AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

 

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ...

  

  

Beata Kwasigroch

 

LEONARD NIEDŹWIECKI

   

  

  

Leonard Niedźwiecki jest postacią mało znaną przeciętnemu, współczesnemu czytelnikowi, a nawet niektórym badaczom historii. Był natomiast człowiekiem bardzo znanym w dobie Wielkiej Emigracji. Związany z Towarzystwem Literackim Przyjaciół Polski w latach 1832–1839 oraz z kancelarią księcia Adama Czartoryskiego stał się wkrótce zwolennikiem linii politycznej obozu zwanego później Hotelem Lambert. Jego działalność polityczna związana była z osobą Władysława Zamoyskiego, u którego był sekretarzem. Niedźwiecki położył ogromne zasługi nie tyle na arenie polityki, ile wniósł wielki wkład do literatury i kultury polskiego romantyzmu.

  

Lata młodości i studiów (1811–1832)

  

Szlacheckie rody Działyńskich, Braniewskich, Dąbrowskich i Mierosławskich pieczętowały się wspólnym herbem Ogończyk. Pieczętował się nim także ród Niedźwieckich 1. Jego wcześniejsza nazwa brzmiała: Powała – herb rodu Odrowążów. Związana z nim legenda opowiada o dzielnym rycerzu Piotrze z Radzikowa, który uratował z rąk pogan córkę Odrowążów. Ta, z wdzięczności, ofiarowała wybawcy połowę pierścienia, co oznaczało, że tylko jemu odda swoją rękę 2. Kiedy pojął ją za żonę, dawny ich herb zmodyfikował, umieszczając w nim symboliczny znak dotychczasowych przygód. Stąd w herbie symbolizująca liczne wyprawy wojenne strzała i połowa pierścienia, a nad hełmem wyciągnięte panieńskie ręce 3.

Gałąź Niedźwieckich herbu Ogończyk swoją genealogię wywodzi od rycerza Wasila, który wsławił się w bitwie pod Płowcami w 1331 roku 4. Według legendy, po bitwie król Władysław Łokietek wyruszył na polowanie. Pod drzewem zobaczył śpiącego niedźwiedzia, do którego wypuścił strzałę. Ta odbiła się od zwierza. Okazało się, że leżał tam przykryty skórą niedźwiedzia rycerz, który wcześniej dzielnie spisał się na polu bitwy. Łokietek nazwał go „Niedźwiedziem droższym nad tysiąc Krzyżaków” 5. Nadał mu herb Ogończyk i odtąd wszyscy nazywali Wasila Niedźwiedziem, bądź Niedźwieckim.

W trakcie badań nad genealogią swego rodu Leonard Niedźwiecki potwierdził wspólny rodowód z Janem Ursynem Niedźwieckim,urodzonym we Lwowie w 1563 roku doktorem filozofii, profesorem astronomii i matematyki w Akademii Jana Zamoyskiego w Zamościu 6. Informacji o innych członkach rodu Niedźwiecki w swoich notatkach nie podał. Pewne jest natomiast, że pochodził z rodziny szlacheckiej osiadłej na Litwie. W liście do brata Melchiora, o miejscu swego urodzenia napisał: „musisz wiedzieć, że ja się rodziłem w Grodnie, w jednej z kamienic tuż przy przewozie” 7.

Wiktor Leonard Niedźwiecki urodził się 13 stycznia 1811 roku w zubożałej rodzinie szlacheckiej. Jego ojciec Józef był urzędnikiem 8. Leonard miał czterech braci: starszych od niego Józefa i Stanisława oraz Melchiora, Ildefonsa i siostrę Eugenię 9.

Pierwsze wiadomości o młodzieńczym okresie życia Leonarda Niedźwieckiego sięgają roku 182310, kiedy jako dwunastoletni chłopak rozpoczął naukę w szkole wydziałowej w Sejnach, która decyzją Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z 11 marca 1825 roku podniesiona zastała do rangi szkoły wojewódzkiej11.

Do tej szkoły przyjmowano tylko chłopców, spełniających na dodatek następujące warunki: „mieć przynajmniej 9 lat wieku. Jeżeli jest religii katolickiej umieć katechizm elementarny. Czytać po polsku drukowane, jak i pisane charaktery i zdać sprawę z czytanej rzeczy. Umieć pisać ortograficznie, nie tylko przepisując, ale za dyktującym. Znać dokładnie cztery działania arytmetyczne z liczbami całymi. Na koniec umieć czytać po łacinie”12. Opłata za półroczną naukę wynosiła 12 zł. Sejneńska szkoła mieściła się w murach klasztoru dominikanów13. Jej rektorem był wówczas ks. Adam Chrzanowski, twórca szkoły, znakomity nauczyciel i wychowawca. Pod jego kierunkiem kształcili się – obok Niedźwieckiego – Antoni Bukaty i Hieronim Kajsiewicz. Agaton Giller, pierwszy biograf Niedźwieckiego, tak charakteryzuje specyfikę szkoły sejneńskiej: „Ksiądz rektor i nauczyciele pod jego kierunkiem nauczający, rozwijając w młodzieży zamiłowanie literatury polskiej i patriotyzm sprawili, że tylu dzielnych obywateli i uczonych wyszło z tych szkół sejneńskich”14.

Po złożeniu egzaminu maturalnego w szkole wojewódzkiej w Sejnach, 17 września 1829 roku, Niedźwiecki zapisał się na Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego15. Wydział, najliczniejszy na uczelni, utworzony został w 1816 roku na bazie Szkoły Prawa i Administracji. Kształcenie miało dwukierunkowy charakter16. Nauka trwała trzy lata na oddziale prawa i trzy lata na oddziale administracji. Studentom umożliwiono również ukończenie obu kierunków w ciągu czterech lat17. Czesne wynosiło 100 zł18.

Leonard Niedźwiecki rozpoczął studia w okresie, gdy Warszawa była jednym z poważniejszych ośrodków europejskiego ruchu narodowowyzwoleńczego. Młodzież radykalizowała się i spiskowała. Rok 1830 przebiegał w Królestwie szczególnie dramatycznie. Licznym wieściom o wrzeniu rewolucyjnym na zachodzie Europy towarzyszyły niepokojące wydarzenia lokalne. Kulminacja nastąpiła po zwycięstwach rewolucji paryskiej i brukselskiej. Podniecenie opanowało przede wszystkim młodzież, zrzeszoną w tajnych związkach. Leonard był jednym z członków spiskowego Związku Studenckiego, który blisko współdziałał ze Sprzysiężeniem ppor. Piotra Wysockiego19. Początkowo była to organizacja skupiająca młodzież szkoły oficerskiej. Od marca do maja 1829 roku zaczęto przyjmować także akademików, ale pierwsza autonomiczna grupa studencka została zorganizowana dopiero w początkach września 1830 roku20. Nie było tu pracy samokształceniowej. Grupa zajmowała się wyłącznie bezpośrednimi przygotowaniami do działań zbrojnych: lekcjami fechtunku, strzelaniem do celu, zdobywaniem broni, laniem kul z zakupionego zbiorowo ołowiu itp.21.

Zbyt szybkie formowanie kół akademickich stało się przyczyną poważnych kłopotów. W listopadzie, w wyniku denuncjacji jednego ze studentów, nastąpiły aresztowania. Zatrzymanych akademików wraz z Niedźwieckim uwięziono w Klasztorze Karmelitów na Lesznie22. Wolność przyniosła im noc listopadowa 1830 roku. Uwolnieni przez Gwardię Akademicką, dowodzoną przez „powszechnie kochanego i szanowanego” prof. Krystyna Lacha Szyrmę, natychmiast włączyli się do walki23. Gwardia odegrała ogromną rolę w podtrzymywaniu ducha patriotycznego i krzewieniu wiary w zwycięstwo. Akademicy służyli w straży bezpieczeństwa patrolując ulice Warszawy oraz wystawiając warty przy ważniejszych obiektach publicznych. Leonard Niedźwiecki służył w Gwardii do momentu jej rozwiązania, to jest 4 lutego 1831 roku. Następnie, w stopniu podchorążego został przeniesiony do 23. pułku piechoty województwa augustowskiego pod dowództwem mjr. Antoniego Wojnarowskiego24. Był to jeden z nowo sformowanych pułków piechoty, utworzony rozkazem gen. Chłopickiego, ówczesnego dyktatora powstania. Leonard Niedźwiecki jako podchorąży przebył z 23. pułkiem całą kampanię wojenną.

Gdy 6 lutego 1831 roku wojska carskie wkroczyły do Królestwa, z rozkazu Sztabu Głównego oddziały formowane w województwach leżących na prawym brzegu Wisły (augustowskiego, podlaskiego, lubelskiego i płockiego) rozpoczęły marsz ku Warszawie25. Nowe pułki były w większości źle uzbrojone, umundurowane i wyekwipowane, o czym świadczyć może rozgromienie przez Rosjan maszerującego w kierunku stolicy 23. pułku piechoty. Pułk ten, a także lubelskie (15. i 16.) i podlaskie (21. i 22.) straciły wówczas całkowicie materiały mundurowe26. Z powodu strat 23. pułk połączony został z 24. pułkiem piechoty województwa augustowskiego27. Przeznaczony został do pracy przy umacnianiu fortyfikacji Pragi i Warszawy, a następnie – mając wysoki stan osobowy – skierowany do obrony twierdzy Modlin28. 26 czerwca, 23. pułk piechoty stoczył potyczkę pod Modlinem, po czym został wycofany na linię Utraty. Dalsza ofensywa armii rosyjskiej pod dowództwem, przybyłego w czerwcu 1831 roku, marszałka Iwana Paskiewicza spowodowała odwrót wojsk polskich pod Warszawę (14 sierpnia). Armia polska opuściła linię Bzury, a następnie linię Utraty (16 sierpnia), gdzie w walkach brał udział 23. pułk piechoty29. Odwrót wojsk polskich odebrał ostatnie nadzieje na powodzenie powstania. Pozostała tylko obrona Warszawy. 23. pułk piechoty obsadzał rogatki mokotowskie30. Upadek stolicy oznaczał klęskę powstania. Zgodnie z układem polsko-rosyjskim o zaprzestaniu działań zbrojnych, wojska polskie biorące udział w obronie Warszawy odmaszerowały na północ. Pułk Niedźwieckiego przeszedł do Serocka, a stamtąd w kierunku Brodnicy, by 5 października przekroczyć granicę Prus31. Oddziały złożyły broń na obszernym polu niedaleko wsi Górne w obecności gen. von Zeppelina. Polacy przemaszerowali przez Brodnicę do wyznaczonych przez władze miejsc postoju. Piechota zatrzymała się na południe od miasta32. Po pięciodniowej kwarantannie, żołnierze zostali przeniesieni nad dolną Wisłę i rozlokowani pomiędzy Gdańskiem, Tczewem, Malborkiem i Elblągiem33. Zgodnie z rozkazem rządu pruskiego, umieszczano ich w miejscowościach o przewadze ludności niemieckiej. Chciano w ten sposób uniemożliwić nawiązanie kontaktów z Polakami i zmniejszyć możliwość ich propagandowego oddziaływania. Groziło to bowiem nie tylko opóźnieniem procesu germanizacyjnego, ale i wzrostem nastrojów patriotycznych. Od 19 października internowani Polacy otrzymywali już stałe kwatery oraz żołd. Każdy podoficer i żołnierz miał pobierać dziennie na wyżywienie po 3 grosze srebrne, czyli po 18 groszy polskich, wypłacane przez oficerów polskich34.

Początkowo stosunki pomiędzy internowanymi a władzami pruskimi układały się poprawnie, uległy jednak pogorszeniu, gdy władze, nie chcąc ponosić dłużej kosztów ich utrzymania, zaproponowały oficerom pośrednictwo w uzyskaniu amnestii carskiej, a szeregowych i podoficerów zaczęły nakłaniać do powrotu do Królestwa. Nie odniosło to spodziewanego skutku, więc zaczęto surowiej egzekwować, wcześniej wprowadzony, nakaz odłączenia oficerów od żołnierzy i ograniczono im swobodę poruszania się. W tym celu po drogach krążyły konne patrole, a na kwaterach codziennie urządzano apele dla sprawdzenia obecności internowanych.

Leonard Niedźwiecki dzielił los współtowarzyszy. Po kolejnej dyslokacji znalazł się w Kwidzynie35. Przez pewien czas przebywał w ciężkich warunkach obozowych w Pucku36, skąd wydostał się dopiero w czerwcu 1832 roku, gdy władze pruskie zezwoliły mu na emigrację do Wielkiej Brytanii. 9 czerwca 1832 roku przybył do Londynu jako jeden z tysięcy wypędzonych Polaków, którzy do końca swych dni mieli pozostać na obczyźnie.

  

Na emigracji w Anglii 1831–1840

  

W Anglii polskich uchodźców przyjęto chłodno i obojętnie. Nie mogli też liczyć na pomoc rządu brytyjskiego, który początkowo nie chciał zająć się ich losem. Z tego powodu wielu z nich, po uzyskaniu funduszy na dalszą drogę, wyjeżdżało do Francji i Stanów Zjednoczonych. Mimo to napływ Polaków do Anglii był znaczny; jak zapisał Niemcewicz, nie było dnia, aby do Anglii nie przybył Polak37.

Prawie wszyscy, poza nielicznymi wyjątkami, po przyjeździe do Anglii znajdowali się bez środków do życia. Nie potrafili przystosować się do obcego środowiska i zapewnić sobie źródeł utrzymania. Znośne warunki materialne potrafili zapewnić sobie nieliczni, przeważnie studenci oraz inteligenci pochodzenia mieszczańskiego. Udzielali lekcji języków, rysunku, muzyki, malarstwa i fechtunku. Inni, głównie rzemieślnicy, znajdowali zatrudnienie w rzemiośle i przemyśle. Jednak większość Polaków, głównie oficerów, pracować nie chciała lub nie umiała. Ci znajdowali się niekiedy w skrajnej nędzy38.

Zmiany trudnej sytuacji emigrantów podjął się Julian Ursyn Niemcewicz, ostatni przedstawiciel Narodowego Rządu Polskiego, który przybył do Londynu jako jeden z pierwszych. W tym celu uzyskał tymczasowe zasiłki z ministerstwa spraw zagranicznych, a równocześnie rozpoczął zabiegi o utworzenie komitetu angielsko-polskiego, który miałby zająć się niesieniem pomocy dla polskich uchodźców. Zamiary Niemcewicza rozbijały się jednak o obojętność większości społeczeństwa angielskiego39.

Sytuacja uległa zmianie dopiero po przybyciu do Londynu, 22 grudnia 1831 roku, księcia Adama Czartoryskiego. Ponieważ zabiegi dyplomatyczne o poparcie rządu angielskiego dla sprawy polskiej skończyły się niepowodzeniem, Czartoryski i Niemcewicz starali się oddziaływać na opinię publiczną. W tym celu rozpoczęli publikację artykułów o Polsce, o represjach stosowanych przez cara wobec Polaków i niebezpieczeństwie rosyjskim zagrażającym Europie40. Zabiegi te miały doprowadzić do powstania komitetu angielsko-polskiego, który zająłby się obroną i propagowaniem spraw polskich na terenie Anglii. Starania te zostały uwieńczone sukcesem. 25 lutego 1832 roku grupa Anglików, sympatyków Polski, zawiązała w Londynie Literackie Towarzystwo Przyjaciół Polski (Literaly Association of the Friends of Poland). Pierwszym prezesem Towarzystwa został słynny poeta Thomas Campbell, dawny korespondent księcia Czartoryskiego, niedoszły profesor Uniwersytetu Wileńskiego41. W swoim wierszu The Power of Russia za upadek Polski winił wszystkie państwa europejskie, ostrzegając przy tym, że rosyjskie imperium zagraża poważnie ich własnej egzystencji42. Od czasu utworzenia Towarzystwa, akcja polonofilska na terenie Anglii przybrała szersze rozmiary i stała się bardziej zorganizowana, a społeczeństwo angielskie z większym zainteresowaniem śledziło sprawy polskie. Towarzystwo wyasygnowało też pewną sumę pieniędzy na wsparcie polskich uchodźców.

Gdy 9 czerwca 1832 roku Leonard Niedźwiecki przybył do Londynu, skorzystał z pomocy Towarzystwa Literackiego Przyjaciół Polski. Dzięki znajomości z Krystynem Lachem Szyrmą, byłym profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, który pełnił funkcję sekretarza Towarzystwa, Niedźwiecki otrzymał w nim pracę kopisty43. Dzięki zarobionym w ten sposób pieniądzom mógł uczęszczać do szkoły Lancastera, a przez pewien czas do Royal College of Surgeons i ukończyć przerwane przez powstanie studia prawnicze. Prócz tego studiował literaturę angielską, historię, chemię i mechanikę44. Uczęszczał także na wykłady Richarda Owena, co może wskazywać na pewną sympatię dla ruchów lewicowych. „Ja jestem uczniem nowej, przeto nie przestarzałej szkoły – ja słucham tych, co chcą społeczeństwo z drogi kłamstwa sprowadzić i tu na nowej drodze ku nowym pchnąć celom, a nie starym, zużytym prowadzić. Kto mi dziś powie o czynnościach Falansterów, o postępie Saint-Simona i zakładach Owena, powie mi o rzeczy, w której zawsze mnie chętnym znajdzie słuchaczem”45. Mimo to, związanie się Niedźwieckiego z działalnością Towarzystwa stopniowo krystalizowało jego poglądy blisko ideologii obozu księcia Czartoryskiego.

Niedźwiecki był człowiekiem pracowitym i starannie wykonywał powierzoną mu pracę. Dzięki temu uzyskał dodatkową posadę u księcia Czartoryskiego. Polegała ona na przepisywaniu różnego rodzaju dokumentów, adresów i mów, przygotowywanych przez księcia dla posłów angielskich, którzy wnosili sprawę polską pod obrady parlamentu46. Zdobyte wówczas umiejętności prowadzenia korespondencji, zasad kancelaryjnych, miały wkrótce zaowocować.

Głównym celem polityki Czartoryskiego była obrona sprawy polskiej na Zachodzie. Zabiegał on, by poprzez rządy angielski i francuski wywrzeć presję na Rosję, a także by przez poruszenie opinii parlamentarnej, zmusić rządy obu krajów do złożenia formalnych zobowiązań na rzecz Polski.

Tymczasowo Niedźwiecki pracował też przy likwidacji księgarni Treuttel i Würtz, dla której sporządził katalog ksiąg47. Rok 1834 przyniósł mu dodatkowe fundusze w postaci zasiłku od rządu angielskiego oraz pracę sekretarza u Lorda Dudleya Stuarta, dla którego tłumaczył artykuły polskie. W tym czasie skończył studia. 16 listopada 1835 roku podjął pracę w kantorze u H. Halloway’a (za 12 pensów tygodniowo), a już w początku 1836 roku, z polecenia Szyrmy, otrzymał stałą posadę sekretarza u znanego uczonego i wydawcy dr. Dionyziusa Lardnera48.

Lardner był oryginalnym i błyskotliwym popularyzatorem nauki. Najbardziej znany był ze swojej serii wydawniczej „Lardner’s Cabinet Cyclopaedia” wydawanej w latach 1830–1844, do której zaangażował najlepszych i najbardziej znanych naukowców z różnych dziedzin (historia, geologia, geografia, zoologia, fizyka matematyka, algebra, geometria)49. W serii tej publikował także własne prace z zakresu arytmetyki, geometrii, hydrostatyki i mechaniki.

Praca u znanego wydawcy była ciężka. Zdarzało się, że nad przygotowaniem do publikacji druków Niedźwiecki spędzał po 12 godzin dziennie. Stanowisko sekretarza Lardnera zaważyło jednak na całym jego życiu. Wiele się nauczył, a bliższe zetknięcie się ze światem naukowym i literackim wciągnęło go w „orbitę” literatury i sztuki. Znajomość zasad edytorskich wykorzystał później przy pracy nad wydawnictwami polskimi.

Równocześnie Niedźwiecki uczył emigrantów języka angielskiego na kursie zorganizowanym przez Towarzystwo Wzajemnego Oświecania się. Według opracowanego przez Leonarda projektu, nauka miała obejmować tłumaczenie dzieł Szekspira, kurs gramatyczny obejmujący 72 lekcje oraz tłumaczenie „Pielgrzymstwa” Mickiewicza, „którego polszczyzna czysta, prosta i wzniosła”50. Będąc agentem księgarni Aleksandra Jełowieckiego i Eustachego Januszkiewicza w Paryżu, Niedźwiecki sprowadził dla Towarzystwa polskie tłumaczenie „Paroles d’un croyant” de Lamennais’a oraz „Historię książąt i królów polskich dla dzieci z mapkami” Joachima Lelewela51. Zajmował się również kolportażem polskiej prasy, z której tłumaczył wiele artykułów dla lorda Stuarta. Spopularyzował też na terenie Anglii, ukazujące się w Paryżu w latach 1838–1840, pismo „Młoda Polska”. Był to informator o ruchu wydawniczym, pełniący jednocześnie funkcję animującą przygasłe życie literackie. Mimo licznych, absorbujących zajęć, Niedźwiecki wciąż tęsknił za rodzinnym krajem. „Jestem gałązką polskiego drzewa – na obcej ziemi nie mogę rosnąć – ale też usychać nie mogę”52, pisał w swoim dzienniku. Tęsknota zrodziła pomysł powołania Polsko-Wędrowniczego Klubu, który gromadziłby wszystkich polskich tułaczy. Klub miał być rodzajem wspólnoty braterskiej, gdzie śpiewano by pieśni narodowe, recytowano wiersze, czytano pisma wydawane po polsku oraz gdzie byłoby można wspólnie wypić herbatę53. Idea powołania Polsko-Wędrowniczego Klubu została jednak na papierze, nigdy nie udało się jej zrealizować.

Leonard Niedźwiecki nie należał do żadnego ze stronnictw politycznych, chociaż praca w Towarzystwie Literackim Przyjaciół Polski i bliskie stosunki z księciem Czartoryskim skłaniały go ku środowisku o orientacji prawicowej. Mimo to, spotykał się z ludźmi o różnych poglądach, starając się przy tym nie angażować w spory poszczególnych stronnictw. Ostro przeciwstawiał się jedynie radykalnym Gromadom Ludu Polskiego. Krytyka wobec idei głoszonych przez Lud Polski sprawiała, że Niedźwiecki nie wahał się powtarzać półprawd i plotek, które mogłyby skompromitować Gromady. Dowodem niech będzie fragment listu do Januszkiewicza z 8 września 1836 roku: „Zmarły teraz żołnierz w Portsmouth, Łukasz Pietrzak, przed zgonem na gwałt dopraszał się o księdza, który by mu wędrówkę do żywota przyszłego pobłogosławił. Dziewicki nazwał to maligną, lud chórem powtórzył maligna i o zawołaniu (księdza) ani myśleć chciano. Konający błagał, modlił się, płakał, żeby mu księdza dali, przywalono go kołdrami, pod nimi skryły się słowa umierającego i razem z nim skonały”54. W innym liście, z 27 czerwca 1837 roku, dokładnie zrelacjonował spory, jakie toczyły się w Gromadzie Humań: „Wiecie, że Portsmuczanie dzielą się na dwa nierówne liczbą stronnictwa, arystokratów i demokratów, to jest ludzi, którzy się kiedyś w obliczu świata skompromitowali przyjęciem ofiarowanych portek, na które większa liczba nie przystawała, i portki szanowne robione robotą jak wszystkie portki na świecie i do osób zastosowane, miały jakąś moc ukrytą, skoro się dostały na zad żołnierzy niektórych w Portsmouth, że ich natychmiast przemieniły w arystokratów. Widać więc, że arystokracja portsmuczan musi się mieścić w dupie, demokracja także nie inne może u nich mieć siedlisko”55.

Korespondencje i relacje o życiu emigracji polskiej w Anglii były stałym zajęciem Niedźwieckiego. Podpisywał je inicjałami L.N. lub publikował jako anonimowe w latach 1836–1839 w „Roczniku Emigracji Polskiej” i w „Kronice Emigracji Polskiej”. Podejmował w nich tematy dotyczące aktualnej sytuacji politycznej czy życia kulturalnego.

Wyczerpująca praca u Lardnera sprawiła, że podupadł na zdrowiu. W notatce z 5 kwietnia 1839 roku pisał: „Radziłem się dr Korzeniowskiego o piersi. Rzekł ( ...) – ból reumatyczny” 56. Z tego powodu w lipcu 1838 roku zrezygnował z posady u wydawcy. W sierpniu i wrześniu zastępował Krystyna Lacha Szyrmę w Towarzystwie, a w październiku podjął pracę wychowawcy w szkole pod Londynem57. Nie był zadowolony z tej pracy, zrezygnował z niej i w styczniu 1839 roku wyjechał z Władysławem Zamoyskim do Belgii. Podróż ta miała służyć ich bliższemu poznaniu, a Niedźwiecki miał zastanowić się nad złożoną przez Zamoyskiego propozycją objęcia posady jego osobistego sekretarza. Z podróży tej pisał: „Pan Władysław traktuje mnie z całą właściwą sobie uprzejmością, którą objawia w każdym kroku względem mnie, tak że mój dług wdzięczności codziennie rośnie i ja nie przewiduję, jakim sposobem będę mógł wypłacić mu się kiedy z niego”58.

Ostatecznie, 19 października 1839 roku zawarli umowę. Za wykonywaną pracę Niedźwiecki miał otrzymywać 100 franków miesięcznie oraz mieszkanie59. Ponadto, Zamoyski obiecał odkładać pewną kwotę na zabezpieczenie sekretarzowi przyszłości.

Związanie się Niedźwieckiego z Zamoyskim stanowiło przełom w jego życiu. Nie tylko, że w listopadzie 1839 roku przeniósł się do Paryża, lecz także stał się zwolennikiem i wykonawcą działań obozu Czartoryskiego. Zamieszkał w Paryżu, w mieszkaniu Zamoyskiego przy ulicy St. Phillippe du Roulle 28. Jego bliscy znajomi cieszyli się, że znalazł stałą pracę i przyjaciela w osobie tak wpływowej i znacznej, dzięki której będzie mógł stać się przydatny „do ważniejszych dla sprawy posług”60.

  

Sekretarz Zamoyskiego

  

Władysław Zamoyski zyskał w osobie Leonarda Niedźwieckiego życzliwego człowieka oraz niezastąpionego pomocnika. Obaj przypadli sobie do gustu, dlatego Niedźwiecki odrzucił atrakcyjną propozycję pracy nauczyciela w pewnej rodzinie kwakrów. Od kiedy zamieszkał w Paryżu, natychmiast wziął się do pracy. Był do niej doskonale przygotowany. Poza znajomością języków francuskiego i angielskiego, znał zasady księgowości i bibliotekarstwa, był dobrym kancelistą.

W czasie licznych i długich podróży swego pracodawcy Niedźwiecki pisał mu o wszystkim, co działo się w Paryżu, o wydarzeniach politycznych, o życiu emigracji, przekazywał najróżniejsze plotki. Do jego zadań należało prowadzenie spraw bieżących, licznej korespondencji i rachunków. Niedźwiecki miał także pieczę nad papierami Zamoyskiego, które zawsze utrzymywał w wielkim porządku. Były posegregowane według zagadnień i opieczętowane, tak aby nie mieli do nich dostępu niepowołani ludzie61.

W tym czasie Władysław Zamoyski był mocno zaangażowany w działalność na rzecz Polski w Anglii i we Francji. Początek lat czterdziestych to okres wzmożonej aktywności Hotelu Lambert, licznych kontaktów z krajem, przygotowań do powstania i ogłoszenia Czartoryskiego „królem de facto”. Zamoyski był współtwórcą i propagatorem idei monarchicznej. Zdawał sobie sprawę, że idea ta miała wielu przeciwników, przekonany był jednak o słuszności swoich poglądów i wierzył w jej zwycięstwo.

W grudniu 1840 roku Niedźwiecki zaangażował się w stenografię wykładów o literaturze słowiańskiej Adama Mickiewicza w College de France, wciągając w to Zamoyskiego62. Ten obiecał opłacenie stenografa. Przez trzy lata Niedźwiecki nadzorował stenografowanie wykładów poety i był niejako „kolporterem” tekstu francuskiego. Odpisy dostarczał samemu Mickiewiczowi, a także osobom, dla których mogły być użyteczne. Przede wszystkim Feliksowi Wrotnowskiemu63, który dzięki temu mógł przygotować przekład i wydanie polskie. W roku 1843 zajął się litograficznym powieleniem III kursu. W związku z podjętymi zabiegami, dwukrotnie spotkała go krzywda. Raz, pod koniec 1843 roku, gdy Aleksander Chodźko zarzucił mu samowolę i drugi, w roku 1865, gdy Wrotnowski w przedmowie do nowego wydania „Literatury Słowiańskiej”, przemilczał zupełnie jego nazwisko. Nie wspomniał o nim także Władysław Mickiewicz, który wiele razy pisał o wydaniach prelekcji.

Swemu, często podróżującemu chlebodawcy, Niedźwiecki dostarczał wielu szczegółowych informacji dotyczących powstania i rabacji galicyjskiej w 1846 roku oraz przebiegu rewolucji francuskiej (22 lutego 1848 roku). Kiedy od 1847 roku Zamoyski zaangażował się w działalność dyplomatyczną na Bliskim Wschodzie, Niedźwiecki zaczął myśleć o opuszczeniu pracodawcy. Obawiał się braku środków utrzymania na starość. Jednak, kiedy dowiedział się, że Zamoyski zabezpieczył go w swoim testamencie, o rozejściu się więcej nie mówiono. Zamoyski wręczył Niedźwieckiemu zapis na 5 tysięcy franków64.

Przed kolejną podróżą na Wschód Zamoyski kupił dom przy Quai d’Orleans 6, przeznaczony na bibliotekę polską. 27 października 1853 roku spisano umowę, na mocy której biblioteka miała zajmować drugie piętro domu, a z najmu trzeciego pobierać rocznie 1300 franków. Zamoyski miał zająć parter, pierwsze i czwarte piętro. Na Niedźwieckiego spadły wówczas obowiązki związane z uregulowaniem długów, opłatą podatków i utrzymaniem domu65.

11 stycznia 1854 roku Zamoyski wyruszył w kolejną podróż. Była ona związana z zaangażowaniem się obozu Czartoryskiego w toczącą się wojnę krymską (1853–1856). Generał podjął się wówczas utworzenia pułku Kozaków w ramach wojsk tureckich. W lipcu 1855 roku, przeczuwając zbliżający się koniec wojny, powrócił do Francji. Rozpoczęte jesienią negocjacje i układy pokojowe oznaczały kres starań i nadziei, jakie obóz Czartoryskiego wiązał z utworzeniem oddziałów w Turcji, mimo to o utrzymanie dywizji Zamoyskiego walczono do końca.

W tym celu ich twórca ponownie wyruszył na Wschód, zabierając ze sobą Niedźwieckiego. Ten przed wyjazdem, 29 lutego 1856 roku, spisał testament66. Na jego mocy, wcześniej zapisaną przez Zamoyskiego sumę 5 tysięcy franków przekazywał matce, a jeżeli ta nie będzie żyła, swojemu bratu Stanisławowi, zamieszkałemu w Kalwarii w guberni augustowskiej przy ul. Śmiertelnej. W wypadku śmierci brata, połowa spadku miała przypaść jego dzieciom, a połowa siostrze Eugenii. Do zbiorów Biblioteki Polskiej trafić miał cały księgozbiór, a także spuścizna piśmiennicza: „co ważniejsze z ( ...) korespondencji”, „pisma najdrobniejsze Hoene-Wrońskiego i Antoniego Bukatego”, „noty stenograficzne lekcji Mickiewicza w College de France”, listy Tomasza Campbella i Lorda Dudleya Stuarta oraz korespondencja rodzinna. Resztę kazał spalić.

Podróż rozpoczęła się 5 marca 1856 roku. W liście do generałowej Zamoyskiej z 14 marca Niedźwiecki pisał: „W Skutari nad Bosforem. Jenerał wyjechał z Paryża zmordowany, znużony, przepracowany, zajechał do Stambułu rześki i czerstwy. To też jazdę tak spokojną, jak nasza, rzadko kto pamięta”67. Wraz z Zamoyskim Niedźwiecki odwiedził dywizję kozaków. W swojej ostatniej mowie do Polaków znajdujących się służbie tureckiej Zamojski powiedział: „wprawdzie formacja nasza nie ma charakteru jakiego Polak życzyć sobie może. Nazywamy się dotąd kozakami sułtana, a pomoc państw sprzymierzonych jest dla nas dziś jeszcze niezbędną. Jesteśmy jednak wojskiem polskim i bytność nasza tutaj znajdzie odgłos w kraju”68.

Pierwszy pobyt Niedźwieckiego na Wschodzie dobiegł końca w lipcu 1856 roku, kiedy mimo rozlicznych starań podejmowanych przez Zamojskiego, rozwiązano dywizję kozaków. Jednak nadal zaangażowany w działalność wschodnią obozu Czartoryskiego, w lipcu 1856 roku ponownie udał się do Stambułu. Tym razem podróżował w towarzystwie trzech panien, które na polecenie Zamoyskiego miał przywieźć do osady polskich kolonistów w Adampolu, jako kandydatki na żony dla nich69. Z podróży tej przesyłał liczne korespondencje, które ukazywały się w „Wiadomościach Polskich”, cotygodniowej gazecie, redagowanej w Paryżu przez Wrotnowskiego. Zamieścił tam m.in. relację o polskiej osadzie w Tesalii, gdzie osiedlono rodaków z rozwiązanej dywizji kozaków70.

Po powrocie do Francji, Niedźwiecki oddał się pracy kancelisty. Do jego codziennych zajęć należało załatwianie korespondencji i przede wszystkim, prowadzenie wszelkiego rodzaju rachunków. Jadwiga Zamoyska wspominała: „Pan Niedźwiecki gospodarował, obiady obstalowywał, rachunki trzymał, co mi o wiele więcej trafiało do przekonania jak liczba osób przy stole”71.

Funkcję osobistego sekretarza Zamoyskiego Niedźwiecki pełnił do chwili jego śmierci, 11 stycznia 1868 roku. W czasie choroby opiekował się i troszczył o niego. Od 1 stycznia w swoim dzienniku szczegółowo notował przebieg choroby i cierpienia generała: „całe ciało było we wrzodach, Jenerał był mocno osłabiony. Biegunka ciągła i krwawa”72.

Po śmierci Zamoyskiego rodzina poprosiła Niedźwieckiego, by nadal sprawował funkcję „przyjaciela domu” i pozostał na Quae d’Orleans. Niedźwiecki przystał na to i do śmierci w roku 1892 zarządzał domem Zamoyskich.

Zamoyski został pochowany w Paryżu, ale jego przyjaciele wystosowali zbiorowy list do wdowy z prośbą o przeniesienie ciała generała na cmentarz w Montmorency. W jej imieniu odpowiedzi udzielił Leonard Niedźwiecki, który w liście z 8 lipca 1868 roku napisał: „życzenie objawione przez przyjaciół śp. Pana Jenerała Zamoyskiego, do których grona Pan należysz, ażeby zwłoki zgasłego pozostały na ziemi wygnańca jako świadectwo wspólnych usiłowań, cierpień i nadziei ojczyzny naszej, będzie uiszczone. W czwartek przyszły, 16 lipca br., zwłoki nam drogie zostaną przeniesione i złożone na cmentarzu w Montmorency”73. Tak też się stało, a Niedźwiecki w swoich notatkach zapisał: „16 lipca 1858 r. – przeniesienie ciała Jenerała Zamoyskiego z Paryża do Montmorency. Więcej niż sto osób było przy składaniu ciała”74. Później zajął się także postawieniem pomnika dla generała.

Po śmierci Zamoyskiego, Niedźwiecki odsunął się od polityki, dalsze życie poświęcając utrwalaniu dorobku kulturalnego wybitnych emigrantów polskich na obczyźnie.

  

Życie na obczyźnie

  

Niedźwiecki przeżył życie samotnie, z dala od rodziny i bliskich krewnych. Pisał do matki: „Życie moje jest bardzo regularne, zbytków nie robię żadnych, u stołu piję samą tylko wodę”75. Dokładnie sporządzane rachunki wydatków, opisy posiłków świadczą o skromnym i bardzo usystematyzowanym życiu Leonarda. Nigdy się nie ożenił. Uważał, że jako emigrant nie ma prawa się żenić, w dodatku z Angielką. Swoje podejście do życia określił w słowach: „Naznaczyłem życiu męskiemu epoki: epoka zachwytu, epoka poetycka, następna epoka zakochania, następna epoka pojęcia żony i ostatnia, epoka filozoficzna. To jest człowiek naprzód jest poetą, potem kochankiem, potem małżonkiem, mężem, na koniec filozofem. Filozofem – to jest człowiekiem szukającym rozwiązania wszystkiego w Bogu i wracającym do niego”76. Niedźwiecki był człowiekiem bardzo religijnym. W każdą niedzielę uczęszczał na mszę. Uczestniczył też w różnego rodzaju nabożeństwach, czy to za zmarłych na emigracji, czy też okolicznościowych (jak w rocznicę powstania listopadowego).

Oprócz pracy u Zamoyskiego, angażował się w działalność wielu towarzystw emigracyjnych. Był m.in. członkiem Towarzystwa Polskiego w Paryżu, Towarzystwa Literackiego i Historycznego, Towarzystwa Politechnicznego Polskiego, Towarzystwa Czytelni Polskiej czy Towarzystwa Filharmonicznego Polskiego. Przyjaźnił się ze Słowackim, pomagając mu wydać „Beniowskiego”, spotykał się z Mickiewiczem, korespondował z Cyprianem Norwidem. Za najwybitniejszy umysł epoki uważał jednak Antoniego Bukatego, kolegę ze szkolnej ławy. Cenił go, a również wspomagał finansowo, wysyłając mu po 30 franków miesięcznej zapomogi77. W liście do Józefa Waligórskiego z 3 września 1841 roku pisał: „Obecnie jestem zajęty wydawaniem dzieła pod tytułem Polska w Apostazji i Apoteozie napisana na moje tylko zachęty przez Antoniego Bukatego, człowieka nadzwyczajnych zdolności i niepochybnie pierwszego dziś pisarza polskiego”78. Niedźwiecki stawiał Bukatego na równi z Wrońskim i Leibnitzem. Bukaty, będąc podobnie jak oni matematykiem, był zarazem filozofem. Opracował m.in. Wywód i Dowód Trzeciej Formuły Wrońskiego oraz wiele prac z obu tych dziedzin.

Dzięki Bukatemu Niedźwiecki zainteresował się filozofią Józefa Hoene-Wrońskiego. Uważał się on za odkrywcę przeznaczeń ludzkości i apostoła jej odrodzenia. Jego mesjanizm, doktryna jednocząca absolutną religię i absolutną filozofię, miał służyć sprawie reformy powszechnej79. Wierzył, że człowiek jako współpracownik boży, może i powinien być twórcą nowej rzeczywistości, że jego obowiązkiem jest odrodzić się do nowego, wyższego życia (autocréation). HoeneWroński zajmował się nie tylko filozofią, ale także matematyką, naukami przyrodniczymi, polityką, reformą lokomocji, ekonomią polityczną i teorią muzyki. Ogłosił drukiem około 100 prac.

Opierając się na teoriach filozofii Wrońskiego, Niedźwiecki napisał kilka rozpraw, które odczytywał na posiedzeniach Towarzystwa Historyczno-Literackiego. Przełożył także z francuskiego Odezwę do narodów słowiańskich względem przeznaczeń świata przez Wrońskiego, w której autor dowodził, że „kolej dalszego prowadzenia ludzkości do jej przeznaczeń najwyższych na ziemi przypada na narody słowiańskie”80. Z angielskiego Niedźwiecki przetłumaczył natomiast Wstęp do wykładu matematyki przez H. Wrońskiego (z wydania ogłoszonego w 1821 roku w Londynie), zaopatrując je w liczne komentarze, w których przedstawił ogrom naukowych zdobyczy Wrońskiego. Po jego śmierci, Niedźwiecki podjął starania o pozyskanie dla Biblioteki Polskiej rękopisów i pism uczonego, znajdujących się w posiadaniu Bathildy Conseillant, przybranej córki Wrońskiego81.

Leonard Niedźwiecki udzielił też pomocy innemu znakomitemu poecie, Tomaszowi Augustowi Olizarowskiemu. Niedoceniony przez krytyków i zapomniany przez współczesnych, żył w bardzo ciężkich warunkach materialnych. Gdy został wyrzucony na bruk, Niedźwiecki go przygarnął, dzieląc z nim mieszkanie i utrzymując przez rok.

Z rozterką Niedźwiecki pisał o poezji swego kolegi ze szkolnej ławy, Hieronima Kajsiewicza. Z jednej strony łączył go z nim sentyment lat młodzieńczych, z drugiej nie wypadało mu chwalić słabych sonetów przyjaciela..

Niedźwiecki, związany z całą plejadą pisarzy romantycznych, sam próbował swych sił, pisząc małe prace literackie i rozprawy historyczne. Były to: próba życiorysu Lorda Brougama; uwagi nad pismem Kazimierza Tomkiewicza pod tytułem Osada polska w Kalifornii; Wstęp do wzorów, omówienie historii pisma, jego znaczenia, roli i budowy liter; Mazur i inne tańce, opisy i rysunki figur; a także rozprawa historyczna o skutkach zatargu jezuitów z protestantami w Toruniu w 1724 roku82. Zachowały się także jego notatki O pochodzeniu języka i starożytności narodu litewskiego odkrywające się z wyrażeń języka, w których pisał „język polski, najdoskonalszy pod względem harmonii spółgłoskowej i najbogatszy ze wszystkich słowiańskich dialektów, jest w zupełnej swej doskonałości: uczyć się go z dobrych źródeł należy, nie marząc bynajmniej o zbudowaniu jego prawodawczości”83.

Niedźwiecki znał biegle język angielski i francuski, prawdopodobnie też niemiecki, uczył się litewskiego oraz sanskrytu84. Znał też język arabski, którym jest zapisana część notatek od roku 1851 do 1855 oraz hebrajski, którym posługiwał się w dzienniku z lat 1840–1850. Świadczy to o jego dużych zdolnościach lingwistycznych. Zachowało się też kilka drobnych szkiców piórkiem z londyńskiego okresu jego życia, które wykazują dość bystrą obserwację i biegłość ręki.

Leonard Niedźwiecki zmarł 13 grudnia 1892 roku w mieszkaniu przy Quae d’Orléans w gmachu Biblioteki Polskiej. Cztery dni później, 17 grudnia, odbył się pogrzeb, który zorganizowała Jadwiga Zamoyska wraz z córką i synem. Po nabożeństwie żałobnym w kościele parafialnym St. Louis en L’Ile, został pochowany na cmentarzu w Montmorency pod Paryżem. Dziś po jego grobie nie ma żadnego śladu85.

Likwidacją części mieszkania i porządkowaniem zbiorów zajęła się Jadwiga Zamoyska. Mieszkanie Niedźwieckiego znajdowało się w stanie wyjątkowego zaniedbania. Przez ostatnie lata żył sam, rzadko wpuszczając służącą, toteż w liście do swej współpracownicy Ludwiki Chiżyńskiej z 20 stycznia 1893 roku Zamoyska pisała: „Brud nie do opisania, wszystko, co żelazne, pordzewiałe, co mosiężne, czarne (...) Każda szafa (...) kurzem obłożona jak ciastem”86, natomiast 2 lutego 1893 roku do Stablewskiej: „nie możesz mieć pojęcia, co tu mam za robotę z powodu śmierci pana Niedźwieckiego. Książki, rachunki, listy, broszury etc. Nagromadzone od 60 lat, 4 pokoje nabite od podłogi do sufitu dookoła i 8 innych na 4 rozmaitych piętrach, a to wszystko trzeba klasyfikować i pokoje 3 zupełnie opróżnić i bibliotece oddać”87.

Część z bogatej spuścizny Leonarda Niedźwieckiego nie dotrwała do naszych czasów. Podczas transportu do kraju zawilgoceniu i całkowitemu zniszczeniu uległy m.in. dzienniki z lat 1852, 1854, 1856–1857 i 1859–1860. Większość spuścizny szczęśliwie ocalała i obecnie przechowywana jest w zbiorach Biblioteki Kórnickiej.

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł