AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

 

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ...

  

  

Jarosław Szlaszyński

 

Przerośl w okresie zaborów                             (cz. 2 z 4)

  

  

  

2. Oblicze miasta i osady

  

2.1. Układ przestrzenny, zabudowa

  

W XIX wieku, w związku ze zmianami politycznymi nastąpiła zasadnicza zmiana sieci głównych dróg regionu. Znaczenie stracił stary szlak nadgraniczny ze Żmudzi na Mazowsze, z odnogą do Królewca, na rzecz traktu petersburskiego z Warszawy przez Augustów, Suwałki i Kowno do Petersburga. Przez to zasadniczo zmienił się układ komunikacyjny w otoczeniu Przerośli. Najważniejsze znaczenie uzyskało połączenie z wojewódzkimi (gubernialnymi) Suwałkami. Do stolicy regionu można było jechać przez Filipów – i ten odcinek na przełomie XIX/XX wieku był w najlepszym stanie – albo przez Łanowicze, ale ta droga była gorsza. W najgorszym stanie znajdowała się droga do Blendy i Prawego Lasu oraz Wiżajn, która wymagała generalnego remontu77. Osią układu komunikacyjnego w mieście pozostawał rynek oraz ulice Grodzieńska i Dworna.

Łączność ze światem utrzymywana była poprzez urząd pocztowy w Suwałkach i agencję w Filipowie (korespondencję, na początku XX wieku, przez wiele lat dostarczał Antoni Skubina). Dopiero w 1912 roku w Przerośli otwarto agencję pocztową.

W początkach Królestwa Polskiego, problemy miejskie starano się uporządkować w skali całego kraju. W tym celu powołana została Komisja Miast, która wraz z Radą Budowniczą miała przeprowadzić regulację ośrodków miejskich. W 1830 roku geometra rządowy Stefan Dobrowolski opracował plan regulacji Przerośli. Poza wyrównaniem linii zabudowy nie zakładał on żadnych zmian przestrzennych, komisja orzekła bowiem, że „plan miasta jest dobry, a nawet preferujący nad inne”78. Trudno o lepsze świadectwo potwierdzające bardzo staranne, dokładne i konsekwentne rozplanowanie Przerośli.

W XIX wieku wprowadzano jedynie miejscowe korekty w układzie przestrzennym, m.in. w 1839 roku szarwarkiem uporządkowano szerokość zaułka z północno-wschodniego rogu rynku wychodzącego na „błotniste miejsce”, potem nazywane Bagnem. Uliczka została poszerzona, podjęto też działania mające na celu utrzymanie właściwej linii zabudowy79.

Obszar miasta, jak informuje, pochodzące z 1820 roku „opisanie historyczne i topograficzno-statystyczne” Przerośli, „w rynku, ulicach y placach” obliczono wówczas na „4 włóki, 16 morgów i 9 prętów”80. Nadal centralne miejsce zajmował rynek, oceniany przez burmistrza Józefa Narzymskiego jako „obszerny y dość równy”. W opisie wymieniono „ulic pryncypalnych sześć”, które były szerokie, proste „y całkiem wybrukowane”. Charakter ulic głównych miały: Dworna, Grodzieńska, Kościelna, Holenderska, Wiżańska i Żabia. Zgodnie z opisem statystycznym z 1865 roku, pod zabudową miejską znajdowało się 18 morgów i 249 prętów81.

Głównym budynkiem był stojący na środku rynku ratusz, mieszczący kancelarię, mieszkanie burmistrza oraz areszt. Było to obiekt egzystujący „od lat dawnych”, „drewniany, dachem słomianem pokryty, który niebezpieczeństwem zawalenia zagrażał”. 27 marca 1822 roku władze zwierzchnie stwierdzały, że rynek bez „takowej budowli mógł być piękniejszy”, zaś plac rynkowy „dogodniejszym dla przejeżdżających”82. Ponieważ, jak stwierdził prezes Jan Mostowski, „koszta reperacji przewyższałyby wartość jego”, 15 kwietnia 1823 roku zezwolił na rozebranie budowli i sprzedaż materiału w drodze licytacji83. 24 maja 1823 roku, burmistrz Józef Soiński oceniając stan ratusza pisał, że miał „ściany pochylone, krokwie złamane”, był bez „przyzwoitego przykrycia” i groził zawaleniem przy silniejszych porywach wiatru.

Kancelaria i mieszkanie burmistrza, po rozebraniu ratusza, od 1 września 1823 roku mieściły się w murowanym domu przy rynku, wynajętym za 222 złote od proboszcza Franciszka Żukowskiego, a wcześniej zakupionym przez niego od Szperlinga84. Kontrakt zawarty na rok był przedłużany na następne lata, za zgodą Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policji. Areszt, nazywany więzieniem detencyjnym, mieścił się najpierw w budynku ratusza, następnie, po jego rozebraniu – w domu wynajmowanym od Dominika Nadarzyńskiego, a od 1830 roku – Icka Hańczańskiego85.

Z racji funkcji i architektury, ważnym obiektem był kościół. Pierwsza świątynia zbudowana w 1602 roku służyła wiernym do początków XIX wieku. Ponieważ była już zniszczona, inżynier Vogt w 1804 roku wykonał kosztorys jej remontu. Sprawa ta przeciągała się, ponieważ urząd landratowski zwlekał z wydaniem asygnaty na drewno. Kolejny kosztorys Vogt sporządził 1 czerwca 1808 roku, a 17 czerwca władze wydały asygnatę na drewno. Zgubił ją jednak proboszcz Tadeusz Smoliński. Franciszek Żukowski, nowy proboszcz, twierdził z kolei, że „stan kościoła jest dość dobry” i „stałby drugie tyle lat”. Opinia ta nie była jednak zgodna ze stanem faktycznym, a wynikała z niechęci do podejmowania trudu inwestycji. Burza, która przeszła nad Przeroślą 14 lutego 1818 roku, nadwerężyła konstrukcję świątyni do tego stopnia, że dziekan sejneński, w obawie przed zawaleniem, kazał ją zamknąć.

Proboszcz „nie mając gdzie nabożeństwa odprawować (…) zmuszony został na tę tak nagłą potrzebę kupić dom murowany” od Szperilnga przy rynku86. Równocześnie, 12 sierpnia 1818 roku ksiądz Żukowski wystosował do Komisji Województwa Augustowskiego pismo z prośbą o bezpłatny przydział drzewa na kościół, gdyż „parafia będąc uboga z powodu gruntów nieużytecznych nie jest w stanie go kupić”. Komisja wydelegowała budowniczego Mateusza Tryniszewskiego, który sporządził plany i kosztorys. 13 lutego 1819 roku władze wojewódzkie przesłały je do parafii i skierowały pismo z poleceniem rozłożenia składki na mieszczan. Mimo to, burmistrz – zapewne chcąc dogodzić proboszczowi – nie kwapił się z wykonaniem polecenia, za co został ukarany. Ostatecznie, 24 maja 1819 roku rozłożył składkę87. Jej podział, 9 lutego 1820 roku, został zatwierdzony przez Komisję Rządową Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.

Nową świątynię, według projektu Mateusza Tryniszewskiego, budowniczego wojewódzkiego, wybudował przedsiębiorca Abel Peltyn. Był to bogaty Żyd, posiadający swe dobra w Przerośli i Suwałkach. 4 września 1820 roku zawarto z nim umowę, 26 października 1820 roku położono kamień węgielny i – w ciągu roku – do 1 października 1821 roku budowę ukończono. Kościół miał wymiary 23,47 na 11,21 na 5,6 metra i został wzniesiony z drzewa ciosanego, obitego deskami88.

Ponieważ był wzniesiony z użyciem budulca ze starej świątyni, szybko ulegał dewastacji. Już na początku lat 30. XIX wieku planowano reperację dachu, sufitu, podłóg i szczytu, lecz z powodu zaniżonego kosztorysu długo nie dochodziło do wyboru wykonawcy. Dlatego 31 sierpnia 1836 roku kosztorys został przeszacowany na kwotę 3792 złote 29 groszy. 13 października 1841 roku dokonano podziału składki w wysokości 3038 złotych 20 groszy na wiernych w poszczególnych wsiach. 8 kwietnia 1846 roku rozłożono jeszcze ciężary na remont plebani. Ostatecznie, kościół wyremontował Benedykt Narbutt za 133 ruble 46 ½ kopiejki, a za 263 ruble i 2 kopiejki plebanię89. Prace remontowe tylko doraźnie poprawiały stan obiektów kościelnych. W 1863 roku proboszcz znów wskazywał na konieczność ich podjęcia, ponieważ „przez dach dziurawy deszcz do kościoła padał, nabożeństwa odprawiać niepodobna, sprzęty kościelne butwieją (…) ściany gniją”. Kolejny remont przeprowadzono w latach 1872–1883, nie mógł on jednak zmienić już fatalnego stanu świątyni.

Mimo konieczności budowy nowego kościoła, długo się tego nie podejmowano, ponieważ „parafia przeroska będąc uboga z przyczyn gruntów nieużytecznych” nie była „w stanie drzewa kupić, a tym bardziej kościoła wymurować”90. Dopiero dzięki uporowi księdza Józefa Bartoszkiewicza, 10 sierpnia 1905 roku zapadła decyzja o projekcie budowy nowego kościoła, mogącego pomieścić tysiąc osób. Dokumentację na świątynię, którą planowano zbudować z kamieni polnych, wartości 38 tysięcy rubli, miał wykonać architekt Radziewicz za 500 rubli91. Nie zdołano jednak rozłożyć ciężarów, zaś nowy proboszcz, ksiądz Józef Wołągiewicz, nie wykazywał w tej sprawie dostatecznej gorliwości.

Niedostateczny był także stan pozostałych obiektów i budowli parafialnych. Zaniedbania po księdzu Franciszku Żukowskim były tak duże, że w 1834 roku, ksiądz Hilary Szczęsnowicz obejmując probostwo zastał „budowle kościelne i funduszowe zarazem jak i cmentarz w najlichszym stanie”. Szczególnie zaniedbany był cmentarz przykościelny, którego parkan „tak dalece był zrujnowany, że inwentarz chodząc po nim nieczystości czynił”. Proboszcz Szczęsnowicz „nie czekając na sporządzenie anszlagu i upoważnienie Komisji Rządowej za zniesieniem się jedynie z dozorem kościelnym oparkanił cmentarz” kosztem 1732 złotych 3 groszy92.

Także plebania nie nadawała się do zamieszkania. Z racji pilniejszych potrzeb ksiądz Szczęsnowicz jej remont umieścił jednak na ostatnim miejscu. Dopiero w 1883 roku budowniczy Tomasz Brzeziński wzniósł nową i funkcjonalną plebanię93.

Na przełomie XVIII/XIX wieku, na polecenie władz pruskich, ze względów sanitarnych, cmentarz grzebalny przeniesiono za miasto. W 1802 roku „mogiłki” znajdowały się na piaszczystym wzgórzu za osadą Samborowszczyzna. Zostały one otoczone drewnianym płotem, który szybko uległ zniszczeniu. Jak wynika z dokumentów, w 1858 roku, już z daleka można było dostrzec „opuszczenie i brak opieki” nad cmentarzem. Z powodu powalonego płotu był on narażony na znieważenie: „bydło i inne zwierzęta plądrują i wygrzebują zwłoki zmarłych, przez co miejsce poświęcone jest wystawione na poniewierkę i pośmiewisko innowierców” – odnotowano w sprawozdaniu. Próbę naprawy stanu nekropolii podjął ksiądz Hilary Szczęsnowicz już w 1858 roku, lecz z powodu niedostatku funduszy musiał przerwać prace. Ostatecznie, pod wpływem nacisków, gubernator suwalski zgodził się przeznaczyć pieniądze pokładne na budowę kamiennego parkanu. 15 kwietnia 1873 roku zawarto kontrakt z Tomaszem Brzezińskim, który za kwotę 470 rubli otoczył cmentarz katolicki kamiennym murem „wysokim na 4 stopy, szerokim na 3 stopy i na fundamencie schowanym w ziemię na jedną stopę”. W 1908 roku cmentarz powiększono do 1,35 ha. Wybudowano nową żelazną bramę, osadzoną na dużych, ceglanych słupach i otoczono kamiennym parkanem94.

W 1843 roku na cmentarzu wyznaczono miejsce do pochówku prawosławnych. „Pod murem” istniała też kwatera do grzebania dzieci zmarłych bez chrztu i samobójców, tzw. „przypadkowe mogiłki”95. Pod koniec XIX wieku na cmentarzu pojawiły się pierwsze nagrobki kamienne96. Ewangelicy posiadali osobne miejsca pochówku przy ulicy Holenderskiej97, natomiast Żydzi przy ulicy Zusenkowskiej.

Po przeniesieniu cmentarza grzebalnego za miasto, swój charakter zmienił cmentarz przykościelny, gdzie grzebano jedynie osoby znakomitsze. W 1892 roku staraniem księdza Józefa Bartoszkiewicza wzniesiono kamienne ogrodzenie, a od ulicy Kościelnej wybudowano bramę wejściową z cegieł oraz dwie furtki.

W mieście nie było hotelu ani zajazdu, „gdzie by przejeżdżający mógł zajechać i konie pokarmić”, przybysze wynajmowali więc pokoje u mieszczan. W latach dwudziestych „dogodniejszej kwatery jak u starozakonnego Judki Leybowicza obrać nie wypada”, podaje źródło. Ponieważ nie było to rozwiązanie wystarczające, w 1841 roku na polecenie burmistrza, Icek Kalwaryjski w domu stojącym w środku zachodniej pierzei rynku „jedną połowę wyporządził i stancję w tym urządził dla gości przyjeżdżających”, a później planował zbudować stajnię dla koni98. W drugiej połowie XIX wieku, gdy miasto podupadało, mieszczanie ubożeli, a przeludnienie stawało się coraz większe (w 1867 roku na jeden dom przypadało 14 osób), skurczyła się możliwość wynajmowania kwater w domach. Wówczas „podróżny przeto urzędnik lub kto inny jeżeli nie u proboszcza to u burmistrza szukać musi gościnności”. Stan mieszkań, nawet tych najważniejszych osób w mieście, nie był jednak odpowiedni, skoro delator ubolewał: „a jakaż to przykra dla gospodarza okoliczność, gdy nawet oddzielnego pokoiku (…) ustąpić nie może”. Problem musiał być poważny, gdyż – wzorując się na władzach Filipowa – w 1860 roku magistrat postanowił wybudować zajazd, odkładając na ten cel po 37 rubli 5 kopiejek rocznie. Kwota ta była jednak tak mizerna, że nie mogła gwarantować powodzenia, a dodatkowo zamysł ten przekreśliło odebranie Przerośli praw miejskich99. O tym, że był to poważny problem przekonał się dowódca 20. pułku strzeleckiego z suwalskiego garnizonu, który w trakcie ćwiczeń wojskowych 17 maja 1913 roku wraz z pododdziałem 70 ludzi, w tym 20 oficerów, kwaterował w Przerośli i później narzekał na stan kwater100.

W 1799 roku w Przerośli było 246 domów, w tym 4 murowane wystawione przez Prusaków dla potrzeb wojska i tylko 91 placów niezabudowanych „bez przynależności”. Stopień wykorzystania placów był wysoki i wynosił 71 proc.

     

     

Tabela 1. Zabudowa największych miast na Suwalszczyźnie w 1799 roku101

  

Miasto Bakałarzewo

Filipów

Przerośl

Raczki

Suwałki

Wiżajny

Liczba domów 67

219

246

168

216

166

  

  

Liczby przedstawione w tabeli wskazują, że na przełomie XVIII/XIX wieku Przerośl była największym miastem w regionie pod względem wielkości zabudowy. Jedynie pod względem liczby budynków murowanych przewyższały ją Suwałki, gdzie znajdowało się ich 8, w dodatku były bardziej okazałe.

W okresie Księstwa Warszawskiego liczba domów ujmowanych w statystyce urzędowej zmalała do 184 (podobnie w Filipowie do 183). Można przypuszczać, że w zestawieniu nie uwzględniono domów opuszczonych, których mieszkańcy w czasie zaburzeń wojennych dawnym zwyczajem szukali schronienia w bardziej bezpiecznych miejscach lub po prostu w lasach.

W 1820 roku liczba domów zwiększyła się do 220. Siedem lat później naliczono 217 domów. Pod koniec pierwszej połowy XIX wieku liczba budynków znów zaczęła się zmniejszać. Stare niszczały, a na budowę nowych ubożejącej ludności brakowało funduszy. W 1865 roku odnotowano 165 domów (w tym 3 murowane), w 1887 roku 153, a w 1900 roku 160. W związku z przyrostem liczby ludności pogarszały się warunki zamieszkania. Pod koniec drugiej połowy XIX wieku dało się zauważyć przeludnienie. W 1887 roku, na jeden dom przypadało średnio 13 osób.

Interesująco przedstawia się stan własnościowy zabudowań. W 1865 roku Polacy byli właścicielami 112 domów, czyli 68,3 proc., mimo że w populacji ludności miejskiej stanowili tylko 59,4 proc. rodzin102. W pierwszej połowie XIX wieku można dostrzec ekspansję żywiołu żydowskiego. Bogaci Żydzi nie tylko wchodzili w posiadanie domów, ale wypierali dotychczasowych mieszkańców z dogodnych parceli przy rynku, natomiast biedni wynajmowali mieszkania.

Zabudowania były skoncentrowane wokół rynku i głównych ulic. W 1818 roku najwięcej rodzin mieszkało przy ulicy Grodzieńskiej – 59, Kościelnej – 44, Dwornej – 43, Holenderskiej – 41, Wiżańskiej – 35. Na obrzeżach miasta umieszczano obiekty, w których prowadzono działalność uciążliwą lub stwarzające zagrożenie pożarowe: browary przy uliczce zwanej Katowską, młyn na końcu ulicy Holenderskiej, łaźnię na Szkilówce103.

Położenie domu odzwierciedlało status społeczny i majątkowy. Najzacniejsze i najzamożniejsze rody mieszkały przy rynku i głównych ulicach – w pierwszej połowie XIX stulecia m.in. Jakub Trzasko miał dom przy rynku, a Adam Grabowski czy Ignacy Popławski przy ulicy Dwornej. Północno-wschodni plac rogowy przy rynku zajmował Józef Szlaszyński. Na rogu z ulicą Grodzieńską, na dawnym placu wójtowskim umiejscowił się Abel Peltyn. W 1865 roku przy rynku mieszkali m.in.: Ayzyk Abramski, Aleksander Waraksa, Józef Szlaszyński, Franciszek Romanowski, Franciszek Szlaszyński, Wiktoria Betkowa, Szymon Dyczewski, Jakub Morysewicz, Jeko Wartelski, Wolf Szlachecki.

W okresie Rzeczypospolitej Obojga Narodów wszystkie domy w mieście były drewniane i kryte słomą lub gontem. W czasie okupacji pruskiej, dla potrzeb wojska, władze wybudowały przy rynku pierwsze cztery budynki murowane. Po utworzeniu Księstwa Warszawskiego były one dzierżawione przez Żydów. W źródle z 1819 roku pisano, że przy rynku jest „kilka kamienic murowanych i zabytków dawnych, w których starozakonni są osiedleni”104.

W okresie Królestwa Polskiego, w trosce o należyty wygląd miast i ze względu na bezpieczeństwo pożarowe, wprowadzono surowe przepisy budowlane. Policja budowlana zwalczała krycie dachów słomą, zalecając używanie blachy lub dachówki, jednocześnie nakazując wznoszenie przy głównych ulicach domów murowanych. Z tego powodu przez prawie pół wieku trwała walka mieszczan z władzami nadzorczymi o pozwolenia na budowę oraz charakter miejskiej zabudowy.

3 sierpnia 1817 roku Kalman Neywachowicz żalił się na burmistrza, że ten zakazał mu budowy domu drewnianego. Mieszczanin, proponując rozwiązanie kompromisowe, deklarował „ścianę jedną od frontu wymurować”, gdyż całego „żadnym sposobem w mur wystawić domu nie jestem w stanie”. Podobnie 2 czerwca 1818 roku postąpili Andrzej Rogala i Mateusz Jankowski, którzy deklarowali, że otynkują ściany frontowe. 22 sierpnia 1818 roku Mateusz Jankowski złożył oświadczenie, że dom zbuduje „na dobrym podmurowaniu murowanym, z murowanym kominem, nakrytem dachem deskami lub gontami i tynkiem na kratkę lub kołkami pobite, frontem od ulicy”. Burmistrz Michał Betko nadał sprawie bieg urzędowy, zaś budowniczy obwodu sejneńskiego, stwierdzając że „dla tej biednej klasy ludzi do budowania się jest teraz najwłaściwszy czas”, prosił władze wojewódzkie „o śpieszne zatwierdzenie” projektu.

Mieszkańcy Przerośli dwukrotnie wnosili zbiorowe prośby o zezwolenie na odstąpienie od surowych zaleceń. 10 czerwca 1819 roku skierowali do Komisji Województwa Augustowskiego petycję, w której argumentując swą prośbę ubóstwem, wnosili o zgodę na pokrywanie dachów słomą zmieszaną z gliną, która zabezpieczała od ognia. Ponieważ „rząd wyższy nakazał nam abyśmy odmienili dachy słomiane y ostateczny do tego termin na dzień 1 listopada 1819 roku zakreślił”, w petycji z 23 sierpnia 1819 roku ponowili wcześniejszą prośbę, idąc przy tym na częściowe ustępstwo i deklarując, że w rynku „zaś ile możności, choć przy pomocy wszystkich mieszczan będziem się starać odmienić dachy”. Dla wzmocnienia argumentacji, do pisma załączono kalkulację kosztów pokrycia dachowego, które były dla przeroślan nie do uniesienia105.

Sztywne stanowisko władz, słuszne z punktu widzenia poprawy wizerunku miasta, przy niedostatku mieszczan powodowało, że ruch budowlany nie był duży. W 1817 roku o zamiarze budowy domu informowali Onufry Wawrukiewicz i Kalman Newachowicz. Najwięcej, aż trzy domy, postawiono w 1823 roku, a zbudowali je Franciszek Kausch, Michał Faltyn i Wojciech Boryszewski106. 11 marca 1823 roku Jakub Trzaskowski zobowiązał się postawić dom drewniany, ale „na kamiennym podmurowaniu, dachówką kryty”107. Podobną deklarację 14 listopada 1828 roku, złożył Adam Grabowski. 2 kwietnia 1832 roku z wnioskiem o pozwolenie na budowę domu drewnianego wystąpił także Józef Narzymski. Gdy 9 marca 1832 roku Józef Szlaszyński, właściciel placu przy rynku na rogu zaułku idącego na Bagno, złożył wniosek o budowę domu krytego słomą zmieszaną z gliną, 23 lipca 1832 roku Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych, Duchownych i Oświecenia Publicznego stwierdziła, że do prośby „przychylić się nie jest mocna”, ponieważ dom miał stanąć przy rynku108.

Stanowisko władz nie tylko wstrzymywało budowę nowych domów, ale też reperację starych, których stan się pogarszał. Burmistrz Leopold Hoffman, w piśmie do Rządu Gubernialnego Augustowskiego z 1 marca 1839 roku, pisał że: „gdy wiele domów w mieście tutejszym potrzebuje pokrycia dachów, tu zaś innego prócz słomy nie ma materiału i mieszkańce znajdują się w nędznym stanie”, brak zgody na pokrywanie dachów słomą zmieszaną z gliną spowoduje, że „niezawodnie za kilka lat połowa zabudowań pozostałaby tu bez dachów”. Władze gubernialne, lepiej rozumiejąc położenie mieszczan, 6 marca 1840 roku poparły prośbę burmistrza. Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych i Duchownych zajęła się sprawą na posiedzeniu 12 września 1840 roku i wyraziła zgodę na ten rodzaj pokrycia dachów „wyjąwszy jednak domy w rynku stojące, które nie inaczej, jak tylko dachówką lub cynkiem pokrywane być mogą”109.

Poważny problem stanowiło też zalecenie dotyczące wznoszenia domów murowanych. Jak zapisano w źródle z 15 kwietnia 1829 roku, najbliższe cegielnie były „o 4 mile odległe”, zaś w dokumencie z 11 września 1840 roku stwierdzono, że na miejscu „cegielnie dla braku gliny nie mogą być zakładane”. Ponieważ budowa domu murowanego była trzykrotnie droższa niż drewnianego, mieszczanie bronili się przed nakazami władz, podkreślając „zupełnie niezamożny stan mieszkańców miasta Przerośli” z powodu położenia „w okolicy ogołoconej z lasów”, co powodowało „brak nie tylko cegły i dachówki, ale nawet drewna na gonty i drzewnice”.

Z czasem surowe przepisy budowlane zostały złagodzone. W rozporządzeniu z 1861 roku plan zabudowy nakazano dostosować „do figury i obszerności placu oraz życzenia i zamożności właściciela”. Stwierdzono w nim też, że „jeśli projektowany dom drewniany będzie dotykał domów drewnianych, winien mieć ściany murowane” od szczytu, zaś „domy drewniane w oznaczonej przepisami odległości od innych drewnianych budynków mogą być całkowicie z drewna wznoszone”110.

Niektórzy mieszkańcy, omijając procedury administracyjne, wznosili budowle bez wiedzy i zgody władz, np. Michał Kolenkiewicz i ksiądz Franciszek Żukowski w 1819 roku oraz Wolf Leyzerowicz Szlachecki w 1844 roku.

Zaleceń władz centralnych ani gubernialnych w zakresie przepisów budowlanych nie respektował burmistrz Antoni Rostkowski. Nie tylko pozwalał „restaurować domy i pokrywać ich słomą”, ale dozwalał nawet budować na placach o niewyjaśnionej sytuacji własnościowej. Z tego powodu 31 lipca 1844 roku naczelnik powiatu augustowskiego złożył do Rządu Gubernialnego Augustowskiego wniosek o pociągnięcie go do odpowiedzialności, lecz burmistrz został już wówczas usunięty ze stanowiska za inne przewinienia111.

Co pewien czas władze obwodowe, a później powiatowe, w obecności burmistrza dokonywały generalnej oceny zabudowy miejskiej. 23 sierpnia 1823 roku komisarz delegowany do obwodu sejneńskiego sporządził wykaz placów w Przerośli, które „podług deklaracji właścicieli zabudowane być nie mogą”, więc wskutek postanowienia Namiestnika Królestwa Polskiego z dnia 19 czerwca 1818 roku „do sprzedaży koniecznie kwalifikować się muszą”. Za takie uznano grożące „upadkiem” zabudowania po Janie Wasilewskim, który nie miał żadnych sukcesorów i zalegał z podatkami oraz Judki Enachowicza i Szmoyły Leybowicza. Obwieszczenie o sprzedaży placów zostało wydane 29 listopada 1823 roku.

Ponowną lustrację domów w mieście przeprowadził 13 i 14 maja 1847 roku Wojciech Szpinalski – budowniczy powiatu augustowskiego wraz z burmistrzem Julianem Achenbachem. Jej rezultatem był wykaz 39 budynków „dezolacji ulegających”: 4 z nich znajdowały się przy rynku, 5 przy ulicy Gumiennej, 12 przy Grodzieńskiej, 9 przy Holendrach, 5 przy Kościelnej i 4 przy Dwornej.

Poważne zniszczenia w zabudowie powodowały pożary. Na przykład, 8 lutego 1817 roku spalił się dom Mateusza Jankowskiego przy Dwornej, w 1838 roku Tomasza Grabowskiego, w 1844 roku wypaliła się część ulicy Dwornej, 25 marca 1856 roku spaliły się zabudowania Franciszka Gardeja, a w pożarze, który wybuchł 4 listopada 1859 roku ucierpiały zabudowania należące do trzech właścicieli. 20 kwietnia 1861 roku groźny pożar strawił budynki wokół północnej i wschodniej pierzei rynku112. W pożarze 28 listopada 1890 roku zniszczeniu uległ spichlerz Chaima Wisztynieckiego i Mowszy Wołowicza113.

Straty w starej zabudowie zmuszały do intensyfikacji ruchu budowlanego i skłaniały do liberalizacji wymogów budowlanych. Po pożarze w 1844 roku o zgodę na budowę domów przy ulicy Dwornej wnioskowali: Ayzyk Hirszowicz, Franciszek Dyczewski, Wawrzyniec Grabowski, Wojciech Sztejter, Antonina Jankowska, Wiktoria Jankowska, Tomasz Rogala, Wojciech Barszczewski, Michał Kolenkiewicz, Stanisław Podziewski, A. Chyliński i Jakub Poniatowski. Jednocześnie starano się wykorzystać sytuację do uporządkowania kwartałów miasta dotkniętych pożarem. 21 sierpnia 1861 roku gubernator augustowski polecił „sporządzić plan regulacyjny miasta Przerośli w części pogorzałej”. Później sprawdzano też, czy domy wystawione w 1861 i 1862 roku mają ściany szczytowe z cegły palonej na wapno, czy fundamenty są na wapnie, a ściany kominowe i same kominy z cegły palonej oraz czym są pokryte dachy. 6 lutego 1865 roku inżynier powiatowy wraz z magistratem oraz Pawłem Grzymkowskim i Andrzejem Szlaszyńskim, reprezentującymi mieszczan, dokonali rewizji domów przy rynku. Wykazała ona, że są wystawione zgodnie z przepisami i kryte gontem. Jedynie dom Aleksandra Waraksy znajdował się „pod gontem w połowie, a w połowie pod słomą”.

Typowy dom był więc drewniany, kryty słomą lub gontem, na kamiennym podmurowaniu i z ceglanym kominem, zwrócony frontem do ulicy. Dopiero 14 sierpnia 1865 roku Gizel Chazanowski, na rogu ulicy Dwornej i rynku, budował „frontalny dom murowany” z cegły114. Miał dwa centralnie umieszczone wejścia, prowadzące od ulicy oraz podwórka i składał się z dwóch alkierzy i dwóch izb. Alkierze były umieszczone od podwórka, zaś izby od ulicy. Sień i kuchnia były wspólne. Dopływ światła zapewniały po dwa okna w każdej izbie. Jedynie domy w luźniejszej zabudowie miały okna także w szczytach. Rogowe miały ścięty dach. Wewnątrz posesji znajdowały się chlewy, stajnie i wozownie, zaś stodoły stały głównie przy ulicy Gumiennej.

Począwszy od 1900 roku rolnicy, właściciele większych gospodarstw, ze względów praktycznych zaczęli przenosić swoje domostwa na posiadane grunty115. W ten sposób przy gościńcu łanowickim, blendzińskim i zusenkowskim powstały kolonie. Ruch ten spowodował zmniejszenie się i rozluźnienie miejskiej zabudowy o około 80 domów oraz liczby ludności o około 500 osób. Choć pogorszyło to wizerunek osady, to pozytywnie wpłynęło na poziom bezpieczeństwa pożarowego. W latach 1903–1914 w Przerośli wybuchło już tylko 5 pożarów, które strawiły pojedyncze zabudowania116. Ich przyczyną było głównie nieostrożne obchodzenie się z ogniem lub uderzenie pioruna. Nie odnotowano natomiast, jak w innych ośrodkach, celowych podpaleń117.

Mieszkania opalano chrustem, rzadziej drewnem. Drewno opałowe było coraz trudniej dostępne, więc „od niepamiętnych czasów”, „całe obywatelstwo torfem zaczęło się opalać”118. Jego leżące w pobliżu pokłady w 1828 roku oceniano na 30 mórg, zaś torfowisko od wschodniej strony miasta nazywano kopalnią119. Światła dostarczały początkowo łuczywa i świece. Po wojnach napoleońskich w Przerośli osiedliło się pięciu Żydów, którzy trudnili się ich produkcją i rozprowadzaniem120. Zajęcie to musiało być jednak słabo opłacalne, skoro w latach 30. XIX wieku zniknęli ze spisów podatkowych.

  

  

2.2. Finanse i majątek miasta i gminy

  

Po okresie stabilizacji budżetu miasta w czasach pruskich, wojny napoleońskie w początkach Księstwa Warszawskiego negatywnie wpłynęły na możliwość wybierania podatków oraz stan finansów miejskich, toteż „Podczas burmistrza Grochowskiego podatki skarbowe zostały niewybrane”, gdyż obywatele znajdowali się „w największym ubóstwie”. W 1810 roku do kasy miasta wpłynęło zaledwie 638 złotych. Z tego 600 złotych przeznaczono na wynagrodzenie burmistrza, a 38 złotych na materiały piśmienne121. Kolejny burmistrz Michał Betko zapewniał władze nadzorcze, że podatki zostaną ściągnięte, jak tylko mieszczanie „przyjdą do lepszej sytuacji”. W następstwie tego zapewnienia, 15 lipca 1811 roku raportował, że „dochody miasta Przerośli dopiero w tym roku początek swój wzięły”122.

Początkowo poziom dochodów nie był wysoki, lecz w pierwszych latach Królestwa Polskiego stale się zwiększał123. Jednocześnie coraz wyraźniej rosła dysproporcja w porównaniu z miastami pełniącymi funkcje administracyjne i przez to szybciej się rozwijającymi. Preliminarz budżetowy dochodów i wydatków, określony na lata 1815–1818 opiewał na kwotę 1927 złotych, w 1819 roku na 2097 złotych, zaś w 1821 roku uzyskano dochód 3560 złotych 7 groszy124.

Dochody miasta spadły tuż przed powstaniem listopadowym. Trudności z poborem podatków wystąpiły ponownie w 1831 roku, w którym podatek „dla wypadków wojennych pobieranym być nie mógł”125. W budżecie 1835–36 dochód Przerośli został określony na 2654 złotych 11 groszy, w latach 1837–39 preliminowano kwotę 2933 złote 8 groszy, a w latach 1840–42 planowano uzyskać wpływy w kwocie 2826 złotych 15 groszy. W tym ostatnim budżecie największy wpływ uzyskano z czynszów od dzierżawy gruntów – 739 złotych 8 groszy, od szynkarzy 360 złotych, kanon od handlarzy przyniósł 215 złotych, rzeźnia dawała 214 złotych, a składka posiłkowa od mieszkańców przyniosła 471 złotych. Po zamianie waluty, w pierwszym skonstruowanym w rublach budżecie na lata 1843–45, dochód wyniósł 440 rubli, natomiast na lata 1846–48 został określony na 470 rubli 31 ½ kop.

  

  

Tabela 2. Dochód i rozchód na lata 1849–1851 (w rublach)

  

Dochód

Kwota

Rozchód

Kwota

Czynsz z gruntów

110,00

Wynagrodzenie burmistrza

150,00

Od szynkarzy

67,50

Wynagrodzenie kasjera

75,00

Od handlarzy

28,14

Wynagrodzenie policjanta i stróża nocnego

45,00

Oborne

40,55

Wynagrodzenie pasterza

13,50

Z kopalni torfu

10,66

Wynajem pomieszczeń magistratu

22,50

Inne

202,93

Inne

153,78

Razem

459,78

Razem

459,78

Źródło AGAD, KRSW, t. 4982, k. 92

  

  

Poza spadkiem koniunktury, negatywny wpływ na poziom miejskiego budżetu miało odebranie dochodów z propinacji, która dawała znaczne wpływy, np. w 1860 roku – 435 rubli 64 kopiejki, w 1863 roku 441 rubli 81 kopiejek126.

