AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE TOWARZYSTWO NAUKOWE
Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę... |
Krzysztof Skłodowski
Popiersie patrona 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich
19 maja 2002 roku przed budynkiem Muzeum Okręgowego w Suwałkach odbyła się uroczystość powtórnego odsłonięcia popiersia patrona 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich, płk. Jana Hipolita Kozietulskiego. Powtórnego, ponieważ po raz pierwszy ceremonii tej dokonał 2 lipca 1930 roku prezydent Ignacy Mościcki, który przebywał w Suwałkach na trzydniowych obchodach dziesięciolecia 3. Pułku Szwoleżerów. Odlany w brązie wizerunek Kozietulskiego zdobił pułkowe koszary przy ulicy Sejneńskiej do września 1939 roku, wówczas bowiem został ukryty przez opuszczających miasto szwoleżerów, a odnaleziony kilka miesięcy później przez Niemców zaginął, by do Suwałk powrócić dopiero po wielu latach. 3. Pułk Szwoleżerów Mazowieckich im. płk. Jana Kozietulskiego powstał w lipcu 1920 roku w krytycznym momencie wojny polsko-bolszewickiej jako 201. Ochotniczy Pułk Szwoleżerów. W uznaniu zasług wykazanych na froncie pułk nie podzielił losu innych oddziałów rezerwowych i ochotniczych, rozformowanych po zakończeniu działań wojennych, a rozkazem z 27 grudnia 1920 roku – jak wówczas pisano – „został zrównany ze starymi pułkami jazdy i przemianowany na 3. Pułk Szwoleżerów Mazowieckich” 1. Początkowo pułk stacjonował w Płocku, a później w Wołkowysku, by w końcu maja 1922 roku trafić do Suwałk, gdzie zakwaterował w koszarach przy ulicy Sejneńskiej, odziedziczonych po rosyjskim 2. Lejb-Huzarskim Pawłogradzkim Pułku Imperatora Aleksandra III 2. Już od początku lat dwudziestych szwoleżerowie z dumą nosili imię płk. Jana Kozietulskiego, choć nazwę pułku w pełnym jej brzmieniu władze wojskowe oficjalnie zatwierdziły dopiero w roku 1938. Zawarty w niej przymiotnik „Mazowieckich” wskazywał na pochodzenie większości ochotników, którzy zasilili szeregi pułku w czasie jego formowania, natomiast imię Kozietulskiego było odwołaniem do tradycji szwoleżerskiej epoki napoleońskiej. (Warto nadmienić, że J. H. Kozietulski, jeden z najsłynniejszych napoleonidów, już po upadku cesarza i powrocie do kraju, na krótko związał swoje losy z Augustowem, bowiem w styczniu 1815 roku objął dowództwo 4. Pułku Ułanów, gdzie przez prawie dwa lata podległy mu pułk kwaterował). Przywiązanie do chlubnej tradycji szwoleżerów gwardii oraz szczególna pamięć i cześć, jaką otaczali swojego patrona suwalscy szwoleżerowie, nie ograniczały się jedynie do nazwy, a znajdowały swój wyraz również poprzez inicjały J. K. umieszczone na: pułkowej odznace obok szwoleżerskiego słońca oraz monogramie noszonym od 1938 roku na naramiennikach mundurów. Wielokrotnie pułkowe delegacje odwiedzały dworek w Małej Wsi, w którym Kozietulski spędził ostatnie dni swego życia oraz jego grób znajdujący się w kryptach kościoła w Belsku koło Grójca. Szwoleżerowie szczycili się także posiadaniem urny z ziemią spod Somossiery przywiezioną z Hiszpanii przez prof. Adolfa Szyszko-Bohusza, a odebraną 29 kwietnia 1931 roku przez delegację oficerów z rąk prezydenta Ignacego Mościckiego. Do tradycji nawiązywały także wprowadzone w 1928 roku pułkowe barwy, wzorowane na barwach 3. Pułku Szwoleżerów Litewskich Gwardii Cesarskiej – srebrny proporczyk z przebiegającą przez jego środek żółtą żyłką, żółty otok i wypustka na czapce (dzięki nim szwoleżerowie zyskali miano „słoneczników”) oraz takież lampasy, dodające szyku spodniom do ubioru wieczorowego. W relacji z przebiegu uroczystości odsłonięcia pomnika patrona w 1930 roku, który usytuowano na wprost bramy głównej pułkowych koszar 3, zamieszczonej w tygodniku „Żołnierz Polski” pisano: „W dniach 30 czerwca, 1 i 2 lipca [1930 roku] pułk nasz obchodził święto swego dziesięcioletniego istnienia. (...) [2 lipca] na błoniach podmiejskich zebrał się cały garnizon suwalski. O godz. 10 przybył p. Prezydent [Ignacy Mościcki] i dokonał przeglądu całego garnizonu, poczem udał się przed ołtarz i wysłuchał mszy polowej. Kłusem wracaliśmy z defilady do koszar, bo spieszyliśmy na nową uroczystość – odsłonięcie pomnika szefa naszego pułku płk. Kozietulskiego. (...) Odsłonięcia dokonał p. Prezydent. Jakże cudowna była ta chwila, gdy symbol wielkiej dzisiejszej Rzeczpospolitej, pan Prezydent, stał przed symbolem naszej rycerskiej tradycji, zakutej w brąz popiersia płk. Jana Hipolita Kozietulskiego! Zaczem w obecności pana Prezydenta, nastąpiła dekoracja „krzyżem zasługi” (...).Po dekoracji przedefilował pułk przed pomnikiem swego szefa. Po pożegnaniu p. Prezydenta odbyły się popisy szwoleżerów, składające się z woltyżerki polowej, konkursu władania białą bronią, karuzeli z walką pióropuszy i najrozmaitszych innych gier żołnierskich (...)” 4. Autorem wizerunku J. H. Kozietulskiego, który przez blisko dziesięć lat zdobił szwoleżerskie koszary, był ceniony artysta rzeźbiarz Stanisław Jackowski (1887–1951), twórca wielu portretów, m.in. popiersia Józefa Piłsudskiego i Józefa Dowbór-Muśnickiego, grobowca Bolesława Prusa i rzeźb na pomniku Obrońcom Warszawy 1920 roku znajdujących się na warszawskich Powązkach, pomnika Niepodległości w Grudziądzu, pomnika Jana Kilińskiego w Warszawie oraz licznych postaci i aktów kobiecych. Natomiast odlew popiersia Kozietulskiego, co wynika z napisu umieszczonego obok sygnatury autora na jego podstawie, wykonano 21 czerwca 1930 roku w Zbrojowni Warszawskiej. Pomnik usytuowano na niewielkim, wybrukowanym dookoła wzniesieniu, a jego cokół ozdobił napis: SZEFOWI SWEMU / J.K. / KOZIETULSKIEMU / BOHATEROWI SOMO-SIERRY / 3 PUŁK SZWOLEŻERÓW / MAZOWIECKICH. Jednocześnie główną bramę pułkowych koszar, a w zasadzie podtrzymujące ją masywne, betonowe słupy, zwieńczyły brązowe odlewy szwoleżerskich czak. Odtąd też w pobliżu pomnika odbywały się najważniejsze pułkowe święta i uro- czystości, wręczenia awansów, dekoracje i pożegnania odchodzących z pułku oficerów i rezerwistów, a okolicznościowe fotografie z wizerunkiem patrona w tle stały się jedną z najpopularniejszych pamiątek służby w szwoleżerskich szeregach 5. Około dwudziestoletni pokojowy okres pobytu 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich w Suwałkach przerwał wybuch drugiej wojny światowej. W pierwszych dniach września 1939 roku szwoleżerowie osłaniali rejon Bakałarzewa i Raczek, Wówczas też jako jeden z nielicznych oddziałów Wojska Polskiego pułk przeprowadził udany wypad na terytorium przeciwnika, do leżącej poza granicą z Prusami Wschodnimi miejscowości Cimochy – Reuss. Wkrótce jednak nadeszły rozkazy nakazujące pułkowi opuszczenie Suwałk i odmarsz w rejon Zambrowa, by wesprzeć siły broniące linii obronnych na Narwi. Wówczas też pojawiła się konieczność zapewnienia bezpieczeństwa dla pomnika patrona. Dowódca pułku, płk Edward Milewski, w relacji z przebiegu kampanii wrześniowej zapisał: „Zdejmujemy z cokołu pomnik brązowy szefa pułku płk. Kozietulskiego i zakopujemy w ziemi. Z powodu nadmiernego ciężaru nie było mowy o zabraniu go z nadwyżkami” 6. Niebawem pułk odmaszerował na południe, a do miasta wkroczyli najpierw Rosjanie, a kilkanaście dni później – Niemcy. W tym czasie szwoleżerowie toczyli ciężkie walki m.in. koło Choromań, Olszewa, by zakończyć swój szlak bojowy w bitwie pod Kockiem. W uznaniu wykazanego w walce męstwa, w roku 1966 sztandar pułku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Virtuti Militari 7. Pierwsze lata powojenne nie sprzyjały poszukiwaniu pamiątek międzywojennej historii; do losów pomnika wrócono więc dopiero w latach sześćdziesiątych. Wówczas bowiem próbę jego odnalezienia podjął rtm. Adam Malewski wraz z grupą byłych żołnierzy i oficerów pułku. Niestety, poszukiwania te zakończyły się fiaskiem, podobnie zresztą, jak prowadzone na początku lat dziewięćdziesiątych z inicjatywy ówczesnego dowódcy stacjonującej w Suwałkach 11. Centralnej Składnicy Sprzętu Samochodowego i przed- stawicieli Służby Ochrony Zabytków. Na własną rękę wielokrotnie teren szwoleżerskich koszar penetrowali też eksploratorzy i poszukiwacze militariów. Rozwiązanie zagadki i wyjaśnienie przyczyny niepowodzeń przyniosła dopiero relacja byłego szwoleżera Wacława Gudajtysa, nadesłana w odpowiedzi na jeden z prasowych apeli i zamieszczona w suwalskim tygodniku „Krajobrazy”, którą ze względu na jej znaczenie przytaczam niemal w całości: „W marcu 1940 roku szedłem do miasta. Przechodziłem obok koszar swego pułku. Na ich terenie, naprzeciw bramy głównej, zauważyłem Mozerysa (ojca), Józefa Łabudzia i Antoniego Rakowskiego. Pracowali przy jakichś robotach ziemnych, Rakowski zagadnął mnie, ale nie mogłem wejść za bramę, bo stał w niej niemiecki żołnierz. Prawie w tej samej chwili łopata jednego trafiła na coś twardego. Z ziemi wystawał brązowy odlew pagonu przy mundurze. Wszyscy domyślili się, co odkryli. Mozerys ocenił pesymistycznie: teraz to już pójdzie na kulki. (...) Reszta wydarzeń zdawała się potwierdzać przewidywania Mozerysa. Przyjechał samochód. Po dwóch balach wtoczono Pułkownika »na pakę« i odwieziono w kierunku miasta” 8. Bez odpowiedzi pozostanie chyba pytanie, czy było to znalezisko przypadkowe? Chociaż cytowana relacja tego nie rozstrzyga, wiele przemawia za tym, że miejsce ukrycia pomnika mógł wskazać Niemcom przydzielony do 3. Pułku Szwoleżerów w drugiej połowie lat trzydziestych oficer kontraktowy narodowości ukraińskiej, mjr Piotr Diaczenko. Diaczenko pełnił w pułku funkcję drugiego zastępcy dowódcy, jednak jako oficer kontraktowy nie mógł mieć wglądu do referatu mobilizacyjnego, spraw poufnych oraz tajnych, a we wrześniu 1939 roku, zgodnie z obowiązującą procedurą, został odsunięty od pełnionej funkcji i odesłany do nadwyżek. Niewykluczone jednak, że zanim opuścił Suwałki, mógł uczestniczyć w ukryciu pomnika. Po kampanii wrześniowej Diaczenko trafił na Litwę, gdzie został internowany, a w trakcie pobytu w obozie swoim niegodnym zachowaniem spowodował protokolarne oświadczenie byłych kolegów dyskredytujące go jako oficera Wojska Polskiego. Już od lat trzydziestych Diaczenko współpracował z niemiecką Abwehrą, dlatego też najpewniej dzięki interwencji Niemców szybko opuścił obóz, by wiosną 1940 roku wrócić do Suwałk i objąć kierownictwo ulokowanej tu placówki wywiadowczej. Mając to na względzie, nie trudno więc połączyć powrót Diaczenki do Suwałk z odnalezieniem przez Niemców pomnika 9. Choć po zapoznaniu się z relacją Gudajtysa wydawać by się mogło, że pomnik zaginął bezpowrotnie, najprawdopodobniej przetopiony w hucie, pesymistyczne przewidywania jego mimowolnych odkrywców nie znalazły jednak potwierdzenia, a popiersie – mimo tego, że zostało wywiezione w głąb Niemiec – przetrwało zawieruchę wojenną. W początkach 1949 roku odnalazła je, działająca w regionie Schlezwig Holstein i Hamburga, „Misja Rad Salzuflen” Biura Rewindykacji i Odszkodowań Wojennych. Jak wynika z dokumentów zachowanych w zbiorach Archiwum Akt Nowych, popiersie odnaleziono wraz z kilkunastoma innymi rzeźbami i wyrobami z brązu w składach Norddeutsche Affinerie i Zinkwerke w Hamburgu i przekazano do dyspozycji Naczelnej Dyrekcji Muzeów i Ochrony Zabytków. 4 marca 1949 roku z Hamburga rzeźby wyruszyły dwoma wagonami do składów firmy C. Hartwig w Warszawie, skąd 17 i 18 marca trafiły do magazynów Muzeum Narodowego, znajdujących się w ujeżdżalni przy pałacu w Wilanowie. Trzeba dodać, że popiersie Kozietulskiego miało jednak wiele szczęścia, gdyż z „niemieckiej niewoli” powróciło niemal bez szwanku, w odróżnieniu od innych odnalezionych wraz z nim dzieł, wśród których znalazło się wiele znacznie zniszczonych, m.in. krakowski posąg Mickiewicza oraz związane z nim cztery postaci alegoryczne T. Rygiera. W specyfikacji transportu sporządzonej przed wysyłką rzeźb z Niemiec przez ppor. W. Kolendo, przedstawiciela BROW, oficera łącznikowego Polskiej Misji Restytucyjnej, stwierdza się bowiem m.in: „1. Posąg Mickiewicza (głowa wyłamana); 2. Posąg kobiety z lirą i dzieckiem (prawe palce kobiety i ciernie korony ułamane); 3. Jeden orzeł (ułamane nogi); 4. Gałąź palmy z mieczem; 5. Biust księcia Józefa Poniatowskiego (...)”10. Wprawdzie cytowany dokument obejmuje jeszcze jedenaście pozycji, interesujący jest jednak zapis piąty o popiersiu Poniatowskiego. Notka ta odegrała bowiem niebagatelną i dość przewrotną rolę w dalszych dziejach popiersia bohatera Somosierry. Otóż, sporządzający specyfikację ppor. Kolendo, prawdopodobnie wskutek niewiedzy, pośpiechu, a być może sugerując się wyraźnym podobieństwem dwóch słynnych napoleonidów, błędnie określił odnalezione w Hamburgu popiersie, nadając mu miano „Biustu księcia Józefa”. Ta z pozoru błaha, a mając na względzie ówczesne warunki zrozumiała pomyłka, została niestety powielona przez warszawskich muzealników i odsłonięte w Suwałkach w 1930 roku popiersie patrona 3. Pułku Szwoleżerów, trafiło do inwentarzy Muzeum Narodowego w Warszawie jako wizerunek księcia Józefa Poniatowskiego. Z magazynów w Wilanowie, popiersie przekazano w 1988 roku do warszawskich Łazienek, gdzie rok później stanęło na skromnym cokoliku, skryte za bujną kępą krzewów, w pobliżu pałacu Myślewickiego. Dopiero po tym wydarzeniu, właściwej interpretacji dzieła Stanisława Jackowskiego dokonała kustosz Działu Rzeźby Muzeum Narodowego w Warszawie Hanna Kotkowska-Bareja, a Kozietulski vel Poniatowski odsłonił swoje prawdziwe oblicze i zyskał właściwe mu miano. Kontakt z Hanną Kotkowską-Bareją, nawiązany przez pracowników Muzeum Okręgowego w Suwałkach w 2000 roku w trakcie przygotowań do wystawy poświęconej 3. Pułkowi Szwoleżerów Mazowieckich, zainicjował z kolei starania suwalskich muze- alników, wsparte przez władze Suwałk, o przywrócenie miastu jego historycznej pamiątki. Po trwających około roku negocjacjach, przedstawieniu przez suwalskie muzeum bogatej dokumentacji potwierdzającej pochodzenie i „tożsamość” rzeźby 13 listopada 2001 roku popiersie zostało przekazane do jego zbiorów11. Po przeprowadzeniu koniecznych prac konserwatorskich w laboratorium Muzeum Narodowego w Warszawie w grudniu 2001 brązowa podobizna Kozietulskiego wróciła do Suwałk, by trafić na sale wystawowe i wzbogacić czasową ekspozycję poświęconą 3. Pułkowi Szwoleżerów Mazowieckich. Ostatecznie wędrówkę pomnika zakończyła wspomniana we wstępie uroczystość, która odbyła się 19 maja 2002 roku, przy udziale weteranów 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich oraz w asyście podtrzymujących tradycje międzywojennej kawalerii szwadronów im. 10. Pułku Ułanów Litewskich z Białegostoku i 5. Pułku Ułanów Zasławskich z Wyszkowa. Warto nadmienić, że tak jak przed 72 laty, uroczystość zakończyły zawody i pokazy sprawności ułańskiej oraz konkursy hippiczne, które zorganizowało suwalskie muzeum podczas drugiej edycji Pikniku Kawaleryjskiego, nawiązującego do tradycji kawaleryjskich Suwałk.
|