AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE TOWARZYSTWO NAUKOWE
Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ... |
Tomasz Naruszewicz
Konflikty mieszczan filipowskich w latach czterdziestych XVIII wieku
Niezwykle ciekawe i jak dotąd niewykorzystywane w literaturze historycznej są zapisy sądowe ksiąg grodzieńskich z XVIII wieku, obecnie przechowywanych w Centralnym Archiwum Historycznym w Mińsku. Tworzą one obszerne, często liczące ponad 1000 kart księgi, w których zamieszczono pozwy z całego powiatu grodzieńskiego. Taka kumulacja różnego rodzaju aktów bardzo utrudnia ich badanie. W czasie trzech wyjazdów badawczych autorowi udało się przeanalizować tylko część tego zasobu. Mimo to, pozyskane informacje zmieniają w istotny sposób spojrzenie na osiemnastowieczną historię regionu. Okres baroku i oświecenia, szczególnie na tle kompleksowo prowadzonych badań nad wiekiem XIX, wypadał dotąd bardzo mgliście. Miejmy nadzieję, że publikacja szerzej nieznanych dokumentów wzbudzi zainteresowanie czytelników. Niniejszy artykuł dotyczy tylko krótkiego epizodu z dziejów królewskiego miasta Filipowa 1. W planach są kolejne, poświęcone nowożytnej przeszłości miast obszaru dekanatu Olwita, w którego skład wchodziła znaczna część obecnej Suwalszczyzny. Starostą filipowskim był w tym czasie Michał Puzyna, chorąży upicki 2. Jego interesy nie zawsze współgrały z potrzebami mieszkańców. Doszło do ostrego sporu. Hardą postawę zachowywali szczególnie mieszczanie Filipowa, sprzeciwiając się decyzjom starościńskim. Konflikt narastał osiągając ponadlokalne rozmiary. 11 lipca 1740 roku Puzynę („starego wójta” miasta Filipowa) wsparli przedstawiciele szlachty: Bogusław Józef Massalski – stolnik bracławski, Wawrzyniec Onufry Chlewiński – podstoli witebski, dziedzic bakałarzewski, Stanisław Wisłouch – stolnik derbski, Stanisław Pawlikowski – namiestnik przeroślski i Bartłomiej Samotyha. Wspólnie złożyli w Grodnie pozew przeciwko Ludwikowi Daszkiewiczowi, Janowi Gosiowi, Michałowi Minkiewiczowi, Marcinowi Koleyninowi, Jerzemu Kownackiemu, Andrzejowi Czaplickiemu, Józefowi Żukowskiemu, Janowi Paziewskiemu, Mikołajowi Danilewiczowi, Mateuszowi Grochowskiemu, Gabrielowi Rożańskiemu i innym „do miasta przybyłych, w mieście JKM samym Filipowie mieszkających”. Przedmiotem oskarżenia było wszczynanie „nieprzyzwoitych akcji, buntów, zdrad, koniuracyji przez obżałowanego JM i sławetnych mieszczan i przedmieszczan tamecznych”. Według szlachty, zachowanie mieszczan filipowskich podburzyło mieszkańców w pobliskiej Przerośli, gdzie „ratusz otoczywszy, chłopstwo szlachcicowi rodowitemu, burmistrzowi i całemu magistratowi przeroślskiemu zadawszy słowami uszczypliwemi przegroskami na życie, bez żadnej dania racji […] i powtórnie nachodzili na ratusz z tumultem ludzi różnej kondycji i zagranicznych atakowali, mało samego WJP starostę filipowskiego i żałujących Ichm[oś]c[i]ów niepozabijali”. Wydawać by się mogło, że oskarżenie poświadczone przez tak znaczące osobistości ze stanu szlacheckiego szybko zakończy sprawę. Mieszczanie filipowscy jednak się nie ugięli i przystąpili do zdecydowanego kontrataku. Rozumieli znaczenie szlachty w ówczesnej Rzeczypospolitej, a szczególnie konsekwencji, jakie jej udział mógł mieć przy rozstrzygnięciu sporu, starali się więc przekonać do swych racji innych „nobiles”. 3 lutego 1741 roku w Filipowie poparcia dla miejscowego magistratu udzielili szlachetnie urodzeni z okolic Łanowicz 3: Józef Linowski, Samuel Jawdyński i Antoni Malinowski 4. Potwierdzili to 9 lutego w Grodnie. Burmistrzem Filipowa był wtedy Kasper Paszkowski. Spór dotyczył głównie „pisarza przysięgłego filipowskiego” Gabriela Rożańskiego, oskarżonego przez Stanisława Pawlikowskiego o udział w przestępstwie. Twierdzono, że „jakoby miał pan Gabriel Rożański przewodnią mieć z Prytyką, aktualnym złodziejem i do onego tenże Prytyka miał posłać przez Adama Sołodkę, także złodzieja, kociołek kradziony od dwóch wiader i jakoby miał kazać, ażeby na ten kociołek wziął tynfów 8 u tegoż pana Rożańskiego. Pan Rożański u tegoż Sołodki kupił kociołek przy ludziach i nie wiedział, że kradziony podczas inkursyi w Prusach, w Mieruniszkach w karczmie, jako to przy sławetnym panu Marcinie Koleyninie burmistrzu bywszym i sławetnym panu Michale Minkiewiczu takosz burmistrzu bywszym i p[anu] Pietrze Gosiewskim rajcy, pani Mariannie Gosiewskiej”. Wymienionych świadków starosta i wójt Michał Puzyna nie zamierzał brać pod uwagę, nie dopuszczając ich do złożenia zeznań. Jego sługa Zawadzki próbował zdyskredytować ich autorytet, nazywając te osoby złodziejami 5. Kłótnie w Filipowie prowadzili także między sobą mieszczanie. Podłoża należy upatrywać w walce o władzę, z pewnością podsycaną przez starostę. Dla osiągnięcia swych celów konkurenci gotowi byli udać się do odległego Grodna. 5 grudnia 1741 roku przybyli tam trzej mieszczanie filipowscy: Gabriel Rożański – pisarz miejski, Piotr Gosiewski – rajca i Marcin Koleynin – „burmistrz starej rady”. W tamtejszym sądzie stwierdzili, że przybywają w imieniu mieszkańców Filipowa, w celu złożenia doniesienia na nieodpowiednie sprawowanie swych funkcji przez Kaspra Paszkowskiego (burmistrza), Jakuba Woynowskiego (gmińskiego) „i innych panów urzędników”. Argumentem miała być kwestia niedopilnowania więźnia, „pracowitego” Jakuba Jastrzębskiego, oskarżonego o zastrzelenie w październiku tegoż roku osocznika ze Skazduba – Wojciecha Motulewskiego 6 vel Wojtulewskiego 7. Świadkami tego wydarzenia byli Jerzy Bułakiewicz z żoną – mieszkańcy przedmieścia Szafranki. Jastrzębski miał uciec przez pole w zarośla, aby po pewnym czasie szukać schronienia u swego szwagra Wojciecha Wałszewskiego w Filipowie. Dowiedziawszy się o tym, włodarze miasta nakazali przyprowadzić podejrzanego do ratusza. Następnie burmistrz Paszkowski wraz z gmińskim Woynowskim „kazali na niego dybki drewniane włożyć na nogi i wartę do onego z miasta dodali”. Dwukrotnie więźnia doprowadzano na przesłuchania przed oblicze starosty i wójta filipowskiego, po czym wracał on do ratusza. Trzeciego dnia od zatrzymania w niewyjaśnionych okolicznościach udało mu się zbiec z aresztu. Mieszczanami odpowiadającymi za nadzór nad zatrzymanym byli Jakub Danielczyk i Jakub Złotorzyński. Jeden z głównych zarzutów stawianych burmistrzowi i gmińskiemu dotyczył niewłaściwego zabezpieczenia więźnia, „że nie dali jako na kryminalistę na gardło siedzącego kajdanów albo też łańcuchów, tylko dybki drewniane rozeschłe kazali włożyć, po której to ucieczce zabójcy Łowiectwo Nadworne WKL o zabicie osocznika podali miastu Filipowu” 8. Sprawa zabicia osocznika, „obywatela natenczas filipowskiego […] pod samym Filipowem zeszłego”, Wojciecha Motulewskiego vel Wojtulewskiego ze Skazduba, nabrała rozgłosu i wymagała wyjaśnienia. W 1742 roku do Grodna udali się w tej sprawie burmistrz Filipowa Kasper Paszkowski 9 oraz jego niedawny oponent Gabriel Rożański, pisarz radziecki. Przestępstwo popełniono najprawdopodobniej 21 września 1741 roku, kłóci się to jednak z wcześniejszym zeznaniem Rożańskiego, który jako miesiąc, w którym dokonano mordu, podał październik10. Akta sprawy przyniosły kolejne wstrząsające ustalenia dotyczące śmierci skazdubianina: „Na drodze tyrraniter zastrzelił [go – T. N.] tak, że głowa na dwie części się rozpadła”. ,,Frakcja Rożańskiego” była „aktywna” także w 1742 roku. Funkcję landwójta „miasta JKM Filipowa” pełnił wówczas Michał Minkiewicz, mieszczanin mianowany na to stanowisko przez starostę. 26 stycznia 1742 roku został on oskarżony przez wspomnianych Gabriela Rożańskiego – pisarza miejskiego i Jana Chendoszkę – rajcę miejskiego o to, że „sądy burmistrzowskie do sądów wójtowskich zabiera […], od appelacyi po 10 szestaków bierze, a gdy nie ma kto 10 szestaków, appelacyi nie przypuszcza, upiwszy się zawsze na sądy idzie, sam sądzi […], ludzi mieszczan niewinnie bił, kaleczył uszczypliwemi słowami dystanował, czego i nie przestaje”. Według mieszczan, landwójt Minkiewicz miał się także dopuścić przemocy fizycznej i ataku na rajcę Jana Chendoszkę, którego „niemiłosiernie zbił, oczy popodbijał, na resztę [drą]giem razy kilka śmiertelnie w łeb uderzył, aż guzków kilka na łbie wyskoczyło, po którym biciu niedziel dwie spoczywał i mało życiem nie zapieczętował”. Zawarty w dalszej części oskarżenia barwny opis sporu w jeszcze gorszym świetle przedstawiał landwójta, który – według filipowian – po tak brutalnym pobiciu chciał jeszcze uwięzić członka rady miejskiej, „a jeszcze nie umiłygowawszy się w swojej złości, chciał […] pana Jana Chendoszkę rajcę filipowskiego w dybki [zamknąć – T. N.]. Upiwszy się w sądzie ławników swoich zwoławszy, aż ledwie […] pan Chendoszko uciekł, a gdy już nie mogąc w knowaniu zadość intencji swojej uczynić, tędy odgrażał na życie i zdrowie”11. Zagrożenie utraty życia miało też dotyczyć samego pisarza Gabriela Rożańskiego. Ów skryba, tegoż dnia (26 stycznia 1742 roku) złożył w Grodnie kolejną skargę, tym razem na Szymona Tomasowskiego12, sługę Michała Puzyny, chorążego powiatu upickiego, starosty i wójta filipowskiego o to, że „czy z[e] swego umysłu, czyli też z namowy czyjej, zapomniawszy bojaźni bożej i srogości prawa pospolitego w roku 1741, w wigilię Bożego Narodzenia, naszedł na dom […] pana Rożańskiego z ławnikiem wójtowskim panem Jakubem Wyszomirskim i zaraz bez żadnej okazji danej wziął […] hańbić, łajać, a po tym do szabli się porwał, chciał zabić […] pana Rożańskiego, aż ledwie […] salwując życie swoje wybiegł z domu i gwałtu zawołał, a gdy już ludzie zbiegli się na gwałt, tędy pan Szymon Tomaszowski przy wielu ludziach temuż […] Rożańskiemu tymi słowy powiedział: jeżeli nie pogodzisz się z panem moim to wiedz o tym, że twoje życie na włosku wisi i jeden to czerwony złoty może sprawić, że ciebie ze świata jeżeli się nie postrzeżesz zgładziem albo takie sposoby wynajdziem, że z miasta ciebie wybędziem”. Na uwiarygodnienie swych słów miał nawet go „pięścią w gębę uderzy[ć]”13! Procesy sądowe dotyczyły nie tylko wewnętrznych rozgrywek. Przedstawiciele władz miejskich w osobach: burmistrza Jerzego Lubowicza14, radcy Piotra Gosia oraz Jakuba Barszczewskiego i Gabriela Rożańskiego, 18 marca 1744 roku zostali oskarżeni przez Józefa Strutyńskiego, starostę sejwejskiego i wiżajeńskiego o bezprawne „ludzi w miasteczku Sejwach” zabieranie. Strutyński skierował pozew nie bezpośrednio przeciwko mieszczanom, ale przeciw staroście i wójtowi filipowskiemu Michałowi z Kozielska Puzynie. Odpowiednie zażalenie w tej sprawie złożył także do kancelarii królewskiej. Walka o władzę w Filipowie doprowadzała do arcyciekawych wydarzeń. Zdarzało się, że sojusze przeciwko zwycięzcom wyborów zawierali dawni wrogowie. Pozbawiony landwójtostwa Michał Minkiewicz, mimo wcześniejszych animozji, znalazł się w ,,obozie” Rożańskiego. 4 czerwca 1744 roku po jednej stronie stanęli: Andrzej Czaplicki – burmistrz, Tomasz Andryszczyk – wiceburmistrz, Jakub Woynowski – landwójt, Stefan Podbielski – pisarz wójtowski, Wojciech Gutowski – radca, Antoni Pawłowski i Jakub Wiszomirski – ławnicy wójtowscy oraz Jakub Barszczewski „imieniem swym jako urzędnicy magistratowi i imieniem innych mieszczan i przedmieszczan miasta JKM Filipowa”. W sądzie grodzieńskim wystosowali oskarżenie przeciwko Marcinowi Koleyninowi, Michałowi Minkiewiczowi, Piotrowi i Pawłowi Gosiom oraz innym mieszczanom, „a na samego Gabriela Rożanskiego samego pryncypała, herszta, przychodnia do miasta Filipowa” o drastyczne sabotowanie prac urzędu. Mianowicie, gdy 25 czerwca 1744 roku burmistrz Czaplicki z innymi urzędnikami „w ratuszu JKM filipowskim” zorganizował spotkanie z mieszkańcami, na którym miano m.in. wybrać „kandydatów na funkcję burmistrzowską w wigilię tych świętych apostołów [Piotra i Pawła – T. N.] Gabriel Rożański ze szwagrami swemi […] najpierwej […] Tomasza Andryszczyka viceburmistrza w areszt wzieli, […] samego burmistrza i innych, których przez dni 6 […] w tymże ratuszu w detencji trzymali, jeść ani pić nie dawali, a gdy z domu […] przyniesiono któremu jeść lub pić, wylewali. W dziennie i nocnie około ratusza z siekierami, kosami, cepami, kijami chodzili […] musztrowali się a […] Rożański z pistoletami przy szabli […], kajdanami, rybkami siedzących w areszcie straszył, onymi brząkał”. Oskarżeni mieli też najechać na domy pokrzywdzonych. W tym czasie nowym pisarzem miejskim został Piotr Goś. 30 września 1744 roku w sądzie grodzieńskim sporządzono kolejny dokument w tej sprawie. Andrzej Czaplicki – burmistrz, Tomasz Andryszczyk, Kasper Paszkowski, Jakub Barszczewski wiceburmistrz15, Stefan Podbielski – pisarz wójtowski, Jakub Woynowski – landwójt i Wojciech Gutowski wystąpili przeciwko Marcinowi Koleyninowi, Michałowi Minkiewiczowi, Piotrowi i Pawłowi Gosiom i Gabrielowi Rożańskiemu – „samemu motorowi mieszczan filipowskich” – o bezprawne uzurpowanie sobie uprawnień przedstawicieli magistratu. Ci ostatni mieli też podsycać nastroje ludności przeciwko legalnym władzom, „obranego do czasu burmistrza i gmińskiego niepoważają, nowych instalować formują”. Gabriel Rożański, „jako sam herszt z[e] s[z]wagrami swemi”, miał sabotować prace na rzecz miasta, czemu dał wyraz usuwając drabinę, zaraz po tym, jak wszedł po niej człowiek „na górę ratuszową” w celu dzwonienia. Ponadto „Żydów na jurydyce wielmożnego JP starosty i wójta filipowskiego mieszkających mandatują […] bydła różne Żydom […] przedają, rżnąć pozwalają, lecz Żydzi na zakazanych miejscach nie rżną, sami [Rożański i inni – T. N.] mięsa kupione od Żydów przez ulicę niosą, a Żydów obwiniają”. Kuśnierzom pozwalali sprzedawać czapki, za co ich w zamian „na robotę używają do domów”. Podobnie rzecz działa się z żydowskim krawcem16. Interesujące jest, że w sporze tym po jednej stronie znaleźli się przedstawiciele obu organów władz miasta: burmistrza z rajcami oraz wójta (landwójta) z ławnikami. Może to wskazywać na zwycięstwo polityki starosty. Kolejna odsłona konfliktu miała miejsce 17 czerwca 1747 roku. Przeciwko staroście i wójtowi filipowskiemu Michałowi Puzynie, mieszkającemu we dworze Czostków, występowali Gabriel Rożański, Jakub Barszczewski i Ludwik Daszkiewicz17. Istotnym przedmiotem konfliktów w Filipowie było osiedlanie się tu chłopów ze wsi miejscowego starostwa. Z 31 stycznia 1749 roku zachował się akt sporu pomiędzy Michałem z Kozielska Puzyną – chorążym powiatu upickiego, starostą filipowskim, reprezentowanym przez jego sługę Michała Wzorcza, a przedstawicielami magistratu filipowskiego. Funkcję burmistrza pełnił wtedy Franciszek Podbielski, tzw. kandydatami byli Michał Minkiewicz i Andrzej Czaplicki, gmińskim i tzw. kandydatem – Szymon Iwanicki, pisarzem radzieckim – Piotr Gosiewski, radcami – Józef Wasilewski i Adam Remiszewski. Puzyna zeznał, że 8 grudnia 1743 roku z podległej mu wsi „Szupień” (dobra Czostków) zbiegł „chłop inwentarzowy” wraz z żoną, dziećmi oraz całym dobytkiem. Na miejsce swego domu wybrał Wólkę – przedmieście filipowskie. Magistrat stanął w obronie przesiedleńca i „nie tylko, że wydać nie chciał, lecz jeszcze więcej ludzi z włości czostkowskiej wyprowadzić odgrażali się”. Przedstawiciele magistratu filipowskiego mieli też urzędnikowi „zabiciem na śmierć” grozić, a zbiegłych chłopów „tumultem bronić”. Uciekinierami byli Ludwik Wnorowski i Paweł Pikcjuka alias Łaska18. 28 stycznia 1749 roku starosta Puzyna poprosił generała Antoniego Kurowskiego, aby udał się do Filipowa celem pomocy przy aresztowaniu zbiegłych chłopów z włości czostkowskiej: Michała Rybakiewicza z synem Franciszkiem, Michała Jezierskiego z dziećmi, Mikołaja Danielewicza alias Pojawę, „ojca z synem Janem, nieżonatym, przy nim będącym”, Macieja „żonatego z trzema synami”, Szymona Danielewicza alias Pojawę z żoną i synami, Mateusza Pryczkę alias Krusza – zamieszkałych w samym mieście, Ludwika Wnorowskiego, Jana Szypulskiego z synami Adamem i Pawłem, Jerzynę Bogdanowiczową alias Bogdanową z synami Marcinem i Wojciechem, Pawła Pikcjukę alias Łaskę – zamieszkałych na przedmieściu Wólka, Józefa Gaudziewicza (Gałdziewicza)19 z synami, Michała Rybakiewicza z synami – zamieszkałych na przedmieściu Olszanka, Jana Skirbucja z synami – zamieszkałych na przedmieściu Jemieliste. Burmistrz filipowski oraz inni członkowie władz magistrackich wraz z ławnikami z przedmieść (Janem Iwanickim z Wólki, Mateuszem Andryszczykiem z Olszanki, Jakubem Drozdem z Jemielistego) zobowiązali się do pilnowania wyżej wymienionych chłopów do czasu rozprawy sądowej20. Analiza sądowych ksiąg grodzieńskich z XVIII wieku wskazuje na wyjątkowo dużą liczbę pozwów pochodzących z Filipowa. Pod tym względem to przygraniczne miasto wyróżniało się na tle północno‑zachodniej części powiatu grodzieńskiego. Gdy z innych ośrodków znamy jedynie pojedyncze roszczenia, to z Filipowa napływały one niemal corocznie. Rekordziści udawali się do odległego przecież Grodna nawet kilka razy w roku. Mieszczanie filipowscy oskarżali się wzajemnie, występowali przeciwko lokalnemu wójtowi i staroście, a nawet dzierżawcom odległych majątków. Świadczy to o tym, że stanowili silną, dumną i uświadomioną grupę. Bez większych obaw potrafili wystąpić przeciwko staroście, który cieszył się poparciem wpływowych przedstawicieli stanu szlacheckiego. Pokazuje to także, jak wielu mieszkańców Filipowa posiadało ambicje polityczne, dla spełnienia których gotowi byli do dużych poświęceń, a nawet niegodziwości. Sąsiednie miasto królewskie – Przerośl pozostawało daleko w tyle pod tym względem, nie mówiąc o miastach prywatnych – Bakałarzewie czy Raczkach. Z tych ośrodków pozwy pojawiały się sporadycznie. Dość często procesowali się mieszczanie wiżajeńscy, sprawcy także spektakularnych zajść. Wiżajny w porównaniu z Filipowem były jednak spokojną mieściną. Źródeł takiej postawy filipowian należy upatrywać w czasach wcześniejszych, głównie w okresie przełomu XVI i XVII wieku, gdy miasto podzieliło się na dwa przeciwstawne obozy: katolików i arian. Ówczesne, dość dobrze udokumentowane konflikty podsycali też starostowie. Filipów był także świadkiem gorących sporów między proboszczem a starostą około roku 1660. Pozwala to wysunąć tezę, iż zwyczaje, nawet te nienajlepsze, długo potrafią przetrwać w środowisku. Niniejszy artykuł dotyczy waśni, do których dochodziło zaledwie w jednym dziesięcioleciu miasta. Szerszy pogląd na omawiany problem przyniosą dalsze prace badawcze.
|