AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE TOWARZYSTWO NAUKOWE
Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ... |
Jarosław Szlaszyński
Przyczynek do dziejów opozycji politycznej na Suwalszczyźnie w latach 1979–1980
Województwo suwalskie (zwłaszcza jego wschodnia część – historyczna Suwalszczyzna) ze względu na specyfikę swego położenia – czyli: oddalenie od ośrodków niezależnej myśli opozycyjnej, brak większych skupisk klasy robotniczej, ośrodków kształcących inteligencję oraz skupisk inteligencji niezależnej – było terenem, na którym przed 1980 rokiem nie podejmowano znaczniejszych prób działalności opozycyjnej. Wszelkie, nawet najmniejsze inicjatywy oraz ich inicjatorzy spotykali się z natychmiastowym przeciwdziałaniem władz administracyjnych i organów bezpieczeństwa. W rezultacie Suwalszczyzna była regionem totalnie spacyfikowanym o uśpionej świadomości społecznej. Tym bardziej każdy przejaw podjęcia działalności opozycyjnej zasługuje na odnotowanie i omówienie. Jedną z prób podjął jesienią 1979 roku Zdzisław Derwiński1a, 1b, „świeżo upieczony” absolwent studiów historycznych na Uniwersytecie Wrocławskim, który w dniu 20 sierpnia 1979 roku zawarł umowę o pracę w charakterze nauczyciela historii i komendanta hufca Związku Harcerstwa Polskiego w Zbiorczej Szkole Gminnej w Gatnem, w gminie Nowinka. 19 września 1979 roku mjr L. Niemiec, zastępca naczelnika III Wydziału Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej we Wrocławiu, w zaszyfrowanym telegramie poinformował KW MO w Suwałkach o „antypaństwowej” działalności Zdzisława Derwińskiego na terenie Wrocławia i tamtejszego środowiska uniwersyteckiego. Jednocześnie zasygnalizował, że istnieje realne zagrożenie, iż Derwiński podejmie działalność antysocjalistyczną i będzie do niej rekrutował mieszkańców województwa suwalskiego oraz północno-wschodnich obszarów Polski. W następstwie tego, 26 września 1979 roku mjr Gedymin Zimnicki z Wydziału III KW MO w Suwałkach podjął decyzję o założeniu sprawy operacyjnego rozpracowania pod kryptonimem „Szkoła” 2. Jako powód jej wszczęcia podano „udział lub współudział w redagowaniu nielegalnego czasopisma lub wydawnictwa działającego w kraju”. Operacji nadano status „tajne specjalnego znaczenia”, zaś za jej główny cel przyjęto ustalenie „czy figurant [Zdzisław Derwiński – przyp. J.S.] w dalszym ciągu prowadzi działalność antysocjalistyczną, rozpoznanie utrzymywanych kontaktów oraz ich charakteru, zabezpieczenie stałego dopływu informacji oraz pozyskanie źródła mającego bezpośredni kontakt z figurantem”. W przypadku potwierdzenia „antysocjalistycznej działalności” należało „dążyć do jej zlikwidowania, stosując metody pracy profilaktyczno-operacyjnej”. Inspektor operacyjny ppor. Jan Andrzejewski prowadzący sprawę pod nadzorem mjr. Gedymina Zimnickiego potwierdził ustalenia, że Zdzisław Derwiński „na terenie Wrocławia podjął działania zmierzające do utworzenia nielegalnej organizacji pod nazwą «Niezależna Partia Polskich Socjalistów»” i jeszcze w sierpniu 1979 roku „wydrukował pierwszy egzemplarz biuletynu organ prasowy niezależnej partii polskich socjalistów” 3. Poinformował też zwierzchników, że „z wypowiedzi Derwińskiego wynika, że zamierza on kontynuować swoją działalność na terenie naszego województwa”. W kolejnych meldunkach ppor. Andrzejewski opierał się głównie na informacjach uzyskiwanych od tw. „Anna”, nauczycielki szkoły w Gatnem, mającej „bezpośrednie dotarcie” do Derwińskiego z racji miejsca pracy i wspólnych dojazdów (oboje dojeżdżali z Augustowa). Na tej podstawie informował m.in., że „w swoim miejscu pracy [Derwiński] negatywnie wypowiada się na tematy społeczno-polityczne”, jako przykład podając jego stwierdzenie w czasie dyskusji na temat prasy: „wszystkie czasopisma wydawane w kraju to «szmatławce». Prasa jest na usługach PZPR i podlega ścisłej kontroli, wobec czego nie przedstawia obiektywnej rzeczywistości”. W gronie nauczycieli powiedział, że władze w Polsce to „kupa starych dziadów” niezdolnych do opanowania sytuacji w kraju. Ponieważ od 27 do 30 września i powtórnie w pierwszej dekadzie października 1979 roku wyjeżdżał do Wrocławia w celach prywatnych funkcjonariusze suwalskiej SB wspólnie z III Wydziałem KW MO we Wrocławiu podjęli „działania zmierzające do ustalenia faktycznego celu wyjazdów”. Okazało się, że 9 października na spotkaniu grupy absolwentów Wydziału Filozoficzno-Historycznego we Wrocławiu Zdzisław Derwiński wystąpił z propozycją zorganizowania na terenie miasta komórki „Niezależnej Partii Polskich Socjalistów” i zabiegał o stworzenie sieci kolporterów biuletynu o nazwie „Progres”. W kolejnym meldunku stwierdzono, że „figurant” nawiązał także „kontakty z osobami zamieszkałymi na terenie Warszawy, które prowadzą antysocjalistyczną działalność”. 21 października i 4 listopada Zdzisław Derwiński wyjeżdżał do Warszawy, lecz mimo podjętych przez SB wysiłków nie zdołano ustalić ich celu (w rzeczywistości miały one charakter naukowy). Niepokój SB wzmagał fakt, że w gronie współpracowników Zdzisław Derwiński zapowiedział, że 11 listopada 1979 roku jedzie do Warszawy, aby wziąć udział w antypaństwowej manifestacji na Placu Zwycięstwa, zorganizowanej przez osoby, z którymi nawiązał kontakty 4. 19 listopada w tajnym meldunku operacyjnym do Naczelnika Wydziału I Departamentu III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych mjr Gedymin Zimnicki informował, że za pośrednictwem tw. „Anna” uzyskano jeden egzemplarz nielegalnego wydawnictwa NORD. Ulotkę formatu A4, zredagował i przepisał na własnej maszynie (choć SB uważało, że należącej do jego matki) w swoim mieszkaniu przy ulicy Wrzosowej w Augustowie Zdzisław Derwiński. W zamyśle miał być to organ prasowy Komitetu Wykonawczego Niezależnej Partii Polskich Socjalistów w Suwałkach. Wśród zamieszczonych w nim tekstów znalazły się m.in.: apel do mniejszości litewskiej o konieczności pojednania Litwinów i Polaków, zerwania z szowinizmem oraz propozycja wydawania czasopisma „Aušra” w języku polskim; tekst o wyzysku robotnika przez ustrój socjalistyczny; „Uwaga naczelnicy gmin – Ostrzegamy!” – artykuł o przekupstwie i łapownictwie wśród naczelników miast i gmin w województwie na przykładzie Lipska; poruszona została też sprawa prywatnych inwestycji wojewody. SB zelektryzowała jednak, zapowiedź przeprowadzenia w dniu 26 listopada zjazdu założycielskiego Niezależnej Partii Polskich Socjalistów w Suwałkach i powołania komitetu wykonawczego partii 5. W tej sytuacji, za główny cel SB postawiła sobie ustalenie członków komitetu, przejęcie pozostałych egzemplarzy ulotki oraz zastosowanie „środków zapobiegawczych w szerzeniu się tej działalności”. 23 listopada Zdzisław Derwiński „został przekwalifikowany na sprawę operacyjnego rozpracowania”. SB przygotowała się bardzo starannie do „zabezpieczenia operacyjnego” zapowiedzianego zjazdu. W przeddzień i w dniu planowanego zjazdu (25–26 listopada) w Augustowie, w Gatnem oraz w innych miejscach, „prowadzono obserwację za figurantem”. Jednak mimo zaangażowania znacznych sił i środków nie stwierdzono, czy do niego doszło. Jak ustalono, Zdzisław Derwiński nie uczestniczył także w żadnych „spotkaniach towarzyskich”. Jedynym efektem akcji było ustalenie przez SB „szereg[u] kontaktów, które zostaną wyjaśnione w trakcie”. W meldunku do MSW z 27 listopada mjr Gedymin Zimnicki podał także, że uwagę funkcjonariuszy zwrócił samochód marki „mały fiat”, który w godzinach wieczornych przybył na posesję Zdzisława Derwińskiego w Augustowie, zatrzymał się na 2–3 minuty, po czym wysiadł z niego nieznany mężczyzna, który przekazał dwie paczki kobiecie – matce lub ciotce Zdzisława Derwińskiego, a następnie odjechał. Zdzisław Derwiński był już wówczas bardzo ostrożny, a ponieważ zorientował się, że jest inwigilowany, odstąpił od zamiaru organizowania zjazdu Niezależnej Partii Polskich Socjalistów. Jego domysły potwierdziła T.H., poprzez aluzje dając mu do zrozumienia „konieczność trzymania się na baczności”. W związku z tym rzadziej wdawał się w dyskusje na tematy polityczne w szkole, choć swoich poglądów nie zmienił. Także SB doszła do przekonania, że Zdzisław Derwiński zorientował się, że jest bacznie obserwowany: „Podejrzewa, że może pozostawać w zainteresowaniu służby bezpieczeństwa lub MO, co też wynika i z tego zainteresowania” – odnotował funkcjonariusz w meldunku. „Kontroluje się poprzez szybkie zmiany kierunku wyjazdu, rozglądanie się we wszystkich kierunkach i niemal bieganie po ulicach”. W kolejnych meldunkach dotyczących wypowiedzi i antysocjalistycznych wystąpień Zdzisława Derwińskiego, podawano m.in., że w trakcie biwaku z grupą harcerzy „indagował do utrzymywania ścisłej więzi z kościołem”. Podczas wycieczki zaprowadził młodzież do kościoła w Lipsku. 16 listopada w trakcie kursu instruktorów harcerstwa w Augustowie krytykował wychowanie młodzieży w duchu ateistycznym, mówiąc m.in., że „żaden harcerz nie może być komunistą, wszyscy powinni wychowywać się w duchu katolickim, nie wolno odstępować od haseł głoszonych przez kościół, wiara stanowi siłę młodzieży”. W październiku i listopadzie 1979 roku kilkakrotnie negatywnie wyrażał się w pracy o sojuszu polsko-radzieckim. Stwierdził, że „Polska nie może mieć takiego sojusznika, który uczestniczył w jej rozbiorach”. Negował tezy na VIII Zjazd Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a jako przyczynę słabości ekonomicznej kraju wskazywał przewodnią rolę partii. Sam zjazd oceniał jako „jedno wielkie nieporozumienie”. Takie tezy wygłosił m.in. na wspólnym zjeździe suwalskiej i olsztyńskiej chorągwi ZHP. 18 grudnia tw. „Anna” przekazała funkcjonariuszom SB numer 4 pisma „Progres”, które Derwiński prawdopodobnie przywiózł z Warszawy 11 grudnia. W związku z tym, kiedy na 16–17 grudnia planował kolejny wyjazd do stolicy lub Gdańska, władze uniemożliwiły mu to. 20 lutego 1980 roku Derwiński oglądając zdjęcia członków KC PZPR negatywnie oceniał ich działalność, co dało pretekst do stwierdzenia w SB-eckim meldunku, że „ubliżał im i nie szczędził wulgarnych słów i epitetów” (w rzeczywistości choć krytykował te osoby to nie używał wulgaryzmów). Mimo różnych zabiegów i nagabywań kategorycznie odmówił wstąpienia do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Krytycznie oceniał organizowane obchody rocznicy Rewolucji Październikowej. Wysokie kwalifikacje i rzetelny sposób „prezentowania trudnych zagadnień z dziejów Polski”, zwłaszcza najnowszych sprawiły, że szybko zdobył zaufanie i szacunek nie tylko uczniów, ale i lokalnej społeczności. Przystąpił do opracowania dziejów terenu gminy Nowinka. Podjął realizację programu „Bohater”, którego zwieńczeniem było nadanie hufcowi ZHP imienia Powstańców 1863 roku i sztandaru (ufundowanego z autentycznych składek mieszkańców oraz funduszy pochodzących ze zbiórki makulatury). Skierował do Ministerstwa Oświaty i Wychowania petycję w sprawie autobusu i ogrzewania przyczepy traktorowej wykorzystywanej do przewozu dzieci. Organizował uczniom wycieczki i kuligi. Mimo osiągnięć pedagogicznych i szacunku w miejscu pracy, w związku z działalnością rozumianą przez władze jako antysocjalistyczna i antypaństwowa, Ludwik Bartosiak, kurator oświaty w Suwałkach przeprowadził ze Zdzisławem Derwińskim rozmowę ostrzegawczą. Ponadto został zawieszony w obowiązkach komendanta hufca ZHP w Nowince, co przyjął z niemałym rozgoryczeniem. Od tej decyzji złożył odwołanie do Kwatery Głównej ZHP, która rozpatrzyła je negatywnie. Ponieważ zawężono mu możliwości pracy z młodzieżą, w pierwszych dniach marca 1980 roku wysunął pomysł założenia Towarzystwa Miłośników Ziemi Szczebro-Olszańskiej. W jego zamyśle miało ono służyć szerzeniu kultury w miejscowym środowisku oraz wspomóc starania mające na celu odbudowę pomnika poświęconego powstańcom 1863 roku. Do pomysłu przekonał kilka osób, głównie nauczycieli. Gdy informacje o tych zamiarach dotarły do SB, mjr Gedymin Zimnicki wydał dyspozycję: „zmierzać do przecięcia inicjatywy figuranta zmierzającej do utworzenia Towarzystwa Miłośników Ziemi Szczebro-Olszańskiej”. Kiedy przed zaplanowanym na 27 kwietnia 1980 roku zebraniem towarzystwa (nielegalnym w rozumieniu władz) Zdzisław Derwiński opracował wstępny plan działania oraz sporządził listę 16 osób, które mogły włączyć się w jego prace 6, dyrektor Wydziału Społeczno-Administracyjnego Urzędu Wojewódzkiego w Suwałkach przeprowadził rozmowy wyjaśniające z Henrykiem Hołubowiczem, dyrektorem Zbiorczej Szkoły Gminnej w Gatnem i naczelnikiem Urzędu Gminy w Nowince, które sparaliżowały inicjatywę. Jednocześnie funkcjonariusze SB objęli kontrolą operacyjną osoby udzielające wsparcia Zdzisławowi Derwińskiemu: Krystynę Niedźwiedzką, bibliotekarkę Zbiorczej Szkoły Gminnej w Gatnem (przyszłą żonę) i Mariana Czerwińskiego, dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Nowince. Od wiosny 1980 roku SB wzmogła działalność, rozbudowując siatkę osób inwigilujących Zdzisława Derwińskiego. Oprócz tw. „Anny” w sprawę jako kontakty obywatelskie zaangażowani byli: „Marta”, „Heniek” i „L.L”. „Został odmrożony” także były tw. „Żbik”. Władze SB oceniały dopływ informacji jako dobry. Działania operacyjne nadal prowadził ppor. Jan Andrzejewski. Kiedy tw. „Anna” podała informację, że od 1 do 4 maja 1980 roku u Zdzisława Derwińskiego mają przebywać osoby „posiadające wydawnictwa bez debitu”, SB ustaliła, że mają to być Bogusław Zapiór, absolwent Akademii Rolniczej we Wrocławiu i jego żona. Gdy Zdzisław Derwiński wraz z gośćmi udał się na wycieczkę po Suwalszczyźnie, cały czas byli obserwowani przez funkcjonariuszy SB. Wielokrotnie, „w maju i czerwcu był śledzony i legitymowany «przez panów z SB»”. Jednocześnie, SB przez tajnych współpracowników i kontakty obywatelskie starała się potęgować w Zdzisławie Derwińskim poczucie zagrożenia, sugerując niedwuznacznie, że w związku z częstymi wyjazdami „może stać się ofiarą wypadku samochodowego”. Matka Zdzisława Derwińskiego w obawie o bezpieczeństwo syna, 28 maja 1980 roku zgłosiła się do zastępcy Komendanta Wojewódzkiego MO ds. SB w Suwałkach i zażądała wyjaśnienia przyczyn „prawdopodobnego interesowania SB każdym «krokiem» jej syna”. SB opracowała „«plan wiadomości», które mogą być ujawnione przed zainteresowaną”, w wyniku czego matka oświadczyła, że „zrobi wszystko by syn jej zrezygnował z dalszej antypaństwowej działalności”. Jak wynika z meldunku operacyjnego ppor. Andrzejewskiego opartego na informacji tw. „Anny”, zawężenie obszarów możliwości swobodnego działania, coraz bardziej dotkliwa inwigilacja oraz poczucie niebezpieczeństwa sprawiły, że w maju 1980 roku Zdzisław Derwiński doszedł do przekonania, że powinien „zerwać z działalnością antysocjalistyczną”. W związku z tym, 13 czerwca 1980 roku funkcjonariusz SB przeprowadził z nim rozmowę profilaktyczno-ostrzegawczą, w trakcie której Zdzisław Derwiński przyznał się do swojej działalności i potwierdził, że od sierpnia 1979 roku do lutego 1980 roku wydał pięć numerów pisma „Progres” i jeden egzemplarz NORD-u. „Proges był powielany (…), zaś NORD został napisany na prywatnej maszynie Z. Derwińskiego”. Po odwołaniu z funkcji komendanta hufca, Zdzisława Derwińskiego obarczano w pracy dodatkowymi obowiązkami, m.in. przydzielano zajęcia z wychowania fizycznego. Wreszcie, 17 maja 1980 roku wręczono mu wypowiedzenie umowy o pracę. Odwołał się i została cofnięta 7. Niesprzyjająca atmosfera w pracy sprawiła jednak, że nie zamierzał wracać i gdy otrzymał możliwość rozpoczęcia studiów doktoranckich w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk (po rozmowie kwalifikacyjnej 15 września 1980 roku), z dniem 1 stycznia 1981 roku rozwiązał umowę o pracę w ZSG w Gatnem. W rozmowie z tw. „Anna” dotyczącej powodów decyzji, stwierdził, że uniemożliwiono mu „zrealizowanie planów zawodowych i osobistych”. Według SB, po wyjeździe z Suwalszczyzny Zdzisław Derwiński nie utrzymywał kontaktów z miejscowym środowiskiem, a potem wyjechał na pobyt czasowy do Anglii. W związku z tym, 18 lutego 1981 roku sprawę przekazano Wydziałowi III Komendy Stołecznej MO w Warszawie, a 3 lipca 1981 roku przesłano akta. 7 października 1981 roku ppłk Gedymin Zimnicki przekwalifikował sprawę na kwestionariusz ewidencyjny, a 5 maja 1982 roku zakończono operację „Szkoła”. Z punktu widzenia SB, przyniosła ona sukces, gdyż uniemożliwiono Zdzisławowi Derwińskiemu prowadzenie działalności antysocjalistycznej i antypaństwowej, a także pozbyto się „zagrożenia” z terenu Suwalszczyzny 8. Działalność Zdzisława Derwińskiego na Suwalszczyźnie może być przykładem ilustrującym, w jak trudnych warunkach musieli pracować i działać ludzie wyznający odmienne niż uznane przez państwo poglądy i krytykujący ówczesny porządek społeczny. Wskazuje też, jak silne były lokalne struktury aparatu bezpieczeństwa i władzy, jak różne miały możliwości oddziaływania, wykorzystywane nie tylko do zwalczania przejawów działalności opozycyjnej, lecz także inicjatyw społecznych, tłamszące osoby nietuzinkowe i kreatywne oraz ich pomysły, które mogły doprowadzić do ożywienia lokalnych społeczności.
|