarności Walczącej” dotyczące bojkotu wyborów. Następnie Artur Zdanio odczytał program działalności FMW i spotkanie zakończono72. Jak widać, były to pierwsze uroczystości pod Dębem, w których rocznica historycznego wydarzenia nie była głównym „bohaterem”, a jedynie pretekstem do zamanifestowania poglądów organizatorów. Chłopcy z FMW najwyraźniej dostrzegli niefortunność takiego podejścia, bo następne uroczystości, jakie zorganizowali, zaczęły się od przedstawienia rysu historycznego wydarzenia, którego rocznicę obchodzili. Było to 23 sierpnia 1989 roku, a pretekstem spotkania była 50. rocznica podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow. O godzinie 17.00 przy pomniku Marii Konopnickiej, po przemówieniu prezentującym historię tego wydarzenia, Jacek Koncewicz odczytał oświadczenie FMW na temat aktualnej sytuacji w kraju. Federacja nie dopuszczała możliwości rozmów z komunistami, a działaczy „Solidarności” popierających ustalenia Okrągłego Stołu i uczestniczących w wyborach określała mianem zdrajców. Uczestnicy zgromadzenia, w liczbie około dwudziestu (ponoć ponad drugie tyle przyglądało się z pewnej odległości), niosąc transparenty: „Młodzież z partią się rozliczy”, „Federacja Młodzieży Walczącej Warmii i Mazur – Suwałki” i „Nie ma wolności bez niepodległości – FMW WiM Suwałki”, udali się pod Dąb Wolności. Po drodze skandowano hasła: „Sowieci do domu”, „Precz z komuną” i inne. Pod Dębem, po złożeniu kwiatów, Jacek Koncewicz podziękował uczestnikom i zaprosił wszystkich na podobne uroczystości zaplanowane na 17 września. Należy dodać, że w skromnej grupie uczestników, oprócz młodzieży z FWM, znalazła się delegacja suwalskich robotników z „Solidarności”73. Na 17 września udało się FMW zachęcić do uczestnictwa więcej osób. W krótkim, dwudziestominutowym wiecu (początek o godzinie 17.20), zorganizowanym w tych samych miejscach co poprzedni, wzięło udział około stu osób. Wystąpienie Koncewicza było jeszcze ostrzejsze niż wcześniejsze. Nawiązując do obchodzonej rocznicy stwierdził m.in., że „okupacja sowiecka trwa nadal i kierują tym wszystkim agenci sowieccy w osobach Kiszczaka i Rakowskiego”. Równie ostre w swej treści były transparenty, z napisami takimi jak: „Sowieci do domu”, „Chodźcie z nami dziś nie biją”, „Precz z sowiecką okupacją”74. Uroczystości w rocznicę agresji sowieckiej na Polskę były największymi, jakie udało się zorganizować działaczom FMW w Suwałkach. 11 listopada 1989 roku, na kolejnym organizowanym przez nich wiecu patriotycznym, stawiło się mniej niż pięćdziesiąt osób. Zgodnie z tradycją, Jacek Koncewicz wygłosił wstęp historyczny, a następnie przemaszerowano spod pomnika Marii Konopnickiej do Dębu Wolności. Maszerowało nie więcej niż dwadzieścia kilka osób75. Towarzyszył im tym razem jeden transparent: „Nie ma wolności bez niepodległości. Organizacja młodzieżowa Polskiej Partii Niepodległościowej Okręg Suwałki”. W trakcie marszu wznoszono okrzyki, m.in.: „komuniści-terroryści”, „precz z komuną”, „Sowieci do domu”76. Wszystko wyglądało z grubsza tak, jak w trakcie poprzednich obchodów. Pewnym dodatkiem był tylko kolportaż ulotek zawierających komentarz do konfliktu w „Solidarności” Regionu Pojezierze77 oraz innych, nawołujących do rozliczenia zbrodni komunistycznych w Polsce. Rozdawano też „Warmiński Informator Niepodległościowy”, sygnowany przez PPN Okręg Olsztyn78. Pod Dębem stało się jednak coś, czego niewielu się spodziewało. Po złożeniu kwiatów Koncewicz poinformował o włączeniu FMW w skład młodzieżowej sekcji Polskiej Partii Niepodległościowej79. To były ostatnie tego typu uroczystości pod Dębem Wolności. W ciągu dekady Dąb urósł do rangi patriotycznego symbolu Suwałk. W tym czasie nie trzeba było nawet informować, gdzie tego typu uroczystości się odbędą – każdy i tak szedł pod Dąb. Co zmieniło się potem? Niektórzy powiedzą zapewne, że nic, bo w święta państwowe, szczególnie 11 listopada, nadal można spotkać tam zadumanych ludzi składających kwiaty i zapalających znicze. Jest jednak pewna zasadnicza różnica. Wtedy pod Dąb Wolności przychodzili ci, którzy nie tylko chcieli zamanifestować pamięć i wiarę w ideały, które przyświecały twórcom Konstytucji 3 maja, czy żołnierzom walczącym o wolność Ojczyzny w różnych wojnach, na różnych frontach. Chcieli też pokazać, że dziś oni tak samo walczą o wolność i niepodległość. Obecnie pod Dębem spotykają się ci, którzy chcą po prostu zaakcentować swój patriotyzm, z tymi, którzy z tęsknotą wspominają TAMTE uroczystości. Bo choć Dąb Wolności nadal jest symbolem, to tysięczny tłum wierzących w to, że wszystko można zmienić, chyba już pod nim nie stanie.
|