AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE TOWARZYSTWO NAUKOWE
Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ... |
Marcin Markiewicz
Akcja „L” (czerwiec – październik 1950 roku) – przyczynek do dziejów stalinowskiego systemu represji na Suwalszczyźnie
Suwalszczyzna na początku lat pięćdziesiątych XX wieku uchodziła za teren, którego mieszkańcy byli szczególnie niechętni nowej, komunistycznej władzy. W sprawozdaniach partyjnych obszar ten był nazywany „wylęgarnią plotek i najrozmaitszych ulotek”, a członkowie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej mieli być tam określani wieloma niewybrednymi epitetami 1. Powiat suwalski był jednym z najmniej upartyjnionych w województwie białostockim (podstawowe organizacje partyjne PZPR funkcjonowały zaledwie w co szóstej gromadzie, a w 56 proc. gromad nie funkcjonowały żadne partie i organizacje społeczne) 2. W czerwcu 1950 roku komendant powiatowy Milicji Obywatelskiej w Suwałkach informował o „wrogim ustosunkowaniu się ludności wiejskiej do obecnej rzeczywistości, która przeważnie jest pochodzenia szlacheckiego i kułackiego 3”. W wielu domach na Suwalszczyźnie kultywowane były tradycje niepodległościowe, a zdobienie ścian portretami Józefa Piłsudskiego i innych przywódców z okresu II Rzeczypospolitej było dosyć powszechnym sposobem manifestacji poglądów politycznych 4. Komendant wojewódzki MO mjr Władysław Sikora przekonywał, że awersja do komunizmu cechująca mieszkańców powiatu suwalskiego miała wynikać z faktu, że zamieszkiwali tam „nasadzeni przez rząd sanacyjny sanacyjni urzędnicy i faszystowscy osiedleńcy, podoficerowie zawodowi 5”. Opór społeczny na Suwalszczyźnie (podobnie jak w całym województwie białostockim) widoczny był przede wszystkim na płaszczyźnie ekonomicznej (m.in. odmawiano dostaw obowiązkowych i płacenia podatków). Wydaje się jednak, że dla władz komunistycznych równie groźna (jeśli nie groźniejsza) była aprobata społeczna – z pewnością nie powszechna – dla działalności resztek podziemia zbrojnego. Choć po amnestii w 1947 roku podziemne grupy zbrojne nastawione były raczej na przetrwanie niż na walkę z systemem komunistycznym, to na niektórych terenach sytuacja była na tyle niebezpieczna dla administracji państwowej i struktur partyjnych, że uniemożliwiała ich sprawne funkcjonowanie. Na początku lat pięćdziesiątych XX wieku, większości członków podziemia obce już były pogłębione spory światopoglądowe, a walka z „nowym ustrojem” sprowadzała się do paraliżowania aktywności politycznej PZPR oraz przeciwstawiania się zmianom społeczno‑gospodarczym na wsi, kojarzącym się z modelem sowieckim. Aktywność podziemia przejawiała się głównie w działalności propagandowej (ulotki, odezwy, „szeptana propaganda”), rekwizycjach w punktach GS oraz akcjach represyjnych i likwidacyjnych w stosunku do osób czynnie popierających władzę państwową 6. Atmosferę, jaka panowała wśród aktywistów partyjnych w powiecie suwalskim w związku z działalnością oddziału Piotra Burdyna „Edwarda”, szef suwalskiego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego opisał następująco: „Nawet aktyw powiatowy – instruktorzy, których sekretarz wysyłał w teren, byli również zastraszeni i często zdarzało się, że nie chcieli wyjeżdżać w teren, bądź też prace swą wykonywali w terenie powierzchownie, obawiając się wyjeżdżać poza obręb gminnych posterunków MO 7”. Należy podkreślić, że na społeczny odbiór partyzantki olbrzymi wpływ miał również problem bandytyzmu. Dotyczył on głównie oddziałów tworzonych od podstaw po zakończeniu wojny. Najczęściej były to grupy samoobrony składające się z młodych ludzi, którym obca była dyscyplina wojskowa. One też najczęściej były utożsamiane z bandami rabunkowymi, a ich działalność niejednokrotnie ewoluowała w tym kierunku. W mniejszym stopniu dotyczyło to grup zbrojnych o tradycjach walk sięgających okupacji niemieckiej 8. Mimo to, w omawianym okresie podziemie ciągle jeszcze cieszyło się sympatią sporej części społeczeństwa. Jego działalność współgrała z odczuciami szczególnie tych środowisk, które obawiały się radykalnych zmian gospodarczych wzorowanych na rozwiązaniach sowieckich, przede wszystkim kolektywizacji 9. Aparat represji od początku swego funkcjonowania szczególną uwagę poświęcał wsi, ponieważ powojenne polskie społeczeństwo było przede wszystkim społeczeństwem wiejskim10. To głównie z ludności wiejskiej rekrutowali się żołnierze niepodległościowego podziemia, które jeszcze kilka lat po wojnie stawiało zbrojny opór instalującemu się w Polsce reżimowi komunistycznemu. Od 1948 roku wieś została poddana jeszcze większej i systematyczniejszej kontroli ze względu na rozpoczęty proces kolektywizacji i związany z nim rozbudowany system dostaw obowiązkowych oraz zobowiązań fiskalnych. Od 1950 roku do stałych działań bezpieki należało represjonowanie chłopów, którzy opóźniali się z dostawami obowiązkowymi (tzw. akcja „S”). Zwalczano również „wrogą propagandę”, do której zaliczano antypaństwowe i antypartyjne wystąpienia, ale też „szeptaną propagandę”, czyli po prostu przekazywanie sobie informacji, pogłosek i plotek11. Wiosną 1951 roku w białostockich i warszawskich kręgach partyjnych ujawniono kulisy jednego z najbardziej spektakularnych przedsięwzięć represyjnych aparatu bezpieczeństwa w województwie białostockim – tzw. akcji „L”, prowadzonej od czerwca do października 1950 roku12. Akcja miała dwa główne i ściśle powiązane ze sobą cele. Z jednej strony chodziło o wyegzekwowanie od chłopów zobowiązań podatkowych (podatku gruntowego oraz obowiązkowych składek na Społeczny Fundusz Oszczędnościowy Rolnictwa), z drugiej – osłabienie, poprzez sankcje ekonomiczne i zastraszenie, zaplecza społecznego partyzantki antykomunistycznej. Nie udało się odnaleźć rozkazu przeprowadzenia powyższej akcji, jednak jej genezę można zrekonstruować na podstawie notatki sporządzonej przez Sekretariat Komitetu Centralnego PZPR. Wynika z niej, że 5 kwietnia 1950 roku płk Józef Czaplicki, dyrektor Departamentu III Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, wydał specjalną instrukcję, w której polecił zastosowanie środków represyjnych wobec osób powiązanych z podziemiem antykomunistycznym w województwie białostockim oraz ich rodzin. Główne uderzenie miało zostać skierowane na powiaty: suwalski, bielski, łomżyński, wysokomazowiecki i białostocki, tam bowiem funkcjonowały jeszcze pozostałości partyzantki niepodległościowej. Największy zasięg akcja miała w powiecie suwalskim (gminy: Filipów, Giby, Huta, Jeleniewo, Kadaryszki, Krasnopol, Kuków, Pawłówka, Przerośl, Sejwy, Wiżajny, Zaboryszki). Wymierzona była w rodziny i „meliniarzy” członków grupy zbrojnej „Bladego” – Burdyna13. PUBP w Suwałkach opracował plan likwidacji oddziału, w którym proponowano represje wobec 550 „kułaków” z powiatu suwalskiego. Kierownictwo Departamentu III MBP zredukowało tę liczbę, decydując o zastosowaniu sankcji wobec „84 osób powiązanych z bandami i rodzin członków band14”. Bezpośrednimi wykonawcami instrukcji wydanej przez Czaplickiego były powiatowe urzędy bezpieczeństwa publicznego. W powiecie suwalskim represje stosowano wobec osób, których nazwiska znalazły się na wykazie sporządzonym w miejscowym PUBP. Szef urzędu por. Edward Sagański15 polecił, aby u wskazanych przez niego osób „dokonywać zajęć, pozostawiając (...) tylko gołe ściany”. Wobec wątpliwości części pracowników Powiatowej Rady Narodowej w Suwałkach co do prawnej zasadności tak drastycznych sankcji, Sagański miał odpowiedzieć, że „akcja ta powinna bezwzględnie przejść, a na chłopów wymienionych na liście pełnomocnik podatków wiejskich powinien znaleźć odpowiedni paragraf, pod który można będzie podciągnąć całkowitą likwidację ich majątków za czynny udział członków rodzin w bandzie lub tym, którzy tylko pomagają materialnie16”. Rady narodowe początkowo dystansowały się od akcji „L”, gdyż uważano, że sankcje administracyjne i ekonomiczne wobec chłopów nie mają podstaw prawnych. Jednak po interwencji szefa Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego mjr. Teodora Mikusia, przewodniczący Wojewódzkiej Rady Narodowej w Białymstoku Stefan Dąbek włączył do akcji aparat administracyjny17. Jednocześnie kierownictwo poszczególnych PUBP starało się przenieść odpowiedzialność za prowadzone represje na powiatowe i gminne rady narodowe. Po lekturze sprawozdań z jesieni 1950 i wiosny 1951 roku, można odnieść wrażenie, że UB występowało jedynie w roli obserwatora: „Jako do najbardziej jaskrawej formy stwarzanych represji była przeprowadzona na terenie tutejszego powiatu akcja »L« – czytamy w sprawozdaniu suwalskiego PUBP. – Akcja ta była prowadzona przez czynniki administracyjne, których zadaniem było robić zajęcia mienia u podanych osób, którzy zalegali z płaceniem podatków, SFOR itp. za lata ubiegłe, i którzy byli najbardziej oporni w płaceniu podatków. Po zajęciu mienia były dokonywane licytacje i rozprzedane zajęte rzeczy18”. W podobnym tonie utrzymany jest raport z maja 1951 roku: „Represje były stosowane przez Powiatową Radę Narodową i GRN, były dokładane domiary podatkowe i gdy nie zapłacił to Prezydium PRN i GRN licytowało inwentarz żywy i martwy, który to natychmiast sprzedawali w terenie, czy też w mieście. Natomiast pieniądze były przekazywane w ramach podatku19”. Podczas realizacji akcji „L” wobec chłopów stosowano drastyczne sankcje ekonomiczne w postaci zajmowania i licytacji całego dobytku, całkowicie plądrowano mieszkania i zagrody chłopskie20. Oto jedno z prawie stu zachowanych zeznań chłopów pokrzywdzonych w czasie akcji: „Pamiętam, że około 20 lipca 1950 roku do moich zabudowań przyjechali funkcjonariusze MO i UB oraz osobnicy cywilni z Urzędu Skarbowego w Suwałkach (...) i powiedzieli mi, że będą likwidować mi mienie nieruchome i inwentarz żywy. Gdy zapytałem się za co mi mają likwidować mienie, to obywatel Małek [Herman Małek, poborca podatkowy z Suwałk – M.M.] oświadczył mi, że likwidacji dokonają za to, że nie opłaciłem podatków. Wówczas to ja wyjaśniłem im, że to pomyłka, ponieważ ja wszystkie podatki opłaciłem i mam na to dowody. Obywatel Małek w odpowiedzi mi oświadczył, że go to nic nie obchodzi czy ja opłacił podatek czy nie, a mu chodzi o to, aby mnie zniszczyć i nic w domu nie zostawić. Ja, widząc przedstawicieli władzy, nie stawiałem żadnego oporu i wymieniona ekipa zabrała mi wszystek inwentarz żywy jak konie, bydło, wieprze itp. oraz wóz z uprzężą i maszyny rolnicze. Garderoby, pościeli oraz mebli nie zabrano, gdyż to nie stanowiło żadnej większej wartości21”. W związku z podaniami zdesperowanych chłopów kierowanymi do władz centralnych, Ministerstwo Finansów poleciło kontrolę skarg nadsyłanych z powiatu suwalskiego. Zadanie to zostało powierzone Bolesławowi Sawickiemu, kierownikowi Wydziału Podatków Wiejskich Prezydium WRN w Białymstoku, któremu jednak powiatowe władze partyjne, jak i szef PUBP w Suwałkach odmówiły jakichkolwiek wyjaśnień oraz oświadczyły, że akcja represyjna będzie kontynuowana22. Najbardziej bulwersujący był fakt, że funkcjonariusze i urzędnicy biorący udział w akcji „L” czerpali z niej osobiste korzyści majątkowe. Największe rozmiary proceder ten przybrał w powiecie suwalskim. Podczas odprawy pracowników WUBP w Białymstoku 4 czerwca 1951 roku naczelnik Wydziału IV mjr Stanisław Siniawski stwierdził, że „(...) kierownictwo PUBP jak i też poszczególni referenci częstokroć jeździli po wioskach, oglądali różne rzeczy i meble u poszczególnych gospodarzy, a następnie ci gospodarze byli likwidowani”. Zajęte meble trafiały wprost do domów pracowników UB. Powszechne były akty barbarzyństwa, jak palenie części chłopskiego mienia i niszczenie żywności. Zabierane chłopom zwierzęta przewożono do Suwałk, gdzie „urządzano targowisko na terenie UB”. Dochodzenie przeprowadzone przez WUBP w 1951 roku wykazało, że połowa funkcjonariuszy PUBP i KPMO w Suwałkach zajmowała się nielegalnym handlem zarekwirowanymi przedmiotami23. Zgodnie z ówczesnymi procedurami, zajęte u chłopów mienie należało poddać licytacji, a uzyskane kwoty winny być przekazane na konto zaległych zobowiązań finansowych gospodarzy. Jednak licytacje prowadzone w ramach akcji „L” były wyreżyserowane przez kierownictwo PUBP w Suwałkach. Stanisław Tanajewski, kierownik referatu podatków wiejskich PRN w Suwałkach, twierdził, że meble z licytacji sprzedano po zaniżonej cenie głównie pracownikom UB, MO oraz osobom rekomendowanym przez Komitet Powiatowy PZPR. „Jeśli się tyczy funkcjonariuszy UBP – zeznawał – to por. Sagański powiedział mi w ten sposób, aby nazwiska ich nie figurowały w protokołach sprzedaży. Robiło się w ten sposób, że dany funkcjonariusz kupował jakąś rzecz, płacił za nią, ale protokołu nie sporządzano, lecz wpisywano do czyjegoś protokołu albo po prostu przelewano do gminy (...)24”. Osobami, które organizowały i brały najaktywniejszy udział w tym procederze oraz odniosły największe korzyści z łamania prawa podczas realizacji akcji „L”, oprócz szefa PUBP w Suwałkach por. Sagańskiego byli: oficer śledczy PUBP w Suwałkach ppor. Tadeusz Frant25, komendant Powiatowy MO w Suwałkach Jan Czeszel26, naczelnik Wydziału III WUBP w Białymstoku kpt. Józef Łaniewski27, st. referent Wydziału III WUBP w Białymstoku ppor. Jan Kondraciuk28. Osoby te zostały usunięte z zajmowanych stanowisk i przeniesione do pracy w innych województwach. Jednak skargi ludności do najwyższych instancji partyjnych wpłynęły na ich aresztowanie w czerwcu 1951 roku. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Białymstoku funkcjonariusze ci zostali skazani na kary od 6 miesięcy do 3 lat i 6 miesięcy więzienia29. Podobne represje, choć na znacznie mniejszą skalę niż w powiecie suwalskim, stosowano jesienią 1950 roku w pozostałych powiatach objętych akcją. W powiecie bielskim zlikwidowano piętnaście gospodarstw, których właścicieli oskarżono o współpracę z oddziałem Kazimierza Kamieńskiego „Huzara30”. Również za współpracę z tym oddziałem zlikwidowano osiem gospodarstw w powiecie wysokomazowieckim31. W powiecie łomżyńskim całkowicie pozbawiono dobytku dziesięciu gospodarzy za prawdziwą lub rzekomą współpracę z oddziałem Stanisława Grabowskiego „Wiarusa32”. Za pomoc patrolowi Edwarda Topczewskiego „Toporka” zlicytowano mienie czterech gospodarzy z powiatu białostockiego33. W Instrukcji nr 7 z 6 października 1950 roku kierownictwo MBP skrytykowało akcję represyjną w województwie białostockim, wskazując na jej kryminalny i rabunkowy charakter34. Również naczelnik Wydziału III kpt. Wacław Szataniak zganił swego poprzednika Józefa Łaniewskiego, który został usunięty ze stanowiska głównie za nadużycia popełnione w trakcie akcji represyjnej latem 1950 roku: „Prawna likwidacja mienia na podstawie wyroków sądowych będzie stosowana w dalszym ciągu, ale likwidacja mienia dla zakupywania mebli, kradzieży zegarków, będzie tępiona z całą surowością35”. W maju 1951 roku opublikowano uchwałę Biura Politycznego KC PZPR piętnującą „wypaczenia linii partii” w powiecie gryfickim w województwie szczecińskim, gdzie miały miejsce brutalne represje wobec chłopów uchylających się od zobowiązań wynikających z tzw. planowego skupu zboża. W stosunku do sprawców tych zajść zostały wyciągnięte surowe konsekwencje z karami więzienia włącznie. Uchwała Biura Politycznego KC nie ograniczała się do napiętnowania „wydarzeń gryfickich”, wskazała też miejsca podobnych „wypaczeń”, w tym również województwo białostockie36. Na posiedzeniu plenarnym Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Białymstoku 25 czerwca 1951 roku, podczas którego analizowano wypadki nadużyć w pracy partii na wsi w kontekście tzw. wypadków gryfickich37 skrytykowano również wydarzenia, które miały miejsce rok wcześniej na Suwalszczyźnie: „Wypaczenia były nie tylko w skupie zboża – czytamy w stenogramie – ale w akcji zmierzającej do zlikwidowania bazy, na której żywi i się i trzyma dalej bandytyzm. Były akcje zmierzające do zniszczenia ich. Sama zasada tych akcji nie budzi żadnych zastrzeżeń, ale forma, istotnie w niektórych wypadkach to można porównać z terrorem łapanek i egzekucjami w czasie okupacji. Przychodzi się do chłopa, zabiera się mienie, rozkrada, a z dziecka zdziera się ostatnią chustkę38”. Również podczas narady w WUBP w Białymstoku w tym samym miesiącu piętnowano kryminalne zachowania pracowników resortu bezpieczeństwa: „Tak jak w Gryficach kierownictwo naszych urzędów zamiast reagować, pochwalało tego rodzaju postępowanie i korzystając z wypaczeń zaopatrywało w meble swoje prywatne mieszkania. Tak jak w Gryficach bezprawnie przeprowadzane były u chłopów rewizje, z tym, że miały one na celu zorientowanie się poszczególnych pracowników, który z gospodarzy ma lepsze meble, aby później w ramach akcji „L” ustawić je w swoim mieszkaniu39”. Także minister Stanisław Radkiewicz, na odprawie w MBP 23 kwietnia 1951 roku odniósł się do tych wydarzeń. Stwierdził, że aparat bezpieczeństwa musi być czujny wobec kułaków i nieustannie tropić ich przestępczą działalność. Jednak „nie należy koncentrować uderzeń w kułaków, tylko dlatego, że to są kułacy – tak jak to miało miejsce w województwie białostockim40”. Czy cele nakreślone na początku akcji „L” zostały zrealizowane? W tej kwestii zdania były podzielone nawet wśród funkcjonariuszy białostockiego UB. Szef PUBP w Suwałkach twierdził: „W większości akcja ta spowodowała, że ludność zaczęła wrogo nastawiać się w stosunku do bandy, a co najważniejsze zahamowało to napływ nowych członków do bandy. Teraz zastanawiają się, jakie mogą być skutki [wstąpienia do partyzantki – M.M.] dla ich rodzin i krewnych41”. Z pewnością następstwem akcji było zastraszenie ludności, a tym samym częściowa pacyfikacja zachowań wrogich wobec władzy komunistycznej. Ale to tylko jedna strona medalu. „Jednocześnie – przyznawał szef Wydziału III WUBP Wacław Szataniak – ściągnęliśmy na siebie tym oburzenie społeczeństwa, o czym świadczą liczne podania pokrzywdzonych do Ob. Prezydenta42”. Cel ekonomiczny akcji, jakim było wyegzekwowanie od chłopów zaległości podatkowych, również nie został zrealizowany. Odebrane chłopom mienie i pieniądze z licytacji zamiast do kas gminnych rad narodowych trafiały w większości do kieszeni funkcjonariuszy bezpieki. Sprawa ta wpłynęła zapewne na wydanie przez ministra bezpieczeństwa publicznego pisma okólnego nr 023 z 12 sierpnia 1951 roku, zakazującego funkcjonariuszom UB nabywania przedmiotów zabezpieczonych przez organa bezpieczeństwa oraz udziału w licytacji tych przedmiotów43. Niewątpliwie akcja „L” w powiecie suwalskim wymknęła się spod kontroli władz wojewódzkich, co skutkowało opisanymi nadużyciami i bezprawiem. Wprawdzie wyciągnięto konsekwencje karne wobec głównych inspiratorów i organizatorów przestępstw, jednak ograbieni chłopi nigdy nie odzyskali swego majątku. Jeden z gospodarzy z powiatu suwalskiego dał wyraz swemu rozgoryczeniu w liście do „Gromady – Rolnika Polskiego”: „Przecież chłop, czyli kułak, podtrzymuje państwo, żywi wszystkich pasibrzuchów – tylko siedzą za biurkiem i krzyczą: wy kułacy, wyzyskiwacze, bogacicie się w Polsce Ludowej na tych paru hektarach marnej ziemi44”. Wydarzenia na Suwalszczyźnie rozgrywające się latem 1950 roku z pewnością znacznie obniżyły i tak umiarkowane zaufanie do władzy oraz pogłębiły uczucie frustracji i krzywdy powszechne na wsi w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku. Nie zakończyły też nadużyć wobec mieszkańców tego obszaru, bowiem w okresie kolektywizacji rolnictwa nikogo nie dziwiły przypadki terroryzowania chłopów niespełniających oczekiwań władz. Działania te daleko wykraczały poza prawnie uregulowane normy represji. Zapewne jedne szykany wynikały z poleceń zwierzchników, inne z ich niezrozumienia, a jeszcze inne ze złej woli i sadyzmu wiejskich aparatczyków. Na przykład w Wiżajnach „przewodnicząca GRN Gołębicka, która równorzędnie na własną rękę rozkułaczała, mówiła ja »ciebie rozkułaczę«, na drugi dzień przyjeżdżała z grupą i doszczętnie niszczyła, dlatego tylko, że był kułakiem, że posiadał tyle czy tyle hektarów45”. Podczas podobnych „antykułackich” akcji na Suwalszczyźnie zdarzały się pobicia zarówno mężczyzn, jak i kobiet, a nawet nieletnich46. W pierwszej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku obszar penetracji wsi przez aparat bezpieczeństwa był bardzo rozległy. Wrogiem w tym okresie nie była konkretna partia czy grupa ludzi, ale wieś jako całość. Szczególnym represjom poddani byli chłopi broniący swojej ziemi przed kolektywizacją bądź przed rujnującymi podatkami i systemem dostaw obowiązkowych. Wrogami klasowymi byli wszyscy, którzy ośmielali się wyrazić, nawet w prywatnej rozmowie, krytyczną opinię wobec polityki PZPR. Represje wobec mieszkańców wsi – stosowane nie tylko przez aparat bezpieczeństwa – w większości odnosiły pożądany skutek i chłopi, nie mając wyjścia, spełniali żądania władzy. Wydaje się jednak, że ta ostatnia nie miała poczucia zwycięstwa, co było widać w nieustannym podsycaniu psychozy zagrożenia przed działalnością kułaka i wroga klasowego. Kres terroru na polskiej wsi nastąpił wraz z odwilżą polityczną w 1956 roku.
Aneks
Wykaz właścicieli gospodarstw z powiatu suwalskiego pozbawionych mienia w ramach akcji „L” w 1950 roku
Źródło: APS, PPRN, 231, Wykaz gospodarstw, u których w roku 1950 przeprowadzono zajęcia inwentarza i ruchomości (załącznik do sprawozdania), 30 IV 1951 r., k. 362–367.
|