AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

 

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ...

  

  

Jacek Przygucki

 

Historia por. Adama Aleksandrowicza

   

  

  

Historia Adama Aleksandrowicza, kawalera Krzyża Srebrnego Orderu Virtuti Militari 1, członka Polskiej Organizacji Wojskowej, uczestnika powstania sejneńskiego oraz wojny polsko-bolszewickiej jest przykładem, że nie zawsze wybitny żołnierz, wykazujący się męstwem w czasie wojny, jest w stanie poradzić sobie w codziennym życiu w okresie pokoju.

Ze względu na rozbieżności w źródłach, trudno określić datę urodzenia Adama Aleksandrowicza. Jako dzień i miesiąc urodzenia zawsze występuje 24 grudnia, natomiast jako data roczna, wymieniane są: 1891 2, 1892 3i 1893 4. Rozbieżności dotyczą też pisowni nazwiska. On sam, a także jego żona, podpisywali się przez „x”, czyli Alexandrowicz 5, tymczasem w dokumentach urzędowych konsekwentnie stosowano zapis Aleksandrowicz 6.

Aleksandrowicz urodził się w miejscowości Ochocicze w powiecie bobrujskim na Białorusi w rodzinie właścicieli ziemskich Stanisława i Elwiry, z domu Maculewicz. W spadku po nich otrzymał sześciowłókowy folwark Pojezierze w pobliżu Krasnopola 7. W 1913 roku ukończył szkołę realną Rontalera w Warszawie, a rok później ożenił się ze starszą od siebie o dziewięć lat Zofią Olszewską. W czasie I wojny światowej służył w armii rosyjskiej 8.

6 maja 1915 roku został zmobilizowany i skierowany do 188. zapasowego pułku w Orle. Po krótkim przeszkoleniu w zakresie karabinów maszynowych wysłano go na front austriacki. 25 września 1915 roku, walcząc w szeregach 431. tiachińskiego pułku piechoty pod Stanisławowem, został ranny w głowę i nogi. Po leczeniu w szpitalu w Moskwie oraz urlopie, w końcu grudnia 1915 roku został skierowany do 5. Szkoły Chorążych w Moskwie, którą ukończył 26 lipca 1916 roku. Do 14 września 1917 roku służył w załodze pociągu pancernego, a następnie w 85. pułku piechoty. Był członkiem Związku Wojskowych Polaków w Moskwie. Brał tam udział w walkach z bolszewikami, a po zdobyciu przez nich władzy zbiegł do Mińska Litewskiego. 5 grudnia 1917 roku wstąpił do I Korpusu Polskiego gen. Dowbór-Muśnickiego, w którym służył do 14 czerwca 1918 roku. W jego składzie walczył z bolszewikami pod Toszczycą i Rochaczewem. Po rozformowaniu korpusu 18 lipca 1918 roku powrócił do swojego majątku w Pojezierzu. Już w końcu lipca 1918 roku zaangażował się w działalność Polskiej Organizacji Wojskowej, przyjmując pseudonim „Szczur” i obejmując funkcję zastępcy komendanta obwodu sejneńskiego 9. Pełniąc tę funkcję, kierował szkoleniem wojskowym oraz prowadził prace organizacyjne, zmierzające do scalenia placówek w batalion powstańczy. Na skutek denuncjacji został aresztowany przez Litwinów. Po około dziesięciu dniach, w wyniku starań rodziny został zwolniony. Nie zaprzestał jednak działalności wojskowej. Jako dowódca kompanii, w dniach 23–25 sierpnia 1919 roku brał udział w walkach polsko-litewskich o wyzwolenie Sejn10.

23 sierpnia 1919 roku grupa operacyjna „Sumowo” dowodzona przez ppor. Wacława Zawadzkiego w składzie dwóch kompanii przystąpiła do marszu na Sejny. Jedną z nich – 3. dowodził ppor. Aleksandrowicz11. Około 700 metrów przed miastem powstańcy zostali ostrzelani przez posterunki litewskie. Oddziały powstańcze, po rozwinięciu w tyralierę, przeprowadziły natarcie wzdłuż drogi Sumowo – Sejny, zmuszając wysunięte placówki litewskie do wycofania się do miasta. O 530 powstańcy rozpoczęli koncentryczny atak na Sejny. Po trwających około pół godziny walkach, Litwini wycofali się w kierunku Kalwarii, tracąc kilku zabitych, kilkunastu rannych, około 100 jeńców i sporą ilość broni (w tym dwa ciężkie karabiny maszynowe). Powstańcy stracili dwóch zabitych i 14 rannych.

Po zdobyciu Sejn, kompania Adama Aleksandrowicza, wspólnie z oddziałem por. Szyryńskiego, uczestniczyła w walkach pod Gibami, gdzie zdobyto znaczny tabor oraz wzięto do niewoli oficera litewskiego (lejtnanta Antoniego Petruszkiewicza).

Po pierwszym dniu walk do miasta przybył sztab powstańczy z komendantem por. Adamem Rudnickim. W szeregach powstańców znajdowało się wówczas około 1000 osób (w większości nieuzbrojonych), z tego około 800 w Sejnach, reszta w Krasnopolu, Tartaku, Gibach, Kopciowie i Wiejsiejach. Dzięki zdobycznemu sprzętowi udało się nawiązać łączność między oddziałami. Mimo że wkrótce po zajęciu Sejn o sytuacji powiadomiono stacjonujący w Augustowie sztab gen. Falewicza, prosząc o przysłanie broni i wsparcie regularnych oddziałów, oczekiwane posiłki nie nadchodziły. Dopiero 25 sierpnia powstańców zawiadomiono telefonicznie o wysłaniu jednego batalionu 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, który wymaszerował z Suwałk, a około godziny 200 osiągnął miejscowość Tartak (około 19 km od Sejn).

Tymczasem, po przegrupowaniu i ściągnięciu posiłków, około godziny 430(25 sierpnia), z rejonu Łoździej ruszyło litewskie kontrnatarcie. Pod nieobecność por. Adama Rudnickiego, który wyruszył w kierunku Suwałk12, by sprawdzić czy nie nadchodzą regularne oddziały, obroną miasta dowodził ppor. Wacław Zawadzki. Litwini atakowali czterema kompaniami regularnego wojska, oddziałem niemieckich ochotników i oddziałami szaulisów. Wspierało ich dziesięć cekaemów. Po godzinie walki, naporu przeciwnika nie wytrzymały oddziały powstańcze blokujące drogę na Marcinkańce. Sytuację udało się tymczasowo opanować dzięki wsparciu kompanii odwodowej. W walce poległ jednak ppor. Zawadzki. Trudne położenie usiłował ratować ppor. Aleksandrowicz, który objął wówczas dowództwo, wydając rozkaz: „ani kroku w tył”13. Przewaga nieprzyjaciela i zamieszanie w polskich szeregach zmusiły jednak powstańców do odwrotu na wzgórza, położone na południowy zachód od miasta. O szóstej Litwini zajęli miasto, już jednak pół godziny później powstańcy przystąpili do kontrnatarcia. Około godziny 1100Sejny ponownie znalazły się w rękach polskich. W czasie krótkiego pobytu w mieście Litwini dobili rannych. Zginęło 16 powstańców. Dzień później do Sejn wkroczyły pododdziały 41. Suwalskiego Pułku Piechoty. Po zakończeniu walk o miasto, 28 sierpnia Adam Aleksandrowicz otrzymał rozkaz przeformowania oddziałów powstańczych w baon i przekazania go do 41. Suwalskiego Pułku Piechoty. Walki o Sejny i Sejneńszczyznę trwały do 9 września, kiedy to Litwini zostali wyparci za linię Focha14.

Po krótkim urlopie, wykorzystanym do załatwienia spraw majątkowych, Adam Aleksandrowicz zgłosił się do PKU Suwałki i w stopniu podporucznika został wcielony do Wojska Polskiego. Od 15 września 1919 roku do 9 stycznia 1920 służył w załodze Pociągu Pancernego nr 19 „Śmiały szeroki”15.

PP nr 19 podporządkowany był dowództwu Frontu Litewsko-Białoruskiego. 10 maja 1919 roku, działając w ramach zgrupowania mjr. Stefana Dąb-Biernackiego, wszedł do walki na linii kolejowej Wilno – Mołodeczno w rejonie miejscowości Smorgonie. W trakcie wielogodzinnego boju został kilkakrotnie trafiony. Poważnie uszkodzony parowóz skierowano do naprawy, a dla wzmocnienia jednostki włączono w jej skład tabor improwizowanego pociągu opancerzonego „Suwalczyk nr 2”16. W lipcu i sierpniu 1919 roku wspierał on walki na Wileńszczyźnie, a we wrześniu ponownie patrolował trasę Mołodeczno – Mińsk, walcząc pod Smorgoniami, gdzie współdziałał z 5. Pułkiem Piechoty Legionów17.

W drugiej połowie września (wówczas dołączył do załogi Adam Aleksandrowicz), PP „Śmiały szeroki” wraz z PP „Śmigły” operowały na linii Wilno – Dynenburg, wspierając działania Grupy Operacyjnej gen. Edwarda Rydza-Śmigłego (1. i 3. Dywizja Piechoty Legionów, 1. brygada jazdy oraz 24 czołgów Renault z 2. kompanii czołgów), a 27 i 28 września wzięły udział w walkach o Dynenburg18. W październiku „Śmiały szeroki” wspierał oddziały 8. Dywizji Piechoty w walkach pod Połockiem (na linii Mołodeczno – Połock), po czym wrócił pod rozkazy 3. DPLeg. W listopadzie przez pewien czas stacjonował w Duksztach, skąd dokonywał wypadów na północ.

26 listopada został poważnie uszkodzony i w grudniu 1919 roku zastąpiony na swoim odcinku przez „Śmigłego”. Odjechał wówczas do Warsztatów Kolejowych w Wilnie, gdzie miał być poddany remontowi i modernizacji. Ponieważ prace znacznie się przeciągały, a w toku walk zdobyto inne pociągi szerokotorowe, z rozkazu Sztabu Generalnego „Śmiały szeroki” został rozformowany, a załoga trafiła do innych pociągów.

9 stycznia 1920 roku Adam Aleksandrowicz objął dowództwo PP nr 8 „Wilk”19, wraz z którym brał udział w walkach na froncie bolszewickim (m.in. w lipcu 1920 roku w ciężkich walkach odwrotowych w rejonie Równego20). 1 kwietnia 1920 roku otrzymał awans do stopnia porucznika. Pociągiem Pancernym „Wilk” Aleksandrowicz dowodził do 6 sierpnia 1920 roku, a następnie – od 16 sierpnia 1920 roku dowodził PP „Piłsudski szeroki”21. Według informacji z akt personalnych, Adam Aleksandrowicz funkcję tę pełnił do 8 lipca 1921 roku22, choć przypuszczać można, że po zniszczeniu PP „Piłsudski szeroki” powrócił do PP „Wilk”, z którym brał później udział w walkach pod Ciechanowem, Golubiem, Brodnicą, a następnie na linii Czeremcha – Wołkowysk23.

Za wykazane w czasie walk wojny polsko-bolszewickiej męstwo por. Adam Aleksandrowicz otrzymał pochwały Naczelnego Dowództwa, a 18 marca 1922 roku został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari (nr 5183)24.

Po podpisaniu zawieszenia broni i zakończeniu działań wojennych PP „Wilk” został przydzielony do 3. Dywizjonu Pociągów Pancernych w Ząbkowicach. W okresie III powstania śląskiego w pobliżu granicy z Górnym Śląskiem stacjonowało kilka etatowych pociągów pancernych Wojska Polskiego. Aby uniknąć posądzenia o udzielanie powstańcom zorganizowanej pomocy wojskowej nie weszły one do bezpośredniej akcji, natomiast część taboru oraz załóg wykorzystano do budowy i obsady pociągów budowanych na terenie opanowanym przez oddziały powstańcze. W ten sposób w krótkim czasie zostało wystawionych pięć górnośląskich pociągów pancernych.

Adam Aleksandrowicz z częścią obsady pociągu „Wilk” ochotniczo uczestniczył w powstaniu, walcząc w załodze PP „Wilk/Korfanty”. Odznaczył się zwłaszcza w akcji przeprowadzonej przez powstańców w dniach 3–10 maja, która miała na celu opanowanie rejonu Kędzierzyna, Bierawy, Kłodnicy oraz wyparcie Niemców za Odrę. Strona niemiecka miała do dyspozycji w tym rejonie około trzech i pół tysiąca zdemobilizowanych żołnierzy Reichswehry pod dowództwem kpt. Maja, z bronią maszynową, moździerzami i dwoma pociągami pancernymi. Po stronie polskiej do akcji weszły: oddział zabrsko-bytomski kpt. Cymsa i oddział katowicki ppor. Fajkisa, wzmocniony batalionem kozielskim ppor. Krukowskiego z dwoma pociągami pancernymi („Piorun” i „Wilk/Korfanty”). Gwałtowne uderzenie na stację kolejową w Kędzierzynie, w dniu 3 maja, pozwoliło na opanowanie stacji, a później całego miasteczka. W czasie walk Adam Aleksandrowicz po raz kolejny został ranny.

Po zdaniu dowództwa PP „Wilk”, od 18 lipca do 17 października 1921 roku Aleksandrowicz został przydzielony do 2. Pułku Wojsk Kolejowych, a następnie do 33. Pułku Piechoty w Łomży, w którym objął funkcję młodszego oficera kompanii karabinów maszynowych. W grudniu 1921 roku został oddelegowany na ośmiotygodniowy kurs wyszkolenia broni specjalnej do Centralnej Szkoły Karabinów Maszynowych i Broni Specjalnej w Chełmnie, który ukończył 23 lutego 1922 roku z wynikiem zadowalającym25. Następnie, razem z całym plutonem, został odkomenderowany do Doświadczalnego Centrum Wyszkolenia Armii w Rembertowie, skąd 17 lipca 1922 roku powrócił do 33. Pułku Piechoty w Łomży. Po powrocie do macierzystej jednostki, z uwagi na dolegliwości związane z raną nogi, przez miesiąc przebywał w szpitalu, a 17 sierpnia 1922 roku został zwolniony do rezerwy. Pozostał oficerem rezerwy najpierw 33. Pułku Piechoty w Łomży, a od 1924 roku – 41. Suwalskiego Pułku Piechoty26.

Po zwolnieniu do rezerwy Aleksandrowicz powrócił do swojego majątku Pojezierze na Suwalszczyźnie. Folwark zajmował wówczas ponad 100 hektarów. Drewniany, parterowy dwór położony był w urokliwym miejscu w pobliżu jeziora. Otaczał go piękny sad. Miał dużą kuchnię oraz kilka pokoi. W charakterystycznej przybudówce w kształcie wieżyczki mieściła się tzw. kuchnia letnia. Szczyt dworskiego ganku ozdabiało rzeźbione w desce słońce27. W pobliżu dworu znajdowały się zabudowania gospodarskie: 60-metrowa stodoła, chlew i czworaki dla służby. Na stałe w majątku pracowało dwóch parobków, a w okresie większych prac polowych robotnicy sezonowi28. W Pojezierzu Adam Aleksandrowicz mieszkał z żoną Zofią i czworgiem dzieci: Danutą (ur. 1915), Zygmuntem (ur. 1917), Marcinem (ur. 1919) i Wojciechem (ur. 1923).

W czasie służby wojskowej Aleksandrowicz był czterokrotnie ranny, w tym raz w głowę. Z tego powodu miał uszkodzony słuch w lewym uchu oraz cierpiał na silne bóle głowy. Ze względu na powikłania związane z odniesionymi ranami, do 1926 roku zażywał morfinę. Miewał halucynacje29, bliscy byli też często świadkami wybuchów jego niepohamowanej złości. Zdarzało się, że był gwałtowny wobec służby. W stanie wzburzenia jednego z parobków wrzucił do jeziora, innemu nie chciał zapłacić za wykonaną pracę. Rozjemcą często bywał ksiądz Klemens Marcinanis.

Ci, którzy go znali bliżej, także opisywali jego porywczy charakter. Konstanty Krzywicki, właściciel restauracji w Krasnopolu, gdzie Aleksandrowicz był częstym gościem, stwierdził przed sędzią śledczym, że był on ostatnio ciągle zdenerwowany oraz skarżył się na dokuczliwości ran odniesionych podczas wojny. Podobnie Józef Fiedźko, woźny Urzędu Gminy w Krasnopolu mówił, że Aleksandrowicz to „człowiek gorący, awanturnik”30. Opinia o „gwałtownym” charakterze Aleksandrowicza do dziś przetrwała wśród mieszkańców dawnego Pojezierza. Henryk Żukowski twierdzi, iż – według relacji jego ojca – Aleksandrowicz potrafił przegrodzić drogę łączącą majątek z Krasnopolem, uniemożliwiając korzystanie z niej sąsiadom. Groził im też bronią. Strasząc rewolwerem, nie pozwalał łowić ryb31.

Jeszcze podczas służby wojskowej w 33. Pułku Piechoty w Łomży, Aleksandrowicz dwukrotnie karany był za czyny niegodne oficera. Sąd Honorowy Garnizonu w Łomży ukarał go naganą z ostrzeżeniem za znieważenie słowne oficera wobec szeregowych. Drugi raz, w styczniu 1923 roku, nagany udzielił mu za pobicie kolejarza i żołnierza32. Podobno, pod koniec lat dwudziestych, z rewolwerem w dłoni usiłował rozgonić 1-majowy pochód, organizowany w Suwałkach przez PPS33.

Porywczy charakter i doznane obrażenia wojenne sprawiały, że z upływem czasu Aleksandrowicz stawał się coraz trudniejszy we współżyciu. Niewykluczone, że przyczyniały się do tego także niepowodzenia finansowe. Nie radził sobie bowiem zupełnie z zarządzaniem majątkiem. Nie znał się na prowadzeniu gospodarstwa, a w chwilach słabości rozdawał pieniądze służbie lub podejmował się chybionych finansowo pomysłów (na przykład usiłował założyć bażantarnię, ale jednocześnie sprowadził osiem psów myśliwskich, które je zagryzły), co powodowało narastanie zadłużenia34.

W końcu 1927 roku Ludwik Milewski – wójt gminy Krasnopol, otrzymał tytuł wykonawczy na ściągnięcie kwoty około 200 złotych, stanowiącej należną, a niewypłaconą przez Aleksandrowicza, pensję parobka Józefa Fiłonowicza. Na tej podstawie z majątku Aleksandrowicza zajął krowę. Kolejny raz Milewski musiał interweniować w roku 1928, kiedy to otrzymał tytuł wykonawczy w sprawie długu wobec Chonela Szymańskiego z Sejn. Jak później zeznał wójt Milewski, Szymański sam obawiał się jechać do majątku Aleksandrowicza w celu zajęcia inwentarza, stwierdzając: „Aleksandrowicz to taki wariat, że może go zastrzelić”35. W związku z tym, 8 czerwca 1928 roku, pod nieobecność w domu Aleksandrowicza, wójt Milewski zasekwestrował mu krowę. W tym czasie Adam przebywał w Suwałkach, gdzie zamierzał uzyskać pożyczkę w banku na spłatę długów. Do Suwałk zawiózł go bryczką stangret Józef Stawiński. Po uzyskaniu pożyczki Aleksandrowicz udał się do restauracji Maszewskiego, gdzie w towarzystwie Marka Leonardi (dzierżawcy majątku Polesie sąsiadującego z Pojezierzem) oraz znajomego Borewicza i por. Łaskiego zjadł obiad i wraz z nimi wypił litr wódki. Nie był to jedyny alkohol wypity tego dnia. Wcześniej, przy śniadaniu, spożyli oni już półtora litra wódki. Będąc pod silnym wpływem alkoholu, Aleksandrowicz wyjął rewolwer i zaczął strzelać do lampy. Powstrzymał go por. Łaski. Uspokoił się na chwilę, jednak gdy przyszło do płacenia rachunku, wywiązał się spór i Aleksandrowicz usiłował znów strzelać. (Trzeba przyznać, że sam chciał uiścić należność.) Uspokojono go i odprowadzono do bryczki. W drodze do domu, około 7 km od Krasnopola spotkał Ignacego Sienicę – byłego lokaja, który wracał z folwarku Pojezierze. Od Zofii Aleksandrowicz dostał on kartkę z wiadomością o zajęciu przez wójta krowy, z prośbą o doręczenie jej mężowi. Aleksandrowicz bardzo się zdenerwował. Nakazał stangretowi jak najszybciej jechać do Krasnopola. W drodze przesiadł się do mijanej przypadkiem taksówki, a stangretowi kazał wracać do folwarku. Po przyjeździe do Krasnopola wtargnął do urzędu gminy i grożąc rewolwerem zażądał od pisarza gminnego, Jana Ślużyńskiego, oddania krowy, krzycząc: „Oddawaj krowę, bo cię zabiję”. Gdy urzędnik odesłał go do wójta, zdenerwowany uderzył go kolbą rewolweru w głowę. Ślużyński uciekł, zamykając kancelarię na klucz. Wówczas Aleksandrowicz w szale zaczął niszczyć księgi, akta i korespondencję urzędu, później uciekł z budynku. W tym czasie Ślużyński o zajściu powiadomił policję, a pod wieczór do urzędu przybył posterunkowy Józef Rossak, celem sporządzenia protokołu.

Tymczasem Aleksandrowicz poszukiwał wójta Milewskiego. Gdy go nie znalazł, wrócił do swojego majątku, nakazał osiodłać klacz, przebrał się w mundur wojskowy, wziął dwa rewolwery i około godziny 1900 wrócił konno do Krasnopola. Podjechał pod budynek urzędu gminy, rozkazał przebywającemu wówczas w pobliżu Aleksandrowi Markowskiemu przytrzymać konia za uzdę i nie ruszać się z miejsca. W ręku miał rewolwer. W kancelarii urzędu znajdowali się wówczas pisarz Jan Ślużyński i posterunkowy Rossak, którzy wykonywali czynności służbowe, związane z wcześniejszym zajściem. Aleksandrowicz wbiegł do środka krzycząc: „Przyszedłem skończyć z tą sprawą”. Z jednego z rewolwerów oddał kilka chybionych strzałów do Ślużyńskiego, a następnie do posterunkowego Rossaka, którego ranił w plecy. Mimo to policjant rzucił się na napastnika i wyrwał mu broń z ręki. Wówczas Aleksandrowicz wyjął drugi rewolwer i oddał kolejny strzał, trafiając Rossaka w okolicę lewego ucha. Ten upadł i stracił przytomność. W tym czasie Ślużyński wybiegł na ganek i – przytrzymując drzwi wejściowe – chciał zatrzymać napastnika w budynku. Aleksandrowicz kilkakrotnie strzelił przez drzwi, raniąc Ślużyńskiego, a po wydostaniu się z budynku oddał do niego jeszcze dwa strzały i zbiegł pieszo (stojący przed budynkiem Markowski, słysząc strzały uciekł, a spłoszona klacz sama wróciła do Pojezierza).

Rezultat strzelaniny okazał się tragiczny. Ślużyński doznał czterech ciężkich ran postrzałowych – w okolicy żuchwy, klatki piersiowej, barku oraz ręki, a posterunkowy Rossak w okolicy skroni i prawej łopatki. Na odgłos strzelaniny zbiegli się okoliczni mieszkańcy. Ślużyńskiego przeniesiono do domu, a Rossaka do mieszkania Krzywickiego, właściciela restauracji. Z Sejn wezwano dr. Kersnowskiego, który udzielił pomocy rannym. Później przewieziono ich do szpitala św. Piotra i Pawła w Suwałkach. Rossak oddał jeszcze porzucony przez Aleksandrowicza rewolwer Brownig kal. 6.35, zawierający magazynek z czterema nabojami. Na miejscu strzelaniny znaleziono 10 łusek po pociskach36. Na miejsce zdarzenia wezwano natychmiast sędziego śledczego Robaka. Już 9 czerwca udał się on do szpitala, gdzie usiłował przesłuchać pokrzywdzonego Ślużyńskiego. Ten jednak, z uwagi na upływ krwi, był tak osłabiony, że nie mógł wyraźnie mówić. Z tego powodu przesłuchanie odbyło się dopiero dwa dni później. Ślużyński w szpitalu przebywał od 9 czerwca do 17 lipca 1928 roku, a Rossak od 6 do 26 czerwca 1928 roku. Ze strony policji czynności wykonywał podkomisarz Kazimierz Musiał.

Bezpośrednio po zajściu Aleksandrowicz zbiegł na Litwę. Zatrzymany, przez trzy tygodnie przebywał w litewskim areszcie, a po zwolnieniu pracował w melioracji. 25 października 1928 roku potajemnie wrócił do Polski. Następnego dnia dobrowolnie stawił się w suwalskiej prokuraturze i został aresztowany. Podczas przesłuchania przyznał się do winy. Wyjaśnił, że z powodu długów i zaległości podatkowych miał wiele zatargów, a urzędnicy na każdym kroku czynili mu trudności. Jego zeznania zasadniczo pokrywały się z przytoczonym wyżej opisem zdarzeń. Aleksandrowicz zeznał jednak, że wracając z Suwałk do Pojezierza nie czuł się pijany, bo wypił tylko 3–4 kieliszki wódki. Powiedział, że kiedy dowiedział się o zajęciu krowy, bardzo się zdenerwował i postanowił jak najszybciej udać się do urzędu gminy, by wyjaśnić sprawę i nie dopuścić do sprzedaży krowy za „bezcen”. Po wejściu do urzędu zapytał o zabraną mu krowę, jednak urzędnik zwracał się do niego obelżywie, więc uderzył go w policzek. Przyznał, że w furii zaczął demolować urząd i niszczyć korespondencję. Wrócił do domu, a gdy zobaczył, że nie ma krowy (Ślużyński zapewniał go, że nadal jest w jego posiadaniu, tylko „zasekwestrowana”), zdenerwował się jeszcze bardziej. Konno, w mundurze, z dwoma rewolwerami wrócił do urzędu. Nie widział policjanta, a rozmawiał jedynie z urzędnikiem. Ponieważ Ślużyński znów go obraził, a nawet chciał uderzyć, zaczął strzelać. Potem uciekł w kierunku Sejn. Przez Trakiszki doszedł do granicy polsko-litewskiej, którą przekroczył i doszedł do Łoździej. Tam zgłosił się na posterunek policji litewskiej. Odebrano mu rewolwer, amunicję i zatrzymano. Został przewieziony do Kowna, gdzie przez trzy tygodnie przebywał w areszcie. Po zwolnieniu pracował przy robotach melioracyjnych. Tą samą drogą nielegalnie wrócił do Polski. Następnego dnia stawił się w prokuraturze. Na koniec stwierdził, że był sprowokowany niegrzecznymi wypowiedziami pisarza i dlatego tak zareagował. Oświadczył, że wpływ na to mogły mieć doznane rany i przeżycia wojenne37.

Ze względu na informacje o dolegliwościach z czasów wojny oraz „popędliwość” Aleksandrowicza, sąd postanowił poddać go oględzinom sądowo-lekarskim. Odbyły się one 27 października w obecności lekarza Krippendorfa, który nie stwierdził „zboczenia umysłowego”, wniósł jednak o poddanie Aleksandrowicza obserwacji. W tej sytuacji, celem ustalenia jego stanu psychicznego i stopnia poczytalności, 14 grudnia 1928 roku Sąd Okręgowy w Suwałkach wydał decyzję o umieszczeniu go w zakładzie dla nerwowo chorych w Tworkach.

Obserwacja trwała od 6 stycznia do 26 marca 1929 roku. Biegli orzekli, że stan wzburzenia, w jakim się znajdował Adam Aleksandrowicz, nie znosił u niego rozumienia czynu ani odpowiedzialności za czyny, jakich się dopuścił. Nie był też chory psychicznie. Po ponownym zbadaniu 29 kwietnia 1929 roku przez dr. Krippendorfa, Sąd Okręgowy w Suwałkach orzeczeniem z 13 maja 1929 roku uznał go za psychicznie zdrowego. Wobec powyższego, prokurator skierował do sądu akt oskarżenia, zarzucając Adamowi Aleksandrowiczowi usiłowanie zabójstwa urzędnika państwowego, tj. czyn z art. 49 i 455 ust. 3 Kodeksu Karnego zagrożony karą bezterminowego ciężkiego więzienia lub karą więzienia od 10 do 15 lat. Równocześnie Jan Ślużyński złożył u sędziego śledczego wniosek – powództwo cywilne na kwotę 48 860 złotych (za utratę zdrowia) oraz zabezpieczenie roszczenia na hipotece majątku Adama Aleksandrowicza. Sąd oddalił jednak ten wniosek 6 października 1928 roku, uznając iż nie ma oparcia w przepisach prawa.

Na rozprawie w dniu 6 czerwca 1929 roku Sąd Okręgowy w Suwałkach w składzie: sędzia Sobolewski, Hryniewicz, Nowacki, przy udziale podprokuratora A. Markowskiego uznał Adama Aleksandrowicza winnym zarzucanych mu czynów, zmieniając jedynie kwalifikację prawną na art. 49 i 458 cz.1 kk. – usiłowanie zabójstwa pod wpływem silnego wzruszenia psychicznego (czyn zagrożony karą do 8 lat więzienia) i skazał go na karę dwóch lat więzienia oraz pozbawienie praw publicznych i odznaczeń38. Sąd zmienił kwalifikację czynu, ponieważ uznał (zgodnie z orzeczeniami Sądu Najwyższego), że poszkodowani Ślużyński i Rossak nie są osobami urzędowymi w rozumieniu przepisów art. 455. Wymierzając tak niską karę, sąd uwzględnił nieskazitelne życie oskarżonego, stan zdrowia, który – jak podkreślono – „nadwyrężył w walkach o granice państwa” oraz stan emocjonalny w dniu zdarzenia.

Prokurator odwołał się od wyroku i wniósł o jego uchylenie. Motywował, iż sąd źle zinterpretował u oskarżonego stan silnego wzburzenia oraz przyjął złą kwalifikację, ponieważ w jego mniemaniu poszkodowani byli osobami „urzędowymi”. Sąd Apelacyjny w Warszawie, orzekając w sprawie IA K 549/29 w dniu 31 października 1929 roku, zatwierdził wyrok Sądu Okręgowego w Suwałkach. W rozprawie uczestniczył Adam Aleksandrowicz. Mimo wcześniejszych zapowiedzi, że chce złożyć dodatkowe wyjaśnienia, potwierdził jedynie te, które składał uprzednio. Prawdopodobnie chodziło o widzenie z żoną, którą sąd wezwał na rozprawę odwoławczą. Stawił się także biegły dr Neller, który potwierdził u oskarżonego m.in. „nadwrażliwość i chwiejność nastroju”.

Przebywając w więzieniu, w grudniu 1929 roku Adam Aleksandrowicz wystąpił do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o ułaskawienie, prosząc o darowanie reszty kary lub jej zawieszenie. Podnosił, iż był czterokrotnie ranny, a długoletnia służba wojskowa oraz doznane obrażenia „styrały jego nerwy”. Czynów dopuścił się przy ograniczeniu jego woli. Przypominał, iż był odznaczony orderem Virtuti Militari. W styczniu 1930 roku Sąd Okręgowy w Suwałkach pozytywnie zaopiniował prośbę, Sąd Apelacyjny w Warszawie podjął jednak decyzję odmienną. Z tego względu minister sprawiedliwości nie nadał sprawie dalszego biegu.

Adam Aleksandrowicz odbył karę niemal w całości. Z miejsca osadzenia (Zakładu Karnego w Warszawie przy ul. Długiej 52) został zwolniony warunkowo 30 października 1930 roku. Po wyjściu na wolność przez ponad rok wraz z rodziną mieszkał w Pojezierzu, a w 1932 roku przeniósł się do Suwałk. Ze względu na ciążące na majątku długi, grunt i budynki folwarku Pojezierze zostały zajęte i zlicytowane przez Towarzystwo Kredytowe Ziemskie w Warszawie (później kupił go L. Grochowalski). Adam Aleksandrowicz pozostał bez zajęcia, a jego żona musiała pracować jako urzędniczka pocztowa w Augustowie, a później w Suwałkach.

  

  

W związku z trudną sytuacją rodziny, w grudniu 1931 roku Zofia Aleksandrowicz napisała prośbę o ułaskawienie męża, poprzez zatarcie skazania i zwrot odznaczeń. Podnosiła chwalebną kartę wojskową męża, a także trudną sytuację majątkową oraz osobistą, w szczególności jej i dzieci. Prosiła prezydenta o to, by usunął dane o karalności męża, ponieważ z tego powodu synowie nie mogą zostać przyjęci do korpusu kadetów, a mąż nie może znaleźć pracy. Niestety, prośba nie uzyskała pozytywnej opinii sądów, dlatego minister sprawiedliwości decyzją z 13 grudnia 1932 roku pozostawił ją bez dalszego biegu.

Kolejną prośbę Zofia Aleksandrowicz napisała w kwietniu 1933 roku. Podniosła w niej poprzednie argumenty oraz podała, że sytuacja majątkowa rodziny jest tragiczna. Ich majątek został zlicytowany, popadli też w długi z powodu kosztów procesu sądowego. Jej mąż nie miał pracy, a ona sama została zwolniona z posady na poczcie. Tym razem decyzja była pozytywna i prezydent reskryptem z 3 czerwca 1933 roku postanowił w drodze łaski zatrzeć Adamowi Aleksandrowiczowi orzeczoną wobec niego karę.

Po wyjściu z więzienia Adam Aleksandrowicz usiłował imać się różnych zajęć. Między innymi w grudniu 1936 roku zwracał się do Dyrekcji Lasów Państwowych w Siedlcach o dzierżawę grupy jezior – w tym: Sejny, Białogóry, Sumowo, Stabieńszczyzna. Podawał, że był właścicielem majątku ziemskiego i zna się na gospodarzeniu jeziorami. Powoływał się na swoje zasługi wojenne. Wymieniał, że był dowódcą baonu Sejny, dowódcą pociągu pancernego „Piłsudczyk szeroki”, kawalerem Virtuti Militari. Nie podawał jednak, że miał sprawę karną (w końcu nastąpiło zatarcie skazania) ani że majątek stracił za długi. Jako osoby mogące go zarekomendować wymieniał ministra Adama Koca i ppłk. Adama Rudnickiego. Niestety, nie przekonało to Dyrekcji Lasów Państwowych, gdyż umowę podpisano z Józefem Sobczakiem39.

Sytuacja Adama Aleksandrowicza nie ulegała poprawie. Początkowo pracował jako robotnik w zarządzie drogowym, a następnie imał się prac dorywczych. W 1938 roku jako robotnik sezonowy zarabiał około 5 złotych tygodniowo, a jego żona, zatrudniona w miejskim schronisku dla dzieci, około 50 złotych miesięcznie. Aleksandrowiczowie mieli wówczas jeszcze dwoje dzieci na utrzymaniu40. W latach trzydziestych zamieszkiwali w Suwałkach przy ul. Wigierskiej 47, Emilii Plater 22, a później przy ul. Tadeusza Kościuszki 124.

Trudna sytuacja materialna skłoniła Adama Aleksandrowicza do ubiegania się o pensję należną kawalerom Virtuti Militari. W 1935 roku zgłosił się do dowódcy Suwalskiej Brygady Kawalerii płk. Rudolfa Dreszera z prośbą o interwencję w sprawie wypłat zaległych pensji orderowych. Płk Dreszer występował do sądu o potwierdzenie ułaskawienia. Z podobną prośbą zwróciło się także Koło Bratniej Pomocy POW. Prawdopodobnie prośby Adama Aleksandrowicza nie zostały rozpatrzone pozytywnie, ponieważ korespondencja na ten temat trwała aż do 1937 roku. Zainteresowany pisał m.in. do komendanta garnizonu suwalskiego, do kapituły krzyża Virtuti Militari oraz oficera sztabowego do zleceń II wiceministra Spraw Wojskowych, mjr. Idzika41.

Dalsze losy Adama Aleksandrowicza są znane tylko częściowo. 26 sierpnia 1939 roku, w związku z ogłoszoną mobilizacją, otrzymał kartę powołania do 1. Pułku Saperów Kolejowych. Po stawieniu się w jednostce poinformowano go, że to pomyłka. Jednak, z uwagi na rozpoczęte w dniu 1 września działania wojenne, otrzymał umundurowanie i – w stopniu kapitana – przydział do kompanii saperów. Razem z nią przeszedł szlak bojowy z Chełma w okolice Hrubieszowa, a następnie walczył w grupie operacyjnej gen. Stefana Dąb-Biernackiego. Przez pewien czas przebywał w obozie w Równem, skąd udało mu się uciec i przedostać do Wilna. Tam ukrywał się do września 1940 roku, kiedy został zatrzymany przez NKWD. Jako żołnierz polski, uczestnik walk z 1920 roku, otrzymał wyrok 8 lat obozu pracy. Został wywieziony do Workuty, gdzie przebywał do grudnia 1941 roku. Nie miał kontaktu z rodziną i nie wiedział, że jego syn Marcin poległ w kampanii wrześniowej. Po zawarciu układu Sikorski – Majski Adam Aleksandrowicz skorzystał z amnestii, a po zwolnieniu postanowił wstąpić do tworzącej się Armii Polskiej w ZSRR i 27 grudnia 1941 roku trafił do jednej ze stacji zbornych. Najprawdopodobniej otrzymał przydział do 10. Dywizji Piechoty formowanej w miejscowości Ługowaja (Kazachstan). Jej dowódcą był płk Szmidt. Dywizja opuściła ZSRR w ramach pierwszej ewakuacji (w okresie od 24 marca do 4 kwietnia 1942 roku), nie osiągnąwszy gotowości organizacyjnej42. W Iraku nie była odtworzona. Jej żołnierze zasilili inne jednostki Polskich Sił Zbrojnych na Bliskim Wschodzie, a później 2. Korpusu Polskiego43.

W marcu 1943 roku Adam Aleksadrowicz został pozbawiony stopnia oficerskiego, w jakim służył w kampanii wrześniowej. Nie przywrócono mu też wcześniejszego stopnia porucznika. Jako powód podano omyłkę w powołaniu i sprawę sądową, która wiązała się z pozbawieniem stopnia oficerskiego. W tej sytuacji Aleksandrowicz złożył do Naczelnego Wodza prośbę o przywrócenie stopnia oficerskiego (taka możliwość istniała tylko w drodze łaski), jednak aż do śmierci nie uzyskał odpowiedzi i służył jako zwykły saper w kompanii parkowej (warsztaty) 10. Baonu Saperów.

Adam Aleksandrowicz poległ (zmarł) w dniu swoich urodzin 24 grudnia 1943 roku i został pochowany na Cmentarzu Wojennym w miejscowości Tell el Kebir, około 110 km na północ od Kairu i 75 km na południe od Port Said44.

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł