AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE TOWARZYSTWO NAUKOWE
Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ... |
Wojciech Batura
Poszukiwania i pozyskiwanie surowców do budowy Kanału Augustowskiego
Kiedy w czerwcu 1824 roku władze Królestwa Polskiego i Rosji, za aprobatą cara Aleksandra I, podjęły realizację zamysłu wyprowadzenia handlu wiślanego do Bałtyku, poza granicami Prus, poprzez budowę kanałów Narew-Niemen i Niemen-Windawa, nie zdawały sobie w pełni sprawy z piętrzących się trudności technicznych. Problemy przełamywali wykonawcy, oficerowie Kwatermistrzostwa Generalnego oraz Korpusu Inżynierów Wojsk Polskich. Największy kłopot stanowiło znalezienie spoiwa odpornego na działanie wody, które by zapewniło trwałość budowli hydrotechnicznych 1. Jednocześnie z prowadzonymi pracami projektowymi oraz regulacją rzek Biebrzy i Netty zaczęto poszukiwania odpowiednich złóż wapiennych. Już 22 lipca 1824 roku szef robót, podpułkownik Ignacy Prądzyński 2, wystąpił z apelem, wzywając "wszystkich dziedziców dóbr prywatnych, szczególniej zaś wójtów gmin i burmistrzów, naddzierżawców dóbr rządowych, iżby przekonywali się i wywiadywali o miejscach, w których by się znajdowała znaczna obfitość kamieni w szczególnie dobrym gatunku wapiennych". Wyznaczył on wówczas nagrodę do kwoty aż 2000 złotych polskich, równowartość 1300 dniówek roboczych pracowników fizycznych, jednak uzależniając jej wysokość od wartości złóż. Apel szybko (7 sierpnia) opublikowano w Dzienniku Urzędowym Województwa Augustowskiego z klauzulą poparcia władz wojewódzkich. Na ich polecenie ogłoszenie zostało "obębnione" po wszystkich ośrodkach miejskich ówczesnego województwa. Woźny magistracki przy odgłosie werbla zwoływał mieszkańców w miejscach szczególnych zgromadzeń (na przykład na rynku) i donośnym głosem odczytywał treść ogłoszenia. Zobowiązano także wszystkich proboszczów do przedstawienia tych "publikat" w kościołach, po mszy 3. W dokumentach I. Prądzyńskiego, przechowywanych w Muzeum Ziemi Augustowskiej w Augustowie, znajduje się notatka z "rozbioru kamienia wapiennego wziętego z okolic Augustowa", zapewne świadectwo analiz robionych we własnym zakresie. Wśród osiemnastu części zawierał on osiem wapna czystego, jedną glinki i magnezji, 3/4 żelaza, 1 i 1/4 krzemionki i "innych części wapno psujących" oraz siedem części kwasu węglowego 4. Szef robót przesłał ostatecznie do Warszawy sześć próbek "wapienników kopalnych", znalezionych na obszarze ówczesnego obwodu augustowskiego, które przebadał wykładowca chemii w Szkole Aplikacyjnej Artylerii i Inżynierów, Józef Nowicki, prowizor aptekarski 5. Zachowały się kopie jego pism z 31 sierpnia 1824, adresowanych do pułkownika Sałackiego i do generała Malletskiego (niedatowane, uwierzytelnione przez Sałackiego 18 grudnia tego roku) 6. Badania polegały na zanurzaniu próbek w kwasie saletrowym i na ocenie powstałych z tego procesu części składowych. Wyniki tych działań przedstawiały się następująco. Z próbki nr 1, pochodzącej z najbliższej okolicy Augustowa, otrzymano pięć ze stu części "mieszaniny krzemionki, gliny i niedokwasu żelaza", półtorej części "strąconego z rozcieku niedokwasu żelaza", pozostałą (93,5) stanowił węglan wapnia. Z próbki nr 2, odszukanej w okolicach Ponizia 7, uzyskano trzy części krzemionki, glinki z niedokwasem żelaza, dwie części osadzonego niedokwasu żelaza i 95 części węglanu wapnia. Próbka nr 3 pochodziła znad jezior rajgrodzkich 8 i zawierała trzy części krzemionki, glinki z niedokwasem żelaza, jedną - niedokwasu żelaza "mechanicznie zawieszonego" i 96 węglanu wapnia. Próbki nr 4 i 5 pozyskano z Balli 9. Pierwsza z nich zawierała 0,5 części krzemionki z niedokwasem żelaza i glinką, dwie części samego niedokwasu żelaza i 96,5 części węglanu wapnia, zaś druga odpowiednio - części 1, 1 1/2 oraz 97 1/2. Równie jak piąta wydajną była próbka nr 6, pochodząca z Hańczy10 (posiadała 97 proc. węglanu wapnia, przy 1 proc. nierozpuszczalnej w kwasie mieszaniny glinki, krzemionki i niedokwasu żelaza oraz 2 proc. niedokwasu żelaza w rozpuszczeniu. Konkludując, Nowicki podkreślił, że kamienie nie różnią się niczym od kamieni wapiennych zwyczajnych, "jakich do wypalania na wapno używać zwykli". Współpracujący w charakterze konsultanta z Prądzyńskim wykładowca budownictwa cywilnego w Szkole Aplikacyjnej Artylerii i Inżynierów podpułkownik Henryk Rossmann11, podjął poszukiwania wapniaka o właściwościach hydraulicznych w innych miejscach Kongresówki, zwłaszcza na Kielecczyźnie. W liście do Prądzyńskiego z 26 grudnia 1824 roku zawiadomił go, że nie dały one rezultatu12. Najprawdopodobniej dopiero wówczas zdecydowano w sztabie Korpusu Inżynierów przygotować technologię sztucznego wapna hydraulicznego według systemu Louisa Vicata, nazywanego u nas później "wapnem albo cementem augustowskim"13. Jego wytwarzanie można uważać za początek przemysłu cementowniczego w naszym kraju. Produkcja tego materiału na skalę przemysłową należała do pionierskich przedsięwzięć w Europie14. Sposób produkcji przedstawił Feliks Pancer w rozprawie zamieszczonej w Pamiętniku Warszawskim Umiejętności Czystych i Stosowanych w 1829 roku15. W dużym skrócie wyglądał on następująco. Najpierw z wapna palonego (z prażonych kamieni) otrzymywano proszek przez gaszenie. Zanurzano w wodzie w naczyniach podziurawionych i wyrzucano na gromady, w których proces gaszenia się kończył. Następnie proszek ów przesiewano, aby odłączyć składniki obce: kamienie i niedolasowane kawałki wapna. Dokonywano tego w zamkniętych skrzyniach przez pytlowanie. Następnie dokładnie nogami robotników w dołach około czterech metrów kwadratowych mieszano proszek z gliną w odpowiedniej proporcji - najczęściej na 100 części wapna dawano 25 gliny aż otrzymywano konsystencję ciasta. Wyjątkiem było wapno z Hańczy16, do którego trzeba było dodać 30 części gliny. Z tego materiału robiono cegiełki, które po wysuszeniu pod wiatami były wypalane w piecach wapienniczych niedużej wysokości w stopniowo podsycanym ogniu przez 24 do 36 godzin. W procesie tym następowało chemiczne połączenie wapna z krzemionką i glinką. Proces ten był powtarzany po wcześniejszym przemieleniu cegiełek na proszek i połączeniu z ciastem. Tak wypalone cegiełki musiano przechowywać w miejscach suchych. Po przewiezieniu ich na miejsca budów, kruszono je na miał w olbrzymich żarnach (albo przepędzając stada zwierząt po bruku), a otrzymany proszek przesiewano i gaszono jak zwykłe wapno w otwartych skrzyniach. Wtedy rozrabiano go z dodatkiem zwykłego wapna i piasku. W ten sposób powstawały zaprawy wiążące mury śluz, odporne na działanie wody. Pancer potrafił wykonywać z tego materiału betony i prefabrykaty. Zakłady zwane wapielniami zostały założone w Białobrzegach17, Gorczycy18 i w Starej Wólce19. Do tych "konfekcji" dostarczali wapno palone prywatni przedsiębiorcy, którzy wygrali przetargi, zwane wówczas "minus licytacjami". Zakupywali oni surowiec u stałych dostawców z okolicznych miejscowości na podstawie kontraktów. Zachował się taki dokument z lutego 1832 roku. Kupiec Icko Dawidowicz Jasionowski nabywał wapno u gospodarzy z Białobrzegów, Kazimierza i Macieja Frąckiewiczów. Małe dostawy mierzono w kłodach lub garncach, duże - w korcach20. Sądzę, że wówczas okoliczni chłopi wyspecjalizowali się w tego typu działalności. Z tradycji wiadomo, że w kilku wioskach nad jeziorem Serwy z wypalania wapna utrzymywało się wielu mieszkańców jeszcze tuż przed pierwszą wojną światową21. W okolicach Augustowa nie występują kamieniołomy wapna. Zbierano małe kawałki pośród kamieni polnych zarówno znajdujące się na powierzchni, jak tuż pod nią. Najbardziej cenione pochodziły ze wsi Hańcza, odległej od Augustowa o osiem mil22. Co prawda, z licznych ogłoszeń przetargowych na dzierżawę, zamieszczanych w ówczesnej prasie, jest znana skarbowa kopalnia kredy w Puszkarach nad Niemnem23, czyli niezbyt daleko od wapielni w Wólce (około 20 km), zaś na przeciwległym brzegu rzeki działał podobny zakład w Miole (vel Mieławcu), funkcjonujący do dziś24. Jednak nie ma potwierdzeń, by korzystano z tego surowca do produkcji wapna hydraulicznego. Wydaje się to nawet wątpliwe. Jak wynika ze źródeł rosyjskich, zakład wólczański korzystał na ogół z okolicznych pokładów wapienia, wydobywanych wzdłuż Czarnej Hańczy, na odcinku pomiędzy Wołkuszkiem a Dąbrówką. Formowały one brzegi, a nawet łożysko rzeki25. Podobnie poprzez licytację "in minus" dyrekcja kanału wyłaniała dostawców gliny. W marcu 1828 roku do "konfekcji wapna hidraulicznego" w Wólce sprowadzano glinę aż z osady Lipniak, a więc z odległości co najmniej 50 km26. Mury śluz były wznoszone z kamieni łamanych, których na Suwalszczyźnie jest bardzo dużo. Ich wystrój, licówkę, formowano ze specjalnie utwardzanych cegieł (wypalanych z domieszką wody), mających cechy klinkieru, oraz z kamieni ciosowych. Te ostatnie stosowano do wykładania progów, obudowy wrót (tzw. gerlechy), słupów do mocowania łańcuchów cumowniczych, koron. Cegłę produkowały własne cegielnie, obsługiwane przez żołnierzy tzw. kompanii rzemieślniczej. Zorganizowano je w miejscach centralnych do przeznaczonych budów i gdzie występowała odpowiednia ilość surowca. Pierwszą urządzono blisko Augustowa nad jeziorem Necko, w pobliżu drogi do Raczek27, drugą - nad Czarną Hańczą w Wólce Wołłowiczowskiej, później zwanej Dorguńską, prawie naprzeciw wapielni, po południowej stronie rzeki28. Jeszcze więcej trudności sprawiało zaopatrzenie w kamienie ciosowe. Jeszcze w czerwcu 1825 roku Prądzyński wzywał mieszkańców województwa do wyszukania "kamieni piaskowcowych do obrobienia zdatnych"29. Dwa miesiące później (w sierpniu) prasa warszawska wspominała już o odkrytych koło Grajewa kopalniach piaskowca30. Są też wzmianki o przywozie kamienia ciosowego z Nowogrodu Łomżyńskiego. Dziennik Urzędowy Województwa Augustowskiego zwracał uwagę przedsiębiorcom: "Naprzeciw Nowogrodu nad rzeką Narwią znajduje się kamień zdatny do wyrobienia na potrzeby fabryk kanałowych"31. Do śluz w Przewięzi i w Swobodzie ściągano zapewne granit z Pojezierza Suwalskiego (sezon budowlany 1826-1827)32. Henryk Rossmann już w grudniu 1824 roku proponował import piaskowca z Kunowa i Bałtowa (dolina Kamiennej, ówczesne Sandomierskie), co wiązało się z kolosalnymi kosztami33. Sugestię tę urzeczywistniono dopiero w okresie administracji Banku Polskiego w latach 1833-1839, przy wystroju śluz: Sosnowo, Borki, Tartak. Przed powstaniem listopadowym dyrekcja kanału zmuszona była przyjąć podobnie kosztowne rozwiązanie. Surowiec sprowadzano ze Zbożennej koło Opoczna, z dóbr generałowej Malletskiej. Pierwszy jego transport, który wyruszył w kwietniu, dotarł na miejsce budów dopiero w październiku 1827 roku. Dostawy zapewniały potrzeby do momentu wstrzymania robót w styczniu 1831 roku34. Wykorzystano je do postawienia śluz: Gorczyca, Paniewo, Perkuć, Mikaszówka, Sosnówek, Kudrynki, Kurzyniec, Wołkuszek, Dąbrówka i Niemnowo.
|