W 1865 roku w budżecie miasta wyróżniano dwa rodzaje dochodów: stałe do skarbu, na które składały się: czynsz – 445 rubli 98 ½ kopiejki, kontyngens liwerunkowy – 651 rubli 67 ½ kopiejki, ofiara zwyczajna – 131 rubli 36 kopiejek, ofiara dodatkowa – 65 rubli 68 kopiejek, podymne 650 rubli, czynsz starościński – 61 rubli 53 ½ kopiejki oraz dochody niestałe: dzierżawa konsumpcji – 505 rubli 95 kopiejek, składka ogniowa – 244 ruble 81 kopiejek, składka na ubezpieczenie bydła od zarazy – 164 ruble 10 kopiejek, składka kwaterunkowa – 348 rubli 32 kopiejki i składka transportowa – 26 rubli 24 kopiejki. Na fundusz miasta pozostawało 518 rubli 61 ¼ kopiejek127.

Miasto dysponowało majątkiem w postaci gruntów: Dziekońszczyzna, Zagorszczyzna, grunt Holendry, Łąka Zajezdna i Wypust Rozgart, na którym był kopany torf. 21 czerwca 1820 roku po raz pierwszy w okresie Królestwa Polskiego przeprowadzono licytację na trzyletnią dzierżawę tych gruntów. Grunt Dziekońszczyznę i łąkę Zbytek koło Spytki wygrał Juda Mowszowicz za 146 złotych. Grunt Zagorszczyznę i Zbytek „wedle zaieznych łąk” oraz Zbytek przy ulicy Dwornej nad jeziorem, Zbytek przy torfowym bagnie i drugi przy ulicy Holenderskiej za 215 złotych dostał Leonard Danielewicz. Łąkę Zajezne za 150 złotych Julian Zieliński i Grunt na Holendrach Julian Krynicki. Dzierżawiono także dochody miasta: kamienne, za 52 złote Piotr Chodorowski; jarmarkowe, po 3 grosze od konia lub krowy za 86 złotych Jan Kraffert; polankowe Zelik Judkowicz za 66 złotych; postawne w czasie jarmarków: od kupca – 1 zł, od kupca ze stolikiem – 15 groszy, Jan Kraffert za 67 złotych; pasze bydła Jan Kraffert za 180 złotych; dzierżawę kopalni torfu za 146 złotych Julian Krynicki; polowanie Jan Kraffert128. Dzierżawy stanowiły dodatkowe źródło dochodu zarówno dla miasta, jak i dla licytantów. Ukazują też aktywnych gospodarczo i posiadających wolne środki finansowe mieszczan. W tym kontekście, obok zwycięzców procedur licytacyjnych warto wymienić także tych, którzy brali w nich aktywny udział. Byli to: Józef Grabowski, wysoko (ponad 200 złotych) licytujący grunt Zagorszczyznę, Jakub Morysewicz, Jan Ceglarski, Jakub Kryścio, Tadeusz Wasilewski, Jakub Zieliński, Julian Zieliński, Adam Bugielski129.

O tym, że brak środków finansowych był stałą bolączką władz miasta, świadczy fakt występowania różnych zaległości i zobowiązań – np. burmistrz Józef Narzymski w 1834 roku upominał się o 301 złotych 21 groszy pensji „za rok 1822, która w czasie właściwym dla braku funduszów pobrana być nie mogła”. W 1833 roku Abel Peltyn domagał się zapłaty zaległej kwoty 2210 złotych za postawienie w 1820 roku kościoła130. W 1838 roku, zapłaty w terminie nie mógł się doczekać Ayzyk Abramski, wykonawca „studni z szopą i kołem” oraz reperacji „szprychausu” na narzędzia ogniowe, wykonanej kosztem 829 złotych 10 groszy. 20 października 1838 roku zniecierpliwiony entreprener złożył skargę do Dyrektora Głównego Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych, Duchownych i Oświecenia Publicznego, pisząc że „wyłożywszy swoje pieniądze więcej roku czekać musi131.

Trudna sytuacja ekonomiczna miasta i mieszkańców doprowadziła do powstania w latach 1845–1854 zadłużenia względem skarbu w kwocie 364 rubli 92 ½ kopiejki. Jego głównym powodem było nieopłacenie kontyngensu liwerunkowego (zaległość ponad 168 rubli) i opłat czynszowych z domów i placów (zaległość ponad 120 rubli 35 ½ kopiejki). Ponieważ w ramach procedury oddłużeniowej mieszkańcy Przerośli „całkowicie uiścili zaległości kwalifikujące się do spłacenia w kwocie 270 rubli 58 kopiejek”, 23 sierpnia 1865 roku pozostałe zadłużenie zostało umorzone132. Burmistrz Napoleon Sztukowski 13 lutego 1865 roku donosił, że „wszystkie podatki skarbowe tudzież składkę ogniową i transportową kassa miejska odsyła całkowicie do kasy powiatowej”, zaś składkę kwaterunkową „tam gdzie rząd gubernialny rozkaże”133.

Większość wydatków pochłaniało utrzymanie władz i uposażenie pracowników miejskich, najwięcej burmistrza. W okresie Księstwa Warszawskiego, w 1810 roku, pobierał on 600 złotych pensji, w początkach królestwa 900 złotych, zaś w 1819 roku projektowano 1000 złotych. Burmistrzów nie zadawalało wynagrodzenie. Uposażenie nie było małe, lecz w sytuacji, gdy byli obarczeni „liczną familią” – jak np. Michał Betko czy Józef Narzymski (miał sześcioro dzieci) – utrzymanie było trudne. Z tego powodu, w 1842 roku burmistrz Antoni Rostkowski, który miał wyjątkowo oryginalne pomysły i lekceważący stosunek do władz nadzorczych, chcąc podnieść swoją pensję, wystąpił z inicjatywą by „posadę kasjera w mieście tutejszym zwinąć i służbę kasjera do burmistrza przydzielić”. Ze względów merytorycznych Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych nie przychyliła się jednak do tego wniosku134. W 1865 roku w budżecie projektowano 150 rubli wynagrodzenia dla burmistrza, zaś 100 rubli rocznej pensji dla kasjera. W opinii do budżetu pojawiła się wówczas uwaga, że dotychczasowa pensja burmistrza „nie jest wcale wystarczająca na skromne utrzymanie się przy wygórowanych cenach wiktuałów i najmu służby” oraz postulat podwyżki o 50 rubli135.

Na wysokość wynagrodzenia narzekali też kasjerzy. Początkowo otrzymywali 200 złotych, potem 300, a następnie 500 złotych. Kasjer Tomasz Grabowski pisał, że z pensji kasjerskiej „nie jestem teraz dalej w stanie utrzymywać się z familią”136. Po zmianie waluty (wprowadzonej w 1842 roku), w 1851 roku uposażenie kasjera projektowano na 90 rubli, władze przystały jednak tylko na 75 rubli.

Bardzo słabo byli opłacani niżsi pracownicy miejscy. Sługa policyjny otrzymywał 150 złotych, zaś stróż nocny 120 złotych137. 22 sierpnia 1819 roku burmistrz pisał, że „Sługi miejskiego i stróża nocnego nie można było dostać za dawniejszą pensję”, równocześnie proponując podwyżkę dla pierwszego o 60 złotych, zaś drugiego o 30 złotych138. Po zmianie waluty sługa otrzymywał 22 ruble 50 kopiejek, tyle samo stróż, pasterzowi płacono 13 rubli 50 kopiejek.

Do kosztów funkcjonowania administracji miejskiej należy doliczyć najem lokalu dla burmistrza. Najpierw kosztował on 222 złote, potem 22 ruble, zaś w latach 50. XIX wieku już 37 rubli 50 kopiejek139. Za wynajem pomieszczenia na areszt detencyjny dla włóczęgów i zbiegów, mieszczący się w domu Dominika Nadarzyńskiego, płacono w 1826 roku 180 złotych rocznie140. Pewne kwoty wydatkowano na zakup materiałów piśmiennych, prenumeratę dziennika urzędowego oraz okresowe wydatki, jak na przykład wyrobienie pieczęci, które w 1828 roku kosztowało 8 złotych.

Uwagę zwraca fakt, że w preliminarzu na lata 1849–1851 aż 332,82 rubla wydano na utrzymanie pracowników i magistratu, co stanowiło 72,4 proc. budżetu. 15 marca 1843 roku w opinii do budżetu znalazła się znamienna uwaga: „fundusze kasy miasta Przerośli nader są szczupłe i po opłacie pensji indywiduum przy magistracie pracującym corocznie pozostają bardzo małe superaty na pokrycie dalszych potrzeb”141.

Miasto ponosiło również koszty związane z utrzymaniem wojska. W 1824 roku nad granicą służbę trzymał Pułk Kozaków Dońskich pod dowództwem podpułkownika Grekowa, mającego w Przerośli haubdwach, do którego miasto dostarczało światło i opał142. W latach 1825–1826 Przerośl pod rządami burmistrza Józefa Soińskiego i Ignacego Popławskiego, „ulegając potrzebie i naleganiom władzy dowodzącej Kozakami”, wystawiła „2 czotnie dla Kozaków” nad granicą, jedną blisko miasta i drugą w Prawym Lesie za 553 złote 10 groszy143.

Magistrat dysponował niewielkim wyposażeniem. W kancelarii burmistrza znajdowały się dwa stoły, stołek, szafa, pulpit, wzorce miar, wag i długości, pieczęć burmistrza, pieczęć z herbem Królestwa Polskiego, słownik polsko-rosyjski, dzieło o hodowli jedwabników, monitory144, Dziennik Gubernialny, Dzieło Izys Polska, Tabella Kolberga zamiany miast, Tablica z herbem Królestwa, tablica zaznaczająca miasta, słup z tablicą oznaczającą miasto, zaś orzeł żelazny został odesłany do mennicy145.

Po odebraniu Przerośli praw miejskich, struktura dochodów niewiele się zmieniła. W 1872 roku dochód gminy oszacowano na 565 rubli 38 kopiejek. Najwięcej, 337 rubli 18 kopiejek,pochodziło z arend gruntów oraz 135 rubli od szynkarzy. W 1876 roku dochód określono na 609 rubli 41 ½ kopiejki. Główne źródła wpływów pozostały te same. Arendy – 510 rubli 34 kopiejki i dochód od szynkarzy – 227 rubli 50 kopiejek. Zniknęły wówczas, i tak szczupłe, wydatki na zadania inwestycyjne. Gros środków pochłaniało bieżące utrzymanie urzędu.

Po utracie praw miejskich zmieniły się też zasady wynagradzania urzędników. W latach 1872–1876, roczne uposażenie pisarza, który był jedynym zawodowym urzędnikiem, wynosiło 180 rubli. Wynagrodzenie za czynności wójta – 160 rubli. Z funduszy gminnych opłacano kuriera – 40 rubli, dwóch sołtysów pobierało łącznie 46 rubli, sołtys Prawego Lasu – 5 rubli 40 kopiejek, pastuch 15 rubli, dwóm ławnikom sądowym wypłacano rocznie 37 rubli. Na wynajem pomieszczenia gminnego w 1876 roku wydatkowano 45 rubli. Na pomieszczenie szkolne 20 rubli i 45 rubli na zakup materiałów kancelaryjnych. Razem wydatki wynosiły 578 rubli 85 kopiejek, czyli 97,5 proc. budżetu146.

O stale pogarszającej się relacji finansowej gminy Przerośl w stosunku do większych gmin wiejskich, świadczy budżet z 1914 roku. Gmina Przerośl miała wówczas 1680 rubli dochodu, Filipów 1690, Wiżajny 1836 i Wólka 2210 rubli147.

  

  

2.3. Infrastruktura, urządzenia i inwestycje miejskie

  

Na początku XIX wieku miasta w regionie nie miały rozbudowanych urządzeń infrastrukturalnych. W okresie wojen napoleońskich, ze względu na szczupłość środków, nie podejmowano też większych inwestycji, a zabezpieczano jedynie najpoważniejsze potrzeby remontowe. W budżecie na lata 1811/1814, opiewającym na kwotę 1925 złotych 29 groszy, przeznaczono 40 złotych na reperację ratusza, 40 złotych na porządki ogniowe, 50 złotych na naprawę dróg, grobel i mostów oraz 30 złotych na reperację bruków148. Pierwsze inwestycje podjęto dopiero w początkach Królestwa Polskiego.

Najważniejsze było zaopatrzenie miasta w wodę, mające także wpływ na poziom zabezpieczenia przeciwpożarowego. Mieszczanie czerpali wodę z 18 studni rozmieszczonych w najważniejszych punktach miasta: przy rynku, ulicy Dwornej i Grodzieńskiej. W 1838 roku Ayzyk Abramski, kosztem 385 złotych, wybudował na środku rynku porządną, solidnie zadaszoną studnię z kołem. Jak głosi tradycja, nigdy nie brakowało w niej wody, nawet w okresie największej suszy. W tym samym roku wycembrowano także cztery inne studnie publiczne za kwotę 244 złotych.

Ważną rolę, ze względu na zagrożenie pożarowe, odgrywały narzędzia ogniowe. W 1820 roku wyposażenie przeciwpożarowe miasta składało się z sikawki wężowej, a zabezpieczenie ratusza stanowiły 2 bosaki, 4 stągwie i drabina149. Niestety, nie dbano dostatecznie o ich jakość. Stągwie „puszczały” wodę, natomiast sikawka wężowa, według raportu z 31 grudnia 1820 roku, pozostawała w „najgorszym stanie”150. W 1826 roku miasto, kosztem 100 złotych, przeprowadziło reperację stągwi, a w 1833 roku Chemur Aron Grodzieński za kwotę 448 złotych 15 groszy naprawił sikawkę wężową151. Ponieważ stara szopa na narzędzia ogniowe, postawiona w czasach pruskich obok „rozebranego ratusza temuż losowi ulec musiała”, z obawy przed zniszczeniem narzędzi „stojących pod gołym niebem”, konieczna stała się budowa nowego „szprychausu”152. W 1826 roku, kosztem 304 złotych 28 groszy Mowsza Rubinsztejn zbudował nową szopę, zaś w 1838 roku Ayzyk Abramski przeprowadził jej reperację kosztem 304 złotych 28 groszy. Szopa na narzędzia ogniowe, zbudowana z drewna i kryta dachówką, spełniała swoje zadanie do końca okresu miejskiego i jest wymieniana w źródle z 1864 roku.

W 1843 roku wyposażenie przeciwpożarowe miasta stanowiły 2 sikawki zaprzęgowe, 186 ręcznych sikawek, 220 węborków, 186 bosaków, 4 stągwie, 186 drabin i 30 drabin przenośnych153. W zakresie zabezpieczenia przeciwpożarowego Przerośl przez długi czas wyprzedzała okoliczne miasta, ustępując jedynie Suwałkom i Augustowowi. Z czasem stan sprzętu się pogorszył. W 1853 roku miasto posiadało tylko jedną sikawkę wężową, podobnie jak Filipów, Raczki, Lipsk, Sopoćkinie i Grajewo. Rajgród, Wąsosz i Radziłów posiadały po dwie sikawki, Szczuczyn cztery, a Bakałarzewo nie miało żadnej154. Pozostałe wyposażenie stanowiły 4 beczki do wody, 52 sikawki ręczne, 144 węborki, 83 bosaki i 74 drabiny.

Dużą wagę przywiązywano do wygody podróżowania i przemieszczania się. W początkach XIX wieku główne ulice Przerośli miały „środek ulicy starodawnym zwyczajem brukowany”, choć bruk z powodu starości był bardzo nierówny i sprawiał „przykrość tak przejeżdżającym, yako y przechodzącym”. Mimo to, pod tym względem Przerośl pozytywnie odróżniała się od innych miast. Systematycznie przeznaczano też niewielkie środki na poprawę i naprawę dróg, grobel i mostów. Na przykład, w latach 1811–1814, 50 złotych oraz 30 złotych na reperację bruków155. W latach 1825–1829 wybrukowano ulicę Dworną oraz most i studnię156. Następne lata przyniosły już jednak zupełny zastój. Do końca okresu miejskiego, bruki utrzymały się na głównych ulicach: Dwornej, Kościelnej, Grodzieńskiej, Holenderskiej, Wiżańskiej157.

Większą wagę przywiązywano do budowy mostków w obrębie miasta. 7 stycznia 1827 roku Komisja Województwa Augustowskiego monitowała do Komisji Rządowej Spraw Wewnętrz­nych i Policji o moście na rzece Błędziance na trakcie do Wiżajn, który „zrujnowany koniecznej wymaga reperacji”. Przetarg na remont, opiewający na kwotę 397 złotych158, 6 kwietnia 1829 roku wygrał Lipa Abramowicz, „lecz wykonanie teyże entrepryzy P. Wronowskiemu odstąpił”. W 1835 roku władze stwierdziły, że „koniecznie potrzeba wystawienia i reperacji mostków”. Przeznaczono na to kwotę 487 złotych 8 groszy. Gdy „w trzech terminach” nie stanął do licytacji żaden kontrahent, realizacji przedsięwzięcia podjął się kasjer Tomasz Grabowski, który „pobudował 3 mosty i czwarty zreperował”159. Informacje o kolejnej naprawie mostów i kanału w Przerośli pochodzą z 1848 roku160. Mimo to, rok później władze nakazywały, aby „budowa mostów uskutecznioną mogła być zaraz dla zapewnienia komunikacji, która z powodu braku mostków zagraża dla podróżnych”161. Po opracowaniu kosztorysu, 12 grudnia 1849 roku został rozstrzygnięty przetarg na reperację dwóch mostków i kanału, który wygrał Ićko Serwiański za kwotę 105 rubli 60½ kopiejki. W związku z nieporozumieniem nie spisano jednak kontraktu i ostatecznie zadanie zrealizował Józef Wasilewski za kwotę 103 rubli 65 kopiejek162. Ostatnią poważną inwestycją w tym zakresie, która została zrealizowana w czasach miejskich była budowa, za kwotę 238 rubli 8½ kopiejki, dwóch mostków „na ścianach z kamienia polnego murowanych”, zakończona 10 października 1862 roku163.

Ważnym urządzeniem miejskim, ze względów sanitarnych oraz gospodarczych, była rzeźnia. Zbudowana z drewna i kryta dachówką, w XIX wieku nazywana była także bydłobojnią lub szlachtuzem. W 1826 roku, przed rzeźnią Mowsza Rubinsztejn, kosztem 285 złotych 9 groszy wykonał nowy, solidny mostek164. 26 maja 1837 roku komisarz delegowany w obwód augustowski stwierdził, że „budowa szlachtuzowa potrzebuje reperacji” i polecił budowniczemu odwodowemu sporządzenie „anszlagu kosztów”. Remont oszacowano na kwotę 895 złotych 20 groszy. 12 sierpnia 1837 roku Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych, Duchownych i Oświecenia Publicznego zaakceptowała kosztorys i zezwoliła na przeprowadzenie przetargu. Niestety, „licytacja spełzła na niczym”, ponieważ w „dwóch terminach” nikt do niej „nie stanął”. W tej sytuacji, 14 stycznia 1838 roku, reperacji bydłobojni podjęli się za 783 złote Tomasz Grabowski i Ayzyk Abramski. Roboty wykonali w 1838 roku, zaś 11 maja 1839 roku Tomasz Grabowski złożył protokół odbiorczy. Ponowną reperację za sumę 226 rubli 22½ kopiejki zaplanowano 24 lipca 1848 roku, lecz przebiegała ona bardzo opieszale. Jeszcze 30 stycznia 1855 roku burmistrz Napoleon Sztukowski pisał do Naczelnika Powiatu Augustowskiego, że dopiero „z nasileniem wszakże wiosny entrepryza ta wykończoną być może”. Jednocześnie usprawiedliwiał zwłokę twierdząc, że Przerośl jest miastem rolniczym i „rzeź bydła prawie nie praktykuje się”165. Również z raportu z 1864 roku wynika, że rzeźnia stała „prawie nieczynna”166. Z tej przyczyny, a także – co stwierdził naczelnik powiatu augustowskiego w piśmie do Rządu Gubernialnego Augustowskiego z 27 sierpnia 1866 roku – „z powodu złego stanu, do rozebrania się kwalifikuje” (materiał rozbiórkowy miał być sprzedany w drodze licytacji). Rzeźnia zakończyła więc swój żywot z końcem okresu miejskiego167.

Obiektem użyteczności publicznej była także, położona nad jeziorem, łaźnia. Spaliła się ona jednak w 1854 roku168. Mieszkańcy mogli bezpłatnie korzystać z łaźni żydowskiej, pod warunkiem zabezpieczenia własnego opału.

Bodaj jedyną inwestycją, zrealizowaną po odebraniu praw miejskich, była adaptacja starej plebanii na szkołę, której budynek przeniesiono na teren ogrodu szkolnego. Jak zapisano w źródle z 1885 roku, był on „upiększający całą Przerośl”.

W XIX wieku władze Przerośli przykładały wagę jedynie do utrzymania i rozbudowy podstawowych i najpotrzebniejszych urządzeń miejskich: systemu zaopatrzenia w wodę, środków przeciwpożarowych i elementów infrastruktury drogowej. Miasto nie posiadało systemu kanalizacyjnego, a nieczystości spływały rynsztokami (podobnie było w znacznie większych ośrodkach, ponieważ jednak zabudowa miasta nie była zwarta, było to znacznie mniej uciążliwe). Władze nie pokusiły się też o wprowadzenie ulepszeń, jak choćby pomp do dostarczania wody. Nawet w planach nie pojawiły się projekty oświetlenia miasta. Skromny poziom inwestycji zdecydowanie osłabł w drugiej połowie XIX wieku, po utracie praw miejskich.

  

ciąg dalszy

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł