AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

 

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę...

  

  

Andrzej Matusiewicz

 

Drukarnie i księgarnie w Suwałkach

w pierwszej połowie XIX wieku                                (cz. 2 z 3)

  

  

Przez wiele lat jednocześnie z drukarniami, które realizowały zlecenia urzędowe, funkcjonowała w Suwałkach cynkografia rządowa. Według pisma z 20 marca 1843 roku, rząd gubernialny „zaprowadził u siebie cynkografię z kilku pras złożoną dla zaopatrywania tak swych biur, jako też dla dostarczenia rozmaitych druków cynkograficznych dla wszystkich władz i urzędów guberni”. Jej usługi były o 10 proc. tańsze niż drukarni. „Maszynerię cynkografii” rządowej przygotował Jerzy Arnold58. Od początku liczyła pięć pras. Umieszczono ją najpierw na piętrze oficyny przy kamienicy Mowszy Berka Franka przy Kowieńskim Przedmieściu 320. W 1843 roku przeniesiono do kamienicy pod numerem 498, a zarząd nad nią miał sekretarz generalny rządu gubernialnego. Funkcjonowała do 1865 roku, kiedy to ogłoszono licytację pras cynkograficznych i „innych utensyliów po zwiniętym zakładzie cynkograficznym rządowym”59.

Oprócz wspomnianej księgarni Franciszka Świerczewskiego funkcjonowała druga - Leona Hollanderskiego60. Księgarnię, „składającą się z różnych najnowszych i ciągle pomnażać się mających ksiąg w rozmaitych językach”, właściciel założył na mocy upoważnienia Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych Duchownych i Oświecenia Publicznego z 26 kwietnia 1837 roku61. Przyjmowała prenumeratę „na wszelkie pisma periodyczne u pp. Aug[usta] Em[manuela] i Jana Gliksbergów [Glücksbergów] księgarzy warszawskich wychodzące, niemniej nabyć można (oprócz rozmaitych książek) dzieła nakładem rzeczonych księgarzy wydane, tudzież sprzedają się medale srebrne i metalowe N[ajświętszej] Marii wraz z książkami do tychże należącymi”62. W 1839 roku w domu Lewina Białostockiego „pod filarami” (obecnie ul. T. Kościuszki 62) Hollanderski założył „skład główny papieru bankowego z Jeziorny i innych fabryk”. Tam sprzedawał też „wszelkie materyalia piśmienne oraz bilety z powinszowaniami i wizytowe, po cenach najumiarkowańszych”63.

Już w 1839 roku Hollanderski wydał Katalog ksiąg polskich znajdujących się w księgarni L. Hollanderskiego typografa w Suwałkach. Informował w nim, że „skład mój książek ciągle pomnażając, dostarczać mogę i tych książek, nut, map, rycin, które niniejszym zbiorem nie są objęte, a gdziekolwiek by one wychodziły, gdyż ciągłe stosunki z znacznemi księgarniami, stawiają mię w możności posiadania w jak najkrótszym czasie wszelkich nowości literackich i załatwiania dawanych mi komisów w sprowadzaniu dzieł i pism literackich z największym pośpiechem i akuratnością po cenach najumiarkowańszych (...), że dla wygody publiczności utrzymuję czytelnię nowemi dziełami ciągle pomnażającą się (...), że przyjmuję prenumeraty na wszelkie pisma periodyczne, w kraju i za granicy pozwoleniem cenzury wychodzące”. Katalog liczył 132 strony i zawierał 963 tytuły podzielone na jedenaście działów. W czytelni, z której można było korzystać za opłatą, znajdowało się 313 tytułów, głównie beletrystycznych i o tematyce teatralnej64.

W 1840 roku właściciel informował, że księgarnia „ciągle nowemi dziełami powiększa się, znaczny teraz otrzymała transport rozmaitych książek polskich gospodarskich, klasycznych, romantycznych, teatralnych itp. w pismach publicznych świeżo ogłoszonych, które sprzedają się po cenach warszawskich, nie licząc żadnych kosztów transportu”65. O aktywności księgarza świadczyła opinia głosząca, że „co tylko księgarnie poznańskie i lipskie wydały, to wszystko można było znaleźć w Suwałkach”. Sprzedawał też książki drukowane między innymi w Warszawie, Wilnie, Krakowie, Grodnie, Lwowie, Berlinie, Paryżu, Petersburgu i Mińsku. Wartość księgozbioru wynosiła około 80 000 złotych66.

Tenże Hollanderski w końcu 1838 roku złożył do prezydenta Suwałk podanie o konsens na utrzymywanie litografii oraz drukarni w języku polskim, hebrajskim i rosyjskim. Wybór tych języków uzasadniał następująco: „Mając w tej mierze na względzie dobro języka rosyjskiego, który w rzeczy samej za pomocą tylko tekstu polskiego między posiadającymi język polski, a za pomocą tekstu hebrajskiego między posiadającymi język tylko hebrajski, upowszechnionym być może”.

W sprawie litografii Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych Duchownych i Oświecenia Publicznego odpowiedziała negatywnie, ponieważ „pomieniony starozakonny żąda konsensu z tym warunkiem, aby przez lat 15 nikomu nie było wolno zakładać w Suwałkach litografii, a nadto ponieważ suplikant nie udowodnił potrzebnej kwalifikacji, a nawet nie posiada znajomości sztuki drukarskiej, a tym bardziej rysowania”. Zabiegi o litografię zakończyły się niepowodzeniem. Rząd gubernialny w kwietniu 1841 roku motywował swą decyzję między innymi podejrzeniem, że „chce prowadzić tego rodzaju zakład jedynie dla omulacji i poniżenia istniejącej w Suwałkach litografii Świerczewskiego”.

Natomiast decyzją z 25 maja 1839 roku komisja rządowa pozwoliła „na założenie drukarni pism rosyjskich”, a po wizycie Hollanderskiego w sierpniu tego roku w Warszawie, decyzją z 13 września, także na założenie drukarni polskiej. Nowa drukarnia przyjmowała „manuskrypta godne wiadomości publicznej (z zachowaniem przepisów rządowych) i inne roboty drukarskie za mierną cenę”67.

Drukarnia Hollanderskiego co najmniej od września 1841 roku mieściła się w dwóch stancjach wynajmowanych w kamienicy Jankiela Szejnmana (obecnie ul. T. Kościuszki 50). Druki mieściły się w innym lokalu68.

Z dokumentów wynika, że już w 1841 roku Hollanderski wpadł w kłopoty finansowe. Sprzedał kamienicę w rodzinnym Wisztyńcu, był zadłużony69. Na początku 1842 roku w korespondencji pojawiają się upomnienia i roszczenia wobec Hollanderskiego, który wziął zaliczki i nie dostarczył zamówionych druków. Tak reagował między innymi magistrat Łomży oraz szkoła elementarna w Lipsku. 28 maja 1842 roku stwierdzano, że „zbiegł z miasta tutejszego w niewiadome miejsce”70.

Przyczyną takiego zakończenia działalności przez Hollanderskiego była denuncjacja jego księgowego, że posiada publikacje „w duchu patriotycznym”. „Splądrowano zakład (...), znaleziono kilka dzieł zakazanych, przesłanych z Lipska przez p. Bobrowicza. P. Hollanderski został uwięziony, jego zakład zniszczony, a on sam prawie cudem z więzienia uratował się ucieczką” i udał się na zachód Europy. Jego majątek uległ konfiskacie. Trudno jednak określić, co go stanowiło. Być może była to tylko drukarnia71. Wiadomo, że księgarnię prowadziła nadal żona Chaja wraz z dziećmi, bo rząd gubernialny uznał, że może korzystać z konsensusu męża. Takowy już na swoje imię otrzymała 25 maja 1843 roku72. Inaczej sprawę przedstawiał korespondent „Gazety Warszawskiej”. Według niego księgarnia istniała „do 1841 roku, kiedy następnie zbankrutowała i wraz z drukarnią przez licytację sprzedaną została”73.

Kurator Okręgu Naukowego Warszawskiego 16 lipca 1841 roku pozwolił udzielić konsensusu na utrzymywanie księgarni w Suwałkach Samuelowi Orgelbrandowi, znanemu księgarzowi warszawskiemu74. Po niespełna miesiącu w Dzienniku Urzędowym Guberni Augustowskiej poinformował o otwarciu księgarni oraz składu głównego papieru z Jeziornej. Umieścił ją przy ul. Petersburskiej w budynku Hotelu Litewskiego „tuż obok rządu gubernialnego”. „Została zaopatrzoną w znaczny zapas ważniejszych dzieł polskich dawniej wyszłych, jako też dzieła każdej gałęzi nowoczesnej literatury polskiej, jako to: książki do nabożeństwa w rozmaitych oprawach, duchowne, szkolne, historyczne, geograficzne, statystyczne, prawne, gospodarskie, lekarskie, dziecinne, słowniki literatury pięknej i wszystkie pisma periodyczne świeżo wychodzące”. W księgarni znajdował się też „wybór dzieł nowoczesnych francuskich, niemieckich, atlasów, map geograficznych i globusów”. Przy księgarni funkcjonowała czytelnia polska i francuska. Właściciel obiecywał, że jeśli znajdzie się w ciągu roku pięćdziesięciu chętnych do czytania książek rosyjskich lub niemieckich, to powstaną także czytelnie książek w tych. W Katalogu książek polskich znajdujących się w czytelni S. Orgelbranda and Com. w Suwałkach, wydanym w 1853 roku, informowano o funkcjonowaniu tylko czytelni polskiej i francuskiej. Wspomniany katalog składał się z 35 stron i obejmował 515 tytułów w 1281 tomach. Z autorów polskich najwięcej było dzieł Józefa Ignacego Kraszewskiego (37), Józefa Korzeniowskiego (17), Marcela Skotnickiego (9), Adama Amilkara Kosińskiego (8), Fryderyka Skarbka (7), Ignacego Chodźki (6). Wśród autorów zagranicznych najliczniej reprezentowani byli: Aleksander Dumas (ojciec, 28 tytułów), Charles Paul de Kock (23), Walter Scott (15) i Eugeniusz Sue (10). Katalog... poprzedzały (na stronach zerowych) „Warunki abonamentu”. Abonament książek polskich wynosił cztery złote miesięcznie, polskich i francuskich razem lub samych francuskich - pięć złotych. Wadium wynosiło dwadzieścia złotych. Jednorazowo można było wypożyczyć od czterech do sześciu książek75.

Wczesną wiosną 1853 roku władze policyjne stwierdziły, że w czytelni „książki po większej części mają różne nieprzyzwoite dopiski, a nawet znajdują się w nich różne ryciny gorszące, które zapewne przez czytających i to mniej rozsądnych są rysowane”. Prowadzący wówczas czytelnię Wincenty Starkman tłumaczył, że „od lat 12 egzystencji księgarni »Orgelbrand et compania« po raz pierwszy coś podobnego miało miejsce”. Mimo to otrzymał polecenie, aby przyjmowane książki przeglądać i młodym ludziom, a zwłaszcza uczniom książek nie wypożyczać76. To zdarzenie skłoniło właściciela do zamieszczenia w Katalogu... następującej uwagi: „Gdy spostrzegać się daje, że niektórzy Panowie Czytelnicy pozwalają sobie pisywać po dziełach z czytelni wziętych swoje uwagi, czasem nawet przyzwoitość obrażające, uprasza się niniejszym, aby się nadal podobnych rzeczy wystrzegali”77.

Księgarnią Orgelbranda w Suwałkach zarządzał w latach 1841-1842 Abel Markson, a w 1843 roku - Nisiel Hollaenderski78, który 12 maja 1843 roku wystąpił o zgodę na założenie własnej księgarni, ale 11 października otrzymał zezwolenie rządu gubernialnego tylko na handel książkami szkolnymi. Mimo to jeszcze w tymże 1843 roku otworzył handel księgarski przy Starym Rynku w domu Borucha Hejlsberga. Prezydent Suwałk informował 13 maja 1844 roku rząd gubernialny, że już wcześniej odebrał Orgelbrandowi konsens, a jego księgarnia „należy do Hollanderskiego, któremu sprzedaż książek (oprócz szkolnych) jako nie mającemu jeszcze konsensusu zabronioną być powinna, a to tym bardziej, iż ten w Suwałkach obecnie nie zamieszkuje i według powziętej wiadomości w Warszawie od kilku już miesięcy przez władzę przyaresztowany, dotąd pod aresztem zostaje”. W tym samym czasie prezydent otrzymał jednak od rządu gubernialnego nowy konsens dla firmy „Orgelbrand et compania” na księgarnię w Suwałkach, wydany przez Kuratora Warszawskiego Okręgu Naukowego 29 lutego 1844 roku. Według pisma rządu gubernialnego z 12 listopada 1845 roku, księgarnia „należy do Nisiela Hollaenderskiego, jako do Samuela Orgelbranda i że stosownie do ich życzenia nosi firmę ukonsensowaną Księgarnia »Orgelbranda et compania«”79.

Nisiel Hollanderski dość wcześnie rozwiązał umowę z Orgelbrandem i prowadził własny sklep z książkami (1857)80. Świadczą o tym także jego starania podjęte w maju 1862 roku o uzyskanie duplikatu konsensusu z 1844 na firmę „Orgelbrand et compania”, bo - jak pisał - „księgarnię tę utrzymywaliśmy aż do roku, w którym chwilowo zaniechaliśmy”.

Po tych zakłóceniach w funkcjonowaniu księgarni jej nowym komisantem, od co najmniej 1848 roku, był Wincenty Starkman81, a wkrótce kierownictwo objął Aleksander Lewiński82. Uznawano go za „młodego, zdolnego i zamiłowanego tak w księgarstwie, jak i literaturze”. Na początku 1856 roku księgarnia miała „kilkadziesiąt tomów powieści starych i romansów oraz dziesiątek książek szkolnych, lecz i te mało abonentów, a mniej jeszcze nabywców znajdują”. Taki stan wyjaśniał Lewiński następująco: „Dla kogo sprowadzać będziemy dzieła poważne i nowości literackie, kiedy tu nikt takowych nie żąda? Korzystniej tu utrzymywać na handel wino i karty niż książki”83. Jeszcze w ciągu tego roku przeniósł księgarnię z Hotelu Litewskiego (obecnie T. Kościuszki 72) do sąsiedniego budynku (nr 70). Tu zajmowała „w domu frontowym murowanym na dole sklep czyli kram” i miała „oszkloną widzialną teraz dla wszystkich wystawę książek przy głównej ulicy”. Podkreślano, że została powiększona i uporządkowana84. W sierpniu 1859 roku Lewiński założył przy niej „skład nut muzycznych, który co tydzień nowościami zaopatrzonym bywa i sprzedaje takowe po cenach warszawskich”. Podkreślał także istnienie czytelni polskiej, która „nowościami ciągle zaopatrywaną bywa”. Nieco inaczej ocenił jej działalność Justyn Wojewódzki pisząc, iż szkoda, że księgarnia „mało okazuje postępu, mało zasobów życia”85.

Jeszcze 7 kwietnia 1858 roku Aleksander Lewiński otrzymał konsens na utrzymywanie w Suwałkach księgarni, bo zamierzył nabyć księgarnię od Orgelbranda. 12 czerwca 1860 roku prezydent pisał do rządu gubernialnego, że Aleksander Lewiński „wkrótce po uzyskaniu konsensu na założenie księgarni opuścił miasto Suwałki i obecnie od lat dwóch jest subiektem w księgarni w Warszawie, a ile mi wiadomo księgarni od Orgelbranda w Suwałkach utrzymywanej nie odkupił”. Władze gubernialne stwierdzały wówczas, że „w zastosowaniu (...) do ludności tutejszej księgarnia jedna nie jest dostateczną, tem więcej, że oprócz tej, od Łomży do granicy cesarstwa żadnej innej księgarni i czytelni nie ma. (...) Księgarnia ta dość szczupła w liczbie dzieł nowszych wystarczyć nie może, a co więcej od abonamentów miesięcznie, jako też od tomu za przeczytane dzieło płacących, wymaga i pobiera należność po cenach niesłychanie wygórowanych, korzystając właśnie z tego, że innej księgarni blisko nie ma”. 18 sierpnia 1860 roku księgarnię Orgelbranda kupił Wincenty Starkman i tydzień później wystąpił o konsens na jej dalsze utrzymywanie86.

Po wyjeździe Aleksandra Lewińskiego księgarnię prowadzili przez cały czas jego młodsi bracia: Izydor i Maurycy87. W czerwcu 1862 roku o konsens na prowadzenie księgarni w Suwałkach wystąpił Samuel Pełtyn, ale go nie otrzymał88.

Od Starkmana nabył księgarnię w 1867 roku Maurycy Lewiński i utrzymywał ją przez co najmniej dziesięć lat. Konsens otrzymał 11 lipca i jeszcze w tym samym roku ogłosił Katalog książek polskich do abonowania w księgarni Maurycego Lewińskiego w Suwałkach. Liczył on 46 stron i zawierał 1818 pozycji. Wśród nich najwięcej było dzieł Józefa Ignacego Kraszewskiego (67), Józefa Korzeniowskiego (36), Władysława Syrokomli (18), Zygmunta Kaczkowskiego (16); z autorów zagranicznych: Aleksandra Dumasa (31), Teodora Tripplina (21), Waltera Scotta i Eugeniusza Sue (po 18).

Czytelnik zobowiązany był do wniesienia jednorazowej kaucji w wysokości 3 rubli i opłacania abonamentu miesięcznego po 60 kopiejek. W jego ramach mógł otrzymać cztery książki. Wypożyczanie większej ich liczby podnosiło kaucję i cenę abonamentu: za 6 książek - 75 kopiejek, za 8 - 90 kopiejek i za 10 - jednego rubla. Przedstawiając „warunki abonamentu” właściciel apelował: „uprzejmie abonujących upraszam o szanowanie całości i czystości książek: niewydzieranie kart lub dopisywanie uwag” i jednocześnie groził, że „skoro przy przeglądaniu podczas odbioru książek, uchybienia tego rodzaju dostrzeżone będą, abonent na powrót książki na własność otrzyma, a należność za nie z kaucji strąconą będzie”89.

Księgarnie Samuela i Maurycego Orgelbrandów, Aleksandra i Maurycego Lewińskich i Wincentego Starkmana, choć funkcjonowały jako oddzielne firmy, stanowiły własność jednej rodziny. Wincenty Starkman był zięciem Lejby Lewińskiego, czyli szwagrem braci Lewińskich, zaś siostry Starkmana, Anna i Eleonora, były żonami braci Orgelbrandów90.

Funkcjonujące w Suwałkach w pierwszej połowie XIX wieku drukarnie opierały swoje istnienie wyłącznie na kontraktach rządowych oraz realizacji zleceń składanych przez różne urzędy. Tłoczenie innych druków odbywało się głównie na zlecenie ich autorów. Jedynie zakład F. Świerczewskiego opuszczały książki wydawane z myślą o ich sprzedaży (robił to, korzystając z pomocy mieszkającego w Warszawie zięcia, M. Chmielewskiego). Suwalskie drukarnie były niewielkie, prowadziły bardzo ograniczoną działalność. Podobną opinię można odnieść także do księgarń. Częste zmiany właścicieli oraz niewielka liczba czytelników źle wpływało na ich rozwój.

  

  

ciąg dalszy

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł