AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE TOWARZYSTWO NAUKOWE
Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę... |
Sławomir Filipowicz
Karol hr. Brzostowski a powstanie listopadowe
O Karolu hr. Brzostowskim pisano wiele, poczynając od Ludwika Pietrusińskiego, którego niezwykle cenna, źródłowa biografia, ukazała się zaledwie kilka lat po śmierci właściciela dóbr sztabińskich 1. W pracach tych koncentrowano się na działalności gospodarczo-społecznej, będącej sensem życia naszego bohatera, a mniej dokładnie przedstawiano inne wątki. Takim ciekawym, a słabo zaznaczonym epizodem był udział i stosunek Karola Brzostowskiego do powstania listopadowego. Nie znalazł on spodziewanego odbicia nawet w biografii pióra Juliana Bartysia 2. Jedną z przyczyn jest niewielka ilość zachowanych źródeł, więc nawet jeśli piszący uwzględniali te wydarzenia, z braku materiałów snuli domysły, wyciągali nieuprawnione wnioski, czasem bezkrytycznie powtarzali błędy. Ponadto niektórym autorom zbyt łatwo przychodziło ferowanie krzywdzących opinii i sądów. Mimo że niezwykle trudno jest odtworzyć stosunek K. Brzostowskiego do powstania oraz pokazać jego działalność w całym tym okresie, to warto taką próbę podjąć i ukazać ją na tle wydarzeń w regionie i Królestwie Polskim (czego zabrakło w dotychczasowych opracowaniach). Jakie było przygotowanie wojskowe Karola Brzostowskiego? Był za młody, by brać udział w wojnach napoleońskich. Służył już w okresie pokoju, w armii Królestwa Polskiego. Zniechęcony przerastającymi go trudnościami, związanymi z zarządzaniem zadłużonym majątkiem, w roku 1816 w wieku 20 lat za radą krewnych i przyjaciół wstąpił do wojska. Podobno uczynił to na prośbę samego wielkiego księcia Konstantego. Organizująca się armia Królestwa Polskiego, choć wojskowych z doświadczeniem m.in. z armii napoleońskiej i Księstwa Warszawskiego nie brakowało, potrzebowała młodych, zdolnych oficerów. Nie był więc w swej decyzji osamotniony. Służba w armii ponadto umożliwiała nie tylko karierę, ale stwarzała możliwość, skwapliwie wykorzystywaną przez niektórych, szybkiego wzbogacenia się, nie zawsze uczciwymi metodami. Brzostowski rozpoczął służbę od stopnia podporucznika w sztabie generalnym. Otrzymał prestiżowe i dające ogromną możliwość wykazania się stanowisko adiutanta polowego u gen. Aleksandra Rożnieckiego, dowódcy jazdy w armii Królestwa Polskiego 3. Gen. A. Rożniecki należał do wybitnych, najzdolniejszych oficerów zarówno w okresie Księstwa Warszawskiego, jak i Królestwa Polskiego. Ceniono zwłaszcza jego talent organizacyjny. Jednocześnie zbierał kąśliwe uwagi w pamiętnikach od współczesnych za swe niskie walory moralne, nałogi i grubiański sposób bycia. Te negatywne cechy rozwinęły się zwłaszcza w późniejszym czasie 4. Młody Karol Brzostowski negatywnych przywar od swojego przełożonego nie przejął, mógł się natomiast nauczyć zasad dobrej organizacji. Jako adiutant polowy w okresie pokoju z pewnością musiał wykonywać wiele zadań z tego zakresu. J. Bartyś podaje, że w czasie służby zajął się „w głównej mierze nauką inżynierii wojskowej”. Co prawda służył w jeździe, ale miał styczność z zaopatrzeniem, uzbrojeniem wojska, a więc szeroko rozumianą logistyką (i zapewne tak było). Nie wydają się natomiast uzasadnione domysły tego autora (dedukowane na podstawie późniejszych zdarzeń z okresu powstania listopadowego), jakoby „pogłębił swe wiadomości z zakresu mechaniki i odlewnictwa”, a nawet przeszedł praktykę w zakładach uzbrojenia 5. Z całą pewnością przełożeni byli zadowoleni ze służby młodego adiutanta. K. Brzostowski w ciągu dwóch lat awansował do stopnia kapitana i wszystko wskazywało, że mógł rzeczywiście zrobić w wojsku karierę. Nie służył jednak długo. Już 10 marca 1818 roku otrzymał dymisję na własną prośbę 6. Świadectwem tego, że nie rozstał się z wojskiem w złej atmosferze, był przywilej „noszenia munduru”. Niektórzy autorzy podają błędnie inny rok dymisji – 1820 7. Jednocześnie J. Bartyś pisze, że K. Brzostowski od roku 1818 porządkował sprawy majątkowe, co wymagało dużego trudu, w tym licznych wyjazdów. Otóż, potwierdza to dodatkowo, że w tym roku musiał rozstać się z wojskiem, gdyż z pewnością nie było możliwe pogodzenie tych działań z absorbującą służbą w sztabie generalnym. Jako uzasadnienie prośby o dymisję K. Brzostowski podał typową, nic niewyjaśniającą formułkę: „dla słabości zdrowia”. Faktycznych powodów możemy się jedynie domyślać: potrzeba zajęcia się majątkiem, a być może niezadowolenie ze stosunków w wojsku. Co więc K. Brzostowski wyniósł, poza stopniem kapitana, z krótkiej, dwuletniej służby wojskowej? Nie mógł uzyskać szlifu bojowego, gdyż służył w okresie pokoju. Charakter aktywności wojska, narzucony przez naczelnego wodza wielkiego księcia Konstantego, a były to musztry i parady, również nie sprzyjał uzyskaniu sprawności przydatnej w boju dla oficera jazdy. Z pewnością poznał wojsko od strony formalnej (zasady i regulaminy) i reprezentacyjnej. Poza tym uzyskał wiedzę i doświadczenie w zakresie logistyki i organizacji. Niewątpliwe jest również, że w czasie tych dwóch lat dojrzał i zaczął przejawiać ogromną wolę realizacji powziętych planów. Wybuch powstania listopadowego na pewno zaskoczył K. Brzostowskiego, podobnie jak większość społeczeństwa Królestwa Polskiego. W pierwszych dniach grudnia życie w województwie augustowskim płynęło jeszcze utartym trybem, np. przygotowywano się na uroczystość z okazji „wstąpienia na tron Cesarstwa Rosyjskiego i Królestwa Polskiego Jego Cesarsko-Królewskiej Mości Mikołaja 1-go Pawłowicza i Jej Cesarsko-Królewskiej Mości Aleksandry Fiedorowny” 8. Wieści z ogarniętej „rewolucją” Warszawy docierały do Augustowa, Suwałk i odleglejszych od stolicy miast i miejscowości tym trudniej, że komunikacja z resztą kraju została odcięta przez pododdział Kozaków pełniących służbę graniczną. Na wieść o powstaniu przekroczyli oni granicę Królestwa Polskiego i usadowili się w wąskim przesmyku w okolicach Szczuczyna (a więc niedaleko od dóbr sztabińskich K. Brzostowskiego), gdzie przechwytywali pocztę 9. Kiedy jednak na początku grudnia (4–6) do mieszkańców województwa dotarły pewne informacje o powstaniu w Warszawie, wybuchła patriotyczna euforia. Jako pierwsi gotowością służenia ojczyźnie odpowiedzieli profesorowie i uczniowie Szkoły Wojewódzkiej w Sejnach oraz terenowa administracja obwodu sejneńskiego. W ślad za wymienionymi młodsi urzędnicy suwalskich urzędów również zadeklarowali gotowość służby. Inicjatywą wykazała się administracja wojewódzka, Komisja Województwa Augustowskiego, która z własnej inicjatywy już 6 grudnia powołała do obrony powstania funkcjonariuszy uzbrojonych służb: Straży Celnej, Straży Administracji Dochodów Tabacznych oraz Straży Leśnej. Świętowano przyłączenie się do powstania na uroczystych mszach świętych, z kazaniami i przemówieniami patriotycznymi, śpiewano patriotyczne pieśni. Demonstracjom i wiwatom przy hukach wystrzałów z broni palnej nie było końca nawet w nocy, rozjaśnionej wyjątkowym, dekoracyjnym oświetleniem. Przywracano dawne emblematy narodowe10. Już w pierwszych dniach grudnia przystąpiono do rozbudowy siły zbrojnej w myśl rozporządzeń władz centralnych. Powoływano pod broń dymisjonowanych wojskowych, przeznaczanych głównie do uzupełniania szeregów wojska regularnego rozwijanego na etaty wojny. Tworzono również nowe formacje. Pierwszą z nich i najbardziej masową była straż bezpieczeństwa, która skupiała wszystkich mężczyzn zdolnych do noszenia broni, od młodzieży do starców. W swych założeniach miała spełniać wyłącznie funkcje policyjno-porządkowe, jednak nastroje społeczne spowodowały, że w początkowym okresie miała charakter pospolitego ruszenia gotowego na natychmiastową walkę w obronie powstania. Już ściślej wojskową formacją była gwardia ruchoma, stanowiąca rezerwę dla nowo formowanych regularnych oddziałów, gdzie przyszli rekruci otrzymywali pierwsze przeszkolenie. W województwach formowano również regularne oddziały (tzw. nowe) z poboru: po dwa pułki piechoty, tzw. wojewódzkie (z województwa augustowskiego później scalony w jeden 23. pp), oraz jazdę pięćdziesięciodymową. Poza organizowaniem oddziałów obowiązkowych i dostarczaniem ludzi do uzupełniania „starego” wojska, w patriotycznym zapale organizowano oddziały ochotnicze jazdy: 2. Pułk Jazdy Augustowskiej (później zmienił nazwę na Pułk 7. Ułanów Augustowskich) oraz Pułk Ochotniczy Krakusów. Na mieszkańcach województwa spoczywał ciężar uzbrojenia, wyekwipowania oraz wyżywienia tych formacji, a także zgromadzenia żywności i furażu dla starego wojska. Było to nie tylko obciążające, ale częstokroć, zwłaszcza w kwestii uzbrojenia, wręcz niemożliwe do wykonania11. Już od połowy grudnia, w związku z realnymi poważnymi obowiązkami i świadczeniami, a także refleksją, entuzjazm tej części społeczeństwa, która tak gorliwie na początku tego samego miesiąca poparła powstanie, zaczął gasnąć. Najbardziej widoczne było to w przypadku urzędników, od których przecież tak wiele w tym czasie zależało. Gorliwością wykazywały się jednak nadal nowo powołane organy powstańcze, które usunęły w cień nieudolną administrację12. Informacje o postawie i udziale K. Brzostowskiego w powstaniu w pierwszej fazie „organizacyjnej” nie są zbyt obszerne i pewne. Brakuje źródeł, a w opracowaniach spotykamy się przeważnie z domysłami. J. Bartyś podaje, że „po wybuchu powstania listopadowego Brzostowski wraz z wieloma swymi majstrami, rzemieślnikami, oficjalistami, być może z niektórymi byłymi poddanymi, zgłosił się natychmiast do służby wojskowej”13. Byłaby to więc typowa postawa dla patriotycznie nastawionej części warstwy ziemian. Z pewnością jego dobra i ich mieszkańcy musieli uczestniczyć w rozbudowie sił zbrojnych, a więc służyć w straży bezpieczeństwa i gwardii ruchomej, wystawiać rekrutów do nowych jednostek regularnych oraz ponosić niemałe świadczenia obowiązkowe w naturze. J. Bartyś przypuszcza również, że K. Brzostowski służył w magazynach zaopatrzenia wojska w Suwałkach, a następnie władze wojskowe przeniosły go do Warszawy14. Atmosfera społeczna w województwie augustowskim stawała się coraz bardziej napięta. Pilnie wsłuchiwano się w wieści znad granicy rosyjskiej o koncentracji wojska. Wybuchu wojny spodziewano się w każdej chwili. Plany strategiczno-operacyjne przewidywały obronę na linii Wisły i przedpolach Warszawy. Rubieże wschodnie kraju, w tym województwo augustowskie, nie miały być bronione. Nawet oddani sprawie powstania obywatele dramatycznie zapytywali o los swoich rodzin i majątków pozbawionych obrony. Wyraz tym nastrojom dali deputowani z województwa augustowskiego na forum sejmowym15. Armia rosyjska przekroczyła granicę Królestwa Polskiego 5 i 6 lutego 1831 roku, i w krótkim czasie województwo augustowskie zostało odcięte. K. Brzostowski był w tym czasie w wojsku u boku swego przyjaciela gen. Ludwika Michała hr. Paca. Gen. L. Pac został mianowany na 17 lutego 1831 roku dowódcą I rezerwy armii. Ściągnął także do siebie K. Brzostowskiego na stanowisko adiutanta w sztabie przybocznym. Nominacja była datowana 6 lutego 1831 roku, z utrzymaniem dotychczasowej rangi kapitana. K. Brzostowski mógł więc wykorzystać w pełni swe przygotowanie i doświadczenia z okresu służby wojskowej w młodości, a w związku z poważnymi trudnościami organizacyjnymi nowych jednostek, z pewnością miał ogromne pole do popisu. R. Bielecki podaje, że dopiero od tego momentu K. Brzostowski został przyjęty ponownie do służby wojskowej16. Kilka miesięcy później, 14 kwietnia17 lub 14 maja 1831 roku18, dostał awans na majora w ramach swojej specjalności – w jeździe („starszeństwo w jeździe”). Równocześnie pełnił służbę w kwatermistrzostwie generalnym(?)19. Niezależnie od tych ewentualnych dodatkowych obowiązków, dalsze losy K. Brzostowskiego przez kilka miesięcy związane były z gen. L. Pacem, który nie był zadowolony ze swojej funkcji. Już w okresie napoleońskim dał się poznać w boju jako charyzmatyczny, waleczny dowódca, który osobiście prowadził podwładnych do boju, nie bacząc na ryzyko ran czy śmierci. Mimo upływu lat, jego charakter w tym zakresie się nie zmienił. Nie odpowiadało mu stanowisko przydzielone 29 kwietnia 1831 roku dowódcy jednostek rezerw lewobrzeża (po zachodniej stronie Wisły), gdyż nie dawało możliwości udziału w walce. Na skutek starań już kilka dni później, 3 maja 1831 roku, otrzymał formalną nominację na dowódcę korpusu rezerwowego armii, sformowanego głównie z powołanych pod broń dymisjonowanych wojskowych20. Wraz z nim zmieniał przydziały K. Brzostowski i pozostawał nadal u jego boku na stanowisku adiutanta. Korpus rezerwowy wszedł w skład sił polskich, które w myśl planu gen. Ignacego Prądzyńskiego w połowie maja podjęły ofensywę przeciw odosobnionemu korpusowi gwardii cesarskiej, rozlokowanemu między Łomżą a Ostrołęką. Naczelny wódz gen. Jan Skrzynecki prowadził działania wymagające szybkości i zdecydowania zbyt opieszale, i pozwolił wymknąć się przeciwnikowi. Kiedy w kierunku oddziałów polskich, uczestniczących w ofensywie, ruszył trzon sił rosyjskich pod wodzą feldmarszałka Dybicza, sytuacja stała się bardzo groźna. 26 maja 1831 roku w trakcie odwrotu gen. J. Skrzynecki podjął bitwę, która zakończyła się klęską polskich oddziałów. W bitwie gen. L. Pac wykazał się ponownie walecznością i odwagą, i poprowadził osobiście żołnierzy do boju. Otrzymał rany od kul karabinowych i musiał opuścić pole walki. Jego adiutanci, K. Brzostowski oraz A. Gerszow, okazali podobną odwagę i waleczność, i również zostali ranni. Ich czyny zostały wysoko ocenione i odznaczone Złotym Krzyżem Virtuti Militari. Karol Brzostowski otrzymał go 2 czerwca 1831 roku z numerem 129021. Rany K. Brzostowskiego były poważne, jednak po zaledwie półtoramiesięcznej rekonwalescencji ponownie zdecydował się na czynne działania na rzecz wzmocnienia siły obronnej kraju – podjął się produkcji armat. Choć jest to epizod ciekawy i ważny, co więcej – dość dokładnie opisany w latach trzydziestych XX wieku22, został pominięty przez autorów opracowań o Karolu Brzostowskim. Obrona powstania wymagała odpowiedniego uzbrojenia, w tym armat. Tymczasem w wojsku Królestwa Polskiego, zgodnie z polityką wielkiego księcia Konstantego, nie powiększano stanu tego rodzaju broni. W chwili wybuchu powstania artyleria Wojska Polskiego liczyła 96 dział lekkich i pozycyjnych oraz 3 baterie artylerii konnej skupiającej 24 działa, czyli razem 120 dział. W pierwszych dniach powstania udało się nieco zwiększyć ten stan poprzez rozbudowę już istniejącego uzbrojenia i wyposażenie artylerii w różnego typu oraz kalibru armaty, granatniki itp. Obrazu dopełniała artyleria pozycyjna w dość dużej ilości, jednak nie zawsze sprawna, czasem przestarzała, skupiona głównie w twierdzach Modlin i Zamość. Potrzeby zaś były ogromne, np. w Warszawie było 41 dział różnego typu i kalibru, a plan jej obrony wymagał ich co najmniej 25023. Dlatego już w pierwszych dniach powstania rozpoczęto starania o poprawienie tego stanu poprzez zorganizowanie produkcji. To zadanie powierzono gen. Piotrowi Bontempsowi, a nie było ono proste. W Królestwie Polskim nie rozwijano przemysłu zbrojeniowego; przemysł metalurgiczny również nie był na odpowiednim poziomie. Jedyne większe zakłady, mające pewne doświadczenie w produkcji zbrojeniowej dla wojska rosyjskiego – to huty i fabryki metalurgiczne okręgu staropolskiego. Niestety, skupiono się na Warszawie i wybrano tradycyjne metody produkcji dział – odlewy ze spiżu. Jedyny zakład w Warszawie, realizujący duże odlewy, należał do Gregoira, niechętnie ustosunkowanego do przestawienia produkcji na cele zbrojeniowe. Poza tym zakład ten należało jeszcze odpowiednio przygotować i rozbudować, a i tak nie byłby dość efektywny. Do prac przystąpiono na początku stycznia 1831 roku. Trudności się piętrzyły; okazało się wówczas, że brakowało fachowców (odlewników) oraz właściwych materiałów. Uzyskany surowiec z dobrowolnych zbiórek (dzwony i różne przedmioty mosiężne) miał nieodpowiedni skład stopu i musiał być oczyszczany oraz ponownie stapiany. Należało przygotować także zakłady obróbki odlewów: tokarnie i wiercarnie. Pierwsze próby przeprowadzane przez różnych odlewników nie były zachęcające – niewielu doszło do etapu sporządzenia odlewów. Dopiero w końcu kwietnia uzyskano pierwszych kilka dział, ale i to o małej wartości24. Brak sukcesów w produkcji spowodował falę krytyki. Poruszono tę kwestię na forum sejmowym. 4 czerwca 1831 roku interpelację w tej sprawie złożył deputowany z okręgu augustowskiego Jakub Klimontowicz. Gromy spadły na Komisję Rządową Wojny. Poseł zarzucał (niesprawiedliwie zresztą) gen. P. Bontempsowi jako obcokrajowcowi złą wolę i małe zaangażowanie. Wnioskował, by zatrudnić Polaka, mechanika Migdalskiego. Jak sprawa produkcji dział była ważna, świadczy ożywiona dyskusja, która wywiązała się w związku z tym wystąpieniem. Ostatecznie Migdalski zrezygnował z propozycji. W efekcie interpelacji zintensyfikowano jednak działania. Gen. P. Bontemps wziął w swoje ręce bezpośrednie prace, m.in. wykonywanie form. Rozpoczął także starania o utworzenie nowej odlewni w Arsenale25. W takiej sytuacji Komisja Rządowa Wojny dodała w lipcu do pomocy przeciążonemu pracą gen. P. Bontempsowi Karola Brzostowskiego, jako mającego opinię świetnego organizatora oraz doświadczenie w hutnictwie i odlewnictwie ze swoich zakładów sztabińskich. Przejął on kierownictwo i wykonywał wymagające największych kwalifikacji prace w ludwisarni Gregoira. Pracował tam intensywnie od 11 lipca 1831 roku. W sierpniu doszły K. Brzostowskiemu dodatkowe obowiązki nadzoru nad odlewami w wytwórni w Arsenale, w związku z wypadkiem, jakiemu uległ tam mistrz odlewów. Mimo tych dodatkowych obowiązków K. Brzostowski do 29 sierpnia 1831 roku odlał 16 dział, z których trzy były zdatne do użytku, cztery zupełnie nieudane, produkcja dziewięciu nie została zakończona i trudno było powiedzieć coś więcej o ich jakości poza tym, że odlewy zostały zakwalifikowane do dalszej obróbki. Efekty nie były najlepsze (choć i tak w porównaniu do poprzedników było to całkiem dobre osiągnięcie), ale niezrażony tym K. Brzostowski przygotowywał dziesięć nowych form do odlewów i obiecywał odlać dziesięć dział do 20 września 1831 roku26. Warto wspomnieć, że nie tylko ośrodek warszawski dostarczał armat. Zorganizowano także produkcję armat spiżowych oraz żelaznych (nowość!) w Zagłębiu Staropolskim (świetny organizator hr. Henryk Łubieński) z lepszym skutkiem. Tym niemniej należy wysoko ocenić wkład osób zaangażowanych w produkcję dział w Warszawie. Mimo wszystko zorganizowanie praktycznie od zera w ciągu zaledwie pół roku zakładów zdolnych w ogóle produkować działa, było nie lada osiągnięciem, a K. Brzostowski znalazł się w pierwszym szeregu zasłużonych. Działa przez nich wyprodukowane, choć w niewielkiej ilości, zasiliły obronę Warszawy. Niestety, nie mogło to zmienić trudnej sytuacji powstania. Po krótkich walkach obronnych 8 września 1831 roku Warszawa skapitulowała wobec przeważających sił rosyjskich. W związku z przewagą nieprzyjaciela i wyraźnie widocznym kresem możliwości prowadzenia walki K. Brzostowski, podobnie jak inni uczestnicy powstania, stanął przed dylematem, co dalej. Czy wspierać powstanie do końca i być może udać się na emigrację, podobnie jak to uczynił chociażby L. Pac? Wiązało się to z ryzykiem zaprzepaszczenia osiągnięć w swych dobrach na skutek niewątpliwych represji. Wybrał inną drogę, jak zresztą większość uczestników powstania. Postanowił pozostać w kraju i kontynuować działalność w dobrach sztabińskich. Aby było to możliwe, musiał ukorzyć się przed carem, składając przysięgę wiernopoddańczą, co uczynił już we wrześniu 1831 roku27. Udział i postawa K. Brzostowskiego w powstaniu listopadowym spotykały się czasem z surową oceną na kartach opracowań historycznych28. Czy jednak nie są to opinie ferowane zbyt pochopnie? O udziale i postawie K. Brzostowskiego w pierwszej fazie powstania nie można, jak dotąd, nic pewnego powiedzieć. Dopiero od lutego 1831 roku wiadomo o konkretach, choć w ustaleniach historyków i tu nie brak sprzeczności. Niezaprzeczalna jest służba w wojsku, bohaterski udział w walce i przelewanie krwi w obronie powstania, co zostało uhonorowane najwyższym odznaczeniem wojskowym. Niewątpliwe są też zapominane przez potomnych prace przy produkcji armat, prowadzone z ogromnym zaangażowaniem. Postawa i udział K. Brzostowskiego w wojnie polsko-rosyjskiej w obronie powstania zasługuje więc na ocenę bardzo wysoką. Można dyskutować o szybkiej decyzji podpisania przez Karola Brzostowskiego przysięgi wiernopoddańczej. Tego jednak aktu nie można oceniać jednoznacznie negatywnie; bez niego bowiem nie byłoby możliwe kontynuowanie tak owocnej dla kraju i społeczeństwa działalności w dobrach sztabińskich, a tym bardziej czyn ten nie może przekreślać wcześniejszych dokonań i oddania hrabiego Brzostowskiego dla powstania.
|