AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę...

  

  

Krzysztof Sychowicz

  

Kościół katolicki a władza „ludowa”

w powiecie augustowskim i suwalskim

w latach 1945–1956

  

  

  

W latach 1944–1945 na Białostocczyźnie, obok toczących się nadal działań zbrojnych, odbywało się jednocześnie tworzenie struktur nowej, wprowadzanej przy pomocy Armii Czerwonej władzy. Nie następowało to łatwo, gdyż od samego początku przeciwstawiało się jej silne podziemie niepodległościowe. W związku z tym powstały w sierpniu 1944 roku Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Białymstoku oraz tworzone później Powiatowe UBP, zajęły się w pierwszej kolejności jego zwalczaniem, mniej uwagi poświęcając innym potencjalnym przeciwnikom, w tym Kościołowi katolickiemu. Przez cały ten okres zbierano jednak informacje między innymi na temat księży z terenu Diecezji Łomżyńskiej, wśród których znajdowali się też duchowni z powiatów augustowskiego i suwalskiego. W celu zwiększenia skuteczności działań podejmowanych przeciwko Kościołowi, 11 stycznia 1946 roku zorganizowano w WUBP w Białymstoku Wydział V, w skład którego wchodziła Sekcja V, zajmująca się związkami wyznaniowymi 1. Wzajemnych relacji nie poprawiło wprowadzenie dekretem z 25 września 1945 roku nowego prawa małżeńskiego. W orędziu skierowanym do wiernych w tej sprawie, Episkopat podkreślił, że małżeństwo jest instytucją prawa naturalnego, opartą na zasadach etycznych 2.

Jednak nim do tego doszło niektórzy księża próbowali nawiązać poprawne kontakty z władzami komunistycznymi. 21 lipca 1945 roku z okazji rocznicy wydania manifestu PKWN, w kościele w Augustowie odbyła się msza, na której byli obecni przedstawiciele partii politycznych, władz i urzędów 3. Okolicznościowe kazanie wygłosił ksiądz kanonik Chojnowski, a po nabożeństwie na rynku odbył się wiec. Uroczystościom przygrywała orkiestra użyczona przez jednostki Armii Czerwonej. Było to wynikiem ustaleń zawartych dzień wcześniej na specjalnym zebraniu w siedzibie starostwa w Augustowie, gdzie odprawienie nabożeństwa oraz udział w nim przedstawicieli władz, milicji i uczniów zaproponował sekretarz PPR Józef Kant 4.

Wraz z upływem czasu sytuacja ulegała stopniowemu zaostrzeniu. W październiku 1945 roku bp Stanisław Łukomski w piśmie do wojewody białostockiego Stefana Dybowskiego pisał, że fałszywych oskarżeń przeciwko duchownym będzie coraz więcej bo „jakieś indywidua zbierają pokątnie po parafiach materiał przeciw księżom” 5. Jako przykład podał wezwanie przez UB ks. Wincentego Astasiewicza do wytłumaczenia się ze słów „Królowo Polski ratuj”, mimo że ich wcale nie wypowiedział podczas kazania. Pytano się też go w jakim języku odprawia nabożeństwa. Natomiast 16 września w Bargłowie posterunkowy MO aresztował po kazaniu ks. kanonika Rydzewskiego i następnego dnia odstawił na posterunek w Augustowie. Przyczyną zatrzymania była informacja uzyskana od żony, iż ksiądz podczas kazania mówił „o demokracji”.

Na początku 1946 roku powstają charakterystyki księży sporządzane na potrzeby władz, wśród nich ks. Czesława Naruszewicza z parafii Raczki. Według zawartych w niej informacji, w czasie wojny był on aresztowany przez Niemców i wywieziony do obozu w Stuthoffie, gdzie miał pomagać gestapo i własnoręcznie katować Polaków 6. PUBP w Łomży dostał polecenie odnalezienia i przesłuchania w tej sprawie przynajmniej dwóch naocznych świadków. Zaznaczyć tu trzeba, że notatka ta powstała w oparciu o materiały agenturalne, natomiast żadne oficjalne dane na ten temat nie istniały.

Rok 1946 to jednak przede wszystkim sprawa referendum, nasilenie akcji terroru, a także wprowadzenie przepisów cywilnych do instytucji małżeństwa, skrytykowanych otwarcie przez Kościół katolicki 7. Odnośnie ostatniej sprawy duchowni podkreślali, że było to celowe działanie komunistów, obliczone na rozkład społeczeństwa polskiego. W czerwcu tego roku został wydany też kolejny list Episkopatu mówiący między innymi o rozstrzeliwaniu ludzi bez wyroków sądowych, utrudnianiu księżom dostępu do więzień i zabijaniu nienarodzonych dzieci 8.

Ze względu na gromadzenie się ludzi podczas mszy, ekipy propagandowe w okresie poprzedzającym referendum starały się organizować wiece po ich zakończeniu, w pobliżu kościoła. 10 czerwca 1946 roku przekazania z ambony informacji o mającym się odbyć wiecu przedwyborczym, kategorycznie odmówił ksiądz ze Smolnik 9. Ponadto na terenie tego powiatu odnotowano dużą ilość stawianych krzyży przydrożnych. Natomiast ks. Wincenty Astasiewicz z Sejn namawiał młodzież szkolną do zrywania plakatów propagandowych wyklejonych na parkanie kościelnym10. Jak stwierdziło UB, w powiecie augustowskim większość duchownych była przeciwna referendum, ale zdarzały się też pojedyncze głosy poparcia. Taka sytuacja miała miejsce 2 czerwca w Lipsku, gdzie nieznany z nazwiska ksiądz opowiedział się za rządowym wezwaniem do głosowania „3 razy tak”11. Podczas samego referendum na terenie powiatu, ks. Jakub Kondracki we wsi Mikaszówka na pytanie dotyczące likwidacji senatu odpowiedział „nie”, a kartę swoją pokazywał innym osobom, po to aby tak samo głosowały12.

Z każdym miesiącem nasilano działania mające na celu rozbudowę sieci agenturalnej wśród duchowieństwa. Zwerbowane w ostatnich dniach lipca 1946 roku przez PUBP w Suwałkach źródło „X” donosiło, że w Wielką Sobotę Świąt Wielkiej Nocy (chyba 24 kwietnia 1946 roku) do proboszcza w Smolnikach ks. Pawła Gąsowskiego zgłosiło się wieczorem kilku ludzi z oddziału „Bartnika” (grupa WiN) i poprosiło o zgodę na trzymanie straży przy grobie Chrystusa13. Duchowny bez oporu dał im klucze i pełnili oni wartę do rana, zmieniając się co dwie godziny. Ponadto ksiądz ten miał stwierdzić, że wojsku by na to nie pozwolił, „jednak dla swoich to ma się inne serce”. Zupełnie inaczej zachował się proboszcz w Bakałarzewie, który potępił „bandy” oraz wzywał ludzi do zrywania ulotek wywieszonych po wioskach i odniesienia ich na posterunek MO14. Sam dokładnie tak postąpił z ulotką naklejoną przy kościele.

Duchowieństwo katolickie zamierzano zneutralizować również poprzez dokładniejsze obstawienie agenturą i stały oficjalny nadzór, uniemożliwiający prowadzenie propagandy politycznej. W meldunku informatora „Irys” z 15 września 1946 roku wymieniono wypowiedź proboszcza parafii Berżniki ks. Jana Snarskiego, który podczas kazania nawoływał ludność, by nie głosowała za rządem komunistycznym, lecz dla dobra ojczyzny i religii. Takie zachowanie wystarczyło, aby został on objęty rozpracowaniem przez aparat bezpieczeństwa15. W październiku tego roku takich wypowiedzi zanotowano znacznie więcej, czego dowodem jest kazanie ks. Witolda Balukiewicza z parafii Raczki, który wystąpił przeciwko PPR i Rządowi Jedności Narodowej oświadczając, że „Polski takiej, jaka jest obecnie naród nie powinien uznać, a nam potrzebny jest obecnie senat”16. W powiecie augustowskim również ks. Aleksander Drozd z Krasnegoboru podczas kazania jawnie poparł PSL, a duchowieństwo tego powiatu nie chciało udzielić żadnej pomocy grupom propagandowym. Gdy przywódcy grup zwracali się do nich o ogłoszenie z ambon informacji o wiecach, odpowiadali, że sprawy polityczne ich nie obchodzą17. Źródła „Stanisław”, „Antoni”, „Sas” i „Nawrot” informowały, że PSL liczyło na pomoc duchowieństwa w kolportażu ulotek oraz numerków, i pomoc tę otrzymało. Wśród najbardziej aktywnych wymieniono księży z Wysokiego Mazowieckiego, z Sokół, Ełku, Suwałk i Augustowa18.

W powiecie suwalskim zdarzały się jednak pojedyncze przypadki poparcia władz komunistycznych przez duchownych, jak w parafii Jeleniewo, Wigry i Przerośl, gdzie ksiądz zorganizował wiernych do manifestacyjnego głosowania19. Również w Suwałkach ks. Mieczysław Daniłowicz nawoływał ludzi do zaprzestania rozlewu krwi, głosowania i odbu- dowy kraju. Mimo to w powiecie zauważono pozytywny stosunek kościoła do PSL20. W 1946 roku według starosty suwalskiego księża niechętnie ustosunkowali się do aktów stanu cywilnego21. Jak stwierdzono w sprawozdaniu z przebiegu głosowania, podczas wyborów 19 stycznia 1947 roku księża na Białostocczyźnie, tak jak przy referendum, byli wrogo ustosunkowani do całej akcji oraz pomagali w rozprowadzaniu ulotek i numerków PSL w terenie22.

Sfałszowanie wyborów w styczniu 1947 roku nie powstrzymało duchownych przed wyrażaniem swoich opinii. Przykładowo, w parafii Berżniki ks. Snarski 7 października 1947 roku, podczas kazania potępił święto Reformy Rolnej23. Zeznający w tej sprawie Czesław Kuczyński stwierdził, że duchowny bronił właścicieli majątków, zdaniem księdza pokrzywdzonych, bo nie otrzymali odszkodowania za zabraną ziemię.

W dniach 13–15 października 1947 roku w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego odbyła się narada poświęcona ograniczaniu wpływów Kościoła24. Referat programowy pt. Ofensywa kleru a nasze zadania, wyznaczający główne kierunki zwalczania Kościoła w ciągu następnych ośmiu lat, wygłosiła Julia Brystygierowa – dyrektor V Departamentu MBP, który wówczas zajmował się duchowieństwem i związkami wyznaniowymi. Zalecała ona w nim między innymi wyeliminowanie wpływów księży na masowe organizacje młodzieżowe, systematyczne rozpracowywanie prefektów szkolnych oraz kurii biskupich, dekanatów, rad dekanackich i Caritasu. Dokładniej zbadany miał być też udział księży w podziemiu oraz baza materialna duchowieństwa. Wszelkie stosowane represje – zarówno aresztowania księży, metody represyjne i profilaktyczne polecano bezwzględnie uzgadniać z ministerstwem.

Aparat bezpieczeństwa interesował się też kontaktami duchowieństwa z młodzieżą szkolną. Jak stwierdzono, na podstawie doniesień agenturalnych, w parafii Wiżajny istniała niezarejestrowana organizacja Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, działająca pod „przykrywką” Caritasu. 23 marca 1948 roku PUBP w Suwałkach rozwiązał tę organizację, rekwirując podczas rewizji: spis członków, protokoły zebrań, pieczątkę podłużną „KSM oddział w Wiżajnach”, rachunki i książkę rachunkową. Pracownikom UB polecono również przesłuchać organizatorów i kierowników tej organizacji. Według spisu liczyła ona 100 członków25.

W tym okresie pilnie „wypatrywano” też konfliktów, w które byliby zaangażowani księża. Za taki właśnie w 1948 roku uznano spór ks. Franciszka Czajkowskiego z uczniami I klasy liceum w Sejnach. Na lekcji religii wystąpił on w obronie listu papieskiego do biskupów niemieckich26. Jego zdaniem duchownym tym stała się krzywda, gdyż wyrzucono ich z ojczyzny. Ksiądz skrytykował też stosowanie odpowiedzialności zbiorowej za zbrodnie hitlerowskie. Wkrótce po tym wydarzeniu, w jego sprawie przesłuchano świadków, a materiały przesłano do MBP z prośbą o dalsze instrukcje.

Natomiast w związku z pobytem bpa Stanisława Łukomskiego w Raczkach, kuratorium zorganizowało wycieczkę szkolną do państwowego tartaku w Lipowcu w celu, jak podkreślono, „odciągnięcia młodzieży od owacyjnego witania biskupa”27. Jednak zebrana w szkołach i czekająca na samochody młodzież, w momencie nadejścia procesji udającej się na spotkanie z biskupem, zaczęła uciekać i do niej dołączać. Dużo kontrowersji wzbudziła też sprawa sporządzania odpisów ksiąg metrykalnych, przeprowadzana na podstawie rozporządzenia z 24 lipca 1947 roku28. W powiecie augustowskim akcja sporządzania odpisów trwała już pod koniec 1948 roku.

Podobnie jak w latach wcześniejszych, UB interesowało się wszelkimi przejawami działalności duchowieństwa. W raportach odnotowano zarówno informację Leona Olszewskiego, instruktora rolnego Związku Samopomocy Chłopskiej w Augustowie o stor- pedowaniu przez ks. Adama Foltyna próby utworzenia kółka artystycznego we wsi Józefowo29, jak i organizację odpustów w Augustowie i Krypnie, w których wzięło udział po kilkanaście tysięcy osób30. Stwierdzono też, że w Augustowie nieznany ksiądz charakteryzował Amerykę jako kraj ludzi bogatych, a Związek Radziecki jako kraj głodu i nędzy.

Już od samego początku 1949 roku władze centralne rozpoczęły szczegółowy nadzór nad działalnością Kościoła katolickiego31. 7 stycznia tego roku wydane zostało polecenie zebrania w terenie szczegółowych materiałów dotyczących wszystkich przejawów działalności duchowieństwa. Ocenie poddany miał być stosunek do polityki rządu i ewen- tualne kontakty z podziemiem. Władze interesowały się działalnością duchowieństwa na terenie szkół, wśród organizacji młodzieżowych (ZMP, SP, ZHP, Sodalicje) oraz Caritasu. Również w styczniu 1949 roku za wygłoszone przeciwko rządowi kazania zostali skrytykowani: ks. Gumowski z Suwałk oraz ks. Jeremicki z parafii Becejły32. Ten ostatni nawiązując w swojej wypowiedzi do kongresu zjednoczeniowego PPR i PPS dodał, że żadne połączenie nie zwycięży bez połączenia z Bogiem.

W okresie tym doszło do nasilenia represji wobec duchowieństwa. I tak za zgodą wicedyrektora Departamentu V MBP na mocy sankcji Wojskowego Sądu Rejonowego w Białymstoku, 19 stycznia 1949 roku został zatrzymany wikary parafii Bargłów ks. Zygmunt Poniatowski, który będąc na stanowisku wikarego parafii Szumowo (powiat łomżyński) utrzymywał kontakty z członkiem NZW Bronisławem Karwowskim33. Po amnestii w 1947 roku przyjął od niego 200 tys. zł, w celu wykupienia z więzienia byłego komendanta NZW inż. Romualda Kozła. W trakcie przesłuchań ksiądz przyznał się do stawianych mu zarzutów. Ponadto duchowny ten, jako prefekt szkół powszechnych miał krytykować działalność ZWM, ZMP oraz był negatywnie ustosunkowany do ówczesnej rzeczywistości34. Ostatecznie 20 maja 1949 roku, WSR w Białymstoku skazał go na karę 5 lat więzienia, utratę praw publicznych na lat 3 oraz przepadek całego mienia35. Rozprawie przewodniczył mjr Aleksander Filis, ławnikami byli: starszy strzelec Antoni Tablica i strzelec Stefan Bidziński.

Pomimo narastających represji nadal miały miejsce nieprzychylne wobec władz komunistycznych wystąpienia duchowieństwa. 17 kwietnia 1949 roku ks. Stanisław Dąbrowski z parafii Bargłów, z ambony powiedział: „W Hiszpanii komuniści mordowali chrześcijan kilka lat temu wstecz. Teraz śpiewają tam ludzie alleluja, komuniści natomiast poginęli. (...) Podobnie jest i u nas i należy zaznaczyć, że kto walczy z kościołem jednocześnie też walczy przeciwko Polsce”36. Natomiast w parafii Filipów w nocy z 17 na 18 kwietnia wywieszono sześć ulotek nawołujących rodziców do wychowania młodzieży w duchu katolickim i krytykujących „dobrobyt” lansowany na wzór sowiecki. Podobnie sprawa miała się z ks. Janem Trochimem, który w czerwcu wygłosił kazania misyjne w parafii Olszanka oraz w samym Augustowie37. W pierwszej miejscowości stwierdził, że „W aparacie Bezpieczeństwa Publicznego i MO pracują sami volksdeutsche i gesta- powcy”. Podczas misji w Augustowie powiedział natomiast, że część osób przychodzi do kościoła tylko po to, aby posłuchać czy ksiądz mówi o polityce. Lecz on się tego nie boi. Stwierdził, że chociaż obecny rząd buduje pokój, to i tak nic z tego nie będzie bez podpisu Stanów Zjednoczonych.

W związku z cudem lubelskim (rozpowszechniała się informacja o łzach płynących z lubelskiego obrazu Matki Boskiej) na terenie całego województwa odbyły się masówki, w których podejmowano rezolucje potępiające działalność duchowieństwa38. Bez ich podjęcia zakończyły się jedynie wiece w Łapach (powiat wysokomazowiecki) oraz Bargłowie. W tej ostatniej miejscowości Jan Siemion na zebraniu dotyczącym cudu powiedział, że nie chce słuchać tego co mają do powiedzenia prelegenci i wezwał zebranych do opuszczenia sali, co też nastąpiło.

Pośrednio wymierzony w Kościół był też, wydany 5 sierpnia 1949 roku dekret o zmianie niektórych przepisów prawa o stowarzyszeniach39. W jego konsekwencji wszystkie stowarzyszenia katolickie (w tym między innymi Sodalicja Mariańska) zostały zmuszone do uzyskania, w ciągu 90 dni formalnej rejestracji, pod groźbą rozwiązania i konfiskaty majątku. Episkopat uznał dekret władz za bezprawny i z dniem 3 listopada 1949 roku, a więc tuż przed upływem trzymiesięcznego okresu przeznaczonego na rejestrację, zawiesił działalność stowarzyszeń katolickich w Polsce.

8 sierpnia 1949 roku w celu zaznajomienia z tym dekretem do Starostwa Powiatowego w Augustowie zostali wezwani: ks. Franciszek Miklaszewski z parafii Augustów, ks. Józef Grodzki dziekan augustowski i ks. Jan Skrzeczkowski40. Rozmowa przebiegała spokojnie, jedynie ks. Grodzki przytoczył przypadki zbeszczeszczania księży i miejsc do modlitwy oraz zabraniania chodzenia do kościoła. Następnego dnia do starostwa przybył ks. Apolinary Miłosek proboszcz parafii Szczebro Olszanka, który starał się jak najszybciej wyjść41. Indagowany stwierdził, że za to, iż ktoś wierzy nie powinno się zwalniać z pracy. Narzekał na podatki oraz wskazywał na konieczność porozumienia władz z kościołem, proboszcz parafii Krasnybór ks. Kazimierz Pyszkowski, natomiast ks. Edmund Borzuchowski ze Sztabina opuścił gabinet po odczytaniu dekretu, gdyż nie miał czasu na dyskusję. Podobnie uczynili ks. Aleksander Bielawski proboszcz parafii Jaminy oraz ks. Antoni Kochański proboszcz parafii Rygałówka. Zadowolony z wprowadzenia dekretu był ks. Kazimierz Szepietowski proboszcz parafii Studzieniczna, gdyż jak oświadczył, pozwalał on na praktyki religijne.

Zajęcia stanowiska unikali księża: Stanisław Makiel proboszcz parafii Raczki, Józef Kębliński proboszcz parafii Lipsk, Eugeniusz Nicikowski proboszcz parafii Monkinie, Józef Skomoroszko proboszcz parafii Janówka i Wincenty Gogos proboszcz parafii Bargłów42. W rozmowach podkreślali swoją zależność od władz kościelnych i swoje im podpo- rządkowanie. Do starostwa nie stawił się jedynie, z powodu choroby i braku transportu, ks. Jakub Kondracki proboszcz parafii Mikaszówka.

