AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE TOWARZYSTWO NAUKOWE
Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę... |
Tomasz Naruszewicz
Parafia Bakałarzewo w 1 połowie XVII w. 1 cz.1 z 2
a. Wygląd miasteczka.
W 1 poł. XVII w., Bakałarzewo, zwane wówczas Douspudą, przeżywało swój złoty okres. W wyniku bliskości granicy rozwijał się handel i rzemiosło. Brak wojen i korzystna koniunktura na polskie zboże sprawiało, że okoliczni chłopi byli dość zamożni i stać ich było na kupno luksusowych towarów wytwarzanych przez rzemieślników z Bakałarzewa. Również miejscowe karczmy zapewne często były odwiedzane przez okolicznych włościan. Układ przestrzenny XVII-wiecznego Bakałarzewa, podobnie jak wielu innych miasteczek Podlasia czy Wielkiego Księstwa Litewskiego nie był bardzo skomplikowany. W centrum miasteczka znajdował się duży czworoboczny rynek, wyglądem zbliżony do kwadratu. Jego znaczne rozmiary, nie musiały jednak świadczyć o wielkości miasta. Decydowały o tym koncepcje renesansowych urbanistów 2. Duże rynki były charakterystyczne dla powstających wówczas tego typu osiedli. Bakałarzewo zostało przede wszystkim założone jako ośrodek wymiany płodów rolnych, dlatego znaczniejszych rozmiarów rynek pomieścić mógł wiele wozów chłopskich 3. Z naroży rynku rozchodziły się ulice noszące prawdopodobnie nazwy od miast do których prowadziły 4. I tak ulica obecnie zwana Młyńską w owym czasie przypuszczalnie nosiła nazwę Królewieckiej, gdyż prowadziła do Królewca. Ulica, która dzisiaj nazywa się Suwalską (ponieważ ówcześnie nie było nawet wsi Suwałki) określana była zapewne jako Grodzieńska, czyli prowadząca do miasta powiatowego 5. Mogła też już istnieć ul. Kozia vel Kręta. Uliczkę prowadzącą do kościoła i plebani z pewnością zwano ul. Kościelną, gdyż tędy szło się do świątyni. Trudno jest jednoznacznie stwierdzić czy wówczas istniała, a jeśli tak, to jak się nazywała dzisiejsza ul. Kamieńska? Wiadomo, że mieszkała wtedy w Bakałarzewie rodzina o nazwisku Kamieńscy. Częstym świadkiem przy chrztach była szlachcianka Zofia Kamieńska 6. Mogła ona mieszkać przy ulicy obecnie zwanej Kamieńską lub ulica prowadziła do jej posiadłości. Przy drodze prowadzącej do miasta Filipowa znajdowało się prawdopodobnie co najwyżej kilka budynków i nie wiadomo czy tworzyły one już wówczas odrębną ulicę. Nazwa: ulica Filipowska pojawiła się w źródłach dopiero w połowie XIX w. Niewykluczone również jest, że była też wtedy ulica w miejscu, w którym obecnie znajduje się ul. Krzywa. Jeśli tak to prawdopodobnie zwaną ją ul. Stodolną, co związane było z usytuowaniem tam siedlisk mieszczan-rolników 7. Wszystkie budynki Bakałarzewa wykonane były z drewna, co było charakterystycznym zjawiskiem dla Litwy tego okresu 8. Bohdan Baranowski ustalił, że dom średniozamożnego mieszczanina w małych miasteczkach Polski szlacheckiej, znajdował się przy rynku lub gdzieś w jego pobliżu. Zbudowany był z drewna, ale na fundamencie z kamieni, kryty gontami. W zależności od szerokości działek domy stawiano szczytem lub też frontem do rynku lub ulicy. Bogatsi mieszczanie starali się upodabniać swoje domy do dworków szlacheckich przez budowę przy drzwiach wejściowych ganeczku 9. Na rynku zamieszkiwali przeważnie kupcy i urzędnicy miejscy10. Były to najbogatsze osoby w Bakałarzewie (ich przodkowie musieli czymś wyróżnić się przy lokacji)11. Również wzdłuż ulic leżących przy szlakach handlowych znajdowały się z pewnością karczmy i kramy handlarzy. Warto także dodać, że ówczesne domy nie miały numeracji. Wystarczało nazwisko, aby odszukać interesujący nas budynek12. Dom przeciętnego mieszczanina z omawianego okresu nie był zbyt skomplikowany. Z reguły przez środek biegła sień, a po każdej stronie znajdowały się po dwa pomieszczenia. Taki dom składał się, więc z pięciu pomieszczeń (sieni i czterech izb)13. Często w jednej z izb znajdował się zakład rzemieślniczy, karczma lub sklep14. Okna w tych budynkach były dość duże i oszklone. U bogatszych mieszczan podłogę wykonywano z drewna. Niezbyt zamożni bakałarzewianie mieszkali z reguły na obrzeżach miasta. Byli tam rzemieślnicy, drobni handlarze oraz mieszczanie-rolnicy 15. Często na skrajach miast egzystowali też garbarze, gdyż pozostali mieszkańcy niechętnie widzieli ich jako swych sąsiadów z powodu woni wydzielanej przez ich zakłady16. Peryferyjne miejskie domy nie różniły się bardzo od domów włościan. Wymiary tych budynków nie były też imponujące. Długość wynosiła od 9 do 14, a szerokość od 4 do 6 metrów. Wysokość izb to 1,7-2 m. Posiadały czterospadowe dachy kryte słomą. Obiekt taki składał się z reguły z trzech pomieszczeń: sieni, izby i komory. Były w nim 3 lub 4 drzwi do sieni, z sieni do izby, drzwiczki z izby do komory i niekiedy małe drzwi w tylnej ścianie prowadzące z komory na podwórze 17. Światło do takiego domostwa prawie nie docierało, ponieważ były w nim małe okienka (często bez szyby). Czasami zamiast szyb używano pęcherzów zwierząt. Podłoga w tych budynkach była z gliniana. Skromne było także wyposażenie samych domów. U elity mieszczańskiej spotykało się stoły, stołki, ławy, szafy i niekiedy nawet łóżka. Stoły były przeważnie prostokątne, rzadko okrągłe. Malowano je czasami na niebiesko lub zielono. Ławy służyły do siedzenia oraz często również do spania. W sieni lub komorze czasem przechowywano skrzynię, w której gromadzono mąkę, kaszę lub ziarno. Szafy były luksusem i nie każdego było na nie stać. Często na ścianach wieszano drewniane półki, na których znajdowały się przeróżne przedmioty. Spano na tzw. zapieckach, ponieważ łóżka stanowiły w owym czasie towar luksusowy. Wnętrze ogrzewano murowanymi kominkami lub piecami kaflowymi18. W domach biedoty miejskiej było jeszcze skromniej, podobnie jak w chałupach włościańskich. Niektóre domy zamożnych mieszczan bakałarzewskich (np. burmistrza czy wójta) mogły być zbliżone swym wyglądem do dworków biednej szlachty19. Przy domach bakałarzewskich mieszczan istniały znacznych rozmiarów, wąskie i długie działki ogrodowe. Zakładanie ogrodów w miasteczku wiązało się z przenikającymi na tereny Wielkiego Księstwa Litewskiego prądami humanistycznymi. Następował wtedy zwrot ku naturze, co uwidoczniało się w większej ilości zieleni przy posesji. Najważniejszym jednak powodem była oczywiście chęć zapewnienia sobie urozmaiconego pożywienia20. Poza domami prywatnymi znajdowało się też kilka budynków przeznaczonych do wspólnego korzystania przez ogół mieszkańców. W rynku domy stały dość gęsto. Przy ulicach prowadzących do rynku zabudowa była już przeważnie rzadsza. Budynki gospodarcze przeznaczone dla zwierząt hodowlanych z reguły znajdowały się w pobliżu domu mieszkalnego, usytuowane w głębi podwórza. Często też w ówczesnych miastach były tzw. pustki, czyli nie zabudowane place, na których wcześniej wznosiły się domy. Powstawały one najczęściej po zniszczeniach wojennych lub pożarach. Najważniejszym budynkiem ówczesnego Bakałarzewa był kościół parafialny, który zaspokajał duchowe potrzeby ówczesnej bogobojnej ludności. Duże znaczenie miała też misja oświatowa. Księża byli podstawowymi głosicielami wszelkiej nauki. To właśnie proboszcz, który umiał czytać i pisać, jako pierwszy niósł przysłowiowy kaganek oświaty. On głosił Słowo Boże, które było instrukcją postępowania dla miejscowej ludności. Przeciętny mieszkaniec miał w świątyni jedyną możliwość obcowania z dziełami sztuki, co było szczególne ważne w kształtowaniu kultury i mentalności. Kościół niósł też wartości konsolidujące społeczeństwo. Wspólne uczestnictwo we mszy świętej dawało poczucie więzi lokalnej21. W czasie nabożeństwa w kościele mogli razem uczestniczyć zarówno dziedzic, władze miasta, bogaci i zwykli mieszczanie oraz inni biedni mieszkańcy (parobkowie, mieszkańcy szpitala) czy okoliczni chłopi. Jednak najważniejszą rolę dla rozwoju handlu i rzemiosła, miały targi, jarmarki oraz odpusty organizowane zwykle z okazji dnia któregoś świętego22. Bakałarzewski kościół z początku XVII w. był drewniany, oszalowany tarcicami, kryty gontem. Wybudowano go jeszcze w XVI w., o czym świadczy treść dokumentu fundacyjnego z 1609 r., w którym stwierdzono: kościół zaś z dawnych czasów postawiony 23. Pośrodku świątyni znajdowała się wieżyczka z banią i krzyżem żelaznym. W wieżyczce tej umieszczono sygnaturkę. Nad babińcem, czyli kruchtą wznosiła się wieża też z banią i krzyżem żelaznym. We wnętrzu kościoła znajdowały się trzy ołtarze, kosztownej sznycerskiej roboty. Ołtarz boczny z prawej strony świątyni mieścił malowidło ze Trójcą Przenajświętszą, a ołtarz z lewej strony – obraz Matki Boskiej Różańcowej. Kościół konsekrował w 1620 r.24 ks. biskup sufragan Abraham Wojna (1611-1626)25. Drewniany ołtarz główny (do dzisiaj zachowany) wykonano na przełomie XVI i XVII stulecia. Jest to ołtarz architektoniczny, dwukondygnacyjny, trzyosiowy, ze zwieńczeniem, zdobiony snycerką ornamentalną i przedstawieniową, pokryty polichromią. Jego wysokość wynosi 7,5 m a szerokość 5 m. Inwentarz kościelny z 1731 r. podaje, że był on sznycerskiej roboty, pozłacany i pomalowany26. W części centralnej znajdował się obraz na desie malowany Zwiastowania Najświętszej Marii Pannie (obecnie znajduje się kopia wykonana w 1882 r. przez Kazimierza Górnickiego). Po bokach tego obrazu umieszczono kolumny oplecione winną latoroślą. Tuż za nimi ulokowano dwie, pochodzące z początku XVII w. rzeźby: z lewej strony – postać św. Mikołaja (na cześć patrona parafii, założyciela miasteczka – Mikołaja Bakałarza oraz oczywiście fundatora tego ołtarza – Mikołaja Wolskiego), z prawej zaś – postać św. Barbary (na cześć patronki żony Krzysztofa Wolskiego właśnie Barbary)27. Rzeźba św. Mikołaja mylona była ze św. Karolem Boromeuszem. Św. Mikołaj przedstawiony tu został w postaci stojącej. Na głowie ma infułę, w prawej ręce pastorał, a w lewej księgę. Odziany w długie sfałdowane szaty i płaszcz spięty pod szyją. Św. Barbarę również ukazano w postaci stojącej. Na głowie posiada koronę. Odziano ją w długie, sfałdowane szaty i płaszcz spięty pod szyją. W lewej ręce trzyma wieżę a w prawej palmę. Nad obrazem Zwiastowania NMP znajdowało się prawdopodobnie malowidło przedstawiające św. Mikołaja lub też koronację Matki Boskiej 28 (obecnie jest tu obraz św. Jakuba). Z lewej strony tego obrazu umieszczono obraz zwieńczony półkolem przedstawiający św. Krzysztofa (na cześć patrona Krzysztofa Wolskiego). Malowidło to przedstawia scenę, gdy św. Krzysztof przenosił Jezusa przez rzekę. W ręku trzyma gruby kij. Jezus prawą ręką błogosławi a w lewej trzyma dużą kulę ze złotym krzyżykiem. Po przeciwległej stronie umieszczono podobnego kształtu malowidło z wizerunkiem św. Kazi- mierza (na cześć patrona Kazimierza – syna Mikołaja Wolskiego29). Ów święty w prawej ręce trzyma krzyż a w lewej kwiat lilii. W tle pozostawał krajobraz z drzewami. Istnienie w tym ołtarzu przedstawień owych czterech świętych, patronów rodziny Wolskich, potwierdza również inwentarz z 1731 r. 30 Obydwie kondygnacje oddzielał rząd trzech płaskorzeźb – aniołów (obecnie napis AVE MARIA ). Dwie z nich (boczne) zostały usunięte z tego ołtarza miedzy 1963 a 1983 r. (prawdopodobnie w czasie prac renowacyjnych w 1979 r.). Inna płaskorzeźba mogła znajdować się również nad obrazem św. Mikołaja (dziś napis 966-1382 ). Jednak już na zdjęciu z ok. 1930 r. widnieje tu puste miejsce. Na gzymsach górnej części obiektu umocowano rzeźbione przedstawienia czterech nierozpoznanych świętych31. Według opisu z 1731 r. na wierzchu z jednej jego strony znajdował się św. Piotr a z drugiej krucyfiks 32. Nie wiadomo, jak pierwotnie zwieńczono ów ołtarz (na zdjęciu z ok. 1930 r. znajdował się tam trójkątny, drewniany element. W okresie po II wojnie światowej umocowano w tym miejscu przedstawienie Gołębicy w obłoku, które istnieje do dnia dzisiejszego). Obecnie w dolnej części ołtarza znajdują się dwie rzeźby świętych. Z lewej strony (pod św. Mikołajem) ustawiono postać prawdopodobnie św. Jana Ewangelisty. Ów osobnik zwrócony jest lekko w prawą stronę. W prawej ręce trzyma zamkniętą księgę, w lewej – przerzucony przez ramię płaszcz. Jego cechami charakterystycznymi są długie, ciemnobrązowe włosy, brak zarostu na twarzy oraz bose stopy. Z prawej strony (pod św. Barbarą) znajduje się inny nierozpoznany święty. Zwrócony jest on lekko w lewą stronę. W jego lewej ręce umieszczono zamkniętą księgę, a w prawej – płaszcz. Cały ubrany został w białą suknię i w ów złocisty płaszcz. Cechami charakterystycznymi są: ciemnobrązowe włosy i zarost oraz brak obuwia na stopach. Obie te figurki datuje się na XIX w. Co stało się więc z oryginalnymi rzeźbami? Mogły one ulec zniszczeniu i wtedy w ich miejsce sprawiono nowe. Taka odpowiedź na to pytanie wydaje się być najlogiczniejsza. Jednak w czasie ustalania datacji pozostałych rzeźb świętych znajdujących się w bakałarzewskim kościele, moją uwagę przykuły dwie postacie świętych umieszczone obecnie w prawym bocznym ołtarzu. Jedną z nich jest rzeźba św. Piotra. Następca Jezusa został tu przedstawiony w postaci stojącej, odziany w białą szatę oraz złocisty płaszcz (spięty pod szyją i skręcony w pasie). Jego głowa jest lekko przechylona na prawe ramię a twarz skierowana ku niebu. W lewej ręce jeszcze do niedawna trzymał różaniec (w 1963 r. były to klucze). Prawa ręka jest zgięta w łokciu (jeszcze w 1963 r. trzymał w niej zamkniętą księgę). Po drugiej stronie (prawej) tego bocznego ołtarza znajduje się rzeźba św. Pawła. Odziany jest on w suknię z prostymi fałdami i w narzucony na ramiona złocisty płaszcz. Jeszcze w 1963 r. w jego prawej ręce była zamknięta księga. W lewej dłoni natomiast znajduje się obecnie uniesiony w górę miecz (jeszcze w 1963 r. ten miecz skierowany był w dół). Tenże święty ma tu bose stopy. Według danych przechowywanych w suwalskiej Delegaturze Służby Ochrony Zabytków wiadomo, że obie te rzeźby pochodzą z XVII w. i mierzą po 70 centymetrów, czyli dokładnie tyle, co rzeźby z ołtarza głównego. Pozwala, więc to przypuszczać, iż te dwie ostatnie rzeźby świętych mogą również pochodzić z głównego ołtarza33. Istnieje i trzecia możliwość, iż w oma- wianym miejscu pierwotnie w ogóle nie było żadnych rzeźb. Za takim rozwiązaniem tej kwestii przemawia zdjęcie ołtarza z ok. 1930 r. Obok kościoła znajdował się cmentarz grzebalny. Założenie jego w tym miejscu związane było z przyjętym wówczas zwyczajem, wynikającym z decyzji soboru rzymskiego z 1059 r. W czasie budowy nowego kościoła, należało zostawić wokół niego obszar o średnicy 60 kroków. Miało to zapewnić odpowiednią przestrzeń dla zmarłych. Zwłoki grzebano wówczas dość płytko pod ziemią. Bogaci mieszkańcy mieli zapewnioną trumnę oraz krzyż na nagrobku. Biedni natomiast – tylko całun oraz czasem krzyż. Małe przykościelne cmentarze szybko zapełniały się zmarłymi, dlatego co 15-20 lat trzeba było przeorywać ziemię cmentarną. Gromadzono wtedy kości i tworzono z nich zbiorową mogiłę lub składano je do okratowanych ossariów (kostnic)34. Wychodzono z założenia, iż ciało winno spocząć w poświęconej ziemi. Dlatego najlepszym miejscem pochówku był sam kościół. Było to jednak osiągalne jedynie dla elity miasteczka i parafii. Mogli tu być pochowani wójtowie, burmistrzowie czy ewentualnie bogaci karczmarze35. Oczywiście pierwszeństwo do takiego pochówku zapewnione miał miejscowy dziedzic. Patronom parafii lub ich potomkom przysługiwało miejsce w krypcie kolatorskiej pod głównym ołtarzem. Natomiast proboszcza najczęściej chowano pod prezbiterium36. W okolicy dzisiejszego kościoła farnego w Bakałarzewie, spoczywa więc wiele ważnych (i nie tylko) osobistości z tego okresu. Wyjątkowo, poza miasteczkiem grzebano zmarłych w wyniku zarazy, gdyż obawiano się o zdrowie pozostałych mieszkańców37. Śmierć jednego z mieszkańców danej miejscowości dotykała całą społeczność. Smutek był odczuwany wspólnie z rodziną zmarłego. Całe miasteczko żyło pogrzebem, czego istotnym elementem była organizacja stypy. Przybywało na nią wielu gości. Obecny był też ksiądz. Nierozerwalnym elementem takich uroczystości była obfita konsumpcja przeróżnych potraw oraz spożywanie, zapewne również w podobnych ilościach, wódki i piwa38. Nieopodal plebani znajdowała się szkoła parafialna39, której budynek niczym nie wyróżniał się spośród innych domów mieszczańskich. Najprawdopodobniej oprócz sieni znajdowały się tam dwie izby (w pierwszej uczyły się dzieci, druga natomiast stanowiła mieszkanie dla nauczyciela)40. Mieszczanie z małych ośrodków i chłopi rzadko podróżowali do wielkich miast. Dla takiej społeczności szkoła w miasteczku stanowiła więc jedyną dostępną placówkę oświatową a nauczyciele obok księży (i ewentualnie kilku urzędników miejskich), byli jedynymi wykształconymi ludźmi41. W pobliżu kościoła i szkoły parafialnej istniał także tzw. szpital. W rzeczywistości był to przytułek przeznaczony dla starców, ubogich lub kalek nie posiadających warunków do życia42. Swym wyglądem przypominał budynek szkolny i inne domy z miasteczka (niewielki domek z dwiema izbami, przedzielony w środku sienią)43. W jednej mieszkali starcy, w drugiej staruszki. Czasem w jednej części takiego budynku mieszkał organista lub wikariusz44. Przy rynku mógł znajdować się ratusz, który stanowił siedzibę władz miejskich. W małych miasteczkach ratusze podobnie jak i inne domy były drewniane 45. Nie jest jednak pewne czy Bakałarzewo posiadało wtedy taki przybytek, w takim wypadku wynajmowano u któregoś z mieszczan odpowiednie na ten cel pomieszczenie. Bakałarzewo z racji swego położenia w pobliżu rzeki posiadało młyn wodny. Był to prawdopodobnie mały budynek drewniany, kryty słomą. W części usytuowanej na palach nad wodą znajdował się sam młyn, natomiast w części zbudowanej na brzegu rzeki – mieszkanie młynarza 46. W okolicy młyna znajdował się staw ze spiętrzaną tam wodą. W jednym miejscu budowano śluzę. Dodatkową korzyść stanowiło zarybianie stawu. Było to kosztowne przedsięwzięcie. W omawianym okresie używano dwóch rodzajów kół młyńskich. Były to koła nasiębierne mielące mało mąki (woda spadała na koło z góry) oraz koła podsiębierne, poruszane silnym prądem wody z dołu47. W pierwszym przypadku koło młyńskie obracało się zgodnie z prądem wody, gdy w drugim – odwrotnie48. W Bakałarzewie najprawdopodobniej znajdował się młyn z kołem podsiębiernym. Przy młynie mógł znajdować się folusz49. Folusz służył do zbicia, czyli spilśniania tkaniny, która wcześniej była zbyt rzadka50. Przebieg folowania wyglądał następująco: folusznik rozpalał ogień w piecyku, aby zagotować wodę w garnku. Sukno wkładano wtedy w wydrążone stępy, po czym wlewano gorącą wodę. Następnie cztery drewniane młoty uderzały w materiał. Regularnie bite sukno przemieszczało się w stępie. Trwało tak do momentu aż sukno stało się wystarczająco gęste. Mechanizm ówczesnych młynów był dość prosty. Od koła wodnego biegła oś zakończona tzw. palcami, które albo podbijały stępy folusza, bądź wchodziły w odpo- wiednie im cewki umieszczone wewnątrz młyna. Tym sposobem pozioma oś wprawiała w ruch oś pionową, której obroty wykorzystywano do poruszania kół czy tarcz. Na tej pionowej osi umieszczone były kamienie młyńskie51. Bardzo ważną rolę spełniały wówczas studnie z wodą niezbędną do codziennego życia. Ogromne znaczenie miały też w czasie pożarów. Wszystkie budynki ówczesnego Bakałarzewa były wykonane z drewna, przez co łatwo ulegały pożarowi. Dlatego szybkie dostarczenie wody było tak ważne. Studnie w tym czasie przeważnie miały kształt kwadratu i ocembrowane były drewnianymi balami. Wodę czerpano przy pomocy tzw. żurawia lub wału kręconego korbą. W wypadku, gdy studnia była zbyt płytka, wodę wydobywano drewnianym kubłem zawieszonym na linie. Często przy studni stało koryto, z którego pojono zwierzęta gospodarskie lub konie przyjezdnych. Większość istniejących w okresie Rzeczypospolitej szlacheckiej studni była zbyt płytka i zanieczyszczona. Nie posiadały one daszków ochraniających je z zewnątrz w wyniku, czego wpadały np. liście z drzew. Sprawiało to, że woda ze studni bywała brudna, przez co często stawała się źródłem rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych52.
b. Funkcjonowanie miasteczka.
Właścicielem Bakałarzewa z początku XVII w. był Mikołaj Wolski (młodszy). W 1620 r. świadkował on przy chrztach mieszczan: Macieja (syna Mikołaja i Heleny Filochów), Alberta (syna Jakuba i Agnieszki Gardołów), Alberta (syna Marcina i Anny Goczlików) oraz Zofii (córki Jana i Anny Piętków). Również w roku następnym pełnił rolę chrzestnego dla Kazimierza (syna Krzysztofa i Zofii Kozdzieżewskich). Wolski zamieszkiwał we dworze określanym jako aula Douspuda (wspomniany był w l. 1609, 1619, 1620). Siedziba dziedziców bakałarzewskich z początku XVII stulecia usytuowana była w miasteczku lub gdzieś w jego pobliżu. Kolejnym posesorem majętności mógł być syn Mikołaja Wolskiego - Kazimierz (żył jeszcze w 1630 r.). W 1636 r. w bakałarzewskim kościele ochrzczono Aleksandra syna magnifici d[omi]ni Felicjana Wahanowskiego i jego żony Doroty 53. Nie podano tam miejsca pochodzenia dziecka, jednak chodzi prawdopodobnie o dwór właścicieli omawianego miasteczka. Potwierdza to fakt, że w 1649 r. dobra bakałarzewskie posiadała Regina z Węgierskich, wdowa po Janie Wahanowskim wojskim brzeskim i jej syn właśnie Felicjan Stanisław Wahanowski skarbnik grodzieński54. Ten ostatni procesował się wtedy z Aleksandrem Buchowieckim podkomorzym grodzieńskim o sumę 3200 zł zapisaną na dobrach Bakałarzewo-Dowspuda. Sąd zatwierdził list zastawny Wahanowskiego i skazał go na zapłacenie kosztów procesu55. Prawdopodobnie przy dworze właścicieli Bakałarzewa mieszkał niejaki Jan – piwowar, który w 1634 r. wraz z żoną Katarzyną ochrzcił, w Bakałarzewie swą córkę Agatę56. Mimo, iż miasto nie posiadało nadanego przez króla prawa magdeburskiego, to jego właściciele zadbali o stworzenie odpowiednich władz miejskich. Wzorem były okoliczne miasta królewskie (Filipów, Przerośl). Szczególną rolę odegrał tu Mikołaj Wolski, rozumiejący, że rozwój wymaga skutecznego zarządzania. Władza miejska w ówczesnym Bakałarzewie opierała się na funkcjonowaniu obok siebie dwóch odrębnych organów: wójta i ławy oraz burmistrza i rady miejskiej (rajców)57. Wójt posiadał władzę sądową58. Stanowisko wójta, które dawało mu dużą niezależność zarówno wobec mieszczan jak i wobec pana miasta powodowało, że już w średniowieczu w wielu miastach wójtostwa zostały wykupione przez miasto lub przejęte przez pana feudalnego. Jeszcze w XVI stuleciu w wielu ośrodkach toczyły się długotrwałe spory między wójtami a mieszczanami. W XVII w. rola wójtów straciła już bardzo na znaczeniu. Mimo to przewodniczyli oni ławie miejskiej, która była najwyższym organem sądowym w miasteczku59. Sądom bezpośrednio mógł przewodniczyć zastępca wójta, tzw. landwójt 60. Nadal posiadali też wójtowie wiele uprawnień w zakresie zarządzania niektórymi źródłami dochodów miejskich. Te wszelkie uprawnienia powodowały, że zajmował on najważniejsze stanowisko w mieście61. Przeważnie wójta wybierali mieszczanie a później był zatwierdzony przez właściciela dóbr. W miastach prywatnych wójta powoływał najczęściej właściciel. Kadencja wójta mogła być dożywotnia, jednak częściej dziedzice mianowali ich czasowo62. Wówczas, gdy dana osoba nie sprawdziła się na stanowisku lub kwestionowała polecenia pana miasta, mogła być łatwo odwołana63. Według Jana Ptaśnika miasta prywatne od XVI wieku w ogóle nie posiadały wójtów dziedzicznych, ale tylko sądowych, mianowanych przez pana lub też jego pełnomocnika 64. W ówczesnym Bakałarzewie właściciel miasta najprawdopodobniej zarezerwował sobie pełne uprawnienia wójta, wyznaczając jedynie swego zastępcę – landwójta. Ten ostatni reprezentował dziedzica i nie był zaliczany do magistratu (tak samo jak ławnicy)65. Najstarszym znanym landwójtem dowspudzkim był wzmiankowany w 1613 r. – Maciej. Świadkował on wówczas parze zawierającej związek małżeński w miejscowym kościele. Był to ostatni rok jego urzędowania, gdyż w 1614 r. nowym landwójtem został Jan Sobotka, którego określano też jako Ratuśny. Jego żona nazywała się Dorota, a dzieci: Antoni (1614) i Jakub (1617). Mógł mieć jeszcze kilkoro potomstwa. Często pojawiała się jako świadkowa przy różnych uroczystościach kościelnych niejaka Urszula wójtowna, która mogła być starszą córką Sobotki. Landwójt Jan Sobotka miał brata również Jana, co bardzo utrudnia badanie jego osoby. Wójt Sobotka pełnił swój urząd dość długo, bo wzmiankowany był jeszcze i w 1638 r. 66 Z późniejszych lat nieznane są akta metrykalne, dlatego nie wiadomo, do kiedy piastował stanowisko dowspudzkiego, czyli bakałarzewskiego landwójta. Jana Sobotkę często zapraszano na chrzestnego lub świadka małżeństwa co potwierdza, że był on osobą znaczącą w Bakałarzewie tamtego okresu. Znane są też imiona kilku ławników, którzy wspólnie z landwójtem mogli tworzyć lokalny sąd67. Jednak do podanych niżej osób należy podejść z dużą ostrożnością, gdyż nie wiemy czy zamieszkiwali oni w miasteczku czy w okolicznych wsiach. Najstarszym wzmiankowanym w źródłach ławnikiem był Maciej Sowka (świadkował na ślubie Stanisława Reszczyka i Zofii Wróbel z Garbasu w 1609 r.). Następnie można wymienić: Jana (był chrzestnym w 1610 r. u dziecka z Malinówki), Jakuba (świadkował w 1615 r. parze z Karasiewa), Jakuba z Sadłowiny (1615), Macieja (był chrzestnym w 1624 r. u dziecka z Gębalówki), Jana (świadkował w 1627 r. parze z Kamionki), Macieja (był chrzestnym w 1632 r. u dziecka z Malinówki), Walentego (świadkował w 1634 r. w Kotowinie), Jakuba (świadkował w 1635 r. w Gębalówce) i Jana (świadkował w 1635 r. w Kotowinie) 68. Ważną rolę w miasteczku odgrywała również rada miejska. Na czele rady stał burmistrz. On wraz z radą zarządzał gospodarką miejską, sprawował sądy w sprawach określonego typu, szczególnie cywilnych69. Rada zajmowała się też sprawami administracyjnymi i policyjnymi w mieście70. Znaczny wpływ na obsadzanie stanowisk wójta (landwójta) i burmistrza miał pan miasta. Bez jego aprobaty żaden z wybranych urzędników nie utrzymałby się na swym stanowisku. Dlatego wszelkie decyzje podejmowane w obu tych organach musiały uwzględniać racje dziedzica71. Członkowie władz miasteczka byli osobami zamożnymi i wpływowymi, najczęściej bogatymi kupcami czy rzemieślnikami72. Z 28 I 1611 r. znamy Jana burmistrza Douspudi. Był on wtedy świadkiem chrztu Ewy, córki Doroty i Alberta – małżeństwa z Kamionki. Jan był najstarszym znanym burmistrzem Bakałarzewa. Rajcą miejskim był w tym czasie również Jan (miał córkę Urszulę). Nie wiemy do kiedy burmistrz Jan pełnił swój urząd, a nawet, kto zajął jego miejsce. Z 1619 r. znamy Elenę – burmistrzową bakałarzewską. W 1631 i 1632 r. wzmiankowano natomiast Małgorzatę, również burmistrzową. Innym rajcą miejskim (radnym) był w wspomniany w 1628 i 1633 r. – Maciej Ornowski dumnie zwany consul Douspuda 73. Obok burmistarza, landwójta, rajców i ławników był też w ówczesnym Bakałarzewie urzędnik miejski określany jako gmiński. Jego rola polegała na reprezentowaniu pospólstwa. Przemysław Czyżewski ustalił na przykładzie Wasilkowa, że gmiński wchodził w skład rady (obok burmistrza, pisarza i czasem rajców). Sprawował też pieczę nad przywilejami, księgami i skrzynką miejską 74. W 1614 r. wspomniano w Bakałarzewie Jakuba – gmińskiego. 24 V 1617 r. innym takim urzędnikiem był niejaki Mikołaj. W tym dniu był chrzestnym dla Jakuba syna Jana – wójta (landwójta) bakałarzewskiego. Tenże Mikołaj był żonaty z Anną (1621), z którą 17 września tegoż roku ochrzcił w Bakałarzewie swego syna Mateusza. O jego znaczącej pozycji społecznej świadczy fakt, iż świadkiem tego sakramentu była Zofia Ordziewska vel Ordzieiewska starościana de civitate [Bakałarzewo – T. N.]. Mikołaja gmińskiego wzmiankowano jeszcze na tym stanowisku w 1620, 1621, 1624 r. W czerwcu 1621 r. w źródłach pojawiła się Dorota gmińska (Anna po raz ostatni wymieniono 28 I 1621 r.) 75. W okresie Rzeczypospolitej szlacheckiej władze miejskie przeważnie pełniły swe obowiązki bezpłatnie. Czasami urzędnicy otrzymywali wynagrodzenie w gotówce, częściej w postaci prawa inkasowania pewnych opłat, prawa użytkowania ziemi miejskiej, miejskiego młyna itp 76. Jednak udział w samorządzie miejskim dawał niekiedy duże korzyści. Dostojnicy tacy w swoim gronie wydzierżawiali różnego rodzaju źródła dochodów miejskich, jak np. zbieranie opłat targowych i propinację miejską. Ponadto władze miejskie decydowały, kto będzie ponosił większe a kto mniejsze świadczenia na rzecz miasta czy kraju77. Naturalnie mogli przy tym faworyzować samych siebie czy najbliższych. Wreszcie nie można zapominać, że duże uprawnienia sądowe, jakie posiadał samorząd miasteczka, dawały im do rąk olbrzymią władzę. Dlatego też chętnie zabiegano o piastowanie godności miejskich78. Wymiar sprawiedliwości w miasteczku należał, jak już to było wspomniane, do dwóch organów władzy: wójta vel landwójta z ławnikami lub burmistrza z rajcami miejskimi. Czasami poważniejsze sprawy karne rozpatrywał sąd ekstraordynaryjny w skład, którego wchodzili przedstawiciele ławy oraz rady miejskiej. Większość spraw karnych rozwiązywana była przeważnie przez sądy ławniczo-wójtowskie. Zasiadający w sądach miejskich rajcy i ławnicy, prywatnie z reguły kupcy czy rzemieślnicy, nie mieli zbyt dużego pojęcia o wymiarze sprawiedliwości. W małym miasteczku, jakim było Bakałarzewo, nie umieli oni często pisać ani czytać, a zamiast podpisów kładli znaki krzyża. Częste były wypadki, że dostojnicy miejscy urzędowali w stanie upojenia napojami alkoholowymi. Łatwo jest sobie wyobrazić, jakie wówczas zapadały wyroki sądowe. Często praktykowanym ówcześnie zjawiskiem były tortury, które stały się powszechnie przyjętym sposobem wydobywania zeznań z oskarżonego. Priorytetowe znaczenie dla odpowiedniego zakończenia dochodzenia miało przyznanie się oskarżonego do zarzucanego mu czynu. Cel w tym wypadku uświęcał środki. Tortury organizowano przeważnie w specjalnej, znajdującej się pod ratuszem, piwnicy. W małych miasteczkach, które nie posiadały takiego pomieszczenia, tego rodzaju czynności mogły się odbywać w ratuszu lub, gdy go nie było, w stodole któregoś z dostojników miejskich. Ustawiano wtedy w izbie lub na klepisku stodoły stół i kilka stołków. Zasiadali tam sędziowie, zwani zwykle panami zastolnymi. Przeważnie był to wójt z dwoma ławnikami. Z boku siedział pisarz, który dokładnie notował zeznania oskarżonych. Przed stołem znajdowali się oskarżyciele. Po przyznaniu się domniemanego przestępcy zostawał on obnażony, po czym sędziowie, często będący w stanie nietrzeźwym, przystępowali do badań. Najpierw starano się pokojowo nakłonić sądzonego, aby przyznał się do zarzucanej mu winy. Jeśli to nie przynosiło zamierzonych rezultatów, wówczas straszono srogimi torturami. Następnie przechodzono do konkretniejszej części ceremoniału. Najczęściej stosowano tzw. rozciąganie. Praktykowano kilka odmian tej tortury (rozciąganie na ławie, w powietrzu, na drabinie, itd.). Niekiedy, w celu zwiększenia bólu, wkładano pod takiego nieszczęśnika ostre szpikulce lub żelazne grabie, których zęby wbijały się w ciało. Takie działanie przeważnie wystarczało i oskarżony przyznawał się do zarzucanych mu przestępstw. W innym przypadku przypalano mu boki albo pachy świecami (czasem także rozpaloną blachą lub siarką). Zwyczajem jednak było, że tortury nie mogły trwać dłużej niż godzinę. Choć nie zawsze przestrzegano tej zasady. Poddawany torturom nie miał prawie żadnych szans na skuteczną obronę swych racji. Nawet, jeżeli przedstawił alibi, można było to tłumaczyć faktem, że diabeł przybrał postać czarownicy lub człowieka opętanego. Jego los spoczywał wyłącznie w rękach miejskich sędziów. W wypadku wydania przez taki sąd wyroku śmierci potrzebny stawał się kat. Jednak utrzymanie kata było bardzo kosztowne, więc najprawdopodobniej w ówczesnym Bakałarzewie nie zamieszkiwał taki osobnik i trzeba było go sprowadzać z większych ośrodków. Względy ekonomiczne sprawiały, że w niedużych miasteczkach wyroki sądowe były znacznie łagodniejsze niż w wielkich ośrodkach. Miejscowe sądy starały się tak prowadzić sprawy, aby nie korzystać z usług kosztownego kata. Innym powodem była też z pewnością większa konsolidacja społeczeństwa małomiasteczkowego. Funkcję egzekutora kar pełnił prawdopodobnie tzw. sługa ratuszowy. Wymierzał on wtedy chłostę skazańcom lub przepędzał ich z miasta. W czasie wymierzania kary przestępcy zgromadzała się okoliczna ludność, gdyż zawsze było to wielkim spektaklem. Gapie ciekawi byli tego przedstawienia, często jedynego kulturalnego widowiska w miasteczku. Nierzadko praktykowanym zwyczajem była publiczna chłosta na rynku, po czym przepędzanie skazanego z miasta przez zgromadzonych mieszczan uzbrojonych w rózgi i inne niezbędne do tego przyrządy. Sąd miejski często także obradował w sprawach dotyczących mieszkańców okolicznych wsi, które należały do dziedzica. Jednak wtedy, w razie niekorzystnego dla nobiles orzeczenia, ten ostatni mógł przekazać oskarżanego chłopa do innego sądu, który wydawał odpowiedni werdykt 79. Obok bakałarzewskiego ratusza mogło znajdować się małe więzienie, gdzie zakuwano osadzonych w dyby. Znamy nawet imię dyblarza z Bakałarzewa (Albert), który w 1626 r. wraz ze swoją żoną Anną ochrzcił w miejscowym kościele syna Marcina80. Większość małych osiedli posiadało również tzw. sługę miejskiego. Przyjmuje się, iż łączył on funkcję woźnego oraz częściowo strażnika 81. Wykonywał on polecenia rady miasta82. Za te obowiązki otrzymywał niewielką opłatę, a niekiedy tylko odzież. Strażnikiem w miasteczku był wzmiankowany w 1614 r. Marcin. Ochrzcił on w tym roku wraz z żoną Ewą swego syna Bartłomieja. W 1621 r. ponownie pojawił się w źródłach strażnik Marcin, jednak już mąż Anny i ojciec ochrzczonej wówczas Katarzyny. Sługą miejskim był prawdopodobnie wzmiankowany w 1622 r. Bartłomiej nazwany przez proboszcza woźnym. Miał on żonę Annę oraz przyjętą wtedy do grona wyznawców Chrystusa córkę Katarzynę. Poza strażnikami, bezpieczeństwa w miasteczku mógł pilnować wzmiankowany w 1620 r. Gaspar militis. Miał on żonę Zofię i syna Marka 83. Jednak w przypadku zagrożenia miasta przez intruzów, wszyscy mieszkańcy i przy- jezdni mieli obowiązek stanąć z bronią w ręku – każdy z mieszczan i gości, którykolwiek pod teraźniejsze czasy w mieście znajdują się na głowę z czeladzią swoją i z orężem wszelkim wychodził. Aby ewentualna obrona przyniosła zamierzone rezultaty, w wielu miastach istniał obowiązek uczestnictwa w ćwiczeniach obronnych84. Ważnym urzędnikiem był wówczas pisarz miejski, należących do ścisłej elity miasta i to nie tylko intelektualnej 85. Do jego obowiązków należało prowadzenie rachunków oraz ksiąg miejskich. Niekiedy był to w gronie władz miejskich jedyny człowiek posiadający sztukę pisania, gdyż inni dostojnicy podpisywali się często znakiem krzyża świętego ręką trzymaną. Bardzo często na to stanowisko dostawał się człowiek o dużych zdolnościach, któremu nie udało się skończyć studiów oraz któremu trudno było znaleźć odpowiednią dla siebie posadę. Dochody pisarza miejskiego były niskie. Osiągał on jednak zyski z różnego rodzaju czynności urzędowych (wpisy do ksiąg miejskich, sporządzania kopii dla zainteresowanych osób itd.)86. Najstarszym znanym pisarzem bakałarzewskim był Wojciech Kzikowski (1619). Rok później był nim już Albert Idzikowski ( notarius Douspuda ). W 1635 i 1636 r. stanowisko to pełnił Paweł Pogorzelski87. Nie zachowały się żadne księgi prowadzone przez tych pisarzy. Spłonęły pewnie w którymś z pożarów lub zniszczone zostały w czasie zawieruchy którejś z wojen. Bardzo ważną osobistością w miasteczku był wzmiankowany w 1609 r. Gaspar Capitanus protunc aule Douspuda. Chodzi tu o starostę douspudzkiego, który w 1610 r. wspomniany był jako Gaspar Świeczki – starosta douspudzki. Starosta zarządzał dobrami w czasie nieobecności dziedzica we dworze. Musiał to być zaufany człowiek Mikołaja Wolskiego – ówczesnego właściciela dóbr Bakałarzewo. W 1612 r. starostą mógł już być niejaki Jan. W 1618 r. funkcje zarządcy dóbr Douspuda pełnił Krzysztof Ordziewski, Ordzieiewski vel Hordzieiewski. Mieszkał on wraz ze swoją żoną Zofią oraz córkami Anną i Krystyną we dworze Douspuda, który usytuowany był gdzieś na terenie dzisiejszego Bakałarzewa. Nadmienić należy, iż ów Ordzieiewski był szlachcicem. Wzmiankowany na tym urzędzie był jeszcze w 1618 i 1619 r.88
|