AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ...

  

  

Jarosław Szlaszyński

  

Opozycyjne poglądy i postawy mieszkańców Augustowa

w okresie historycznych przełomów w latach 1956–1970

  

cz.1 z 2

  

  

  

Wstęp

Analiza opozycyjnych postaw i poglądów mieszkańców Augustowa w okresie historycznych przełomów w latach 1956–1970 nie była jak dotąd przedmiotem badań historyków. Wynikało to zarówno z nikłego zainteresowania badaczy regionem i jego historią najnowszą, jak też z pozornie małej atrakcyjności badawczej problemu (koncentrowano się raczej na walce podziemia zbrojnego i działalności opozycji niepodległościowej) oraz braku możliwości dotarcia do pierwszorzędnych, obrazujących zagadnienie materiałów źródłowych. Otwarcie archiwów Instytutu Pamięci Narodowej umożliwia analizę problemu, w którym najbardziej interesujące są: 1) poziom recepcji wydarzeń historycznych w kraju i na arenie międzynarodowej przez społeczności lokalne; 2) rzeczywista ocena (mimo cenzury i oficjalnej propagandy) wydarzeń historycznych w skali międzynarodowej i krajowej oraz ich wpływ na postawy społeczności lokalnych; 3) wyznaczenie kręgu osób i środowisk aktywnych, zachowujących niezależne myślenie i trzeźwą ocenę sytuacji, mimo funkcjonowania w ówczesnych realiach politycznych.

Niezależnie od specyfiki zagadnienia, a szczególnie charakteru dokumentów wytworzonych przez organy bezpieczeństwa 1 można udzielić odpowiedzi na postawione pytania badawcze.

  

Ogólna charakterystyka Augustowa

Augustów, zniszczony w 70 proc. w wyniku drugiej wojny światowej, w omawianym okresie stopniowo odbudowywał swój potencjał ekonomiczny i ludnościowy oraz powoli rozwijał się pod względem urbanistycznym. Zaszła istotna zmiana jego funkcji gospodarczych: zmalało znaczenie rolnictwa, nastąpił stosunkowo szybki rozwój przemysłu i wolniejszy, lecz zauważalny – turystki. W 1956 roku do najważniejszych zakładów pracy i obiektów o znaczeniu państwowym zaliczano: stację kolejową Polskich Kolei Państwowych, Państwowy Tartak Lipowiec (odbudowany w latach 1945–1950), Mazurską Wytwórnię Tytoniu (wybudowana w latach 1950–1955), ekspozyturę Zarządu Wodnego w Giżycku oraz stację paliwową i placówki handlu uspołecznionego. W 1957 roku do zakładów kluczowych zaliczono jeszcze Augustowskie Zakłady Obuwia.

Przeobrażenia gospodarcze spowodowały wzrost liczby ludności Augustowa 2. W 1955 roku miasto liczyło 11 355 mieszkańców, w 1960 roku – 14 439, w 1964 roku – 16 726, a w 1970 roku – 19 784. Rozwój przemysłu, budownictwa i handlu wpłynął z kolei na wyraźną zmianę struktury zatrudnienia. Mieszkańcy utrzymywali się głównie z pracy w zakładach państwowych lub uspołecznionych. Na koniec 1964 roku 41 proc. ludności miasta było czynnych zawodowo. W strukturze zawodowej najliczniejszą grupę stanowili zatrudnieni w przemyśle – 31,4 proc., w budownictwie – 12,4 proc. i w obrocie towarowym – 11,9 proc. Wyraźnie zmalał udział utrzymujących się z rolnictwa. O ile w 1955 roku żyło z niego jeszcze 23,5 proc. ludności, w 1960 roku – 12,5 proc. (1805 osób), to w 1970 roku już tylko 7,8 proc. 3 Inteligencja była nieliczna, tworzyli ją głównie nauczyciele i urzędnicy (tylko w niewielkim stopniu legitymujący się przedwojennym wykształceniem i stażem pracy), na których stosunkowo łatwą możliwość oddziaływania miał aparat państwowy.

Pod względem administracyjnym Augustów pełnił funkcję miasta powiatowego. Były w nim zlokalizowane powiatowe struktury administracji oraz lokalny ośrodek władzy i dyspozycji politycznej (Komitet Powiatowy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej), straże i inspekcje, w tym także milicja i służba bezpieczeństwa.

  

Charakterystyka aparatu bezpieczeństwa

Szczególną rolę w zdobyciu władzy przez komunistów w powojennej Polsce oraz w rozprawie z opozycją niepodległościową i zbrojnym podziemiem, a następnie w jej utrzymaniu odegrały struktury aparatu bezpieczeństwa, całkowicie podporządkowanego ludziom i dyrektywom Polskiej Partii Robotniczej, później Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Już Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego w 1944 roku powołał do życia Wojewódzkie Urzędy Bezpieczeństwa Publicznego, którym podlegały Powiatowe Urzędy Bezpieczeństwa Publicznego 4. Po 1956 roku skompromitowany w społeczeństwie Urząd Bezpieczeństwa zastąpiła Służba Bezpieczeństwa, powołana ustawą sejmu z 13 listopada 1956 roku. SB funkcjonowała w ramach wojewódzkich, powiatowych, miejskich i dzielnicowych urzędów bezpieczeństwa.

Na terenie powiatu augustowskiego działał Powiatowy Urząd do Spraw Bezpieczeństwa – Delegatura w Augustowie. Szefem SB był każdorazowo pierwszy zastępca komendanta powiatowego milicji. W omawianym okresie na czele powiatowej „bezpieki” stali por./kpt. Włodzimierz Bielski 5 (od maja 1955 roku do 1 lipca 1963 roku) i kpt./mjr Konstanty Chilimoniuk 6 (do 31 maja 1975 roku). Oprócz pracowników zatrudnionych etatowo, w SB niezwykle istotnym elementem wspierającym działania aparatu bezpieczeństwa byli tajni informatorzy/współpracownicy i kontakty obywatelskie. Na początku 1956 roku PUBP w Augustowie dysponował 15 informatorami umieszczonymi w kluczowych zakładach pracy i najważniejszych środowiskach. Większość – z punktu widzenia UB – rzetelnie i z reguły przez wiele lat wypełniała swoją rolę. Jedynie „Lis” pracujący w „Ruchu” unikał współpracy, co uwidaczniało się tym, że nie chciał przychodzić na spotkania. W celu rozpracowania środowiska katolickiego, w szczególności ks. dziekana Eugeniusza Grodzkiego, wykorzystywano informatora „Romana”, którym był jeden z proboszczów. Jego informacje kpt. Włodzimierz Bielski określał jako „dość cenne”, zaś sam duchowny był „chętny do współpracy” i w swojej roli „czynny był przez kilkanaście lat”. Kilkunastoletni okres owocnej pracy na rzecz organów bezpieczeństwa miał za sobą „Sikora”. Po kryzysie w szeregach informatorów, który nastąpił w rezultacie „października 1956 roku”, liczbę informatorów – tajnych współpracowników systematycznie zwiększano. W dokumencie z 11 października 1968 roku figuruje już 24 tajnych współpracowników prowadzonych głównie przez kpt. Tadeusza Wiechetka (8) oraz mjr. Konstantego Chilimoniuka, por. Majewskiego i ppor. Zenona Burzyńskiego.

Po październiku 1956 roku SB zaczęła wykorzystywać także osoby, które podjęły się pełnienia funkcji kontaktów obywatelskich. W 1968 roku w takim charakterze było zarejestrowanych 69 ludzi. Osoby te, funkcjonujące w swoich środowiskach lub w zakładach pracy, np. trzy w Augustowskim Przedsiębiorstwie Budowlanym, aż pięć w Wydziale Zdrowia i jeden bezpośrednio w szpitalu, dostarczały o nich pożądanych przez służby informacji. SB zabiegała, aby były to osoby na stanowiskach kierowniczych lub cieszące się poważaniem nie tylko we własnych środowiskach, ale nawet w społeczności miejskiej 7. Dzięki tym walorom oraz usytuowaniu SB dysponowała aktualną wiedzą na temat nastrojów, poglądów, zachowań, zamierzeń i działań 8 mieszkańców Augustowa.

  

W okresie „poznańskiego czerwca” i „polskiego października” 1956 roku

Po likwidacji w 1954 roku ostatniego żołnierza podziemia niepodległościowego na Augustowszczyźnie 9 funkcjonariusze UB z satysfakcją meldowali o braku w latach 1955–1956 „aktów terroru i dywersji”10.

Pierwszym wydarzeniem, które istotnie wpłynęło na świadomość mieszkańców, był protest robotników w Poznaniu w czerwcu 1956 roku, nazywany w dokumentach ubeckich „prowokacją poznańską” lub „poznańskimi wypadkami”11.

W trakcie tych wydarzeń, w Augustowie funkcjonariusze UB stwierdzili „przez sieć agenturalną”, że „niektóre osoby jak oficerowie Wojska Polskiego do 1939 roku, czy też działacze prawicowi w ruchu robotniczym do 1939 roku, zajęli stanowisko po stronie prowokacji”. Dla zobrazowania zjawiska jako przykład w raportach podawano wypowiedzi dwóch osób. Józef Leszkiewicz, były oficer a wówczas pracownik Powiatowego Przedsiębiorstwa Budownictwa Wiejskiego, mówił, że „słusznie robotnicy wystąpili przeciwko władzy, ponieważ nie mieli co jeść, itp.”. Także Michał Samotyha12, przedwojenny i powojenny działacz PPS, były prezes struktur powiatowych tej partii „szkalował ustrój Związku Radzieckiego oraz Polski Ludowej i popierał prowokację poznańską”. Jak meldował por. Włodzimierz Bielski, kierownik Powiatowej Delegatury UB w Augustowie, podobnych wypowiedzi było więcej, w swoim meldunku nie podawał jednak szczegółów. W uogólnieniu szef augustowskiej bezpieki stwierdzał, że najbardziej aktywni w tym względzie byli pracownicy Powiatowego Związku Gminnych Spółdzielni, którzy należeli „do chóru kościelnego”. Zaznaczył, że notowano także wypadki „popierania i rozsiewania wrogiej propagandy” dotyczącej „wypadków poznańskich przez sanacyjne nauczycielstwo”. Wyróżniał się w tym szczególnie nauczyciel Hauzer z Dreństwa, który umożliwiał mieszkańcom wsi słuchanie „audycji z państw kapitalistycznych”, ci zaś rozsiewali „wrogą propagandę” dalej.

Wzrost nastrojów antypartyjnych i antyradzieckich nastąpił jesienią 1956 roku. Józef Poziemski, były żołnierz AK z Bargłowa, po powstaniu narodu węgierskiego w 1956 roku przewidywał, że „w Polsce będzie to, co na Węgrzech”, zaś M. Basiński mówił, że „nie trzeba czekać długo, a zacząć wyganiać bolszewików z Polski”13. Pozytywnie o proteście społeczeństwa wobec narzuconej narodowi tzw. „władzy ludowej” wypowiadał się Jan Cymkus, który także uważał, że „należy tępić” osoby odpowiedzialne za wprowadzenie w Polsce rządów stalinowskich. Z meldunku z 19 marca 1957 roku kierowanego do powiatowych władz partyjnych wynika, że „były wypadki po VIII plenum KC PZPR zastosowania szantażowania członków partii oraz innych aktywistów społecznych przez elementy klerykalne akowsko-winowskie i inne”. Zjawiska te „szczególnie ostro” występowały w środowisku robotniczym na Lipowcu14. Jeden z tamtejszych pracowników, Płoszaj, mówił, że „PZPR należy rozwiązać”, gdyż w Polsce jest więcej osób bezpartyjnych, „bezpartyjniacy członków partii mogą zarzucić czapkami”15. W trakcie wyborów zarządu powiatowego Ochotniczej Straży Ogniowej strażacy krytykowali „UB i partię”. Stefan Roman, działacz Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, późniejszy dyrektor liceum ogólnokształcącego „w swoich wystąpieniach potępia wszystko, to co było robione w przeciągu tych 12 lat władzy ludowej”. „Były notowane fakty schadzek i kontaktów byłych członków organizacji nielegalnych AK, WiN, członków band, lecz działalności ich nie zdołano ustalić” – meldował 8 lutego 1957 roku szef SB. Jako przykład gotowości do podjęcia walki zbrojnej podawano wypowiedź Stanisława Janika16, który wyrażał nadzieję, że jeszcze „będzie chodzić po lasach z bronią”17. „Była również rozpowszechniana wroga propaganda zmierzająca do podważenia sojuszu polsko-radzieckiego”, nastąpił też ogólny wzrost niechęci do ZSRR18.

Wydarzenia październikowe 1956 roku spowodowały kryzys w działaniu aparatu bezpieczeństwa – „po VIII plenum część informatorów zrezygnowała”. Spośród 21 informatorów, dziewięciu pozostawało „bez łączności” – meldował 7 marca 1957 roku por. Włodzimierz Bielski. Prawie połowa spotkań z informatorami nie dochodziła do skutku19. W tej sytuacji postanowiono odwołać się szerzej do „informacji obywatelskiej”20.

Generalnie w 1956 roku podkreślano wzrost aktywności duchowieństwa, „szczególnie na odcinku młodzieżowym i w stosunku do członków partii i osób bardziej postępowych”21. Już w czasie kolędy w styczniu 1956 roku, w Augustowie księża Stanisław Kowalski i Władysław Kozikowski namawiali do ślubów kościelnych i chrzczenia dzieci. Siostry franciszkanki „odwiedzały rodziny niewierzące, starając się przekonać o słuszności wyznawania wiary chrześcijańskiej i konieczności zawierania ślubów kościelnych”. Po wydaniu „dekretu przez Państwo odnośnie dopuszczania przerywania ciąży” (ustawa o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 27 kwietnia 1956 roku) duchowni potępili ten dokument w trakcie kazań. W czasie uroczystości Bożego Ciała księża Eugeniusz Grodzki, Edward Polak i Florian Szabłowski „wyszli z procesjami poza obręb kościoła” – odnotowały władze bezpieczeństwa. W ich opinii, po zmianie kierownictwa partyjnego w październiku 1956 roku22 nastąpiła dalsza „aktywizacja wśród reakcyjnej części kleru, a uwidacznia się to w tym, iż księża poprzez osoby klerykalne starają się zawieszać krzyże w szkołach”. Za umieszczaniem symboli religijnych w szkołach i wprowadzeniem nauki religii (w tym w szkole ćwiczeń) najmocniej agitowała Felicja Łukawska. Krzyże zawieszono w placówkach oświatowych w Augustowie oraz w szkołach na terenie Gromadzkiej Rady Narodowej Gruszki, w Rudawce i Rygoli. Księża Eugeniusz Grodzki i Stanisław Wojtkowski ze Szczebry oraz ks. Edward Polak z Bargłowa nawoływali wiernych, aby nie zapraszali osób niewierzących „na uroczystości związane z kościołem”, takie jak śluby, pogrzeby i chrzty. Ks. Florian Szabłowski z Mikaszówki rozliczał rodziców z uczestnictwa dzieci w lekcjach religii. 10 listopada 1956 roku na adres Powiatowej Delegatury UB w Augustowie wpłynął anonim nawołujący funkcjonariuszy, „aby uczęszczali do kościoła w celu odkupienia swych grzechów i nawrócenia się do wiary chrześcijańskiej”.

Władze szczególnie obawiały się aktywności na niwie kościelnej i społecznej ks. Eugeniusza Grodzkiego23. Według nich, wykorzystywał on ambonę „do celów szkalujących ustrój PRL, w tym celu ustawiał podległych księży i wikariuszy z parafii Augustów, którzy dalej oddziaływali na wiernych” i nie dopuszczał do rozwijania się ruchu wśród „postępowych księży biorących aktywny udział w życiu politycznym”. „Na terenie miasta Augustowa zostali powołani przez ks. dziekana tzw. sołtysi, którzy otrzymali zadania informowania księdza o ludziach uchylających się od wiary i innych zajściach wynikających w dzielnicach obsługiwanych przez takiego sołtysa”24. W opinii władz, ks. Grodzki starał się jak najgorliwiej wypełniać zalecenia kurii w środowisku młodzieżowym, robotniczym i inteligencji. W celu przyciągnięcia młodzieży organizował różne kółka amatorskie (fotograficzne, chór) oraz wycieczki. Ks. Józef Wądołowski starał się natomiast uzyskać wpływ na młodzież harcerską. Sprzyjała mu Jadwiga Stankiewicz – instruktorka powiatowa Związku Harcerstwa Polskiego, która m.in. namawiała młodzież ZHP do wyświęcenia sztandaru harcerskiego. Nauczyciel historii z liceum ogólnokształcącego Kazimierz Sobczak i Zygmunt Jurkiewicz, sybirak, pracownik umysłowy Spółdzielni Pracy Krawieckiej „Kobieta” uważali, że z przysięgi harcerskiej należy usunąć treści polityczne, żeby nie miały wpływu na tę organizację „żadne partie polityczne”, a wprowadzić formułę o wierności Bogu i Ojczyźnie. Ks. Eugeniusz Grodzki z ks. Edwardem Polakiem z Bargłowa uniemożliwili założenie spółdzielni produkcyjnej we wsi Brzozówka.

Po przemianach październikowych ks. Grodzki był jednym z inicjatorów stworzenia na terenie Augustowa Klubu Inteligencji Katolickiej zrzeszającego 11 nauczycieli, adwokatów, lekarzy i urzędników. Po niewyrażeniu zgody przez „czynniki administracyjne na istnienie takowego klubu” księża Grodzki i Kozikowski zaczęli zmierzać w kierunku oddziaływania na inteligencję skupiającą się w Powiatowym Domu Kultury. W tym celu „dawano odczyty o poglądach idealistycznych”. Były one podstawą do dyskusji, w której stwierdzano, że „społeczeństwo niewierzące nie może być moralne i w takim narodzie nie może być zgody ani postępu kulturalnego i moralnego”. Szczególnym propagatorem takich treści był Zygmunt Stankiewicz25, były przewodniczący KIK. Podejrzenia władz budził zarówno dobór prelegentów (m.in. Janusza Kruszewskiego – studenta, syna Bolesława, wachmistrza 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, żołnierza AK z Wileńszczyzny, represjonowanego po wojnie, jak i prezentowanych treści oraz poglądów (m.in. Antoniego Patli, który 28 listopada 1957 roku wygłosił wykład na temat kultury opartej „na materializmie”, a przez to „schodzącej na bezdroże)26. UB odnotowało, że nawet w trakcie wieczoru zaduszkowego za poległych, 31 października 1957 roku, inżynier Winter mówił o walkach Polaków w Afryce i Skandynawii, „dużo o AK, nic o GL i AL”. Szczególną irytację władz budziły „kawały polityczne”, wypowiadane w czasie organizowanych wieczorków humoru i satyry, m.in. na temat satelity amerykańskiego, który miał spaść za Warszawą, gdyż „zaczepił się o wysoką stopę życiową w Polsce”. Do umożliwienia odczytów o poglądach niematerialistycznych przyczynili się Andrzej Wyszkowski, kierownik Powiatowego Domu Kultury, który później został zwolniony ze stanowiska oraz Irena Cudnik, kierownik Wydziału Kultury Powiatowej Rady Narodowej.

Aktywizacja duchowieństwa sprawiła, że SB wytypowała pięciu księży w powiecie, którzy „zajmują wrogą postawę wobec PRL” i na trzech z nich (potem dwóch) założyła sprawy ewidencyjno-obserwacyjne (byli to ks. Eugeniusz Grodzki i Florian Szabłowski z Mikaszówki)27. Obserwacji poddano także członków rad parafialnych oraz aktywnych członków kółek różańcowych. Teren powiatu podzielono na kilka rejonów pod względem „sfanatyzowania samej ludności i oddziaływania na nią reakcyjnego kleru”. Za najbardziej religijne uznano parafie: Augustów, Bargłów, Jaminy, Szczebra i Mikaszówka. W Augustowie do najbardziej zaangażowanego aktywu kościelnego zaliczano Alicję Łukawską, Józefę Maciejewską i Marię Stankiewicz. W ściśle tajnym raporcie z 31 lipca 1958 roku kpt. Włodzimierz Bielski stwierdzał: „Należy nadmienić ogólnie, że kler ma pewne wpływy na placówki handlowe, państwowe i społeczne”28.

Najbardziej trwałym rezultatem wydarzeń popaździernikowych, w połączeniu z aktywnością miejscowego środowiska augustowskiego na czele z ks. Eugeniuszem Grodzkim, było najpierw wysunięcie żądania przekazania parafii byłego kościoła garnizonowego w tzw. koszarach, a następnie uzyskanie zgody na jego remont i ustanowienie rektoratu, skutkujące potem powstaniem parafii Matki Boskiej Częstochowskiej29.

  

W czasie konfliktów międzynarodowych

Stosunek do powstania na Węgrzech w październiku 1956 roku

Najczęściej i najpełniej na temat sytuacji na Węgrzech wypowiadał się M. Basiński, szef wykonawstwa biura Zjednoczenia Budownictwa Wiejskiego. 12 stycznia 1957 roku por. Włodzimierz Bielski meldował, że „Ciągle porusza [on] sprawę węgierską” oraz twierdził, że gdyby nie interwencja ZSRR, „węgierska partia komunistyczna rozpadłaby się w pył”. W katalogu zarzutów dodano Basińskiemu także to, że „wychwala gospodarkę kapitalistyczną a zwłaszcza USA”, potępia politykę Nasera – prezydenta Egiptu i bezradność Kadara na Węgrzech. Wrogo o interwencji ZSRR w wewnętrzne sprawy Węgier wyrażał się też Franciszek Jegliński30.

Recepcję powstania węgierskiego przysłoniły jednak wydarzenia w Polsce. W ich kontekście Aleksander Marcinkiewicz zauważył: „wśród Polaków nie ma takiej jedności jak wśród Węgrów, bo gdyby Polacy byli tacy jak on (Marcinkiewicz), to Polska byłaby wolna i sowieci nie rządziliby, a Polskę Demokratyczną cholera wzięła w ciągu 24 godzin”31.

 

W czasie konfliktu kubańskiego

Pierwszym konfliktem międzynarodowym, który wywołał silne zaniepokojenie ludności i szereg komentarzy, był tzw. kryzys kubański32, choć nie zanotowano „jaskrawych przejawów psychozy i paniki wojennej”, a jedynie zwiększony wykup towarów.

W okresie „napiętej sytuacji politycznej na arenie międzynarodowej”, już w 1961 roku funkcjonariusze SB donosili „o wystąpieniach i wrogich zamiarach” Józefa Maciejewskiego33, Aleksandra Marcinkiewicza, Bronisława Niedźwieckiego z Augustowa oraz Hipolita Mroziewskiego z Kamionki Starej i Kazimierza Czarnieckiego z Jastrzębnej II (żołnierz AK ps. „Nerwus”). „Wymienione osoby zajmowały wrogą postawę skierowaną przeciwko PRL, a nawet niektóre z nich wypowiadały się, że na wypadek wojny będą rozliczać się z komunistami”. W rezultacie, „na wyżej podane osoby zostały założone sprawy operacyjne, w ramach których obecnie są rozpracowywani” – meldował funkcjonariusz SB34.

W tajnym meldunku z 16 sierpnia 1962 roku SB informowała pierwszego sekretarza Komitetu Powiatowego PZPR, że „szereg osób o zapatrywaniach prawicowych z zainteresowaniem śledzi przebieg wydarzeń na arenie międzynarodowej i porównuje je do aktualnej sytuacji politycznej w kraju”35. Meldunek wymieniał Zygmunta Rukścińskiego36, który o wyjeździe Władysława Gomułki na konferencję Rady Wzajemnej Pomocy powiedział: „wyjechał do Moskwy po instrukcje” oraz Wacława Tomaszewskiego37, byłego wiceprezesa Zarządu Powiatowego PSL twierdzącego, że gdyby nie napięta sytuacja międzynarodowa to „w Polsce nie byłoby indywidualnych gospodarstw, a tylko spółdzielnie produkcyjne i kołchozy”. Z meldunków SB wynikało, że zdarzały się „pojedyncze wypadki o wykazywaniu wrogiego stosunku do ustroju socjalistycznego przez niektórych obywateli – byłych członków nielegalnego podziemia politycznego AK - WiN”.

W trakcie organizowanych masówek, na których robotnicy mieli składać „protest przeciwko agresywnej polityce Stanów Zjednoczonych wobec Kuby”, w stolarni Centrali Przemysłu Drzewnego Stanisław Pobojewski38 powiedział: „Polska nie powinna wtrącać się do sprawy kubańskiej…”. W rezultacie, nikt z robotników „nie zgodził się wystąpić z protestem pod adresem Stanów Zjednoczonych” (informacja z meldunku 29 października 1962 roku). Z charakterystyki sporządzonej przez SB wynikało, że Stanisław Pobojewski nastawiał swoich rozmówców wrogo do ZSRR, m.in. podając informacje o wyzwoleniu Wilna przez AK. Nieprzejednaną postawę prezentował także Antoni Czarnecki39 – były członek AK z Jastrzębnej II, który „dość ostro wypowiadał się pod adresem władzy ludowej” i zdradzał „tendencje zemsty”40. Swoją niechęć otwarcie demonstrował również Piotr Chełmiński, który od 1961 roku głosił, że „ustrój PRL zostanie obalony”, wyzywał urzędników od „Stalinowców” i groził, że zostaną „wymordowani przez Amerykan i Niemców”. Podobną postawę wykazywał również Bogusław Włodzimierz Czech41.

 

W okresie konfliktu egipsko-izraelskiego

6 czerwca 1967 roku, w związku z podaniem przez radio i telewizję informacji o agresji Izraela na Zjednoczoną Republikę Arabską42 (Egipt), uwidocznił się wzrost zaniepokojenia ludności, przejawiający się głównie w wykupywaniu artykułów masowych, soli, nafty, cukru i mydła (największy wykup na terenie gromady Jaminy) oraz obawy o możliwość zaangażowania Polski w konflikt i użycia wojsk polskich. Najbardziej radykalnym w swoich wypowiedziach był Eugeniusz Bieryło, kierowca Wojewódzkiej Spółdzielni Transportu Wiejskiego, który stwierdził, że gdyby doszło do wojny „to on zamiast do wojska chwyci za pistolet i pójdzie do lasu”43. „Pójście do lasu” zapowiadał także Stanisław Janik, były żołnierz AK, który twierdził też, że „zaczyna się dziać coś konkretnego, na co oczekuje się od dawna”.

Konflikt wywołał szereg ożywionych dyskusji. Z niepokojem odbierano rozszerzanie się wpływów ZSRR na świecie. Negatywnie o wpływach radzieckich w krajach arabskich wyrażali się rencista Jan Misiewicz, emeryt pocztowy Franciszek Olechnowicz (jego syn został aresztowany przez NKWD w lipcu 1945 roku w tzw. obławie augustowskiej) i Władysław Simson44. Według opinii władz, dwulicowe stanowisko zajął Zygmunt Rukściński, który „oficjalnie potępia Izrael za wywołanie agresji, zaś nieoficjalnie popiera Izrael”. Taka postawa spowodowała, że został figurantem sprawy grupowej. Głos w sprawie konfliktu zabrali też księża: dziekan Józef Wądołowski i Antoni Kochański, proboszcz z Janówki, podkreślając winę ZSRR w podżeganiu do wojny.

Dobrą orientację w sytuacji i zdolność przewidywania wykazywał Stanisław Korycki, pracownik WSTW, który stwierdził, że „chociażby cały obóz demokratyczny udzielał pomocy Arabom, to Żydzi i tak wojnę wygrają”. Podobnie wypowiadali się Wacław Tomaszewski, były wiceprezes PSL w Augustowie i Andrzej Wasilewski45, były prezes stronnictwa. Najdalej idący wniosek sformułował z kolei Marian Szyperek, pracownik WSTW, który powiedział: „Polska powinna oderwać się od bloku wschodniego i stać się samodzielna jak Francja, a nie stale za darmo oddawać wszystko dla ZSRR”46.

 

Reakcja na wydarzenia w Czechosłowacji w 1968 roku

Wydarzeniem międzynarodowym, które z racji bliskości Polski stało się przedmiotem największego zainteresowania, komentarzy i spekulacji, była najpierw sytuacja wewnętrzna w Czechosłowacji, a później interwencja wojsk Układu Warszawskiego47. 29 lipca 1968 roku mjr Konstanty Chilimoniuk meldował: „zauważa się duże zainteresowanie aktualnymi wydarzeniami w Czechosłowacji”. Z niepokojem informował także, że „na odbywających się spotkaniach nasi tw i ko sami zadają szereg pytań typu co dzieje się i jak dopuszczono do tak poważnego zagrożenia ustroju socjalistycznego w Czechosłowacji”. 29 lipca wszystkie podstawowe organizacje partyjne w Augustowie zostały zapoznane z listem KC PZPR w sprawie wydarzeń w Czechosłowacji.

Tajni współpracownicy donosili o licznych wypowiedziach szeregu osób. 29 lipca Feliks Kolenkiewicz mówił, że „Czesi dobrze zrobili przyjmując twardą postawę wobec ZSRR”. Podobnie następnego dnia mjr rezerwy Marian Górski, pracownik PZGS twierdził, że „Czechosłowacja bardzo dobrze postąpiła, że zerwała z uciskiem, jaki tam dotychczas panował”48. Pozytywnie o rozwoju sytuacji w Czechosłowacji wypowiadali się także Stanisław Zimiński, który przewidywał nawet, że „Układ Warszawski ulegnie rozkładowi”, Czesław Rusiłowski, pracownik Centrali i magazynier PZGS oraz Tadeusz Pomichter, pracownik stacji benzynowej PZGS. Według donosu tw. „Sikora”, wspominany już Władysław Simson stwierdził, że „Czechosłowacja jest o wiele mądrzejsza od Polski, bo nie chce podporządkowania się Moskwie”. Nawiązując do narady warszawskiej i wysłania listów do przywódców czechosłowackich przez uczestników narady stwierdził, że jest to groźba, która mówi, że jak „Czesi nie zmienią swego postępowania, to ZSRR wprowadzi swe wojska”49.

Z dnia na dzień potęgował się nastrój napięcia wśród ludności. 30 lipca plut. S. Andruszewicz, który przebywał służbowo w Rutkach i rozmawiał z rolnikami, meldował, że „ogarnęła ich psychoza ewentualnej wojny”. Ludzie zaczęli masowo wykupywać cukier, sól, mąkę i środki piorące. 30 lipca zaobserwowano w Augustowie wykup całych kartonów papierosów. Władze powiatu przygotowywały się do wprowadzenia reglamentacji sprzedaży soli i cukru. 1 sierpnia w dzielnicy Limanowskiego w sklepach zabrakło tych produktów. Zanotowano nawet kilka przypadków wykupu takich artykułów jak futra i palta. Zwiększył się popyt na bony towarowe PKO i nastąpił wzrost cen na czarnym rynku50. Ppor. Zenon Burzyński meldował, że po mieście krążą pogłoski o wojskach radzieckich, które przez Gołdap i Ełk jadą do Czechosłowacji. Antoni Alejster, palacz w ośrodku wypoczynkowym Fabryki Samochodów Osobowych, rozgłaszał plotki o przemarszu wojsk na Pragę i zapowiadał, że „spełnią się przepowiednie Sybilli” o zburzeniu stolicy Czechosłowacji. W rodzinach niepokój wywoływały powołania żołnierzy rezerwy do służby wojskowej. „Ogólnie notuje się jakiś nastrój paniki”, wynikało z meldunków SB51.

2 sierpnia funkcjonariusze SB stwierdzali, że istnieje „niemal powszechne zainteresowanie i komentarze różnych grup i środowisk”. Lekarze Zdzisław Lasiota52 i Zbigniew Pijagin, choć popierali twarde stanowisko Czechów, wątpili jednocześnie „aby Związek Radziecki pozwolił oderwać się od obozu socjalistycznego”. „Wydarzenia te z wielką uwagą są śledzone przez księży”, donosili tajni informatorzy, którzy monitorowali miejscowe duchowieństwo. Proboszcz augustowski i zarazem dziekan ks. Józef Wądołowski solidaryzował się z Czechami i podkreślał równocześnie, że „Czechosłowacja jest powiązana zbyt silnymi więzami gospodarczymi i politycznymi z Rosją”. Z kolei ks. Stanisław Chełchowski, proboszcz bargłowski i wicedziekan augustowski, konkludował: „wszędzie może tak być, jeśli brak będzie wolności i swobodnego wyboru życia i wiary”. W następnych dniach nastrój niepokoju powoli ustępował i 5 sierpnia mjr Konstanty Chilimoniuk mógł zameldować, że „nastąpiła wyraźna stabilizacja życia ekonomicznego i politycznego”.

Gwałtowny nawrót niepokoju zaobserwowano 21 sierpnia po wprowadzeniu wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji. Tego dnia turyści masowo oblegali w Augustowie „urządzenia telefoniczne”, dzwoniąc do rodzin w całej Polsce. „Niektórzy z nich przerwali dotychczasowy pobyt i wyjechali do stałych miejsc zamieszkania”53. 21 sierpnia w Mogielnicach „nikt z mieszkańców nie pracował tylko wszyscy dyskutowali na temat wybuchu ewentualnego konfliktu zbrojnego”. Ponownie zaczęto wykupywać artykuły żywnościowe – „ludność wiejska masowo rzuciła się na sklepy wykupując artykuły pierwszej potrzeby”. 22 sierpnia wprowadzono ograniczenia w sprzedaży cukru i soli do 2 kilogramów na osobę.

Interwencja zbrojna w Czechosłowacji doprowadziła także do ponownego ożywienia nastrojów i dyskusji. SB zanotowała wiele wypowiedzi potępiających ingerencję ZSRR. 22 sierpnia Tadeusz Salik, kierownik stoiska w PZGS i jego zastępca Bolesław Jatkowski „zajęli wrogie stanowisko wobec interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji”. Tego dnia Aleksander Boniszewski, mechanik PKS informował, że słuchał rozgłośni Radia Wolna Europa, z której dowiedział się, że „wojska, które przekroczyły granicę Czechosłowacji miażdżą czołgami ludność cywilną”. Jednocześnie opowiadał o głodzie w ZSRR i „inne historie” stawiające ten kraj w złym świetle, w związku z czym określono, że „zieje nienawiścią do ZSRR”. Piotr Sadowski, kierownik Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej „krytykował ostro Związek Radziecki za napaść na Czechosłowację”. Majster budowlany Antoni Sosnowski mówił, że „Rosja nie miała prawa wtrącać się do wewnętrznych spraw Czechosłowacji”. Interwencję potępiali też malarz Głogowski, Rabczyński, dozorca wibrobetoniarni Central Rolniczych Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” Zyskowski, kierowca Piotr Sadowski, dróżnik Zygmunt Chilicki oraz gajowy Maliszewski ze Strękowizny. Wacław Truszkowski, pracownik drogowy Miejskiej Rady Narodowej przekonywał, że „nikt nie pochwali postępowania Związku Radzieckiego”. T. Maksymowicz w miejscu pracy „krytykował posunięcia państw socjalistycznych wobec Czechosłowacji”, zaś pracownik PZU Eugeniusz Krysztofik przekonywał, że „ZSRR zmusił inne kraje do agresji na Czechosłowację”. Krytykę wyrażali także członkowie PZPR, a nawet jeden były funkcjonariusz PUBP, który stwierdził: „dobrze się stało, że wzięli się za tych skurwysynów-komunistów, to samo powinno być i u nas”, donosił kpt. Tadeusz Wiechetek.

„Po ogłoszeniu komunikatu o wprowadzeniu wojsk Układu Warszawskiego na teren Czechosłowacji zaobserwowano duże podenerwowanie wśród miejscowych księży”. Ks. Józef Wądołowski54 nie popierał wprowadzenia wojsk na teren Czechosłowacji55. W rozmowie z mjr. Chilimoniukiem mówił otwarcie, że należało sprawę rozstrzygnąć „na płaszczyźnie dyplomatycznej bez użycia siły” i obarczał odpowiedzialnością ZSRR. Podobne poglądy głosili wikariusze augustowscy, księża Józef Gołębiewski i Władysław Podeszwik.

Istniały silne obawy przed wybuchem konfliktu zbrojnego56. Wacław Tomaszewski uważał, że problem Czechosłowacji „powinien być załatwiony” w drodze dyplomatycznej. Józef Zbierajewski, były żołnierz AK z Wojciecha, popierał postępowanie Czechów i dziwił się, że będąc tak blisko wyjścia z obozu socjalistycznego i „oderwania się od wpływu Rosji” nie doprowadzili tego zamiaru do końca, bał się jednak groźby wybuchu konfliktu zbrojnego – „niech lepiej będzie komunizm niż wojna”57. 25 sierpnia ks. Bronisław Słodziński ze Szczepek w czasie kazania nawoływał „do spokoju i zaprzestania czynienia zapasów” jednocześnie zapewniając, że „należy modlić się, a wojny na pewno nie będzie”.

Najliczniejszym środowiskiem potępiającym działania ZSRR i interwencję Układu Warszawskiego „byli członkowie reakcyjnego podziemia politycznego poddani operacyjnej obserwacji”. Krytykował Józef Babkowski58, zaś szczególnie Stanisław Janik i Aleksander Marcinkiewicz59, którzy twierdzili, że taka sytuacja, jaka wytworzyła się w Czechosłowacji „nastąpi kiedyś w Polsce”. Podobnie wypowiadał się Czesław Dyczewski, rolnik. Stanisław Janik twierdził, że „to wszystko co stało się w Czechosłowacji było niepotrzebne. Sprawa ta powinna być pozostawiona do rozstrzygnięcia samym Czechosłowakom” i zapowiadał, że „my, tzn. AK-owcy będziemy pomagać dla Czechosłowacji”. Były Prezes Zarządu Powiatowego PSL i były członek AK Józef Herbszt ps. „Bawół” mówił, że Rosja celowo zajęła Czechosłowację „by narzucić jej własny kierunek polityczny”60. Władysław Simson potępiał ZSRR i twierdził, że umowy handlowe były niekorzystne dla Czechosłowacji, wkroczenie wojsk oceniał jako „błąd polityczny, ponieważ nikt ze strony CSRS nie żądał żadnej pomocy”. Podobne zdanie prezentował Zygmunt Rukściński61. Tadeusz Milanowski, pracownik PZGS przypuszczał nawet, że „Czesi nie poddadzą się tak szybko i walczyć będą o swoje prawa”62. Aleksander Marcinkiewicz stwierdził, że jest „wrogiem komunizmu i nigdy już się nie zmieni”, fakt wkroczenia nazwał „agresją i okupacją komunizmu sowieckiego”. Dowodził, że „Rosja zmusiła też Polskę do tej agresji, bo sama Polska by na to nie poszła”.

Szczególne emocje budził udział żołnierzy polskich w operacji czechosłowackiej. Władysław Simson mówił, że „wkroczenie wojsk polskich do Czechosłowacji jeszcze bardziej uprzedziło naród czeski do Polski”63. Podobnie twierdzili: Zygmunt Rukściński – „ludność nie jest zadowolona z wystąpienia Polski wobec Czechosłowacji” i Jan Kodzik, były żołnierz AK z Wileńszczyzny – „Czesi mają teraz bardzo dużą urazę i są za to wrogo ustosunkowani do Polaków”. Potępiali księża Wądołowski, Antoni Kochański, Władysław Podeszwik – „niepotrzebnie właśnie Polska naraża się na pogorszenie bratnich i sąsiedzkich stosunków z Czechosłowacją”.

Franciszek Huszcza, który jako żołnierz służby zasadniczej, od 24 sierpnia do 15 października uczestniczył w inwazji, po powrocie 26 października do Augustowa był rozpytywany o przebieg wydarzeń. Ponieważ przedstawiał prawdziwe oblicze operacji i dementował kłamliwe informacje podawane przez media, przeprowadzono z nim rozmowę ostrzegawczą, zmuszając do zaprzestania wypowiedzi. 31 października 1968 roku Stefan Jaworski, pracownik umysłowy PZGS, odnosząc się do powitań polskich żołnierzy wracających z Czechosłowacji powiedział: „z naszych żołnierzy robią bohaterów, ale jacy to bohaterowie, kiedy tyle wojsk wkroczyło do tak małego kraju, który nie bronił się”64.

Postawa ZSRR wywołała wzrost niechęci do tego kraju. Felczer Jan Wojtowicz z Kolnicy, odnosząc się do spraw czeskich stwierdził: „nasz «przyjaciel» Związek Radziecki doprowadzi nas znowu do tego, że będziemy gorzko płakać. Ja osobiście mam tej przyjaźni powyżej uszu, naprawdę nie wiem, dlaczego tak jest, że większość Polaków ciągnie za Związkiem Radzieckim, a czy oni zapomnieli o Katyniu, dlaczego tam nikt nie postawi pomnika, skoro twierdzą, że morderstwa dokonali Niemcy”. Antoni Brodowski, kierowca, twierdził, że w Polsce „dzieje się coraz gorzej”, zaś winny jest temu sojusz z ZSRR. Antoni Sosnowski, majster z ORB Lasów Państwowych mówił, że nie ma zaufania do ZSRR.

3 września „sytuacja operacyjno-polityczna uległa całkowitej stabilizacji” – meldowała SB, lecz 25 października informowano, że „notuje się jeszcze różnego rodzaju spekulacje polityczne na temat wydarzeń czechosłowackich”.

  

ciąg dalszy

 

 

 


 

do spisu treści

następny artykuł