W powiecie suwalskim starosta wezwał dziewięciu księży na 9 sierpnia i dziesięciu na następny dzień. W pierwszym terminie nie zgłosiło się dwóch: ks. Foltyn z Berżnik (był od kilku dni w powiecie wysokomazowieckim) oraz ksiądz z Jeleniewa, który telefonicznie poprosił o przesunięcie rozmowy na następny dzień. Prałat ks. Gumowski został określony jako neutralny, chociaż jak dodano „w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości (...) był wrogim aktywistą i wrogo występował przeciw władzy ludowej. Obecnie utemperował się i osobiście wrogo nie występuje”. Podobnie określono dziekana ks. Józefa Złotkowskiego z Sejn. Stwierdzono, iż był on „typem” negatywnym, z musu tylko podporządkowującym się zarządzeniom państwowym. Po przeprowadzonych rozmowach, jako entuzjaści posunięć rządu określeni zostali ks. Niedźwiecki z Karolina (krytykował Episkopat i jego postawę) i ks. Mizierski z Bakałarzewa. Za zdecydowanie wrogich uznano natomiast ks. Józefa Zaleskiego ze Smolnik, ks. Bronisława Ksepko z Kaletnika i ks. Kazimierza Staniszewskiego z Rutki-Tartak. W sprawozdaniu stwierdzono także, że ks. Kazimierz Równy z Wiżajn był nieodpowiednio traktowany przez lokalne władze. Chociaż oficjalnie głosował na blok demokratyczny i nawoływał do tego innych, wielokrotnie też zgłaszał chęć pracy społecznej, to był od niej odsuwany. Ogólnie stosunek do dekretu oceniono jako pozytywny, a księża opowiadali się za porozumieniem między episkopatem i rządem43.

Jedne z ostatnich informacji, sporządzonych przez UB w 1949 roku dotyczyły zorganizowania w Augustowie, w dniu zaduszek, przez ks. Jana Skrzeczkowskiego, warty na mogiłach poległych w 1920 roku44. Pełnili ją harcerze Adam Mierkowski, Stanisław Jarema, Henryk Krygier, Janina Gutowska, Ryta Łukowska. Przygotowana została też specjalna mogiła, na której umieszczono napis „Pomordowanym przez bolszewików”.

W wyznaczonym do 3 listopada terminie rejestracji stowarzyszeń, w powiecie augustowskim i suwalskim nie wpłynęły żadne podania o rejestrację, podobnie jak w powiatach białostockim, grajewskim, gołdapskim, kolneńskim, oleckim i wysokomazo- wieckim45. 9 listopada w domu parafialnym przy kościele w Augustowie odbyło się zebranie członków organizacji „klerykalnych”, zwołane w celu powiadomienia o ich rozwiązaniu46. Do zebranych wystąpił ks. Skrzeczkowski, który zachęcał do modlitw w domach prywatnych w celu uniknięcia prześladowań. Zgodnie z informacją zawartą w raporcie naczelnika Wydziału V WUBP w Białymstoku, w związku z tymi wydarzeniami dziekan parafii Augustów ks. Józef Grodzki oświadczył 1 stycznia 1950 roku, że roz- wiązanie organizacji kościelnych było wielkim ciosem dla wiary47. Podkreślił też, że nikt nie ma prawa zabraniać ludziom się modlić.

W styczniu 1950 roku ogłoszono ustanowienie zarządu komisarycznego nad organizacją kościelną Caritas48. Przyczyną tej decyzji według władz, były rzekome nadużycia mające miejsce w jej wrocławskim oddziale. W końcowym efekcie oddano ją pod przymusowy zarząd, złożony głównie z „księży patriotów”. W następnych dniach w prasie pojawiły się komentarze duchownych dotyczące narady, zorganizowanej w Warszawie przez władze, a związanej z przejęciem Caritasu. Wśród nich znalazły się także opinie księży z terenu województwa białostockiego, między innymi ks. Czesława Łupińskiego z powiatu suwalskiego, który oświadczył, że rząd Polski Ludowej czyni wszystko dla umożliwienia współpracy kapłanów z ludem49. W Warszawie był też ks. Ludwik Niedźwiecki z Karolina (przybył tam wiosną 1949 roku z Kleczkowa powiatu ostrołęckiego), który został określony przez władze komunistyczne jako chwalący komunizm i ustosunkowany do niego pozytywnie50. W dokumentach znalazł się jednak również dopisek, iż według danych PUBP Ostrołęka, w Kleczkowie udzielał on pomocy żywnościowej członkom NZW i WiN.

W związku z likwidacją Caritasu i działaniami episkopatu, w dniach 10–11 lutego 1950 roku na terenie województwa białostockiego, funkcjonariusze UB i pracownicy starostw przeprowadzili po raz kolejny rozmowy z księżmi. Miały one na celu zastraszenie i nie- dopuszczenie do odczytania listu episkopatu, mówiącego o likwidacji tej organizacji. Na terenie powiatu suwalskiego rozmawiano między innymi z ks. Kazimierzem Równym z parafii w Wiżajnach, który chociaż podpisał ostrzeżenie, to jednocześnie narzekał na łamanie przez rząd dekretu z 5 sierpnia 1949 roku51. Wspomniał o wydaleniu z szeregów MO milicjanta, którego zapowiedzi przedślubne wyszły w kościele. Do nie czytania listu episkopatu zobowiązał się ks. Kazimierz Romanowski z Puńska. Po stronie swoich zwierzchników i przeciwko władzom komunistycznym opowiedzieli się między innymi księża: Józef Jarnicki z parafii Becejły, Józef Roszkowski z Suwałk, Bolesław Pietrewicz z Sejn, Stanisław Mikłaszewicz z Wigier, Józef Załęcki z Berżnik, Kazimierz Staniszewski z Rutki-Tartak, Bronisław Ksepko z Kaletnika52. Grupy przeprowadzające rozmowy nie zastały ks. Józefa Zalewskiego ze Smolnik, ks. Jana Dobka z Puńska, ks. Stanisława Kamińskiego z Przerośli. Ostrzeżenia podpisali między innymi księża: Jan Florek z Krasnopola, Kazimierz Hryniewicz z Jeleniewa, Kazimierz Romanowski z Puńska, Wacław Budrewicz ze Smolan i Antoni Kowalczyk z Filipowa. Ks. dziekan Bolesław Gumowski z Suwałk został określony jako posłuszny wykonawca wszystkich zaleceń episkopatu53. W trakcie ponownej rozmowy pokazał on pismo ks. Czesława Łupińskiego, w którym pisał, że przymusem zabrano go na Zjazd Krajowy Caritas. Dziekan Sejneński ks. Złotkowski oraz wikary ks. Józef Majewski odmówili podpisania ostrzeżenia. Z obawy przed władzami kościelnymi nie podpisał go też ks. Józef Zaleski w Borowikach. Natomiast podpisał je ks. Jan Mróz, proboszcz parafii Bakałarzewo i obiecał, że nawet jeśli odczyta, to tak, „że ze słuchaczy nikt nie zrozumie o co chodzi”. Niczego nie podpisał i odwołał się do dekretu z 5 sierpnia 1949 roku ks. Stanisław Staniszewski.

W powiecie augustowskim w obronie Caritasu i episkopatu stanął między innymi ks. Kębliński z Lipska (nie wierzył w oskarżenia pod adresem Caritasu)54. Został określony jako „typ negatywnie ustosunkowany i sprytny”. Pominąć pewne sprawy z listu episkopatu obiecał ks. Kochański z Rygałówki, podpisał też ostrzeżenie. Został on zaliczony do osób biernych „które na obie strony chcą być dobre”. Ogólnie na terenie powiatu dwóch księży oświadczyło, że listu nie odczyta, a trzech prawdopodobnie poda go do wiadomości w sposób niewyraźny i w niepełnej formie. Pozostali, według autorów sprawozdania, list odczytają, o ile ostrzeżenia nie wpłyną na zmianę ich decyzji.

Po stronie władz kościelnych zdecydowanie opowiedzieli się ks. Pyszkowski z Kras- negoboru i ks. Bielawski z parafii Jaminy55. Rozmowę z nimi przeprowadzili Ryszard Białous i Grzegorz Onaciuk. Natomiast ks. Grodzki, dziekan augustowski „(...) w swych krótkich odpowiedziach dawał do zrozumienia, że państwo stara się stosować do księży przymus, lecz on będzie wiernie słuchał swych władz wyłącznie kościelnych”. Lojalnym wobec biskupów okazał się też wikariusz z Augustowa ks. Franciszek Miklaszewski. W tym wypadku nastawienie duchownych sprawdzali Dyszkiewicz (WUBP) i Batut (Powiatowa Rada Narodowa). Podobne stanowisko zajęli proboszcz parafii Bargłów, jego wikariusz ks. Dąbrowski oraz ksiądz z parafii Raczki. Rozmawiali z nimi Franciszek Kozioł z I Komisariatu MO w Białymstoku i Michał Dobrenko Przewodniczący w Augustowie.

Działania PRN wspierane były przez funkcjonariuszy MO i UB, którzy często występowali w trakcie prowadzonych rozmów jako pracownicy PRN. Głównym celem było niedopuszczenie do ogłoszenia informacji episkopatu, mówiącej o likwidacji Caritasu, a przy okazji ocena postaw poszczególnych duchownych. Wielu z nich przeszło pozytywnie tę próbę. Wahający się, w następnych latach stali się obiektem zainte- resowania aparatu bezpieczeństwa.

W skład Przymusowego Zarządu Caritas w województwie białostockim weszli między innymi ks. Ludwik Niedźwiecki proboszcz parafii Karolin (prezes), ks. Eugeniusz Bielaj prefekt w Trzciannem (powiat białostocki), dr Irena Białówna, Jan Muczyński, Zdzisław Maciejewski dyrektor Banku Rolnego w Łomży, ks. Antoni Wężyk proboszcz parafii Łyse (powiat kolneński), ks. Stanisław Janczaruk dziekan w Nowym Dworze (powiat sokólski), ks. Czesław Łupiński proboszcz parafii Podżyliny56.

W tym okresie władze komunistyczne prowadziły jeszcze jedną akcję propagandową, a mianowicie zbieranie podpisów pod apelem o zachowanie pokoju na świecie. Na terenie powiatu suwalskiego pod Apelem Sztokholmskim (taką nosił on nazwę), do końca maja swe podpisy złożyło tylko pięciu księży57. Byli to ks. Niedźwiecki z Karolina, ks. Kamiński z Przerośli, ks. Hrynkiewicz z Jeleniewa, ks. Romanowski z Puńska i ks. Florek z Kras- nopola. Być może, było to wynikiem zarządzenia, wydanego przez dziekanów Gumowskiego z Suwałk i Złotkowskiego z Sejn, zabraniającego księżom z tych dekanatów składania podpisów i pracy w Komitetach Obrońców Pokoju. W 1950 roku sporządzono też wykazy gruntów znajdujących się w posiadaniu Kościoła katolickiego w województwie białostockim. Na terenie powiatu suwalskiego zajmowały one łącznie obszar 157,93 ha. Najwięcej ziemi należało do Kościoła w Smolanach – 18,86 ha; parafii Suwałki – 14,5; Pawłówce Nowej – 12,5; Czostkowie – 12; Krasnopolu – 10,64; Pokrowsku-Karolinie – 9,5258. W powiecie augustowskim obszar ten wynosił 96,45 ha, a największe posiadłości kościelne znajdowały się w Bargłowie – 18 ha; Augustowie – 11,618; Raczkach – 11; Lipsku – 9,5 ha i Janówce – 859.

W dalszym ciągu UB dokonywało też oceny poszczególnych duchownych pod kątem ich stosunku do władz komunistycznych. Jak odnotowano, w Augustowie prefekt ks. Jan Skrzeczkowski, oficjalnie udający patriotę, w trakcie lekcji religii nawoływał młodzież, aby nie brała udziału w zebraniach ZMP, gdyż jest na nich wprowadzana w błąd60. Natomiast prefekt szkoły w Przerośli, zachęcał dzieci do przewieszenia krzyży ze ścian bocznych sali lekcyjnej na ścianę główną. Przez wydział oświaty ostrzeżono go, że w razie powtórzenia się takiej sytuacji zostanie usunięty ze szkolnictwa.

W wyniku takich akcji, jak rozmowy w związku z dekretem w 1949 roku, likwidacją Caritasu i ustanowieniem kontrolowanych przez rząd władz tej organizacji, dochodziło do „zmiękczania” i próby skonfliktowania duchowieństwa. Polscy biskupi zdawali sobie z tego sprawę i starali się temu zapobiec. Miał temu służyć list skierowany do wiernych, w którym była mowa między innymi o duchownych buntownikach, występujących przeciwko swoim biskupom61. Określono ich jako fałszywych proroków i „wilki drapieżne”. Brak posłuszeństwa przejawiał się w spełnianiu czynności kapłańskich, mimo zakazu zwierzchnika, występowaniu przeciwko Ojcu Świętemu i biskupowi. W piśmie tym nawoływano wiernych do unikania takich kapłanów oraz nieprzyjmowania od nich jakichkolwiek posług, z wyjątkiem znalezienia się w obliczu śmierci. Stwierdzano też, że osoby wierzące nie powinny posyłać do nich dzieci na naukę religii. O tym, że i władze przywiązywały wagę do tego ostatniego świadczy informacja UB, iż na terenie Suwałk nowo wyświęcony ks. Tadeusz Franciszek Gładkowski, bez zezwolenia po lekcjach nauczał religii w Szkole Podstawowej nr 462. Wiedział o tym kierownik szkoły, lecz zareagował dopiero na interwencję Referatu do Spraw Wyznań. W związku z tym sprawę przeciwko kierownikowi prowadził Referat V PUBP w Suwałkach.

Przybierały też na sile represje stosowane wobec samego duchowieństwa. W marcu 1952 roku za, jak to określiła propaganda komunistyczna, współudział w zbrodniach popełnionych przez podziemie zostali zatrzymani: ks. Aleksander Drozd i ks. Józef Kębliński zamieszkały w Lipsku nad Biebrzą63. W tym samym roku w związku z informacjami źródeł „X-15” i „Demokrata”, według których dziekan ks. Gumowski na konferencji dekanatu suwalskiego nakazywał zebranym jak najczęstszy kontakt z młodzieżą, polecono PUBP w Suwałkach kontrolowanie przez agenturę każdej lekcji religii, odbywającej się w kościołach64. Uzasadniano to sprawdzeniem, czy księża pod pozorem nauczania religii nie tworzą organizacji katolickich.

Według informacji WUBP w Białymstoku, w związku z wyborami w październiku 1952 roku „reakcyjna część kleru” na terenie województwa, biorąc udział w głosowaniu demonstracyjnie skreślała karty wyborcze i poszczególnych kandydatów65. Część z duchownych w ogóle nie głosowała. Przykładem było ośmiu alumnów Seminarium Duchownego w Białymstoku i ośmiu księży z powiatu suwalskiego. Na zakończenie, najprawdopodobniej z pewną satysfakcją i dla zatarcia negatywnego obrazu, odnotowano, iż „kler pozytywny” nawoływał wiernych do wzięcia udziału w głosowaniu. Niektórzy księża nawet demonstracyjnie szli z ludnością do wyborów. Tak właśnie zrobił ks. Niedźwiecki i inni.

Pojawianiu się negatywnych wypowiedzi pod adresem władz sprzyjały też podejmowane przez nie działania. W styczniu 1953 roku w diecezji łomżyńskiej, w związku z toczącym się procesem kurii krakowskiej, ks. Gumowski w rozmowie z informatorem „X-15” przyznanie się ks. Józefa Lelito określił jako komedię66. Znalezienie złota i obrazów w kurii skomentował, mówiąc że Kościół ma prawo posiadać cenne pamiątki, a informacje prasy i radia dotyczące tego wydarzenia nazwał oszczerstwem. Podobnie wypowiadali się ks. Piotrowicz i Romanowski z powiatu suwalskiego. Całkowicie odrzucali oni zarzut szpiegostwa. Księży z kurii krakowskiej potępili natomiast księża z diecezji drohiczyńskiej: ks. Kiełbasa, Tararuj, Kołodowski. Stwierdzili, że księża powinni zajmować się sprawami religijnymi, a nie działalnością polityczną.

Sprawozdanie z kolejnej konferencji dekanalnej dekanatu suwalskiego, 17 marca 1953 roku złożył ponownie, wywodzący się ze stanu duchownego, informator „X 15”. Donosił on, że w jej trakcie dziekan Gumowski omawiał dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych z 9 lutego tego roku, który uzależniał zmiany organizacyjne i personalne w Kościele od zgody właściwych organów państwowych67. Duchowny ten stwierdził, że władze kościelne mają bardzo małe prawa przy awansowaniu i przenoszeniu księży, bo muszą to uzgadniać z władzami administracyjnymi. Przypomniał też dekret papieża z 1950 roku, zakazujący udziału księży w pracach politycznych szkodzących Kościołowi katolickiemu68. Tym, którzy by tak czynili zagroził ekskomuniką. Informator „Swój” donosił, że taką ekskomunikę od papieża otrzymał ks. Ludwik Niedźwiecki z Karolina, jednak tego nie rozgłaszał69.

We wrześniu 1953 roku Referat do Spraw Wyznań Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Białymstoku dużo miejsca w swoim sprawozdaniu poświęcił ks. Hajkowskiemu z parafii Wigry70. Podczas pobytu na odpuście w parafii Szczepki, powiatu augustowskiego nawoływał on ludność do umacniania wiary i krytykował osoby niewierzące. Stwierdził ponadto, że ci co naśmiewają się z religii będą musieli za to odcierpieć. W tym okresie odnotowano także zorganizowanie czterech pielgrzymek: dwóch do Częstochowy, jednej do Krakowa i jednej na Ziemie Odzyskane (nie ustalono dokładnie miejscowości). Organizowali je ks. Adam Abramowicz proboszcz parafii św. Rocha w Białymstoku, ks. Józef Niemotko z parafii Sokółka, ks. Piotr Kadula proboszcz parafii Ciche (powiat olecki) oraz nieznany ksiądz z parafii Starosielce powiatu białostockiego.

W Białymstoku podejrzewano, że część młodzieży licealnej zdaje klerowi sprawozdanie z tematyki przerabianej na lekcji w szkole. Dowodem na to miało być wydarzenie mające miejsce w listopadzie 1954 roku, kiedy to na jednym z kompletów w kościele w Suwałkach nieznany z nazwiska ksiądz omawiał powstanie życia na ziemi, które kilka dni wcześniej omawiała w Szkole Podstawowej i Liceum Ogólnokształcącym Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Suwałkach nauczycielka biologii71. Ksiądz interpretował te zagadnienia w takiej samej kolejności jak nauczycielka. W dokonanej w pierwszym kwartale 1955 roku ocenie, pozytywnie zaopiniowano natomiast ks. Skrzeczkowskiego uczącego religii w SP i LO w Augustowie. Odnotowano mianowicie, iż w obecności wizytatora Wojewódzkiego Wydziału Oświaty zakończył on lekcję słowami „a teraz pomódlmy się za pomyślne wykonanie planu 6-letniego”. Określono go wówczas jako aktywnego działacza Komisji Księży, choć znalazł się tam też dopisek, że jest on dwulicowy i dobrze się maskuje.

Jedną z ostatnich informacji, pośrednio dotyczącą duchowieństwa był zapis o zorganizowaniu na terenie powiatu suwalskiego odpustów. Odbyły się one 8 września w Rutce-Tartak i Smolnikach oraz 28 września w Podżylinach i Kaletniku72. W dwu ostat- nich miejscowościach Gminna Spółdzielnia wystawiła swoje stragany z napojami chło- dzącymi i alkoholowymi, co doprowadziło do pijaństwa i awantur.

Chociaż w pierwszych latach istnienia Polski „ludowej” Kościół katolicki wydawał się być pozostawiony w spokoju przez władze komunistyczne, to były to tylko pozory. Nie mogło tak być z dwóch powodów – ideologicznego (Kościół jako przeciwnik komunizmu) i strukturalnego (rozbudowana sieć parafii i duża siła oddziaływania księży na społeczeństwo). Działania prowadzone przeciwko duchowieństwu przez UB, a później także Referaty do Spraw Wyznań, miały na celu uczynienie z Kościoła katolickiego jeszcze jednego bezwolnego narzędzia w rękach władz. Na terenie powiatów augustowskiego i suwalskiego przebiegały one według takiego samego schematu, jak w pozostałej części województwa białostockiego: najpierw oskarżenia o współpracę z podziemiem niepodległościowym, wspieranie PSL i wrogie wystąpienia z ambon, a na końcu nakładanie kar finansowych i aresztowania duchownych. Z czasem też coraz skuteczniej potrafiono złamać opór i wciągnąć poszczególne osoby do współpracy. Początek lat pięćdziesiątych był właśnie kulminacyjnym momentem tych działań, powstrzymanych na krótko przez wydarzenia 1956 roku.

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł