AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę...

  

  

Tadeusz Radziwonowicz, Marek Sidor

  

"Tajemny testament"

  właściciela podgrodzieńskiego Karolina

  

  

Położony w guberni augustowskiej, w powiecie augustowskim, w gminie Łabno (obecnie na terytorium Białorusi) majątek Karolin alias Łososna nie odznaczał się niczym szczególnym i być może nikt nie zwróciłby nań uwagi, gdyby nie niezwykle ciekawy testament. Sporządził go własnoręcznie na 26 stronach, datował i podpisał 17 września 1864 roku Spirydion Gąsowski 1, jeden z właścicieli Karolina. Następnie włożył go do dużej koperty wraz z listem od swej żony Tekli i opatrzył lakową, podwójną pieczęcią herbową, której tłok od kogoś pożyczył. Być może testament ten otrzymał jeden z suwalskich notariuszy. Dokument nie został jednak z niewiadomych powodów ogłoszony oraz nie trafił do akt notarialnych ani do księgi wieczystej majątku, ale przetrwał do naszych czasów i został przejęty przez Archiwum Państwowe w Suwałkach.

Wiadomo, że w drugiej połowie XVIII wieku właścicielem Karolina był Antoni Tyzenhauz 2. W oparciu o dostępnie w suwalskim archiwum materiały nie można ustalić, w jakich okolicznościach stał się on właścicielem tych dóbr, czy pozyskał je samodzielnie, czy były one już wcześniej w posiadaniu rodziny Tyzenhauzów. Na dobra Karolin Antoni Tyzenhauz wydał listy zastawne na sumę 24 tys. talarów (8 tys. dukatów) na osobę Piotra Dunina Jundziłła – generała adiutanta Wielkiego Księstwa Litewskiego; ten zaś zapisem notarialnym sporządzonym w Warszawie 1 października 1800 roku odstąpił prawo do owej sumy 3 hrabiemu Antoniemu Wołłowiczowi 4.

Antoni Tyzenhauz, umierając, przekazał cały swój majątek, a tym samym i Karolin, najbliższym swym krewnym, rodzeństwu, staroście podolskiemu Ignacemu Tyzenhauzowi, Ludwice z Tyzenhauzów Grabowskiej oraz Zofii z Tyzenhauzów Chomińskiej, wojewodzinie mścisławskiej. W roku 1803, po zrzeczeniu się praw do majątku Zofii z Tyzenhauzów Chomińskiej, hrabia Ignacy Tyzenhauz został „uniwersalnym dziedzicem całego majątku po Antonim Tyzenhauzie podskarbim pozostałego”.

Ignacy Tyzenhauz zmarł 1 października 1822 roku, a cały majątek zapisał czwórce swoich dzieci. Córki, Aleksandra z Tyzenhauzów hrabina Günterowa i Zofia z Tyzenhauzów hrabina de Choiseull Gouffier parowa Francji, zrzekły się praw do spadku na rzecz swych braci hrabiów Konstantego i Rudolfa Tyzenhauzów 5.

Również w 1822 roku, 26 lutego, zmarł hr. Antoni Wołłowicz, który w sporządzonej wcześniej, bo 26 grudnia 1821 roku, w Świacku Wołłowiczowskim dyspozycji testamentowej zapisał sumę zastawną na majątku Karolin swemu synowi hr. Joachimowi Wołłowiczowi, gubernatorowi okręgu białostockiego w latach 1815–1832 6. Do osta- tecznego uregulowania spraw majątku Karolin między Tyzenhauzami a Joachimem Wołłowiczem doszło 26 czerwca 1828 roku. Wtedy przed notariuszem Janem Zapiórkiewiczem spisany został akt, mocą którego „hrabiowie Tyzenhauzowie na kompensatę tego długu rzeczone dobra [Karolin] Joachimowi Wołłowiczowi na własność oddają” 7.

Hr. Joachim Wołłowicz nie był długo właścicielem Karolina. Już 6 lipca 1834 roku, aktem sporządzonym w Świacku Wołłowiczowskim przed notariuszem Wincentym Janem Miculewiczem, sprzedał go za sumę 147 500 złotych polskich Maciejowi Gąsowskiemu, sędziemu pokoju powiatu dąbrowskiego, wcześniej już dzierżawcy tego majątku 8. Gdy 11 lipca 1844 roku Maciej Gąsowski zmarł, na hipotece majątku Karolin zabezpieczonych było wiele zobowiązań. Wobec ich nieuregulowania Dyrekcja Szczegółowa Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego Guberni Augustowskiej wystawiła dobra na sprzedaż. W wyniku licytacji, 24 listopada 1845 roku, Karolin kupili bracia Wojciech, Wiktor i Spirydion Gąsowscy, synowie Pawła i Eleonory z Kalenkiewiczów, może bratankowie Macieja 9.

Wiktor i Wojciech Gąsowscy 8/20 stycznia 1854 roku aktem notarialnym, spisanym przed Walentym Olędzkim, „dziedzictwo dóbr Karolina w częściach na siebie przypadłych zrzekają się i na wyłącznego właściciela tychże dóbr Karolina Brata naszego Spirydiona Gąsowskiego wyznaczaią i Tytuł własności na Jego Imię uregulować zezwalają (…)”. Jak wynika z treści z tego dokumentu, obaj bracia Spirydiona Gąsowskiego zostali już wcześniej spłaceni przez niego na podstawie umów prywatnych10.

Spirydion Gąsowski zabrał się za rozwój majątku. Wymagało to dużych nakładów finansowych, dlatego Spirydion zaciągał pożyczki od osób prywatnych i od Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, a zawsze zabezpieczeniem ich były dobra Karolin. Realizacja zobowiązań nie była łatwa, zwłaszcza wobec Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, gdzie należności trzeba było regulować terminowo. Nieopłacenie raty od pożyczki za grudzień 1862 roku i za czerwiec 1863 spowodowało, że decyzją Dyrekcji Głównej Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego z 19 września roku 1863 dobra Karolin wystawiono na sprzedaż przymusową na licytacji, której termin ogłoszono na 5 czerwca 1864 roku. Jak dowiadujemy się z ostatniego dokumentu datowanego na 16/28 lipca 1864 roku, zachowanego w zbiorze dokumentów dotyczących majątku Karolin, do licytacji nie doszło, ponieważ wszystkie zobowiązania wobec towarzystwa zostały uregulowane11.

Dalsze losy majątku Karolin są trudne do odtworzenia, ponieważ nie zachowały się dokumenty hipoteczne. Wiemy jedynie, że kolejnymi właścicielami tych dóbr byli: Krzysztof Misiukiewicz, Maria księżna Żoil12, w okresie pierwszej wojny światowej Mieczysław Nostic-Jackowski, a w latach dwudziestych ubiegłego stulecia – Bolesław Ostaszewski13.

Około 1880 roku14 dobra Karolin alias Łososna składały się z folwarku Karolin, Fiunkin, przyległości Bojary i Dobrowolszczyzna oraz wsi Karolin. Część dóbr leżała na terenie Cesarstwa Rosyjskiego, a ich granicę wyznaczała rzeczka Tatarka. Całkowita powierzchnia folwarków wynosiła 970 morgów – 543 ha. Lasy znajdowały się na terytorium Rosji. Na terenie dóbr znajdowały się duże pokłady torfu i marglu15. W granicach Królestwa Polskiego znajdowała się gorzelnia i tartak. Na ziemiach cesarstwa działały: browar do warzenia piwa bawarskiego16, plantacja chmielu, dwa młyny wodne urządzone systemem amerykańskim17, cegielnia i smolarnia. Z testamentu wynika również, że znaczna część składników majątkowych została wypracowana przez Spirydiona Gąsowskiego, właściciela, jak się wydaje, o dość szerokich i racjonalnych umiejętnościach gospodarowania.

Bogata treść testamentu jest niezwykle interesująca nie tylko dlatego, że zawiera opis dóbr, ale też z powodu przedstawionych motywów sporządzenia dokumentu, w którym autor oraz pośrednio jego żona zawarli swe poglądy w bardzo istotnych kwestiach, takich jak: rodzina, małżeństwo, wychowanie dzieci, miejsce i rola kobiety w rodzinie. Można więc testament potraktować jako świadectwo czasów i fragmentaryczny opis ziemiaństwa polskiego w okresie niezwykle ważnym i przełomowym nie tylko dla wsi z uwagi na powstanie styczniowe i uwłaszczenie chłopów. Szczególnie wyjątkowe jest to, że treść testamentu, wraz z załączonym doń listem, dotyka spraw osobistych i dramatu małżeństwa Spirydiona i Tekli, a przez to kwestii moralnych i obyczajowych oraz szerszych zagadnień społecznych i prawnych.

1864 wrzesień 7, Karolin

Testament Spirydiona Gąsowskiego, właściciela dóbr Karolin

Oryginał, rkps, Archiwum Państwowe w Suwałkach, Rodzina Smoleńskich i Zawadzkich – spuścizna 1850–1980, sygn. 1.

Testament,

czyli ostatnia ma wola i rozporządzenie zaczynam w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego ªˉAmen.ˉª P

Chociaż jestem w wieku18, w którym można by sobie obiecywać życie dłuższe i nadzieję podhodowania dziatek moich, do czasu ich pełnoletności, jednakże będąc słabego zdrowia, a nade wszystko przestraszony myślą, że dziatki moje i majątek może się dostać w ręce żony19 mojej, która ze wszech miar na zaufanie moje i szacunek nie zasługuje, gdyż przez czas dziesięcioletniego pożycia ze mną nie odpowiedziała żadnemu obowiązkowi, jakie sakrament małżeństwa na kobietę wkłada, nie była bowiem ani dobrą żoną, ani matką, ani gospodynią. Lecz, że to są wady z natury i sposobu wychowania wypływające, żywiłem się nadzieją, że trafnym postępowaniem i uwagami z mej strony potrafię, jeżeli nie sprostować wad wrodzonych, to przynajmniej skierować życie jej na dobrą drogę, chociaż jednak usiłowania me nie odnosiły żadnego skutku i coraz bardziej stawały się głosem wołającego na puszczy, nie miałem jednak żadnego słusznego powodu do rozłączenia się z nią i zrywania związków przez Boga i Kościół uświęconych i zaprzysiężonych oraz osierocenia w ten sposób dzieci moich, którym matka tak jeszcze potrzebną była. Kiedy jednak wpadły mi w ręce pamiętniki własnoręczne tej kobiety, w których pierwszy raz w życiu zrzuciwszy maskę, wypowiedziała całą swoją duszę i namiętność zmysłową już nie do mnie skierowaną, której całkowicie duszą i ciałem oddając się wyraziła chęć niczym nieprzepartą i nie powściągniętą wprowadzenia mi w dom dziecka obcego, które by stanęło równo z mymi do podziału serca mego i funduszu, a nadto jeszcze, że zaślepiona tą występną miłością uważała i dzieci, i męża jako najważniejsze przeszkody do szczęścia jej i tym sposobem stawała się w stosunkach domowych i rodzinnych coraz nieznośniejszą, bo coraz bardziej nie odpowiadającą i zapominającą swoich obowiązków żony, matki i gospodyni. Z tego wypływa wniosek, że w razie mej śmierci żona moja pod wpływem chęci tak bardzo objawiającej się, z pomocą połączonego funduszu ze swoim, łatwo by mogła znaleźć człowieka, co by się chciał z nią połączyć i tym sposobem dzieci moje doprowadzić do żebractwa. Wobec więc takiego położenia rzeczy, rozłączenie nasze stało się koniecznym, co z mej strony za stałe i niczym nienaruszone postanowienie przedsięwziąłem. A gdyby w przypadku mej śmierci dzieci moje i majątek, jaki posiadam, nie dostały się w ręce osoby nie mającej żadnego mego zaufania, które to przekonanie opieram nie na czczych i błahych dowodach, ani też żadnych pozorach, ale na pewnych i niczym niezbitych danych, pośpieszam zapobiec temu na przypadek śmierci mej wypisaniem ostatniej mej woli i rozporządzenia, którym zupełnie Ją od wszelkiego współudziału tak w opiece nad dziećmi, jako też w zarządzeniu majątkiem moim usuwam. Ażebyście i Wy Opiekunowie poniżej wezwani byli przekonani, do jakiego stopnia kobieta ta się zapomniała w czynie, który głównie rozłączenie się nasze zdecydował, i osądzili, czy ona nie była już na drodze do wszelkiej zbrodni nawet, byleby dojść do celu swych marzeń, jak również, czy ja, kierując się sumieniem, mogłem nie zerwać związków tak stających Jej na przeszkodzie do zamierzonego celu, załączam tu własnoręczne Jej pismo, w którym na próżno byście szukali jakiegoś zwrotu do obowiązków, co nieodłączne jest w każdej prawie kobiecie upadającej, jeszcze niezupełnie zepsutej i która kiedykolwiek je czuła i znała. Pamiętniki te razem z tą wolą moją ostatnią zechcecie dzieciom moim, skoro dojdą do pełnoletności okazać, żeby i oni osądzili Rodziców swoich, po czyjej stronie była wina niedożycia naszego z sobą, tak jak sakrament małżeństwa wymaga.

Rozporządzenie to moje dziećmi i majątkiem, zaklinam Was na Boga Wszechmogącego w Trójcy Świętej Jedynego, oby zostało we wszystkim uszanowane, jako ojca, który zza grobu prośbę tę przesyła i każdego, co by się starał w czym je naruszyć, albo zmienić wolę moją, przed Sąd Boga zapozywam. A na Jego Samego Boga Wszechmogącego błagam Was i proszę Jakóbie Szeffer, Szwagrze mój, Ignacy Karwowski, Bracie mój, Eustachy Dziekoński i Janie Augustowski, sąsiedzi moi najlepsi, żebyście byli opiekunami dziatek moich i majątku oraz chcieli zastosować się do instrukcji mojej i rozporządzenia, podług którego będziecie mogli, nie odrywając się od swoich własnych interesów, czuwać nad dobrem sierot po mnie pozostałych i nad niemi samymi. Obowiązek ten wkładam na Was moi mili Braci i Sąsiedzi z prawa, jakie ma chrześcijanin do chrześcijan, nie odmawiajcie mi tej pomocy, a będziecie wynagrodzeni przez Boga w dzieciach Waszych, a od moich należeć się Wam będzie wdzięczność, która jeśli nie Wam, to dzieciom Waszym okażą, bo im zastąpicie miejsce rodziców, których opieki tak bardzo jeszcze potrzebować będą. Nie dziwcie się i nie zrzucajcie z siebie tego obowiązku z racji, że ja mam Braci rodzonych, którzy by mogli Was ludzi obcych w tym zastąpić, bo ja przecie nie zapomniałem, że ich mam i żadnego powodu wyłączenia i oddalenia ich od tak naturalnej opieki nie mam i wiem, że oni bardzo by mogli szczerze i sumiennie wywiązać się z włożonego na siebie obowiązku i z obowiązku krwi nareszcie, ale że jednego z nich wysłano do Rosji, skąd nie wiadomo, kiedy wróci, drugi dobrowolnie wydalił się, a trzeci jest za granicą, a wszyscy zaledwie swoim interesom podołać mogą, nie śmiem więc i nie mogę ich obarczać mymi, ale pomimo to pewny jestem, że w czym tylko będą mogli, przyjdą w pomoc dzieciom moim wraz ze swymi żonami i dziećmi swymi, gdyż znam ich wszystkich, znam serca ich i przeświadczony jestem a i nadto, że poświęcą całą swą możność dla ulżenia Wam moi Drodzy w kłopotach, jakimi Was obarczam i narzucam je śmiało, znając serca, uczciwość i prawość każdego z Was.

Na najdroższą mą Siostrę Annę Szeffer wkładam obowiązek czuwania i kierowania wychowaniem Córek, które, jeśli by uważała, że potrzebują być przy niej, pod jej okiem własnym, to w takim razie, co przeznaczy na ich utrzymanie, wypłacać Jej proszę, a w razie śmierci Siostry mojej zwracam się z tą prośbą do Kochanej Bratowej Wiktorowej i Wojciechowej. W razie zaś śmierci którego z Opiekunów przeze mnie wyznaczonych i uproszonych, albo istotnej niemożności zajęcia się interesami mymi, proszę o zastąpienie go przez którego z Braci moich rodzonych, albo, jeśli oni jeszcze nie będą na miejscach, o wyznaczenie przez Was samych którego z łaskawych sąsiadów podług wyboru i uznania Waszego.

Przede wszystkim staraniem Waszym, moi najdrożsi, być powinno zabezpieczyć się od żony mojej, gdyby nie przyszła do podziału równego z dziećmi mymi pozostałym funduszem po mnie. Ponieważ pewny jestem sądu Waszego, że tego zrobić ona nie powinna, chociaż prawo będzie miała za sobą, z czystym sumieniem, bo będąc żoną moją nie starała się i nie myślała, jak każda inna kobieta, co nabywa prawa do sukcesji po mężu, pracować, ale przeciwnie traciła niepomiarkowanie, dobrowolnie przez swą niedbałość i niechęć do wszystkiego, co należy do gospodyni i dobrej żony. Bronić się zaś od tego można albo odezwaniem się do Niej z tym, żeby odstąpiła od tego, co prawnie mogłoby się Jej należeć, przysyłając formalne zrzeczenie się, dając za powód, że po potrąceniu długów bardzo mało zostaje na rzecz i utrzymanie sierot, albo w razie przeciwnym wystąpienie z tym, że Ona z prawa w Polsce exystującego20 korzystać nie może, dlatego że tameczne21 prawo od spadku, by ją odsuwało, czemu i ja bym uległ w razie Jej śmierci, jak również, że cała waga majątku jest właśnie pod prawem rosyjskim i nareszcie, i nareszcie jeżeli to wszystko nie pomoże, to nie sprzedając już majątku administrować go w ten sposób, żeby po odtrąceniu procentów, podatków i utrzymania dzieci, resztą płacić długi, albo używać na ameliorację22 dóbr, a Jej donosić, że od tego nic dla niej nie pozostało. Mam wszakże nadzieję, że tyle przynajmniej uczciwości i godności się w Niej znajdzie, że mając swój fundusz, nie pożąda tego, co jest Jej dzieci wyłączną własnością.

W razie więc, jeśli Wam się uda ułatwić się w jakikolwiek bądź sposób i upewnić się w tym względzie, najpierwszym zadaniem Waszym moi mili Bracia będzie starać się, jeżeli okoliczności będą po temu, majątek i wszystko, co w nim znajduje się sprzedać, a gotówką pozostałą z tego opłacić interesy moje poniżej wyjaśnione, resztę zaś, jaka pozostanie, ulokować gdzieś w pewnym miejscu lub banku na procent niewysoki, byleby pewny i pod tym warunkiem, gdyby suma mogła być wymagalną i podniesioną w czasie pełnoletności syna i wyjścia za mąż córek. W razie zaś, jeśli by przedsięwzięcie to było nie na dobie, to jest, że jeszcze trzeba, aby z nim poczekać lat kilka, a interesy Was do tego nie nagliły, ponieważ zostawiam Rządcę, w którym pokładam zupełne zaufanie moje i obowiązuję go kontraktem słownie na lat sześć lub dwanaście, z pełną nadzieją licząc na Jego doświadczoną już poczciwość, że wywiąże się z zadania swego, o ile tylko zdolności Jego i możność dozwoli oraz nie opuści przyjętego zobowiązania się aż do czasu pełnoletności syna mego lub sprzedaży majątku. Mając więc takiego człowieka, na którego i Wy Szanowni Opiekunowie możecie się co do ogólnego prowadzenia gospodarstwa i utrzymania kontroli przychodu i rozchodu z różnych źródeł zupełnie spuścić, jak również i utrzymanie gotówki Jemu powierzyć, potrzebować będziecie raz na miesiąc w dzień przez siebie oznaczony zjechać na miejsce, rachunki rozpatrzyć, dowiedzieć się, co w czym zrobiono, co pilniej zrobić jeszcze wypada i jak w każdym szczególe ma sobie Zarządzający poradzić, zaprojektować, jakie zrobić nakłady, które by zysk pewny przynosiły teraz lub na przyszłość, w czym rozchód zmniejszyć, i całą tą Waszą dyspozycję wpisać do protokółu, na które księga uformowaną będzie przez Rządcę, która obejmować będzie szczegółową dla tegoż Rządcy instrukcję przeze mnie mu zostawioną. Jednym słowem, zostawiając wszystko dobrym Waszym chęciom i rozumowi, mam niepłonną nadzieję, że każdy z Was będzie myślał i radził tak, jak urządzacie się w swoim gospodarstwie, a oprócz tego będziecie mieli wzgląd na moje poniżej mające się wypisać pomysły w części pozaczynane, a resztę będące u mnie nadal w projekcie. Was zaś drogi Szwagrze i Bracie Ignacy proszę i częściej, o ile Wam możność dozwoli, Karolin nawiedzać i rady swej nie odmawiać.

Dzieci, jak wiecie, mam troje, syna i dwie córki. Syn potrzebować będzie guwernera, tego przyjąć zaraz wypadnie, byleby oprócz zdolności wymaganych, koniecznie był człowiek w pewnym już stałym wieku, nie młodszy jak lat czterdziestu kilku, gdyż do tego guwernera wypadnie dodać i córkę moją starszą, żeby ją przygotował o tyle, żeby mogła być przyjętą na pensję23. Przy obu zaś, jak również i przy synie zostawiam także umówioną aż do czasu, kiedy córki pójdą na pensję, a syn do szkół Francuzkę Onezimę Boilloin. O guwernera zaś może jeszcze będę miał czas i sposobność także wystarać się i na lat kilka zamówić, jak również o Niemkę do języka niemieckiego, żeby dzieci go się nauczyły, bo tylko tym sposobem mogą znać obce języki i to najmniejszym kosztem, nie licząc nic na wszelkie zakłady publiczne, w których tylko to dziecko z języków korzystać może, które zupełnie przygotowane w nich z domu przychodzi. Tym więc sposobem, nie narzucając dzieci moich nikomu, będzie można przyzwoicie je w domu własnym wychować, aż do czasu edukacji publicznej. Wszystkim tym każdemu z osobna zostawiam instrukcję, podług której postępować i kierować się mają, którą Szanowni Opiekunowie rozkażą sobie okazać i sprawdzić, czy sumiennie i literalnie się do niej stosują. Na przypadek śmierci lub inne okoliczności, z której by wypływałaby potrzeba wydalenia której z tych osób, w takim razie zechcecie na to miejsce drugą równie pewną osobę przyjąć w miejsce ubyłej za dobre wynagrodzenie, byleby była pewność, że zadaniu swemu odpowie. Kontrakty jedne będą mieli u siebie, a drugie egzemplarze przy niniejszym rozporządzeniu załączone.

Oprócz szczegółowej mojej instrukcji zostawiającej się w ręku Rządcy opieczętowanej, projekty moje, które z czasem wykonać by jako niezbędne i niektóre zaczęte już wypada, są następujące. Wypisuję tu je nie dlatego, żebyście Wy Łaskawi Opiekunowie mieli je koniecznie wykonać, albo literalnie się do nich stosować, ale dlatego żeby Wam one obce nie były i gdybyście dyspozycje Wasze do tego, o ile Wam przekonanie dyktować będzie, regulowali, jak również żebyście chcieli postanowić, gdyby co rok, chociaż nieforsowny24 krok ku temu skierowany zrobić, o ile interesy i możność na to dozwolą, byleby ciągle i zawsze nie ustawać na miejscu, bo kot nie postępuje w gospodarstwie i nakładach na nie, ten się cofa, a cofanie musi spowodować upadek zupełny. Takie jest moje przekonanie i tego się trzymając Bogu niech będą dzięki, zostawiam majątek urządzony o tyle, że już o własnych siłach może prowadzić gospodarstwo i postępować coraz dalej. Ale dlatego głównie wyrażam tu moje projekty i myśli, żeby syn mój, który naturalnie z prawa natury zastąpi moje miejsce, wiedział, jakie one były, com zrobił i dlaczego, i żeby się do nich zastosował, nie puszczając się na swoje niedoświadczone jeszcze i młode pomysły, usłuchał głosu i rady dobrze już pomyślanej i obliczonej, a opartej na dwudziestoletnim doświadczeniu.

1. O ile możność dozwoli, starać się co rok powiększać wyrób piwa, gdyż tu, jak widzicie, główny to dochód stanowi i bardzo prędko z lichwą nakład powraca, jak również starać się zawsze o dobrego piwowara25. Ten co jest, zna bardzo dobrze swoją sztukę i dosyć jest zdaje się, o ile go poznałem, sumienny. Z nim także być może zawrę umowę na przeciąg lat sześciu lub dwunastu.

2. Gorzelni, jak tylko okoliczności dozwolą, nie trzymać na siebie, bo stąd tylko wyradza się malwersacja oficjalistów bez żadnej dla właściciela korzyści, a straty są nie obliczone z powodu potrzeby siania kartofli, potrzebującej nawozu, czym ogólny stan gospodarstwa upada z braku coraz większego słomy i paszy ozimej.

3. Młyny, jak można, utrzymywać w dobrym stanie, bo te dają pewny i stały, bez ciągłych nakładów wcale dobry dochód, dziś są wypuszczone w arendę26 na lat trzy, z góry wzięte pieniądze na zapłacenie cegielni pod Grodnem kupionej, z której dochód poniżej wyjaśnię. Co zaś do młynów to potrzebować będę starania około upustów27 szczególnie ten we drodze zupełnie nowego wymagać będzie, ale dopóki tylko można trzeba będzie naprawiać i podtrzymywać. Szwedzki Most zaś urządzony będzie w tym roku na sposób amerykański28, na co arendarze dają osiemset rubli sr[ebrnych] resztę zaś, co będzie kosztować urządzenie ja mam po latach trzech, to jest po skończeniu kontraktu, arendarzom zwrócić i oprócz tego drzewo potrzebne do urządzenia daję bezpłatnie, ale też cena tego młyna będzie o wiele wyższa, bo będzie pytlował29 cztery razy tyle i mąkę wyda daleko wyższego gatunku.

4. Karczmy są wypuszczone w dobrej cenie, to jest sześćset rub[li] sr[ebrnych] rocznie, te, żeby i nadal utrzymać, byłoby bardzo szczęśliwie.

5. Smolarnia30 teraz idzie na jedną bańkę31 i płaci po rub[li] sr[ebrnych] dziesięć miesięcznie, ale warto by innego arendarza poszukać, który by pędził smołę forsowniej32, to by robiło większy dochód. Zrobiłem kroki do Warszawy do Domu Komisowego Herman Kleynadel, który ma mi przysłać amatora33 do pędzenia terpentyny34, to byłoby nierównie korzystniej.

6. Co do urządzenia pól wypadnie zachować rotację zaprowadzoną dziewięciopolową w Karolinie i takąż częściową po pięć morgów35 w każdej zmianie w Fiunkinie, a resztę starać się wydzierżawiać za pieniądze przez licytację, co w tym roku, jeżeli mi Bóg dozwoli aprobuję. Jeżeli to się uda, to żeby brać rocznie po rublu z morga za oziminę i jarzynę, daleko by korzystniej było, jak oddawać na trzeciaki36, których więcej rozkradają, jak odwożą do dworu. I w takim razie najlepiej by było zostawiając tylko sobie w płodozmianie37 po dwadzieścia morgów w każdym polu samej najlepszej ziemi w Karolinie, a po pięć morgów w każdym poletku w Fiunkinie, resztę oddać przez licytację na czynsz.

7. Wykopałem kanał, który mi około tysiąca rubli sr[ebrnych] kosztuje, za wioską, o którym kochany Jakub szwagier mój wie, szkoda by zaniechać zaczętej już roboty tej, lecz że to znacznego nakładu potrzebowałoby, gdyby chcieć coś tam na tej wodzie zrobić, dobrze by było zgodzić ogólnie cieślę, do postawienia upustu, do którego dokopać kanał i wodę doprowadzić, a wtenczas ogłosić o tym, że jest taka woda. Może się znajdzie jaki amator do postawienia jakiegoś zakładu wodnego z prawem korzystania z niego przez umówioną liczbę lat, o którego to amatora jest bardzo łatwo w tych stronach, bo nawet już się do mnie zgłaszali, albo też przy sprzedaży dóbr całych, mieć to na szczególnej uwadze wypada. Między kanałem tym a rzeką jest przestrzeń pewna łąk nie bardzo urodzajnych, na których projektowałem sobie wykopać sześć sadzawek lub więcej, w miarę potrzeby, i zaprowadzić rybołówstwo prawidłowe, które w położeniu tak bliskim miasta mogłoby bez wielkiego nakładu dawać pewny stały i ciągły dochód niezaprzeczenie.

8. Wykopałem drugi kanał, który mię także przeszło sześćset rub[li] sr[ebrnych] kosztuje, celem osuszenia ługa38, mającego przestrzeni morgów dwadzieścia, napełnionego szlamem39 napływowym na kilka łokci40 grubości, lecz że kanał ten jest w lecącym piasku, a zatem ciągle się zasypuje i nie dozwala zejść wodzie, potrzeba zatem albo wymurować kamieni polnych rurę taką, albo z dylów urządzać dren41, żeby przez ten woda schodziła, a następnie po osuszeniu można by połowę szlamu zdjąć, a na reszcie pozostałej założyć chmielnik42, który obecnie jest w bardzo złym miejscu i gruncie założony, a na drugiej połowie kapuśnik43 na większą skalę, oba bardzo znaczne źródła dochodu, na który zrobiwszy nakład bardzo by się prędko i w dwójnasób zwrócił.

9. Zrobiłem ogólny pomiar dóbr i sformowałem z gruntów folwarcznych trzy folwarki mające przestrzeni w ogóle morgów 1.080 ziemi ornej, a mianowicie przy folwarku Karolinie morgów 450, przy Fiunkinie morgów 360, przy trzecim jeszcze nie zaczętym budować się mającym być na stronie rosyjskiej pod lasem prawie na pewno karczmy Dobrowolszczyzny morgów 270. Las podzielony jest na osiemdziesiąt porębów, a w każdym zdaje mi się, że jest po 17½ morgów, które na każdy rok wyznaczone być powinny przez geometrę44 podług mapy, i z tych porębów ciąć na własną potrzebę i na sprzedaż, która gdyby była każdego roku pewną i niezawodną, potrzeba przygotować drzewo w sążnie45, żeby było na każde zapotrzebowanie suche, to i płacą drożej i kupiec zawsze pewny. Na potrzebę zaś własną do budowli, to można brać i z następujących cięć lub dalej bezwzględnie, byleby po lewej stronie gościńca46 dubnickiego, bo po prawej stronie jest drzewo lepszego gatunku, które za lat dziesięć lub piętnaście będzie bardzo towarnem.

10. Założona jest cegielnia, na której rocznie bez wielkiej forsy można wyrobić cegły sto tysięcy, od której płaci się zupełnie gotowej po cztery ruble od tysiąca strycharzowi47, to jest od wykopania gliny, od roboty cegły i wypalenia onej, czystego więc zysku po sprzedaży tysiąca zostaje po rubli sr[ebrnych] sześć, sprzedając po rubli sr[ebrnych] dziesięć, jaką to cenę bardzo chętnie płacą, czyli od stu rubli sr[ebrnych] sześćset. Sprzedaż bardzo łatwa i konkurencja jest dostateczna, idzie tylko o to, że trzeba na to zaforsować z góry rub[li] sr[ebrnych] czterysta.

11. Kupiłem drugą cegielnię za Grodnem ze wszelkimi budowlami i porządkami potrzebnymi, w której ugodzony jest strycharz dać mi zupełnie gotową cegłę wypaloną swoim drzewem po rub[li] sr[ebrnych] sześć i pół za tysiąc, jest więc czystego zysku od tysiąca po rub[li] sr[ebrnych] trzy i pół. Bardzo zaś łatwo można zrobić i wyprzedać od dwustu do pięciuset tysięcy, tylko potrzeba darować strycharzowi forszus48 na kopanie gliny zimową porą, później wiosną na strychowanie, bo on sam forszusować nie jest w stanie, a jak się pierwszy piec od pięćdziesięciu tysięcy sprzeda, to już fabryka może iść o własnych siłach. Cegielnia ta jest kupiona na lat szesnaście, z których trzy już minęło za opłatą rocznego czynszu 25 r[ubli] s[rebrnych]. Po wyjściu tych lat budowle, które są moją własnością, zabiorą się i piece także, z których może być cegły taka masa, że można by bardzo piękną i dużą kamienicę postawić w Grodnie albo na ten cel sprzedać oną. Na własność zaś wieczystą zostanie kopalnia kredy w Miołach, z której korzyść lubo niewielka, ale po rubli pięćdziesiąt do dwustu można mieć co rok, czystych w zysku, bez żadnego nakładu. Dają bowiem po sześć i więcej rubli od kubika49 kosztem kupującego wykopanego, a korzystać z tego do wyczerpnięcia tej kopalni można przez nieskończoną liczbę lat, byleby mieć kogoś do kontrolowania liczby kubików.

12. W Grodnie jest założona bawarya50, za którą opłacam do skarbu za bilet i za lokal sto pięćdziesiąt rub[li] sr[ebrnych] oraz dałem meble i inne porządki Żydowi Chaykielowi Lipszyc, którego można i nadal tam zostawić, bo jest dosyć sumienny i prowadzi handel ten dosyć dobrze. Daje ona czystego zysku do trzystu rub[li] sr[ebrnych] w rok, bo za każdą beczkę tam sprzedaną opłaca mnie rubli sr[ebrnych] szesnaście i pół, a zwyczajnie taka beczka sprzedaje się po rub[li] sr[ebrnych] dziesięć, bardzo więc się wypłaca bez żadnego ambarasu i nakładu.

13. Była w Grodnie i druga taka bawarya, którą z powodu niewypłatności utrzymujących zwinąłem. Pozostały po niej meble, bilard z całym przyrządem, lustra i inne porządki, które są u Małki Kaufman kupcowej, przez nią z pomocą policji przyaresztowane bez żadnej słusznej zasady. Rozwinąłem z nią proces, który prowadzi i pilnuje Albert Górski, były asesor, mieszkający teraz w Grodnie. Trzeba będzie tego dochodzić, bo wartość tego wszystkiego jest przeszło kilkaset rubli sr[ebrnych] bez żadnej racji i powodu przyaresztowanego przez zapłaconą przez nią policję, kiedy ja rzeczywiście nic jej niewinnym.

14. Trzymałem w dzierżawie cztery bufety na drodze żelaznej warszawsko-petersburskiej, to jest Porzecze, Grodno, Sokółkę i Białystok, której to dzierżawy z racji wypadków przeszłorocznych51 zrzekłem się, do czego miałem bardzo słuszną zasadę, bo skoro zamiast pasażerów zaczęło jeździć tylko wojsko, które mając swoją żywność, nic kupować nie potrzebowało, trudno więc było dalej je trzymać. Zrobiłem w tym względzie zrzeczenie się i podałem pretensje moje na trzy tysiące rubli sr[ebrnych] przeszło, które oprócz niektórych, są bardzo uzasadnione jako to; zwrot za pobudowanie czterech murowanych z cegły lodowni52, za meble, za bilety skarbowe, z których nie użytkowałem itd. Ponieważ odzywałem się cztery razy w przeciągu roku do Głównej Rady Dróg Żelaznych Rosyjskich w Petersburgu i żadnej na to nie odebrałem odpowiedzi. Posłałem to do Warszawy na ręce Domu Komisowego Herman Kleynadel, żeby poruczyli adwokatowi rozwinięcie procesu.

15. Najważniejszą i najbardziej zasługującą na uwagę i starania jest sprawa z włoś- cianami wsi Karolin. Z dwudziestu czterech niegdyś gospodarzy zastał ukaz najwyższy 1846 roku53 wydany tylko całogruntowych54 pięciu, półgruntowych55 dziesięciu i jednego ogrodnika. Stąd wypada, że jeśliby zostali na gruntach swoich dawnych, utworzyłyby się szachownice niepojęte i gospodarstwo dworne racjonalne, postępowe stałoby się niepodobnym. W roku 1856 przy ogólnym pomiarze dóbr zrobiłem to, że grunta ich rozrzucone na tej i na tamtej stronie granicy wymierzyłem w jednym kawale koło wsi z dodatkiem do trzydziestu morgów każdemu całorolnemu, a do piętnastu półgruntowemu, czego dawniej nie mieli, co oni, chociaż wyraźnie nie powiedzieli, że przyjmują i zgadzają się, jednak obrabiali do tej pory tak jakem wyznaczył. Obecnie, gdy ukazem najwyższym [ukaz carski z 2 marca 1864 roku, nadający chłopom na własność posiadane przez nich grunty] powiedziano, że włościanie mają prawo do gruntów, które w roku 1846 posiadali, czego oni bardzo się chwycą, sądząc bardzo naturalnie, że z tych gruntów, które pozostaną dla dworu między ich gruntami, sami tylko korzystać będą. Nie widzę innego środka, jak nie odnosząc się do nich samych i nie licząc na dobrowolną umowę, co już ja po kilkakroć próbowałem nadaremnie, udać się wprost do rządu z prośbą o konieczne rozseparowanie gruntów i siedzib ich nawet z powodu tego, że łąki i grunta dworne będąc bliżej ich jak własne, narażają dwór na ciągłe straty i szkody i nie dają możności pomyślenia nawet o rozwinięciu gospodarstwa prawidłowego. Trzeba więc zaproponować rządowi wszelkie, jakie być mogą, wymagane korzyści dla włościan, byleby zostali przesiedleni w miejsce przeze mnie oznaczone, które jest zupełnie w tych samych warunkach nad rzeką i łąką, jak mają teraz, grunta zaś będą mieli prawie te same, które im w roku 1856 wyznaczyłem, a łąki zacząwszy od Tatarszczyzny, przekopów, klina polskiego i ruskiego i dalej ku dworowi tak jak wypadnie, oraz wygon56 przy tychże. Aby dojść do tego celu trzeba ofiarować, zacząwszy od tego, że doda się im po dziesięć morgów gruntu, łąk po parę morgów więcej, wygonu także, drzewa na zabudowanie całe, drzewa na opał po furze w tydzień w gałęziach, nawet przez pewną liczbę lat aż do dziesięciu dwór zobowiąże się płacić za nich podatek gruntowy. A jeśli to wszystko jeszcze nie osiągnie pożądanego celu, wystąpić w ostateczności z tym, że się odda grunta ich darmo, bez żadnego ze strony rządu wynagrodzenia, byleby dojść do tego, żeby byli zupełnie odseparowani, to chociaż to się straci na tym kilka tysięcy rubli, ale wartość i ogół majątku dwójnasób na tym zyszcze, bo będzie miał dobrą ziemię i w swoim obrębie i w takim razie oddzieliwszy się same lepsze grunta do dworu, można by mieć dobry kawał ziemi niezawodnej i bardzo wdzięcznej, a resztę co tylko pozostanie, oddawać na czynsz, liczbę parobków zmniejszyć, zmniejszy się także ilość wydawana na najemnika, a dochód z gruntu o wiele się podwyższy, to już jest rzecz pomyślana i obli- czona przeze mnie, że nie strata, ale zysk znaczny się otrzyma na oddaniu nawet darmo włościanom, byleby żadnej z dworem tak w gruntach, jako też w łąkach i pastwiskach nie mieli styczności.

W razie dojścia do tego, żeby grunta siedzibne teraźniejsze ich należały do dworu, to albo z nich wypadałoby zrobić trzy poletki do dziesięciu obecnych i w ten sposób sformować pół dwanaście w Karolinie, składająca się z samych lepszych gruntów, albo cały ten kawał siedzibny włączyć do tego folwarku, co będzie pod Dobrowolszczyzną.

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł